Dziecko Królowej Pokoju

Pokój musi zapanować pomiędzy człowiekiem i Bogiem, a także między ludźmi

  • Królowa Pokoju

    Królowa Pokoju
  • Uwaga

    Strona używa plików cookies które zapisują się w pamięci komputera. Zapisywanie plików cookies można zablokować w ustawieniach przeglądarki. Dowiedz się o tych plikach http://wszystkoociasteczkach.pl
  • Propozycja chronologiczna

    • Rok 2019 – Kryzys Rumunia
    • Rok 2020 – fałszywe traktaty pokojowe
    • Rok 2021 – Papież jedzie do Moskwy
    • Rok 2021 – Wojna
    • Rok 2022 – zwycięstwo komunistyczne
    • Rok 2023 – 10 królów
    • Rok 2024 – Antychryst
    • Rok 2025 – Sojusz z wieloma
    • Rok 2025 – Synod
    • Rok 2026 – Henoch i Eliasz
    • Rok 2028 – Ohyda spustoszenia
    • Rok 2029 – Ostrzeżenie
    • Rok 2030 – Cud
    • Rok 2031 – Nawrócenie Izraela
    • Rok 2032 – Kara
    • Rok 2032 – Odnowienie świata
    • Rok 2033 – Exodus
    • Rok 2034 – Zgromadzenie w Jerozolimie
    • Rok 3032 – Gog i Magog
    • Rok 3213 – Koniec świata
    • Nowe niebiańskie Jeruzalem.
  • Ostrzeżenie

    13 kwietnia 2029
    5 rok pozostał.
  • Logowanie

  • Odwiedzają nas

    Map

  • Maryjo weź mnie za rękę

  • Jezu Maryjo Kocham Was

WIZJA PIEKŁA ŚW. JANA BOSKO

Posted by Dzieckonmp w dniu 14 sierpnia 2011


DO PIEKŁA I Z POWROTEM
Przytoczone poniżej wizje-sny Św. Jana Bosko dotyczące piekła, są wyjątkami z książki p.t.: „Sny i wizje Św. Jana Bosko”, Wydawnictwo Salezjaoskie 1990 r., Imprimatur Ks. Biskup Rozradowski. Wizje te miały charakter nadprzyrodzony, gdyż to Pan Bóg przemawiał do Św. Jana Bosko, co sam Święty zresztą nieraz podkreślał i za takie zostały uznane przez Kościół Święty.
Sen o piekle wywiera straszne i przerażające wrażenie. W czasie jego trwania kierują ks. Bosko bezpośrednio moce z nieba. Prawda w nim przedstawiona jest jasna i konkretna. Kto go gruntownie przestudiuje i dobrze się nad nim zastanowi, przestanie mówid lekceważąco o grzechu i piekle. Przewodnik wytyczył dokładnie ks. Bosko linię demarkacyjną, poza którą nie istnieje ani miłośd, ani przyjaźo, ani żadna pociecha. Rozciąga się jedynie rozpacz tych, którzy postępowali za głosem zepsutego świata.
W niedzielę wieczorem 3 maja 1868 r., w uroczystośd Opieki św. Józefa, ks. Bosko wznowił opowiadanie serii snów, z których uprzednio zwierzył się swoim synom duchowym i wychowankom.
Św. Jan Bosko: Pragnę wam opowiedzied nowy sen, który głęboko przeżyłem. Jest to podsumowanie tych widzeo, o których mówiłem wam w ostatni czwartek i piątek, a które tak okropnie mnie wyczerpały. Jak już wam wspomniałem, w nocy 17 kwietnia, obrzydliwa ropucha o mało mnie nie połknęła. Po jej zniknięciu jakiś głos przemówił do mnie:, Dlaczego im tego nie mówisz Zwróciłem się w kierunku tego głosu i ujrzałem dystyngowaną osobę, stojącą przy moim łóżku. Mając poczucie winy wobec swoich chłopców z powodu dotychczasowego milczenia wobec nich, zapytałem: A co mam im powiedzied? Wszystko to, co widziałeś i słyszałeś w swoich ostatnich snach; i to, czego chciałeś się dowiedzied; i to, co zobaczysz jutro w nocy! Po tych słowach postad zniknęła.
Cały następny dzieo spędziłem z myślą o czekającej mnie strasznej nocy. Kiedy nadszedł wieczór, nie miałem odwagi położyd się do łóżka. Sama myśl o nocnych koszmarach napełniła mnie strachem. Wreszcie, chod z wielkimi oporami, udałem się na spoczynek.
Chciałem odwlec moment zapadnięcia w sen, dlatego oparłem poduszkę wysoko o szczyt łóżka i leżałem w postawie pół siedzącej. Byłem jednak tak zmęczony, że natychmiast usnąłem. Ta sama osoba, widziana przeze mnie poprzedniej nocy, natychmiast znalazła się przy boku łóżka. (Ksiądz Bosko często nazywał ją Człowiek w czapce). Wstao i pójdź za mną! — powiedział.
Usłuchałem go i podążyłem za nim. Dokąd mnie zabierasz? — spytałem. To nieważne. Sam zobaczysz. Zaprowadził mnie na rozległą, bezkresną równinę. Była to prawdziwa pustynia bez żadnych oznak życia. Nie zobaczyłem tam ani jednego drzewa, ani żadnego potoku, czy żywej duszy. Widniały jedynie resztki zżółkłej i wyschniętej roślinności. Nie miałem pojęcia, gdzie się znajduję i co miałem tu robid. Przez moment straciłem nawet z oczu swojego przewodnika i ogarnął mnie lęk, że samotny zginę. W koocu ujrzałem jednak swoich przyjaciół: ks. Rua, ks. Francesia i resztę, jak zbliżali się w moim kierunku. Westchnąłem z ulgą i zapytałem: Gdzie jestem? Chodź ze mną a sam się dowiesz! Dobrze, pójdę z tobą.
Przewodnik prowadził, a ja w milczeniu podążałem za nim. Wreszcie ujrzałem jakąś drogę. A teraz, dokąd? — zapytałem przewodnika. Tędy — odpowiedział krótko.
SZEROKA DROGA
Weszliśmy na drogę szeroką, piękną i doskonale wybrukowaną. Droga grzeszników gładka, bez kamieni, a na jej koocu — przepaśd piekła (Syr 21,10). Wzdłuż jej poboczy ciągnął się wspaniały żywopłot, przeplatany cudnymi kwiatami. Najczęściej róże wychylały swoje główki z zielonego pasa płotu. Na pierwszy rzut oka droga wydawała się równa i wygodna. Wszedłem na nią bez najmniejszych podejrzeo, lecz bardzo szybko zauważyłem, że prawie niedostrzegalnie pochylała się ku dołowi. Chociaż nie dostrzegłem stromości, czułem, że posuwam się tak szybko, jak bym unosił się w powietrzu. Rzeczywiście, coś mnie niosło tak, że nogami prawie nie dotykałem ziemi. Przez głowę przemknęła mi myśl o powrocie: Będzie chyba długi i mozolny. Jak wrócę do Oratorium — zgnębiony zawołałem głośno. Nie martw się — rzekł. — Wszechmocny sprawi, że wrócisz. Ten, który prowadzi cię tutaj, potrafi zapewnid ci powrót. Droga wciąż biegła w dół. W czasie tego schodzenia wzdłuż ukwieconych poboczy, pełnych róż, uświadomiłem sobie, że wielu chłopców z oratorium, a także innych nieznanych mi chłopców postępowało za mną. Nagle znalazłem się pośród nich. Przypatrując się im, zobaczyłem, że co chwila któryś z nich padał na ziemię. Jakaś niewidzialna siła wlokła go jednak dalej i wciągała do przepaści podobnej do ziejącego pieca. Dlaczego ci chłopcy upadają? — zapytałem towarzysza. Przypatrz się dokładniej — odparł. Uczyniłem wedle jego słów. Dookoła ujrzałem pułapki. Jedne na samej ziemi, inne na wysokości oczu, a wszystkie doskonale zamaskowane. Chłopcy, nieświadomi niebezpieczeostwa, wpadali w sidła. Potykali się o nie, przewracali się w zamieszaniu na ziemię, koziołkując rękami i nogami w powietrzu. Jeśli czasem udało im się stanąd na nogi, jakaś niewidzialna siła ciągnęła ich ku otchłani.
Niektórym sidła zaciskały się na głowie, innym na szyi, rękach, ramionach, nogach. W każdym l wypadku prędzej czy później zwalali się na ziemię. Sidła ukryte tuż przy samej ziemi, było bardzo trudno zauważyd, ze względu na ich delikatne i cieniutkie nitki niby pajęczyna. Zdawało się, że są bardzo kruche i niegroźne. Ku mojemu zdziwieniu każdy z chłopców, który się w nie zaplątał, upadał na ziemię.
Spostrzegając moje zdziwienie, przewodnik powiedział: Wiesz, co to jest? Rodzaj włókna utkanego z siatek odpowiedziałem.
Na widok tak wielkiej liczby chłopców schwytanych w sidła, zapytałem:, Dlaczego aż tylu dało się w nie wplątad? Kto ich powala na ziemię? Podejdź bliżej, a zobaczysz — powiedział mi. Podszedłem, lecz nie zauważyłem nic szczególnego. Patrz dokładniej — nalegał. Podniosłem jedną z pułapek i silnie pociągnąłem. Poczułem mocny opór. Zacząłem się z nią mocowad jeszcze zdecydowanie, a ponieważ nie trzymałem nici właściwie naciągniętych, nie wiem, kiedy sam uwikłałem się w sidła, upadłem i czułem, że lecę w dół. Nie stawiałem dużego oporu i wkrótce znalazłem się w wejściu do olbrzymiej, strasznej czeluści. Zatrzymałem się, bo nie miałem najmniejszej ochoty dostad się do jej wnętrza. Nici podciągnąłem ku sobie. Tylko trochę się poddały i to przy wielkim wysiłku z mojej strony. Szamotałem się dalej, a po chwili ukazał się ogromny i ohydny potwór, trzymający w szponach sznur, do którego przyczepione były wszystkie sidła. To on nieustannie ściągał w dół tych wszystkich, którzy dostali się w sidła. Nie spróbuję w żadnym wypadku zmierzyd moich sił z jego — pomyślałem sobie. Na pewno bym przegrał. Zwyciężę go znakiem Krzyża Świętego i aktami strzelistymi. Powróciłem do swojego przewodnika. Już wiesz teraz, kto to jest — rzekł mi. Tak, doskonale wiem. To przecież sam szatan!
NOŻE Przy dokładniejszych oględzinach sideł zobaczyłem, że każde nich ma napis: pycha, nieposłuszeostwo, zazdrośd, nieczystośd, kradzież, obżarstwo, lenistwo, złośd i jeszcze inne. Rozglądnąłem się wokół siebie, by sprawdzid, który grzech najczęściej i najwięcej usidlał chłopców. Okazało się, że najbardziej niebezpiecznym, to nieczystośd, nieposłuszeostwo i pycha. Wszystkie trzy wiązały się ściśle ze sobą. Inne sidła czyniły także wielkie spustoszenie i zło, lecz najwięcej dwa pierwsze.
Pilnie obserwując wszystko wokoło ujrzałem, że wielu chłopców biegnie szybciej od innych. Skąd ten pośpiech? — zapytałem. Ci wpadli w sidła ludzkich względów. Rozejrzałem się jeszcze dokładniej wokoło i zaobserwowałem między sidłami rozrzucone noże. Jakaś opatrznościowa ręka tam je umieściła, dzięki nim można się było uwolnid. Jedne dośd znacznych rozmiarów
symbolizowały rozmyślanie i pozwalały bez trudu zniszczyd sidła pychy. Inne nieco mniejsze oznaczały czytanie duchowe. Dwa specjalne miecze wyrażały nabożeostwo do Najświętszego Sakramentu, a zwłaszcza częstą Komunię Świętą i nabożeostwo do Matki Bożej. Młotek to Spowiedź Święta. Na kilku mniejszych nożach widad było napisy: nabożeostwo św. Józefa, św. Alojzego i innych świętych. Przy pomocy tych środków wielu chłopców, którzy mieli dobrą wolę, potrafiło uwolnid siebie z poniżającej niewoli.
Niektórzy, o dziwo, zupełnie bezpiecznie przechodzili wśród wszystkich zasadzek. Udawało się to im wspaniale, ponieważ jakoś umiejętnie obliczyli czas sideł i mijali je, zanim wprawiały się w ruch.
MOZOLNA DROGA PO CIERNIACH
Mój przewodnik zadowolony, że wszystko należycie zauważyłem, prowadził mnie dalej drogą wzdłuż żywopłotu oplecionego różami. Lecz w miarę posuwania się, róże stawały się rzadsze, a na ich miejsce wystawały coraz gęstsze ciernie. Płot, przedtem cały utkany z zieleni, wyglądał wysuszony, cały spalony przez słooce, bezlistny i ciernisty. Zeschnięte gałęzie z płotu leżały teraz rozrzucone wzdłuż drogi, zaśmiecając ją zupełnie i czyniąc nie do przebycia. Doszliśmy do wąwozu, którego strome zbocza nie pozwalały zobaczyd, co krył na samym dnie. Droga, wciąż opadająca, stała się jeszcze bardziej nierówna, pożłobiona koleinami, zawalona skalnymi głazami. Straciłem łącznośd z moimi chłopcami. Większośd opuściła ten niebezpieczny szlak i poszła innymi ścieżkami.
Kontynuowałem sam swoją wędrówkę, lecz im dalej się posuwałem, tym droga stawała się mozolniejsza i bardziej spadzista. Kilkakrotnie zachwiałem się, aż wreszcie upadłem. Leżałem wyczerpany, aż znowu nabrałem sił. Mój przewodnik podpierał mnie parę razy lub też pomagał przy wstawaniu. Czułem, jak moje stawy się rozchodziły, a kości trzaskały. Dysząc z wysiłku, powiedziałem przewodnikowi: Dobry człowieku, moje nogi nie poniosą mnie już ani kroku Stanowczo nie mogę iśd dalej. Ale on bez słowa odpowiedzi w milczeniu szedł dalej. Z trudem wlokłem się za nim. Widząc, jak okropnie się pocę z powodu ostatecznego wyczerpania, zaprowadził mnie na małą polankę przy drodze. Usiadłem, nieco odpocząłem i poczułem się trochę lepiej. Z tego punktu zobaczyłem dopiero, że droga przez nas przebyta wyglądała stroma, poszarpana i najeżona różnymi kamieniami. O wiele jednak straszniejszy widok roztaczał się przed nami. Z przerażeniem musiałem zamknąd oczy.
Zawródmy — błagałem. — Jeżeli pójdziemy dalej, to jak z powrotem dostaniemy się kiedykolwiek do Oratorium? Przecież tej stromiźnie nie damy rady! Chciałbyś, bym cię tu zostawił samego, skoro doszliśmy aż tak daleko? —
poważnie zapytał przewodnik. Wystraszyłem się tej groźby i prawie z płaczem zawołałem: A cóż ja bym tu począł bez twojej pomocy? A zatem, chodźmy!
BUDYNEK
Ruszyliśmy dalej. Droga stała się do tego stopnia spadzista i pokiereszowana, że prawie niemożliwością było stad prosto. I wtedy na samym dole tej przepaści, przy wejściu do ciemnej doliny, oczom naszym ukazał się wielki budynek. Jego potężne odrzwia, mocno zamknięte, znajdowały się naprzeciwko drogi. Gdy wreszcie dotarłem do samego dołu, zabrakło mi tchu od duszącego żaru. Tłusty, zielonkawy dym, na przemian z czerwonymi błyskami, wydobywał się z tych potężnych murów, które majaczyły groźnie jak najwyższe góry.
Gdzie jesteśmy? Co to jest? — zapytałem przewodnika. Czytaj napis na odrzwiach, a dowiesz się. Ujrzałem wówczas następujące słowa: Miejsce, gdzie nie ma zbawienia. Wiedziałem już, że jesteśmy u bram piekła. Przewodnik prowadził mnie wokół tego straszliwego miejsca. Od czasu do czasu, w różnych odstępach, ukazywały się odrzwia z brązu podobne do pierwszych, a na każdym widniał napis o takiej lub podobnej treści: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogieo wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! (Mt 25,41). Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogieo wrzucone (Mt 7,19). Chciałem zanotowad je w swoim notesiku, lecz przewodnik powstrzymał mnie: Nie ma potrzeby. Wszystko to masz w Piśmie Świętym. Niektóre z tych zdao zdobią nawet twoje krużganki. Zapragnąłem powrócid do Oratorium. Próbowałem nawet cofnąd się, lecz mój przewodnik nie zwracał uwagi na moje wysiłki. Po wyczerpującej wędrówce, poprzez dolinę niekooczącego się parowu, ponownie znaleźliśmy się na dnie przepaści, na wprost pierwszego portalu. Przewodnik nagle zwrócił się do mnie. Zdenerwowany i zdziwiony skinął na mnie, bym usunął się na bok. Patrz — powiedział.
CHŁOPCY NA DRODZE KU POTĘPIENIU
Przerażony zobaczyłem w oddali, jak ktoś zlatywał po ścieżce w dół z szaloną szybkością. Gdy się znalazł bliżej, mogłem go rozpoznad: to był jeden z moich chłopców. Jego włosy sterczały zjeżone na głowie, lub rozwiewały się na wietrze. Ramionami wykonywał ruchy, jak by znajdował się w wodzie i próbował utrzymad się na jej powierzchni. Chciał się zatrzymad, lecz nie mógł. Uderzając o kamienie, spadał coraz szybciej.
Pomóżmy mu, zatrzymajmy go — wołałem, wyciągając swe ręce na próżno w powietrze. Zostaw go — odparł przewodnik. Dlaczego? Czy nie wiesz, że straszliwa jest Boża sprawiedliwośd? Myślisz, że potrafisz kogoś zatrzymad, kto ucieka od Jego gniewu? W międzyczasie młodzieniec obejrzał się, jakby chciał się upewnid, czy Boży gniew jeszcze go ściga. W chwilę potem upadł
gwałtownie, przewracając się na same dno parowu i uderzył z siłą w brązowy portal, jak gdyby on był najlepszym schronieniem w jego obłędnej ucieczce. Dlaczego oglądał się z przerażeniem do tyłu? — zapytałem. Ponieważ Boży gniew przenika bramy piekieł, by dosięgnąd i dręczyd nieszczęśnika nawet w samym środku ognia piekielnego!
Gdy chłopiec uderzył w bramę, otwarło się natychmiast z głuchym zgrzytem chyba z tysiąc drzwi wewnętrznych, jakby naciskała je z niewidoczną a niepojętą siłą bardzo gwałtowna, niepowstrzymana wichura. Wśród ogłuszającego trzasku otwierały się brązowe odrzwia, znajdujące się od siebie w pewnej zauważalnej odległości, ale z błyskawiczną szybkością jedne po drugich. Gdzieś daleko ujrzałem coś, jak by otwór pieca, który wypluwał ogniste piłki w momencie, gdy ów młodzieniec, wpadł do środka. I tak, jak szybko się otwarły, tak też gwałtownie zatrzasnęły się z hukiem.
Znowu próbowałem zapisad nazwisko nieszczęśliwego chłopca, lecz przewodnik i tym razem mi na to nie pozwolił. Zaczekaj — rozkazał — i patrz! Trzech innych moich wychowanków, nieprzytomnie przerażonych, z rozpostartymi ramionami spadało w dół jeden po drugim, jak potężne głazy. Zaobserwowałem, że ich ciała także uderzyły o wejściową bramę. W ułamku sekundy rozwierała się i ona i tysiąc drzwi wewnętrznych. Bezkresny korytarz wessał trójkę chłopców przy akompaniamencie zanikającego echa. Potem drzwi znowu się zatrzasnęły. W międzyczasie inni chłopcy spadali w dół za nimi. Widziałem nieszczęśnika, którego w dół wrzucili źli koledzy. Inni wpadali sami, lub złączeni ramionami z innymi. Każdy na swoim czole miał nazwę popełnionego przez siebie grzechu. Wołałem i krzyczałem nawet w momencie jak upadali, lecz nie słyszeli mnie. Znowu otwierały się drzwi z hukiem podobnym do grzmotu i zatrzaskiwały się z głuchym dudnieniem. Zapanowała martwa cisza!
PRZYCZYNY POTĘPIENIA
Złe towarzystwo, złe książki i grzeszne nawyki — tłumaczył mi mój przewodnik — są najczęstszym powodem wiecznego odrzucenia. Pułapki uprzednio widziane doprowadzały rzeczywiście chłopców do ruiny. Na widok sporej liczby idących na zatracenie, krzyknąłem niepocieszony:, Jeżeli aż tylu z naszych chłopców tak kooczy, to pracujemy daremnie. Jak można zapobiec tym tragediom? To stan, w którym się obecnie znajdują — odparł mój przewodnik. Poszliby tam niechybnie, jeżeliby teraz umarli.
Pozwól mi, zatem zapisad ich nazwiska, bym mógł ich ostrzec i skierowad znowu na drogę do Nieba. Czy ty naprawdę wierzysz, że ktokolwiek z nich poprawi się po twoim ostrzeżeniu? Byd może, że zrobi ono wrażenie na niektórych, lecz prędko o nim zapomną, mówiąc: Przecież to był tylko sen. I staną się jeszcze gorsi. Inni przekonani, żeś ich nie zdemaskował, będą przystępowali do
Sakramentu Pokuty, ale bez głębszej pobożności, ot po prostu z nawyku. Jeszcze inni przystąpią do spowiedzi, z lęku przed piekłem, ale z grzechami nie zerwą. Nie ma, zatem wyjścia dla tych nieszczęśników? Proszę, powiedz, co mogę dla nich zrobid? Mają przełożonych, niech ich słuchają. Mają regulaminy, niech je zachowują. Mają Sakramenty Święte, niech je przyjmują. W tej chwili jakaś nowa grupa chłopców z impetem wpadła w dół, a drzwi momentalnie się otworzyły. Wejdźmy do środka — powiedział do mnie przewodnik.
WEJDŹ ZE MNĄ DO ŚRODKA
Cofnąłem się z przerażenia i strachu, że nie mogę wrócid do Oratorium i ostrzec moich chłopców, aby chociaż innych uchronid od zatraty. Chodź — nastawał przewodnik — dużo się nauczysz. Lecz najpierw powiedz mi: Chcesz pójśd sam czy też ze mną? Zapytał mnie, widząc moje przerażenie. Wyczuwał zresztą, że potrzebowałem jego przyjaznej obecności. Zupełnie sam w tym niesamowitym miejscu? — zapytałem. A jak bym mógł znaleźd drogę powrotu bez twojej pomocy? Równocześnie błysnęła mi myśl bardzo pocieszająca: Zanim ktoś zostanie skazany na piekło, musi byd wpierw osądzony. A przecież nade mną sąd jeszcze się nie odbył. Pójdźmy — odważnie zawołałem.
Weszliśmy do tego straszliwego korytarza i lotem błyskawicy przelecieliśmy przez niego. Nad wszystkimi wewnętrznymi bramami rzucały się w oczy napisy pełne gróźb. Ostatnia z nich prowadziła na wielkie, bardzo ponure podwórze, zakooczone w głębi niewiarygodnie olbrzymim i odstraszającym wejściem. Nad nim widniał napis: Ześle w ich ciało ogieo i robactwo i jęczed będą z bólu na wieki (Jdt 16,17). I będą cierpied katusze we dnie i w nocy i na wieki wieków (Ap 20,10). Tutaj wszelkiego rodzaju męki na zawsze. Tutaj jedynie chaos i strach wieczny mieszkają (Hi 10,22). Dym ich katuszy na wieki wieków się wznosi (Ap 14,11). Nie ma pokoju dla bezbożnych (Iz 48,22). Będzie płacz i zgrzytanie zębów (Mt 8,12).
W czasie, kiedy czytałem te wszystkie wstrząsające stwierdzenia, przewodnik stał na samym środku podwórka. Następnie podszedł do mnie i powiedział: Odtąd nikt już tu nie będzie miał ani kolegi, który pomoże, ani życzliwego przyjaciela. Nie spotka serca kochającego, ani wzroku litościwego, ani nie usłyszy dobrego słowa. To wszystko już przepadło na zawsze. Czy chcesz to tylko zobaczyd, czy może osobiście doświadczyd? Chcę tylko zobaczyd — odpowiedziałem.
WĄSKI KORYTARZ
Zatem chodź ze mną — odpowiedział mój przyjaciel i ciągnąc mnie za sobą, przeszedł przez bramę na korytarz, na którego koocu stała wieża obserwacyjna, cała okolona ogromną, kryształową szybą. Gdy tylko wstąpiłem na próg wieży,
poczułem nieopisany lęk, który mnie jakby sparaliżował, tak, że nie odważyłem się zrobid ani kroku. Gdzieś wysoko nade mną zobaczyłem coś, co przypomniało przeogromną pieczarę. Stopniowo zanikała, tworząc jakieś zagłębienie zapadające się daleko, daleko we wnętrznościach gór. Góry płonęły, ale odmiennym ogniem, jaki my znamy, czyli ogniem skaczących płomieni. Cała pieczara i wszystko w niej; ściany, sufit, grunt, żelastwa, kamienie, drewno i węgiel — wszystko rozżarzone do białości ziało tysiącami stopni gorąca. Ten ogieo nie spalał, ale spopielał. Nie znajduję po prostu słów, by wypowiedzied zgrozę tej czeluści. Bo dawno przygotowano palenisko, ono jest także dla króla gotowe, zostało pogłębione, rozszerzone; stos węgli i drwa w nim obfitują. Tchnienie Pana niby potok siarki je rozpalił (Iz 30,33).
Ogarnęła mnie plątanina oszałamiających myśli, bo zobaczyłem, jak jakiś chłopiec roztrzaskał się o bramę. Wydał przerażający okrzyk, jak ktoś, kto wpadł w kadź z rozpalonym do białości metalem. Następnie stoczył się w sam środek pieczary. Tam natychmiast znieruchomiał i pozostał już tak, rozżarzony temperaturą tego ognia. Tylko echo okropnego jęku ciągnęło się jeszcze długo.
Oszołomiony tym wszystkim, przypatrywałem mu się bliżej przez moment. Wydawało mi się, że to jeden z moich chłopców z Oratorium. Czy to jest ten a ten? — zapytałem przewodnika. Tak — brzmiała odpowiedź. Dlaczego stał się taki nieruchomy? Dlaczego tak rozżarzył się do białości? Chciałeś przecież tylko zobaczyd odpowiedział — niech ci to wystarczy. Każdy ogniem będzie posolony (Mk 9,49). Drugi znów chłopiec wpadł z szalonym impetem do pieczary. I zawisł tam w pozycji nieruchomej. Wydał jedynie okrzyk przerażenia rozdzierający serce. Jego jęk zmieszał się z echem wycia kolegi, który go uprzedził. Potem inni wychowankowie, w liczbie wciąż wzrastającej, ginęli w oka mgnieniu w czeluści. Z niewyobrażalnym skowytem natychmiast nieruchomieli i płonęli wielkim ogniem. Spostrzegłem, że pierwszy chłopiec był jakby przygwożdżony do miejsca. Jedna z jego rąk i nóg zawisła w powietrzu. Drugi leżał na podłodze dziwnie zgięty we dwoje. Inni przybierali najrozmaitsze pozy: balansowali na jednej nodze lub ręce, leżeli lub siedzieli bokiem, stali, klęczeli, czy też łapali się za włosy. Scena ta przypomniała znaną grupę Laookona, przedstawiając młodych ludzi w najstraszliwszych, pełnych cierpienia pozycjach. Ciągle nowi chłopcy dostawali się do pieca. Niektórych znałem, inni byli mi zupełnie obcy. Wówczas przypomniałem sobie słowa z Pisma świętego o potępionych: Drzewo… na miejscu, gdzie upadnie, tam leży (Koh 11,3).
LOS INNYCH CHŁOPCÓW
Coraz bardziej przerażony, zapytałem mojego przewodnika: Czy ci chłopcy, lecąc do tej przepaści, wiedzieli, dokąd idą? Nie ma wątpliwości. Tyle razy dawano im przestrogi. Oni sami jednak wybierali sobie drogę w tym kierunku.
Nie odczuwali wstrętu do grzechu ani z nim nie walczyli. Gorzej, lekceważyli i odrzucali nieustannie Miłosierdzie Boże, wzywające ich do pokuty. Prowokowali tym Bożą Sprawiedliwośd. O, jak okropnie muszą przeżywad ci nieszczęśni chłopcy fakt, że nie mają już żadnej nadziei — wykrzyknąłem. Jeżeli chcesz naprawdę poznad ich uczucia, ich rozpacz i szal, to podejdź nieco bliżej — zauważył przewodnik. Zrobiłem parę kroków naprzód i zobaczyłem, że wielu z owych biednych potępieoców zajadle walczyło ze sobą jak wściekłe psy. Inni drapali sobie twarze i ręce, swoje własne ciało i z pogardą odrzucali je precz. Wtedy nagle cały sufit pieczary stał się przejrzysty jak kryształ. Ukazał się skrawek nieba, a w nim ich koledzy promieniujący szczęściem wiekuistym.
WZGARDZONE MIŁOSIERDZIE BOGA
Biedni zatraceocy płonęli wściekłością w szalonym gniewie i ziali zazdrością, bo kiedyś wyśmiewali się ze Sprawiedliwego. Widzi to występny, gniewa się, zgrzyta zębami i marnieje (Ps 112, 10). Dlaczego nie słyszę żadnego głosu — zapytałem przewodnika. Podejdź bliżej — doradził. Poprzez kryształową szybę usłyszałem krzyki i szlochy, bluźnierstwa pod adresem świętych. Głosy ich zlewały się ze sobą. Rozlegał się wokoło zgiełk ostrych krzyków i zawodzeo.
Gdy uprzytamniają sobie błogosławiony los swoich dobrych kolegów — powiedział — muszą wręcz wykrzyknąd: To ten, co dla nas głupich niegdyś był pośmiewiskiem i przedmiotem szyderstwa: Jego życie mieliśmy za szaleostwo, śmierd jego — za haobę. Jakże, więc policzono go między synów Bożych i ze świętymi ma udział? To myśmy zboczyli z drogi prawdziwej (Mdr 5,4-5). Dlatego też wykrzykują: Nasyciliśmy się na drogach bezprawia i zguby, błądziliśmy po bezdrożnych pustyniach, a drogi Paoskiej nie poznaliśmy. Cóż nam pomogło nasze zuchwalstwo?… To wszystko jak cieo przeminęło (Mdr 5,7-9).
Takie to są ich tragiczne zawodzenia, które powtarzad się będą przez całą wiecznośd. Lecz ich krzyki, skargi i wszelkie wysiłki są daremne. Owładnie nim siła nieszczęścia (Hi 20,22). Już nie istnieje dla nich czas. Jest tylko wiecznośd. Widząc to wszystko i słysząc, nagle zapytałem siebie: Jakżeż mogą ci chłopcy byd potępieni? Przecież wczoraj wieczorem bawili się jeszcze w Oratorium. Chłopcy, których tutaj widzisz — odpowiedział — są umarli dla Bożej Łaski. Gdyby skonali w tej chwili, czy nie chcieli wycofad się ze swoich niecnych dróg, zostaliby potępieni. Lecz tracimy czas. Chodźmy dalej
OGIEŃ NIEUGASZONY
Poprowadził mnie dalej. Zeszliśmy w dół korytarzem do nisko położonej pieczary. Nad wejściem do niej znajdował się napis: Robak ich nie zginie i nie zagaśnie ich ogieo (Iz 66,24). Pan Wszechmogący ich ukarze… ześle w ich ciało ogieo i robactwo i jęczed będą z bólu na wieki (Jdt 16,17). Tutaj uświadomiłem
sobie jak potworne wyrzuty sumienia cierpieli wychowankowie naszych szkół. Przeżywali nieludzkie męki, przypominając sobie każdy nieodpuszczony grzech i sprawiedliwą karę za niego. Mogli przecież korzystad z licznych i niezwykłych środków ku naprawie swego życia, wytrwania w cnocie i zbierania zasług na niebo. Z trwogą przypominali sobie lekkomyślnie odrzucone hojne łaski, udzielane przez Najświętszą Dziewicę… Przeżywali prawdziwą gehennę, wiedząc, że tak łatwo mogli się zbawid, a teraz są nieodwołalnie straceni na zawsze. Cisnęło im się na pamięd tyle dobrych postanowieo, których niestety nigdy nie wypełnili. Piekło rzeczywiście wybrukowane jest dobrymi intencjami!
W niższej pieczarze zobaczyłem ponownie w ognistym piecu chłopców z Oratorium: kilku przebywało w nim aktualnie, a inni to byli wychowankowie lub też całkowicie mi nieznani. Z bliska zauważyłem, że obsiadło ich różnego rodzaju robactwo, które wgryzało się w ich serca, oczy, ręce, nogi i całe ciało z takim okrucieostwem, że nie sposób tego opisad. Bezradni i nieruchomi chłopcy stawali się łupem różnego rodzaju tortur.
Fot. Cierpienia chłopców w ognistym piecu pieczary piekła
W nadziei, że uda mi się z nimi porozmawiad lub dowiedzied się przyczyn ich potępienia, zbliżyłem się jeszcze bardziej do nich, lecz żaden z nich nie wypowiedział ani jednego słowa, ani też na mnie nie popatrzył. Zapytałem swego przewodnika o powód takiego zachowania. Wyjaśnił mi, że potępieni są
całkowicie pozbawieni wolności. Każdy musi ponieśd swoją karę w całej jej rozciągłości. A teraz — dodał — musisz, także wejśd do następnej pieczary. O, nie! — zaprotestowałem z krzykiem.
Zanim człowiek dostanie się do piekła, musi przedtem odbyd się nad nim sąd. Ja nie zostałem jeszcze osądzony i nie chcę tam pójśd! Posłuchaj — powiedział — masz do wyboru: albo wejśd do piekła i uratowad swoich chłopców, albo pozostad na zewnątrz i pozostawid ich w mękach. Co wybierasz?
Chwilę wahałem się w milczeniu. Oczywiście, kocham swoich chłopców i bardzo pragnę pomóc im się zbawid — odpowiedziałem, — lecz czy nie ma żadnego innego sposobu na to? Jest sposób — mówił dalej, — lecz pod warunkiem, że zrobisz wszystko, co będzie w twojej mocy. Odetchnąłem z ulgą i powiedziałem sobie natychmiast, że zrobię chętnie wszystko, by uwolnid moich ukochanych synów duchowych od takich tortur. Wejdź, zatem do środka — powiedział mój przyjaciel — i przypatrz się, jak dobry, Wszechmogący Bóg miłościwie ofiaruje tysiące środków, by twoich chłopców doprowadzid do prawdziwej pokuty i uratowad ich od śmierci wiecznej.
Ujął mnie za dłoo i wprowadził do pieczary. Po kilku krokach poczułem, jak bym się nagle znalazł w wielkiej okazałej sali, której szklane drzwi kryły parę innych jeszcze wejśd. Na jednym z nich odczytałem napis: Szóste przykazaniem Wskazując na niego, mój przewodnik tłumaczył: Przekraczanie tego przykazania stało się powodem ruiny wiecznej bardzo wielu chłopców. Czy nie chodzili do spowiedzi. Owszem, przystępowali do niej, lecz albo grzechy zatajali, albo też wyznawali w sposób niewłaściwy. Jedni ze wstydu podawali fałszywą liczbę grzechów. Inni oddawali się tym występkom jeszcze w czasie swojego dzieciostwa, a potem zabrakło im odwagi wypowiedzenia ich przed kapłanem lub też zrobili to niewystarczająco. Częśd z nich nigdy naprawdę nie żałowała za swoje przewinienia w tym względzie lub nieszczerze postanawiała unikad ich w przyszłości.
Nie brakowało i takich, którzy zamiast przebadad swoje sumienie i zrobid dokładny rachunek, cały swój wysiłek skierowali na to, w jakie słowa ubrad swoje niecne czyny i oszukad spowiednika. Każdy, umierając w takim stanie duszy, zdawał sobie dobrze z tego sprawę. Teraz ponosi tragiczne następstwa przez całą wiecznośd. Tylko szczery żal gładzi te grzechy i zapewnia szczęśliwośd na wieki. Czy chcesz wiedzied, dlaczego nasz miłosierny Bóg przyprowadził cię tutaj?
Podniósł zasłonę i zobaczyłem grupę chłopców z Oratorium — wszystkich znałem doskonale — znajdujących się tutaj ze względu na ten właśnie grzech. Wielu z nich cieszyło się w Oratorium opinią bardzo dobrych wychowanków. Z pewnością pozwolisz mi teraz zapisad ich nazwiska, bym mógł ich ostrzec
indywidualnie — krzyknąłem. To wcale nie jest konieczne! Co więc proponujesz; co mam im powiedzied? W kazaniach mów zawsze o grzechach przeciwnych czystości. Takie ogólne ostrzeżenie wystarczy. Zrozum, że jeżeli nawet indywidualnie będziesz ich ostrzegał, chętnie będą ci obiecywali poprawę, ale tylko w słowach.
Do mocnego postanowienia potrzebna jest Łaska Boża, ale taka, której twoi chłopcy nie odrzucą. Jeżeli będą się modlid, Bóg okaże im swoją miłośd, przebaczy i zapomni ich upadki. Ty ze swej strony módl się także i wiele pokutuj. A gdy chodzi o chłopców, to niech stosują się do tych napomnieo i radzą swoich sumieo. Ono im podpowie, co czynid należy.
Przez następne pół godziny rozmawialiśmy o warunkach dobrej spowiedzi. Potem mój przewodnik kilkakrotnie wykrzyknął silnym głosem: — Avertere! Avertere?!! Co to ma znaczyd — zapytałem? Zmieo życie!
UWIKŁANI W RZECZY PRZYZIEMNE
Zmieszany, skłoniłem głowę z zakłopotaniem i chciałem odejśd, ale on mnie powstrzymał. Nie widziałeś jeszcze wszystkiego — wytłumaczył. Podniósł inną zasłonę, za którą przeczytałem takie zdanie: A ci, którzy chcą się bogacid, wpadają w pokusę i w zasadzkę, (ITm 6,9).
To nie dotyczy moich chłopców — zaoponowałem — są tak samo biedni jak i ja. Nie jesteśmy bogaci i nie chcemy nimi byd. Na bogactwo nie zwracamy żadnej uwagi. Gdy jednak kurtyna się uniosła, zobaczyłem grupę chłopców dobrze mi znanych. Cierpieli podobne tortury, jak i poprzedni. Mój przewodnik wskazał mi na nich ze słowami: Jak widzisz, napis odnosi się także i do twoich chłopców. Jak to możliwe? — zapytałem. Zatem ci wytłumaczę — odrzekł. — Sercami niektórych chłopców owłada tak silna pokusa posiadania rzeczy materialnych, że maleje w nich miłośd ku Bogu. Stąd rodzą się grzechy przeciw miłości, pobożności i łagodności. Już samo pragnienie bogactwa może zdeprawowad serce, zwłaszcza, jeżeli ono prowadzi do niesprawiedliwości.
Twoi chłopcy są biedni, lecz pamiętaj, że chciwośd i lenistwo to źli doradcy. Jeden z twoich wychowanków popełnił poważną kradzież w swoim rodzinnym mieście. Mógł ją naprawid, a przecież wcale o tym nie pomyślał. Inni próbowali się włamad do spiżarni albo do biura administratora czy ekonoma. Nie brakuje i tych, którzy grzebią w teczkach i pulpitach swoich kolegów i zabierają im jedzenie, pieniądze i inne rzeczy, nie mówiąc o kradzieży książek i innych przedmiotów…
Wymienił wiele nazwisk, a potem ciągnął dalej: Niektórzy znajdują się tutaj, bo skradli ubrania, bieliznę, koce i płaszcze z szatni Oratorium po to, by wysład swoim rodzinom do domu. Inni pokutują w tym miejscu za poważną i
świadomie wyrządzoną krzywdę lub też za to, że nie zwrócili rzeczy czy sum wypożyczonych. Teraz wiesz już wszystko, więc upomnij ich. Muszą przezwyciężad wszystkie swoje próżne i szkodliwe pragnienia, zachowując prawo Boże i dbając o swoje czyste sumienie. Inaczej chciwośd może ich doprowadzid do jeszcze większych wykroczeo…
Zastanawiałem się, dlaczego aż tak okropne kary spotkały chłopców za przekroczenia, o których oni niewiele myśleli. Mój przewodnik obudził mnie z zamyślenia słowami: Przypomnij sobie, co ci oznajmiono, gdy widziałeś zniszczone grona na winorośli. W tej chwili uniósł inną zasłonę, kryjącą wielu moich chłopców z Oratorium, których natychmiast wszystkich poznałem. Napis nad zasłoną brzmiał: Korzeo wszystkiego zła. Wiesz, co to znaczy? — zapytał mnie, — do jakiego grzechu to się odnosi? Do pychy? Zapytałem. A mówiono mi zawsze, że pycha jest korzeniem wszelkiego zła. Mówiąc generalnie, tak jest, ale z drugiej strony wiesz dobrze, co sprowokowało Adama i Ewę do popełnienia grzechu, za który zostali wypędzeni ze swojego ziemskiego raju. Nieposłuszeostwo? Właśnie! Nieposłuszeostwo jest korzeniem wszelkiego zła. A co mam swoim chłopcom opowiedzied na ten temat.
POSŁUSZEOSTWO
Słuchaj uważnie: chłopcy, których tu widzisz, przygotowali sobie tak tragiczny koniec przez nieposłuszeostwo. Ten i ów, kiedy myślałeś, że w nocy spokojnie śpi, opuścił sypialnię, by włóczyd się po boisku. Wbrew regulaminowi plątał się po niebezpiecznych terenach, a nawet po rusztowaniach murarskich, narażając swoje zdrowie, a czasem i życie. Inni szli wprawdzie do kościoła, lecz wbrew zaleceniom zachowywali się źle. Poniechawszy modlitwę, oddawali się marzeniom i przeszkadzali innym lub też drzemali w czasie nabożeostwa.
Biada tym, którzy zaniedbują modlitwę! Kto się nie modli, wstępuje na drogę wiodącą ku potępieniu? Znajdziesz w tym miejscu i takich, którzy, zamiast śpiewad psalmy czy też godzinki ku czci Najświętszej Dziewicy, czytali świeckie, lub co gorsza, zakazane książki. Wymienił też inne jeszcze przykłady łamania dyscypliny. Po jego słowach opanował mnie smutek i przygnębienie. Czy mogę o tym wspomnied moim chłopcom? — zapytałem, patrząc mu prosto w oczy. Tak, możesz. Wszystko, co tylko zapamiętasz. Jakich rad powinienem im udzielid, by uchronid ich od takiej tragedii? Przypominaj im nieustannie, że przez posłuszeostwo Bogu, Kościołowi, swoim rodzicom i przełożonym, nawet w drobnych na pozór sprawach, zbawią się na pewno. I nic więcej? Ostrzegaj ich też przed bezczynnością. Dawid z powodu lenistwa popadł w grzech. Jeśli będą wciąż zajęci, zabraknie szatanowi sposobności do kuszenia ich.
Skłoniłem głowę i przyobiecałem, że tak uczynię. Na pół omdlony z trwogi i strachu, zdołałem jedynie wyszeptad: Dzięki ci, że byłeś dla mnie tak dobry.
Teraz, proszę ciebie, wyprowadź mnie już stąd. Dobrze! Chodź zatem ze mną. Wziął mnie za rękę, by dodad otuchy i podtrzymywał mnie, gdyż z braku sil słaniałem się na nogach. Po opuszczeniu holu, w zawrotnie szybkim tempie wróciliśmy na straszny podwórzec i długi korytarz. Minąwszy ostatni portal z brązu, przewodnik zatrzymał mnie i powiedział: Teraz, kiedy już zobaczyłeś, co cierpią inni, musisz sam także doświadczyd grozy piekła. Nie, nigdy! Krzyknąłem przerażony.
DOTKNIJ PIEKIELNYCH MURÓW
Ale on obstawał przy swoim, chociaż ja miałem ochotę uciec. Nie bój się — powiedział mi — po prostu spróbuj. Dotknij tego muru. Nie mogłem zdobyd się na odwagę i próbowałem oddalid się, lecz powstrzymał mnie od tego. Spróbuj — wciąż nalegał. Trzymając mnie mocno za rękę, pociągał ku ścianie. Dotknij jeden raz — nakazał a będziesz miał prawo opowiedzied, że nie tylko widziałeś, ale i dotykałeś ścian, za którymi ludzie cierpią wieczne męki. Zrozumiesz, jak straszny musi byd ostatni mur, skoro już pierwszy jest nie do zniesienia. Popatrz na tę ścianę! Spojrzałem na nią uważnie. Wydawała mi się niewiarygodnie gruba. Tysiące takich ścian znajduje się między nią, a prawdziwym ogniem piekła — tłumaczył mój przewodnik. Tysiące murów je otacza, każdy ma tysiąc miar grubości i w takiej też odległości znajduje się jeden od drugiego. Jedna miara to tysiąc mil. Ten pierwszy mur, zatem jest oddalony o milion milionów mil od piekielnego ognia. Jest to, więc bardzo odległa krawędź samego pieklą.
Słysząc to, instynktownie cofnąłem się, lecz on chwycił moją dłoo, rozwarł ją siłą i przyciągnął do pierwszego z tysięcy murów. Odczułem tak szalony ból, że ze skowytem odskoczyłem do tyłu i obudziłem się w swoim łóżku. Dłoo mocno piekła i musiałem ją trzymad, by złagodzid ból. Wstawszy rano, zauważyłem, że była spuchnięta. Chociaż przecież tylko we śnie dotykałem muru, z dłoni mojej schodziła skóra.
Mając na uwadze, że nie należy was zbytnio przerażad, pominąłem opisywanie wielu strasznych szczegółów, chod je widziałem i przeżywałem. Przez następne siedem nocy nie mogłem spad, tak dalece czułem; się podekscytowany tym niesamowitym widzeniem sennym. Wiemy, że nasz Doby Bóg opisywał piekło zawsze w symbolach. Gdyby ukazał je nam w całej rzeczywistości, nie bylibyśmy w stanie go pojąd. Nikt ze śmiertelników nie może zrozumied tych spraw.

Komentarze 53 to “WIZJA PIEKŁA ŚW. JANA BOSKO”

  1. ziarnko prawdy said

    Z tym wykladem prof.dr.hab. Jana Narkiewicza-Jodko powinien zapoznac sie kazdy !!!
    GMO to smierc cz.1

    GMO to śmierć, cz. 1 – Prof. dr hab. Jan Narkiewicz – Jodko

  2. szach said

    Czy Polacy podziękują Tuskowi za ceny prądu jakie dzięki niemu nas czekają? Myślę,że nie da nam takiej okazji i zwieje.
    Miliardowe koszty energetyki z powodu ochrony klimatu
    Podczas szczytu w Brukseli w grudniu 2008 r premier Donald Tusk zgodził się na przyjęcie rozwiązań dla Polski skrajnie niekorzystnych.
    To wtedy rok bazowy 1989, bardzo korzystny dla Polski został za zgodą premiera Tuska zastąpiony rokiem bazowym 1996.
    Wszelkie obecne tragiczne konsekwencje są pokłosiem tej decyzji premiera Tuska.
    Rok bazowy 1989 był dla Polski bardzo korzystny BO OZNACZAŁ JUŻ ZREALIZOWANĄ PRZEZ POLSKĘ REDUKCJĘ CO2 W WIELKOŚCI PRAWIE 40%.
    Większość Polaków ciężko zapłaciła za to, bo ta redukcja emisji CO2 zrealizowała się z powodu zapaści gospodarczej w latach tzw. transformacji, to wtedy drastycznie ograniczona została produkcja przemysłowa.
    Czekają nas dzięki Tuskowi kolejne podwyżki, i nawet jak Tusk odejdzie po wyborach, to ten piołun jaki naważył ,Polacy pić będą jeszcze długo . Ale jak sobie życzą internauci na onet,tak się stanie tzn. „wolą żreć trawę pod rządami Tuska niż szynkę pod rządzmi PiS”. Nic dziwnego,że na Polskich polach wszędzie trawsko rośnie nie koszone.
    A oto zapowiedź kolejnego „cudu ” :
    http://gielda.onet.pl/miliardowe-koszty-energetyki-z-powodu-ochrony-klim,18727,4821067,1,prasa-detal

  3. Patriota said

    Słowo Boże z Wielkiej Nowenny na dzień 15 sierpnia tom I

    ” W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której ( spełnienie już się) ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda? JEŻELI JEDNAK, NIE OGLĄDAJĄC, SPODZIEWAMY SIĘ CZEGOŚ, TO Z WYTRWAŁOŚCIĄ TEGO OCZEKUJEMY. Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Duch, (wie), że przyczynia się za świętymi, zgodnie z Wolą Bożą. WIEMY TEŻ, ŻE BÓG Z TYMI, KTÓRZY GO MIŁUJĄ, WSPÓŁDZIAŁA WE WSZYSTKIM DLA ICH DOBRA, z tymi, którzy są powołani według ( Jego) zamiaru.” ( Rz 8,24-28)

    Rozważanie:
    – Cierpliwość, która wypływa z naszej miłości do Boga, jest oznaką naszej żywej wary i naszego zaufania Bogu. Cierpliwość we wszystkich cierpieniach, szczególnie w utrapieniach i troskach duchowych otwiera nasze serce, wolę i umysł na działanie Ducha Świętego w naszej duszy. – Jak wielką pociechę daje nam ostatnie zdanie dzisiejszego Słowa Bożego: ” Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra”.

    – Dzisiaj, w Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, chcemy jeszcze raz wspomnieć Jej wzorowe życie pełne przepięknych cnót: wiary, nadziei, miłości, pokory, posłuszeństwa i wierności, które wydają tak cudowną woń, że w zachwyt wprawiają całe Niebo i wszystkie Sługi Boże na ziemi. Właśnie te cnoty doprowadziły Ją do nieopisanego ludzkimi słowami zwycięstwa. Wśród tych wszystkich cudownych cnót Maryi, gdy przyglądamy się uważnie Jej życiu, każdy zobaczy Jej wielką cierpliwość, dzięki której mężnie stawiała czoło wszelkim przeciwnościom.

    – Ile cierpliwości musiała Maryja okazać np. kiedy wobec Józefa, Jej oblubieńca, musiała przemilczeć poczęcie Syna Bożego Mocą Ducha Świętego, ponieważ on nie byłby w stanie tego zrozumieć, a więc nie byłby również zdolny uwierzyć w Jej wyjaśnienia! – Na pewno z tego powodu cierpieli obydwoje. Maryja czekała więc CIERPLIWIE, aż sam Bóg zaingeruje i sam mu wszystko wyjaśni. – I tak też się stało. – Wiemy, że Bóg przez Aniola we śnie wszystko wyjaśnił św. Józefowi. – Miłość Maryi do Boga, Jej wierność i cierpliwość przyniosły całemu światu Zbawienie, czyli Jezusa Chrystusa! – Sceny życia Maryi i Józefa pokazują to, co mówi św. Paweł: „że Bóg z tymi którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra.”

    – Uwielbiajmy więc Boga hymnem dziękczynienia, śpiewając razem z Maryją: „Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy Swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.Święte jest Jego Imię – a Swoje Miłosierdzie na pokolenia i pokolenia zachowuje dla tych, co się Go lękają.” (Łk 1, 46-50)

    – Pomyślmy jak potężną Matkę, Maryję, mamy w Niebie, skoro Bóg uczynił Ją Królową Wszechświata! – Pomyślmy też, jak pięknie pozdrowiła Ją już tu na ziemi Elżbieta: „Wydała na okrzyk i powiedziała: Błogosławiona jesteś między niewiastami i Błogosławiony jest Owoc Twojego Łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana.” (Łk 1, 42-45)

    – Czy jestem przekonany o tym, że Bóg prowadzi wszystko do dobra? – Czy wzmacnia to moją cierpliwość, opanowanie i wytrwałość w ciężkich godzinach, w czasach trudności, utrapień i choroby?

    – W świetle Słowa Bożego – czyniąc dobre postanowienie – przeprośmy Boga za wszelkie nasze zaniedbania, winy i grzechy, z pokorą prosząc o ich przebaczenie.

  4. Ann said

    Dzisiaj jest Najwieksze Swieto Maryjne..W jednym z objawien Matka Boza obiecala uwolnic wile dusz w czyscu cierpiacych..
    Ufam Maryji i bede sie modlic o to szczegôlnie tej nocy…w wigilie tego pieknego swieta…
    Przez Cudowne Wniebowziecie Najswietszej Panny Maryji…Racz im Dac Panie Wieczne spoczywanie..

  5. Magda said

    Proszę nie krzyczeć,że łonetu:
    Elektroniczny tatuaż przełomem medycznym
    http://wiadomosci.onet.pl/nauka/elektroniczny-tatuaz-przelomem-medycznym,1,4820919,wiadomosc.html

  6. jowram said

    Generał Rozwadowski – jeden z największych wodzów w naszej historii

    Październikowa „Wszechnica Narodowa” w Radomiu poświęcona była wspaniałej, lecz zarazem programowo zapomnianej postaci – generałowi broni Tadeuszowi Jordan Rozwadowskiemu. Urodzony 19 maja 1866 r. w Babinie (powiat Kałusz, koło Stanisławowa), w rodzinie Tomisława i Melanii z Rulikowskich. Wielopokoleniowe, rodzinne tradycje żołnierskie, zapewne miały wpływ na wybór kariery wojskowej Tadeusza.

    Szkoła kadetów kawalerii w Hranicach na Morawach, Wojskowa Akademia Techniczna w Wiedniu, którą ukończył jako najlepszy na roku, oraz studia w Szkole Wojennej w Wiedniu, przeznaczone dla elity korpusu oficerskiego, to kolejne etapy zdobywania wojskowej wiedzy. Po ich ukończeniu w 1891 r. został adiutantem sztabu dywizji w Mariborze (dzisiejsza Słowenia), a następnie w Budapeszcie, gdzie podczas służby w 1894 r. ożenił się z Marią hrabianką Komorowską.

    W 1896 r. został mianowany attache wojskowym przy poselstwie austriackim w Bukareszcie, mając ku temu odpowiednie predyspozycje gdyż znał pięć języków: francuski, niemiecki, czeski, rosyjski i rumuński.

    Obcowanie z ludźmi ułatwiał mu ponadto niezwykły urok osobisty, wrodzony optymizm i nienaganne maniery. W Rumunii przyszły na świat jego dzieci: córka Melania oraz synowie Józef i Kazimierz. W roku 1907, już w stopniu podpułkownika, powrócił do rodzinnego Stanisławowa, gdzie został dowódcą pułku i awansował na pułkownika w roku 1908. Będąc żołnierzem z powołania, zasłynął również jako wynalazca nowych rodzajów broni oraz metod walki, co weszło na trwałe do armii różnych państw. W armii austriackiej dosłużył się stopnia marszałka polnego porucznika, czego polskim odpowiednikiem jest generał dywizji.

    U świtu polskiej niepodległości, chcąc utworzyć armię polską, nawiązał współpracę z Radą Regencyjną, z rąk której otrzymał, 28 października 1918 r., urząd szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Już 15 listopada 1918 r. ustąpił ze stanowiska, w wyniku sporu z Józefem Piłsudskim o sposób tworzenia polskiej armii; Rozwadowski był za przymusowym poborem, zaś Piłsudski za ochotniczymi oddziałami Milicji Ludowej.

    Jako dowódca Armii „Wschód” posieszył na pomoc wojskom walczącym z Ukraińcami we Lwowie. Dopiero nacisk opinii publicznej wymusza na Piłsudskim pomoc dla tej części Polski i obronę Lwowa. Chęć Rozwadowskiego przeprowadzenia wielkiej ofensywy przeciw Ukraińcom spowodowała, że został wysłany do Paryża jako szef Polskiej Misji Wojskowej. Piłsudski miał inne plany co do Ukraińców.

    W Paryżu generał Rozwadowski wspierał działania Romana Dmowskiego w sprawie polskiego punktu widzenia na Galicję Wschodnią. Nieszczęsna wyprawa kijowska Piłsudskiego spowodowała, oprócz 200 tys. polskich ofiar, najazd bolszewików na Polskę. Wobec bezładnego odwrotu wojsk polskich oraz szerzących się nastrojów defetystycznych w dowództwie, 22 lipca 1920 r. generał Rozwadowski, na żądanie aliantów, zostaje mianowany szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Następuje reorganizacja sztabu, zmiany kadrowe (gen. Józef Haller Dowódcą Frontu Północnego), zmiana metody walki na manewrową z dużą mobilnością wojsk.

    Ge. Rozwadowski wniósł ogromny optymizm i wiarę w zwycięstwo, co udzieliło się innym dowódcom. To generał Rozwadowski przygotował plan Bitwy Warszawskiej – najpierw powstał dwuwariantowy projekt sposobu koncentracji wojsk do uderzenia na bolszewików, a następnie – wobec obaw przechwycenia planu przez wroga – powstał odręcznie pisany słynny rozkaz o fikcyjnym numerze 10000, będący ostatecznym planem walki o Warszawę.

    Rozkaz ten zakładał wzmocnienie 5. Armii gen. Sikorskiego, która oprócz zadań obronnych miała również podjąć kontratak na bolszewików, zaś uderzenie od południa, znad Wieprza, miało dokończyć dzieła. 12 sierpnia 1920 r., kiedy wróg był pod Warszawą, Józef Piłsudski, kompletnie załamany, złożył na ręce premiera Witosa dymisję z Naczelnego Wodza i Naczelnika Państwa i wyjechał do przyszłej żony i córek, będąc formalnie jeszcze w związku małżeńskim.

    Generał Rozwadowski był więc nie tylko autorem planu bitwy, ale całkiem formalnie Wodzem Naczelnym przez nikogo nieograniczonym w swych decyzjach i odpowiedzialności. Główne uderzenie bolszewików poszło, zgodnie z przewidywaniami Rozwadowskiego, na Front Północny.

    15 sierpnia armie polskie rozbiły trzy z czterech armii wroga i przeszły do planowanego kontruderzenia. Armia Czerwona rozpoczęła odwrót, Rozwadowski domagał się przyspieszenia ofensywy znad Wieprza, jednak Piłsudski opóźniał uderzenie, po czym uderzał w próżnię, o czym sam zresztą pisał. Kontakt z nieprzyjacielem nawiązał dopiero z 17 na 18 sierpnia.

    Z chwilą zakończenia bitwy Piłsudski poczuł zawiść w stosunku do gen. Rozwadowskiego, świadka jego depresji i duchowego upadku. Jako Generalny Inspektor Jazdy gen. Rozwadowski projektował reformę w kierunku tworzenia szybkich wojsk operacyjnych, postulował potrzebę stworzenia wojsk zmotoryzowanych, pancernych i lotnictwa. Plany te zostały jednak odrzucone. Kolejnym punktem spornym z Piłsudskim był problem upolityczniania armii, czego Rozwadowski był zdecydowanym przeciwnikiem.

    W wyniku zamachu majowego Piłsudskiego 12 maja 1926 r. został obalony legalny narodowo-ludowy rząd Witosa. Obrońcą legalnych władz przed zamachowcami był właśnie gen. Rozwadowski. Wobec dymisji prezydenta Wojciechowskiego i rozkazu zaprzestania walk, generał Rozwadowski wraz z innymi generałami (Zagórski, Malczewski, Jaźwiński) został uwięziony w Wilnie. Wraz z kilkunastoma generałami został w 1927 r. przeniesiony w stan spoczynku.

    W społeczeństwie pojawiła się wówczas akcja petycyjna w obronie generałów. 18 maja 1927 roku, rok po uwięzieniu, gen. Rozwadowski został zwolniony, jednak bardzo wyraźnie podupadł na zdrowiu. Dużym ciosem było dla niego ponadto zaginięcie gen. Zagórskiego. Gen. Rozwadowski coraz częściej przebywał w Jastrzębiej Górze, gdzie próbował się leczyć z nasilających się bólów żołądka połączonych z krwawieniem i silnymi torsjami. Lekarze byli jednak bezradni. W 1928 r. gen. Rozwadowski napisał referat nazwany „Testamentem wojskowym”, w którym postulował utworzenie armii wysokiego pogotowia, doskonale wyposażonej w broń pancerną i lotnictwo, w obliczu najazdu ze strony Niemiec i Rosji.

    Generał Tadeusz Rozwadowski zmarł 18 października 1928 r. w Warszawie. Ostatnią wolą Generała było pochowanie go na Cmentarzu Orląt Lwowa – wśród swoich żołnierzy. Pogrzeb odbył sie 22 października we Lwowie o godz. 10, która została narzucona przez władze, aby jak najmniej ludzi uczestniczyło w ostatniej drodze generała. Nabożeństwo odprawił ks. arcybiskup metropolita Bolesław Twardowski, od bramy cmentarza aż do miejsca spoczynku trumnę na swych barkach nieśli usunięci z armii generałowie, nad grobem poruszającą mowę wygłosił były legionista ks. Józef Panaś.

    Płk dr Bolesław Szarecki, który odbył konsylium z lekarzami badającymi zwłoki generała stwierdził jako więcej niż pewne otrucie, podobnie uważał słynny chirurg lwowski prof. Tadeusz Ostrowski, badający generała na krótko przed śmiercią. Zakaz przeprowadzenia sekcji zwłok jest bardzo mocną poszlaką w tym względzie.

    Dokonania generała Tadeusza Rozwadowskiego stawiają go wśród najwybitniejszych ojców naszej wolności oraz jednego z największych wodzów i zwycięzców w naszej historii. Niestety przeciętny Polak nie wie o Nim nic, lub stanowczo zbyt mało. Wymazywanie osiągnię generała Rozwadowskiego rozpoczęło się w 1926 r. i trwa do dnia dzisiejszego, najpierw robiły to władze sanacyjne, później komunistyczne i obecne.

    Powodem jest to, że wielka postać generała Rozwadowskiego stoi na przeszkodzie w budowie legendy Piłsudskiego. Pamiętajmy jednak, że to tylko legenda, jak pisał wybitny historyk polski prof. Władysław Konopczyński: „legenda świadomie i sztucznie preparowana, broniona przed wszelką krytyką gwałtem moralnym i fizycznym, legenda szydercza i zawzięta nie opromieni narodowi życia, nie wleje weń wiary we własne siły, nie zahartuje go do mocarnych czynów”.

    Dzisiejsza Polska jest tego bolesnym potwierdzeniem! Bez prawdy i sprawiedliwości nie zbudujemy szczęśliwej przyszłosci Polski!

    Witold Bałażak

  7. jowram said

    Paradoksy i tajemnice Ojca Kolbego

    Godziny powolnego konania w bunkrze śmierci podzielone były na śpiew pieśni religijnych i zbiorową modlitwę.

    Życie i dzieło o. Maksymiliana Kolbego są ogromnym obszarem wartości i wiadomości, dóbr duchowych i nauk, pism i dokumentów. Warto je badać, studiować, uczyć się z nich. Osobowość i duchowość o. Kolbego były zarówno ogromnie skomplikowane, jak i dziecięco proste. Spróbuję dotknąć choć kilku podstawowych spraw, które stanowiły centrum jego dzieła, a zarazem, widoczne od zewnątrz – wiodą gdzieś w tajemniczą głąb. Są to paradoksy o. Kolbego, w których najdobitniej ujawnia się harmonia jego osobowości, jego duchowości. Są to też tajemnice o. Kolbego.

    Ojciec Maksymilian łączył styl i rytm życia człowieka energicznego, pełnego sił, całkowicie zdrowego, zdolnego do każdego, nawet najcięższego, wysiłku fizycznego, psychicznego i duchowego z faktycznym (od 23. roku życia) stałym stanem chorobowym. Miał gruźlicę. Gorączkował, okresowo pluł krwią, kaszlał, stracił jedno płuco. Mimo to wykładał, głosił nauki, pisał, podróżował, kręcił korbą maszyny drukarskiej, dźwigał paczki z kilogramami papieru na pocztę, pracował na budowie, sprawował Liturgię i sakramenty, zarządzał ogromną „zagrodą Niepokalanej” w Polsce, dużym ośrodkiem misyjnym w Japonii. Choć poddawał się poleceniom przełożonych i lekarzy, wyjeżdżając na kuracje do sanatorium, to i tam służył jako kapłan, a gdy tylko wracał, zapominał o chorobie, o „bracie osiołku”, jak nazywał swoje ciało, naśladując w ten sposób św. Franciszka. Posługę duszpasterską pełnił także chory w więzieniu, skatowany w obozie koncentracyjnym, skazany na śmierć w bunkrze głodowym.

    Łączył polskość z uniwersalnością
    Był zanurzony w polskiej tradycji, zwłaszcza romantycznej i niepodległościowej, katolickiej. Znał je, cenił, czerpał z nich, żył nimi. Uważał je za podstawowe wartości. Jako chłopiec chciał bić się o niepodległość Polski będącej wtedy pod zaborami, wybrał jednak powołanie zakonne. Jako redaktor mobilizował siły Narodu do walki o niepodległość, zamieszczając w swoich czasopismach karykatury Hitlera w 1939 roku. W latach wojny podtrzymywał ducha przetrwania, dążąc do wydawania „Rycerza Niepokalanej” – uzyskał zezwolenie niemieckich władz okupacyjnych na jeden numer, ale zapewne właśnie entuzjazm, z jakim w okresie Bożego Narodzenia 1940 r. został on przyjęty, stał się jednym z bezpośrednich powodów jego aresztowania i zesłania do obozu koncentracyjnego. Jako członek zakonu o zasięgu globalnym działał – właśnie – globalnie. Pragnął podbić dla Niepokalanej, jak mówił, cały świat. Stąd jego duchowy związek z wieloma świętymi pochodzącymi z różnych krajów, stąd pomysł i idea misji w Japonii, plany ogarnięcia zarówno publikacjami, jak i misjami wszystkich kontynentów.

    Łączył umiłowanie wspólnoty lokalnej z działalnością misyjną
    Dążył do jak najlepszego zorganizowania pracy i modlitwy danej, najbliższej wspólnoty – ściśle wedle reguły zakonnej, w celu zapewnienia najwyższej efektywności pracy, najlepszego rozwoju duchowego, a także „wyniszczenia dla Niepokalanej”. Ułożył nawet w określony rytm ostatnie dni życia grupy dziesięciu więźniów-skazańców w bunkrze śmierci. Świadkowie, którzy słyszeli przez ściany, co dzieje się w bunkrze, stwierdzili, że godziny powolnego konania podzielone były na śpiew pieśni religijnych i zbiorową modlitwę, które prowadził o. Kolbe, oraz jego nauki, które wygłaszał do końca, aczkolwiek coraz bardziej słabnącym głosem. Kandydatów do swych klasztorów przyjmował osobiście. Znał po imieniu każdego mnicha, nowicjusza, ucznia małego seminarium. Jako przełożony wprowadził w Niepokalanowie zasadę, że każdy ojciec czy brat, choć należy do określonego zespołu roboczego i ma swojego bezpośredniego przełożonego, to w każdej sprawie może zwracać się bezpośrednio do niego, gwardiana, i to we dnie i w nocy. Zarazem troszczył się o misje na całym świecie, nie tylko te, które sam prowadził. Wydawał „Biuletyn Misyjny”. Utrzymywał regularną korespondencję z braćmi misjonarzami w wielu krajach. Stale myślał o rozszerzaniu działalności misyjnej. Gdy wrócił z Japonii do Niepokalanowa w 1936 r., nie zgolił długiej, misjonarskiej brody, którą zapuścił już w drodze do Japonii, traktując nadal swą pracę w tej wspólnocie lokalnej jako pracę misyjną i zaznaczając swą stałą gotowość udania się na misje. (Brodę zgolił dopiero w 1939 r., aby nie zwracać na siebie uwagi niemieckich okupantów.)

    Łączył powagę z poczuciem humoru
    Powaga i surowość w sprawowaniu służby Bożej i stylu życia współgrała u o. Maksymiliana z otwartością i uśmiechem. Spędzał klasztorne „rekreacje” z braćmi, grając w szachy, żartując, opowiadając swe przygody w dalekich krajach, na lądzie i morzu. W sztuce „Mój syn, Maksymilian” (Wyd. Franciszkańskie „Bratni Zew”, Kraków 2010, s. 31-32), wykorzystałem – prawdziwą – anegdotę, którą usłyszałem po raz pierwszy od brata Sergiusza w Nagasaki. W mojej sztuce brat Leon opowiada Matce, Mariannie Kolbowej: „BRAT LEON: Więc oni tam głodowali. W Japonii. Taka jest prawda. Bo ojciec wszystkie pieniądze, jakie miał, a nie miał ich nigdy wiele, przeznaczał na druk, na maszyny, na kolportaż. Na jedzeniu oszczędzał. Na wszystkim, zresztą, poza „Rycerzem”. Głodno było stale. Tylko ryż i jarzyny, a raczej jakieś dziwne zielska, po najniższej cenie. Więc głód, ubóstwo, bieda, wręcz nędza. Ludzie, to znaczy sąsiedzi, to znaczy Japończycy, to znaczy poganie, ich odwiedzali. To wiedzieli i widzieli. Raz zajrzał rzeźnik z Urakami. Tam mieszkali, w tej dzielnicy. I zobaczył, jaka nędza. Jaka dieta. Śmieje się. Poszedł i zaraz wrócił z kawałem wołowiny. Takim wielkim. Nie przesadzam. Taaakim. Brat Hilary, który wtedy kucharzył, aż zdziczał ze szczęścia. Chciał zaraz ugotować, albo usmażyć, cały ten kawał. Zaczął to mięso upychać w garnku na kuchni, ale garnek był za mały. I akurat w tym momencie przyszedł w odwiedziny biskup Haysaka, ordynariusz diecezji Nagasaki. Czasem ich odwiedzał. Już ocenił ich oddanie sprawie Niepokalanej, budował się surowością ich życia, tym ubóstwem franciszkańskim, tymi ciągłymi postami. A tu na kuchni ogromny kawał mięsa wystaje z garnka. Brat Hilary tak się przejął, że zapomniał nawet tych kilku słów japońskich, które znał. Stracił głowę. Nie potrafił wyjaśnić, skąd wzięło się mięso. Coś bełkotał. Mięso zaczęło się palić. Kuchnia pełna dymu. Brat Hilary rzuca się otwierać okna. Biskup stoi spowity dymem. Na szczęście akurat przyszedł ojciec Maksymilian. Odstawił garnek z ognia. Ucałował biskupa w pierścień. Wypytał brata Hilarego. Wyjaśnił wszystko biskupowi. To się biskup uśmiał. Śmieje się. MATKA: Nigdy mi o tym nie pisał. BRAT LEON: Ale wśród braci to była ulubiona opowieść. Tu biskup. Tu mięso. Tu brat Hilary w panice. Tu nasz post głodowy. A tu kawał mięsa. I mięso się pali. Pełno dymu. Ojciec Maksymilian wpada. Garnek odstawia. Okno otwiera. Dym wypędza. Ogień gasi. Na kolana przed biskupem pada. Śmieje się. Nieraz prosiliśmy ojca, aby nam znów to opowiedział”.

    Łączył niezłomną wiarę z tolerancją
    Niezłomna, czysta i jednoznaczna wiara nie przeszkadzała o. Maksymilianowi przejawiać wobec innych pełnej i bezwarunkowej tolerancji. Najpierw kształtowała go polska tradycja tolerancji religijnej, którą uważał za wielką wartość i stale ją sam praktykował. Potem na jego formację miały znaczący wpływ studia w Rzymie, wśród braci wielu narodowości. Ogarniał pasją nawracania wszystkich, ale było mu absolutnie obce narzucanie swojej wiary, poglądów innym. Wszystkich miłował z tą samą bezkompromisowością. W Polsce przeciwstawiał się atakom na Żydów. W czasie wojny opiekował się rannymi Niemcami, a potem dawał schronienie bez wyjątku – Polakom, Żydom, volksdeutschom.

    Łączył tradycję z nowoczesnością
    Charakterystyczne było dla niego połączenie powrotu do średniowiecza, do świętego Franciszka z Asyżu, z radykalnym wychyleniem ku nowoczesności. Wracał do „biedaczyny z Asyżu” – w swojej prostocie, ubóstwie, postach, umartwieniach, surowości życia i praktyk religijnych, w ścisłym przestrzeganiu reguły zakonnej. Równocześnie, z całkowitą otwartością i wręcz zachłannością zaprzęgał do swego dzieła najnowocześniejsze maszyny, technologie, wynalazki. Już jako uczeń zaskakiwał nauczycieli pomysłami i projektami statków kosmicznych, rakiet międzyplanetarnych. Współcześni autorzy twierdzą, że, wtedy niewykonalne, dziś, w XXI wieku, te aparaty byłyby możliwe do zbudowania i zdolne do funkcjonowania. Jako wydawca rozglądał się za wciąż nowymi maszynami drukarskimi, prasami, obcinarkami, pakowarkami itp. Najpierw kupował urządzenia używane, a potem sprowadzał nowiutkie, prosto z fabryk. Stosował zasadę: dla siebie – tylko to, co najprostsze i najuboższe: minimum strawy, ciepła, wygód, a dla wydawnictw – najnowocześniejsze urządzenia, maszyny, technologie.
    W Niepokalanowie wybudował bocznicę kolejową do samych drzwi dystrybutorni czasopism. Miał park transportowy złożony z ciężarówek. Już planował zbudowanie lotniska w Niepokalanowie, aby przyspieszyć i usprawnić transport druków. Już wyszkolił dwóch pierwszych braci-pilotów. Sam podróżował samolotem, jeśli taka była potrzeba, ale z reguły jeździł pociągiem, i to zawsze najniższą klasą. Już uruchomił w Niepokalanowie radio i już myślał o telewizji – byłaby to jedna z pierwszych stacji TV na świecie.

    Łączył maryjność z chrystocentryzmem
    Oskarżany o nadmierne akcentowanie kultu Niepokalanej, nieraz wykładał, jak prowadzi Ona do Chrystusa i jak oddawanie czci Chrystusowi obejmuje Jego Matkę. Próbowałem dotknąć tych trudnych spraw w dialogu Przełożonego i o. Maksymiliana w mej sztuce „Maximilianus”. Nie jestem teologiem, dlatego korzystałem z wykładni specjalistów. Zainteresowanych odsyłam do tego dialogu.
    Oscylując pomiędzy licznymi paradoksami i sprzecznościami, które dla niego nie były ani paradoksami, ani sprzecznościami, o. Maksymilian łączył życie ziemskie, takie jak każdego człowieka: pracę, działanie, kierowanie małymi i wielkimi zespołami, odbywanie i sprawowanie praktyk religijnych, chorobę, życiowe czynności i funkcje, z tym, co wymyka się opisowi, czego nie da się ująć ani słowem, ani obrazem. Już za życia ziemskiego sięgał w życie pozaziemskie.
    To jego największa, a zarazem najprostsza tajemnica. Tajemnica jego świętości.

    Prof. Kazimierz Braun

    Autor jest pisarzem, reżyserem, uczonym. Napisał ponad 40 książek, w tym trzy sztuki o św. Maksymilianie Kolbem: „Maximilianus”, „Cela ojca Maksymiliana”, „Mój syn, Maksymilian”. Zostały one opublikowane przez Franciszkańskie Wydawnictwo „Bratni Zew” w Krakowie (2010). W całości lub we fragmentach były wystawiane w Polsce i USA. W Tarnowskim Teatrze im. L. Solskiego odbyła się 18 czerwca br. premiera „Celi ojca Maksymiliana” w reżyserii autora.

    http://www.naszdziennik

  8. Steven said

    Żywy Płomień: Nie dam wam zbyt wiele czasu do namysłu i podjęcia działania. Już niedługo rozpocznie swoje działanie bojówka masonerii. Wykonają oni rękami różnych ludzi, szereg zamachów w Polsce. Odczujecie to jako naród bardzo boleśnie. Będzie to jednocześnie znakiem wam danym przeze Mnie, że mówię prawdę.

    A tu potwierdzenie, że planowany jest zamach terrorystyczny w Polsce:

    http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/576200,w-polsce-planowany-jest-zamach-%e2%80%9eterrorystyczny%e2%80%9d-i-stan-wojenny.html

    • Pustelnik said

      Nic dziwnego masoneria dala znak i tak bedzie ,a my mamy sie modlic i nie bac sie .

  9. pio9a said

  10. Basia said

    Nie mam e-maila admina, ale on może wkleić całość (jeżeli zechce) którą wysłałam do Ewy

  11. Basia said

    Jeżeli nie zdołacie poderwać się do gorącej narodowej modlitwy i ofiary, to za kilka do kilkunastu miesięcy, rozpocznie się rzeź Polaków przez Rosję. Czy naprawdę chcecie, aby z waszego Narodu pozostała jedynie garstka wiernych Mi? Jedynym ratunkiem jest ogłoszenie Mnie Królem Polski i rozpoczęcie respektowania Bożego prawa. Oficjalnie będzie to możliwe dopiero po beatyfikacji Rózi Celakówny. (Żywy Płamień) część (całości nie mogłam wkleić)

    • zygmunt said

      jesteś chora, proszę udaj się do lekarza. Objawienie wywołujące strach karmą tylko demony !!! Pamiętajcie energia strachu jest potrzebna tylko demonom – nadistotom, one się tym karmią!!!!!. Tylko miłość, boska miłość -wzbudźcie w sobie te uczucie , w modlitwie, prośbie, medytacji. Nic innego, żadne słowa tylko uczucie miłości do wszystkiego jest tym co nas ratuje, co nas chroni, uzdrawia i zbliża do transcendentalnego Boga

    • Pustelnik said

      Tak !Wyraznie jest napisane w objawieniach z Wykrotu fragmenty kiedys pisalam,ale ta przestroga do nikogo nie przemawia,nikt nie widzi zagrozenia.

      • Regina said

        O tej rzezi na Polakach wspomina Matka Boza podczas objawien w Wykrocie, oredzie nr 16:

        http://www.nocnapielgrzymka.pl/index.php?id=3

        „Na południu Polski będzie straszny rozlew krwi. Trupy będą leżały jeden na drugim. Wszystkich ogarnie strach. (…)”

        Jaka czesc polskiego spoleczenstwa ma swiadomosc zagrozenia? Malutka garstka. Nie wiem czy mozna to powstrzymac.

        Kilka miesiecy temu moj syn widzial we snie mase wojsk rosjyskich, przygotowujacych sie do agresji na Zachod Europy. Mowil, ze w tym snie chodzil miedzy tymi zolnierzami i rosyjskimi czolgami oraz innym sprzetem wojskowym. Zapytalam go ilu bylo tych zolnierzy. Odpowiedzial, ze chyba miliony. Oczywiscie moze przesadzil z ta liczba ale wiem, ze czesto jego sny sie sprawdzaja, i to mnie martwi. Pozostaje modlitwa, ktora nas moze ochronic.

      • Regina said

        jeszcze dodam to co przed chwila znalazlam, w j. angielskim:

        „Russia will rise and will reach Rome” (z dnia 16.07.2011) w przekazach na stronce:

        http://www.revelacionesmarianas.com/english_version.htm

        a 10-go lipca 2011:

        „Pray, beloved children, pray for Rome, it will suffer.”

        czyli: „Rosja powstanie i siegnie po Rzym. Modlcie sie, kochane dzieci, modlcie sie za Rzym, on bedzie cierpial.”

        A co bedzie z naszym Papiezem?

        Przypomina mi sie wizja bl. Siostry Eleny Aiello…:(

        • Radosław said

          Papież będzie musiał uciekać tak, by wynikało z przekazów…

        • Alaude arvensis said

          Radosławie, w którym i czyim przekazie jest o tym mowa? wielu o tym mówi ale nie podają źródła, ja też słyszałam taką wersję ale nie znam źródła, wiem,że w orędziach amsterdamskich była mowa o wymordowaniu Kapłanów, że krew ma płynąc ulicami.
          List ks. Jerzego do ks Stanisława, zawarty w książce „wejdź do Radości” w pewnym momencie mówi nam,że powinniśmy wśród kilku przygotowań zatroszczyć się o rodzynki, by Kapłani, czy to na początku Nowego Świata czy też jeszcze teraz , kiedy będą w więzieniach aby mogli mieć możliwość odprawiania Mszy Św,bo wrogowie Kościoła nie przepuszczą wina a rodzynki mogą,z nich Kapłani zrobią wino, zalewając je wodą przegotowaną i odstawiając na okres 2 tygodni, bo aby zachowana była ważność Mszy Św. wino użyte do konsekracji musi pochodzić z winogron. Skoro jest mowa o wrogach Kościoła i Kapłanach w więzieniu, to „coś” musi być na rzeczy.
          W Garabandal jest tez mowa,że będzie krótki okres prześladowania chrześcijan, będą palone i zamykane Kościoły.wg scenariusza wydarzeń wg ekspert objawień w Garabandal takie sytuacje mają mieć miejsce.
          Jan Paweł II w Fuldzie też mówił,że Kościół odnowi się jak zawsze w Krwi męczenników.
          Trwajmy w modlitwie, Bóg jest miłosierny, jest w stanie zmniejszyć karę, odwrócić bieg wydarzeń,On czeka na powrót dzieci , na nasze nawrócenie i wszystko może ulec zmianie.

        • Radosław said

          Bł. Anna-Maria Taigi (19-sty wiek, Włochy)

          „Religia będzie prześladowana, a księża masakrowani. Kościoły będą zamykane, lecz tylko na krótko. Ojciec Święty będzie zmuszony opuścić Rzym.”

          http://www.traditia.fora.pl/rozwazania-przemyslenia-wypowiedzi,7/trzy-dni-ciemnosci,4294.html

    • zygmunt said

      Nie karmcie demonów !!!!!Proszę, tylko miłość nie strach!!!

    • Józef said

      Przez Rosję?Czy to nie agitacja za niekatolicką partią PiS

  12. zoom said

    Turza Śląska, 30 lipiec 2011r. godz. 2:30 Przekaz nr 575
    Proszę o znak – znak otrzymałem.

    Żywy Płomień.
    Po przybyciu do świątyni, na tym wybranym miejscu modlitwy, z cudownego obrazu Matki Bożej Fatimskiej, wyłoniła się postać Maryi. Przez pewien czas mówiła do mnie, a nieco później, podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu z monstrancji wyłoniła się postać Pana Jezusa, ubranego podobnie tak, jak na obrazie „Jezu Ufam Tobie”. Matka Boża i Pan Jezus błogosławili ludziom zebranym na modlitwie pokutnej, promieniując z Serc złotymi promieniami Łaski Bożej.

    Matka Boża.
    Kochane, miłe dzieci światłości, zgromadzone na tym miejscu modlitwy pokutnej. Zezwoliła dzisiaj Trójca Święta, abym na tym miejscu wypowiedziała do was parę Słów pouczenia. Miejsce to jest od wieków wybranym przez dobroć Bożą, w którym udzielane są przez Moje Niepokalane Serce Specjalne Łaski Boże. Za każdym razem jak tu przebywacie, zsyłam wam deszcz Bożego Błogosławieństwa.
    O nic się nie lękajcie drogie dziatki, ale bądźcie stale gorliwymi. Przyjmuję z miłością żar waszych modlitw i ofiar, oczyszczam je ze złych naleciałości, przyozdabiam je Moimi Cnotami i dopiero takie podaję Trójcy Świętej. Wiele waszych serc jest jeszcze skażona licznymi waszymi przywiązaniami do grzechów i słabości i w takich sercach mogę działać jedynie w niewielkim stopniu. Każdy grzech otwiera wrota duszy, na działanie demona w niej. Demony pracują najpierw w ukryciu, niezauważone przez nikogo i nie lubią się ujawniać.
    Żywy Płomieniu, dopuściłam do ciebie wiele różnych demonów, aby mogły dręczyć ciebie celem oczyszczenia. Dręczą w większości twoją duszę, ale i kilka aspektów twojego ciała. Atakują cię demony ignorancji, lęku, odrzucenia, obżarstwa. Widząc działanie niektórych, starasz się je niwelować, ale nie unikniesz jednak ich ukrytego działania.
    Dręczą cię duchy zwodziciele, ale również duchy odrzucenia i pomieszania zmysłów mocno naciskają na ciebie. To one dręczyły ciebie dzisiejszą całą noc, terroryzowały twoją duszę bardziej niż zwykle. Do spółki złego działania dołączyły się złe duchy obłędu. Dopuszczone są z Woli Bożej do ciebie duchy złości, gniewu, niemoralności. Cały czas działają psując wszystko w twojej rodzinie, duchy rozpadu rodziny. Krępuje działanie tych złych duchów jedynie wspólna, rodzinna modlitwa. Gdy rodzina zaprzestaje wspólnej modlitwy, wtenczas rodzina taka, zaczyna się rozpadać. Nie mogę pomóc tam, gdzie nie ma wspólnej, rodzinnej modlitwy.
    Próbują zbliżyć się do ciebie demony strachu oraz demony od samobójstw. To ich głosy słyszysz, gdy próbują cię namówić do tego okropnego czynu. Nic ci nie uczynią, dopóki masz tarczę z Mojego całego Świętego Różańca (cztery części). Ilekroć zabraknie choćby jednej części Różańca Świętego, tarcza ochronna słabnie, a moc ataków złych duchów o różnej specjalności, nasila swoje działanie.
    Na co dzień odczuwasz również działanie złych duchów wulgaryzmów, oraz próbuje się przebić demon gniewu oraz demon rozpaczy. Odpierasz ich ataki, bo są widoczne, charakterystycznie zauważalne. Próbuje cię zniewolić demon strachu i samotności oraz demon depresji (gnębiciel), jak również demon użalania się nad sobą. Nie pozwalaj, aby się zbliżył do ciebie za nadto demon pragnienia śmierci, on czasem zdoła się przebić do ciebie. Pozwalając mu zagościć w swoim umyśle, oddajesz ważny dla niego przyczółek.
    Nie pozwól nigdy rozwinąć się złemu duchowi złości i przytłoczenia, które usilnie próbują się do ciebie przybliżyć. Wymieniłam niewielką część specjalności demonów, które zbliżając się do ciebie próbują wywrzeć swoje piętno. Walczysz z nimi, nie znając ich specjalności i sposobu działania. Nie lękaj się ich, ani ich natrętnego działania. Proś dobrych aniołów o pomoc, zwłaszcza o specjalności przeciwnej lub równej atakującego demona. Pomagaj nadal ludziom poszkodowanym natrętnym działaniem demonów.
    Zechciej zauważyć, że całe Niebo pomaga ci, lecz ty rzadko to zauważasz, będąc stale w defensywie walki z demonami, a tylko czasami przechodzisz do ofensywy. Gdyby nie Moja codzienna interwencja, nie byłoby już ciebie wśród żywych. Mogę ci pomóc więcej niż innym, ponieważ prawie codziennie ponawiasz osobisty akt oddania swojej wolnej woli do dyspozycji Trójcy Świętej, poprzez Moje Niepokalane Serce.
    Każdy człowiek, który zechce podobnie jak ty uczynić taki akt oddania siebie do dyspozycji Trójcy Świętej, zyska specjalną opiekę i ochronę Trójcy Świętej i Moją. Liczba demonów, które cię opadły celem gnębienia, służy do twojego oczyszczenia. Ja Sama wiele ostatnio nie mówię przez ciebie, bo są to już końcowe chwile przed zapowiadanym Małym Sądem Ducha Świętego. Jeszcze mówię do niektórych wybranych dzieci, bo chcę wykorzystać każdą najmniejszą sposobność do zdobycia dla Nieba ostatnich już dusz.
    Demony czują wyraźnie, że czas ich końca niechybnie nadchodzi, dlatego wzmagają swoje działanie we wszelkich możliwych miejscach, wykorzystując wszystkie możliwe sposoby. Dobrze, że nie mówisz tu o naszych osobistych aspektach spotkania. Nie snuj domysłów w żadnej kwestii, bo jest to zbędne i do niczego nikomu nie służy.
    Ja jestem Kobietą wolną od dziedzictwa grzechowego pozostawionego po grzechu Adama i Ewy. Zostałam uwolniona od przykrych konsekwencji, kobiecego codziennego życia, które wynikło z następstw popełnienia pra grzechu, grzechu pierworodnego.
    Trójca Święta oczyszcza cię wielostopniowo i dlatego masz wyłączone uczucia i odczucia, nawet te, które posiada normalny człowiek. Bądź świadomy tego, nie zapominaj o tym i nie panikuj ulegając demonowi strachu. Ufaj Mi, Ja zawsze ci pomogę, zwłaszcza jak Mnie o to poprosisz.
    Teraz przemówi Mój Boski Syn.

    Jezus Chrystus.
    Jam Jest Jezus Chrystus, Druga Osoba Trójcy Świętej. Ufajcie Mi słodkie dzieciny i nie zamykajcie swoich serc na Mój Głos, na Moje w was działanie. Pragnę od was miłości i pełnego zaangażowania. Tak jak już wspomniała Moja Święta Mamusia, czas się już dopełnił i odzyskiwane są ostatnie dusze, te, które są przeznaczone do Królestwa Niebieskiego, jak również te dusze, które mają wykonać jeszcze jakieś powierzone zadania.
    Mnożą swoje destrukcyjne działanie, słudzy diabła, słudzy ciemności. Jest wiele z Moich wybranych dzieci Światłości, które uległy ułudzie hipnozy demonów i są zwodzeni słowem księcia ciemności. Żywy Płomieniu, boisz się, aby nie ulec takiej ułudzie i aby nie przekazywać niczego, co pochodzi od złych duchów. Pokazałem i udowodniłem tobie, że i do ciebie one mają dostęp. Wiem, że masz ich dosyć oraz znużyły cię następstwa i konsekwencje ich działania. Pozwoliłem ci, abyś mógł korzystać z daru poznania prawdy, jaki ofiarowałem tobie poprzez działanie Mojej Mamusi wiele lat temu. Dar ten obnaża działanie złego ducha. Nie zniechęcaj się tak łatwo i pomagaj nadal, komu tylko zdołasz pomóc. Zły duch podpowiada tobie:, „że jesteś do niczego, nic nie wart” i wiele temu podobnych kłamstw i insynuacji. Nie ulegaj sugestywnej mowie iluzji demona.
    Cieszę się gorącością serc ludzi przybyłych na czuwanie pokutne, tu w Turzy Śląskiej. Nie we wszystkich sercach mogę jednak działać w pełni. Wielu z was blokuje Moje w was działanie, przez duże przywiązanie wasze, do wielu grzechów i słabości. Wiele waszych słabości dotyczy łamania piątego Bożego Przykazania. Wszystko cokolwiek świadomie stosujecie, a wiecie, że jest szkodliwe lub grzeszne i ma jedynie pozornie dobre działanie, hamuje wzrost łaski Bożej w was w znacznym stopniu (papierosy, nadmiar alkoholu, nadmiernie pita kawa, narkotyki i wiele podobnych. Do tego nade wszystko należy chronicznie stosowana antykoncepcja, która prawie co miesiąc zabija dziecko, poczęte w łonie matki.) Liczba zamordowanych dzieci nienarodzonych poprzez „zabieg” i poprzez stosowanie antykoncepcji, przekroczyła już dwanaście miliardów. Niech choć to podziała na waszą wyobraźnie.
    Już niebawem rozpocznie się na całym świecie ostatnia faza działania sług demona – masonerii. Zaplanowali oni kolejną, masową eksterminację ludzkości prawie wszystkich ludzi na planecie. Będą chcieli uderzyć najpierw w Polskę. Obecny rząd tak łatwo nie zechce oddać raz zdobytej władzy. Obmyślili działanie, mające na celu wyniszczenie całego Narodu Polskiego. Polska masoneria rozpoczęła skoordynowane działanie wielofazowe. Posiadają w swojej władzy finanse, media oraz rząd. Zechcą rozpocząć działanie, mające na celu likwidację jak największej liczby prawdziwych patriotów.
    Do współpracy z nimi dość chętnie przystąpiła tzw. masoneria kościelna. Większość biskupów i kardynałów oraz wielu księży, przeszła świadomie do obozu wroga. Czynią wszystko, aby zniechęcić ludzi oraz dobrych kapłanów do modlitwy i ofiar w intencji ratowania Ojczyzny.
    Kochane dzieci światłości, nie mając prawie żadnego oparcia w kapłanach i biskupach, a ci źli działają destrukcyjnie na cały Kościół, musicie się sami organizować oraz działać przy dobrych kapłanach i biskupach, tych, którzy jeszcze chcą modlić się i działać.
    Jeżeli nie zdołacie poderwać się do gorącej narodowej modlitwy i ofiary, to za kilka do kilkunastu miesięcy, rozpocznie się rzeź Polaków przez Rosję. Czy naprawdę chcecie, aby z waszego Narodu pozostała jedynie garstka wiernych Mi? Jedynym ratunkiem jest ogłoszenie Mnie Królem Polski i rozpoczęcie respektowania Bożego prawa. Oficjalnie będzie to możliwe dopiero po beatyfikacji Rózi Celakówny.
    Wrogowie Polski dobrze wiedzą i czynią wszystko, aby nie pozwolić na jakikolwiek ruch z tej strony. Wiem dobrze, że zwykli ludzie, dobry, wierny lud chce Mnie Intronizować na Króla Polski. Zmuszony jestem do tego, gdy rozpocznie się planowa eksterminacja Polaków, przy jej końcu użyć sił przyrody, aby obronić tych z was, którzy będą Mnie czcili, jak na to zasługuję. Nie zdołają kaci pozbawić życia tych z was, których przeznaczyłem do działania.
    Nie wszystko jednak jest jeszcze stracone, bo dopóki się jeszcze nie zdarzyło, może być zmienione. Jeżeli ujrzę szczerą, gorącą modlitwę i pokutę wielu polskich serc, to uczynię cud o wiele większy, aniżeli na Węgrzech. Potrzeba stałej modlitwy i ofiary minimum piętnastu milionów Polaków.
    Teraz, w tym czasie dopuściłem do was oczyszczenie deszczami. Może tak się stać, że nie będziecie mieli co jeść. To, co wam ofiaruje masoński rząd z krajów Unii Europejskiej, jest skażone i podtrute. Pętla wokół zwykłego człowieka zaciska się coraz mocniej i mocniej. Brakować wam będzie jedzenia, a lekarstwa jakie wam są oferowane, są celowo podtruwane i poddawane skażeniom. Jest to jedna z metod walki z wami, masonerii. Lecznictwo ziołowe ulegnie silnym obostrzeniom, że nawet leczenie się ziołami stanie się niezwykle uciążliwe, bardzo trudne.
    Niedługo w Polsce rozpocznie się stemplowanie znamieniem bestii, chipy (czipy). Nikomu z was nie można ich przyjąć. Co dalej nastąpi, znacie z innych poprzednich pouczeń.
    Mogę wam pomóc i wiele zmienić, nawet odwrócić wasz zły los, lecz ogranicza Mnie wasza wolna wola. Jedynie wasza wspólna, narodowa, dobrowolna modlitwa i ofiara, zapewni Mi możliwość dobrego działania oraz uchronienia was od szeregu grożących wam niedoli.
    Polsko, oto kładę dziś przed tobą wybór, błogosławieństwo albo przekleństwo, to wasz jest wybór. Nie dam wam zbyt wiele czasu do namysłu i podjęcia działania. Już niedługo rozpocznie swoje działanie bojówka masonerii. Wykonają oni rękami różnych ludzi, szereg zamachów w Polsce. Odczujecie to jako naród bardzo boleśnie. Będzie to jednocześnie znakiem wam danym przeze Mnie, że mówię prawdę.
    Błogosławię wam wraz z Moją kochaną Mamusią na podjęcie wielu ważnych i dobrych decyzji. Wszystkim czytającym i słuchającym błogosławię w Imię Ojca + i Syna + i Ducha Świętego. + Amen. +++ Ufajcie! Kocham was!! A wy mnie? Czy na tyle Mnie kochacie, aby Mnie posłuchać?
    Czekam na was i wasze decyzje, niedługi czas – wasz Jezus.

    Skoczów, Święto Boga Ojca, pierwsza niedziela, 7 sierpień 2011r. godz. 14:28
    Przekaz nr 576
    Proszę o znak – znak otrzymałem.

    Bóg Ojciec.
    Ufaj Żywy Płomieniu i pisz. Jam Jest Bóg Ojciec, Pierwsza Osoba Trójcy Świętej. Kocham i błogosławię ci we wszystkim. Dobrze, że przybyłeś na to wybrane, błogosławione miejsce. Nie lękaj się złego ducha zamętu, który tu się wkrada i działa ukrycie. Dzieje się tak dlatego, że ludzie nie mają szacunku w dostatecznym stopniu dla poszanowania miejsca świętego, wybranego. Ci dogadzają raczej sobie i swoim zachciankom, zwłaszcza tym z podpowiedzi demona, pozornie wypływającym z pobożności. Widzę tu także tych dobrych, a cechuje ich cichość, prostota oraz pokora. Błogosławię nowo namalowanemu obrazowi. Jeżeli będzie przed nim płynąć modlitwa, będę błogosławił.
    Dzisiaj w tym wybranym przeze Mnie dniu, błogosławię w szczególny sposób wszystkim Moim czcicielom zwłaszcza tym, którzy uczczą Mnie w tym dniu, obdarzę wieloma szczególnymi łaskami.
    Chcę wam o dziatki miłe błogosławić, lecz bardzo nieliczni przyjmują Moje błogosławieństwo. Niewielu z was potrafi skupić się na modlitwie i prosić sercem. Ulegacie rozproszeniom, które swoją wolą podtrzymujecie i dlatego mogą one w was rozwijać się. Każdy grzech rodzi się najpierw w umyśle człowieka i tamże winien być usunięty, tuż po jego rozpoznaniu.
    Wielu z was wydaje swoje sądy na żywych i umarłych i są one z podpowiedzi i inspiracji demona, któremu tak bardzo łatwo ulegacie. Zechciejcie podjąć walkę z wszelką waszą namiętnością i słabością. Najważniejsze teraz jest, aby zechciało się wam w ogóle chcieć. Musicie się trudzić, wnieść swój wkład, krzyż, mękę, napełnić naczynie prośby i dopiero wówczas będziecie wysłuchani, bo tego domaga się Boża Sprawiedliwość. Bez brania tego pod uwagę, żadna prośba nie może być spełniona, wysłuchana, a żadna łaska dana. Miłość wymaga wielu ofiar, a im większe dzieła, tym ofiara musi być większa.
    Największą możliwą ofiarę za wasze zbawienie, poniósł mój Boski Syn, Jezus Chrystus. Nikt nigdy nie poniósł i nie poniesie dobrowolnie większej ofiary. Gdy kiedykolwiek o coś prosicie, zawsze porównujcie waszą modlitwę, do modlitwy Mojego Syna, waszą ofiarę, do doskonałej ofiary Mojego Boskiego Syna. Jeżeli uczynicie to uczciwie, to zniknie pycha, która w was się zaczęła pojawiać.
    Chcę gorącości waszego serca i 100% waszego zaangażowania. Jeżeli czynisz człowiecze coś zdawkowo, a ofiara twoja jest minimalna, to naczynie prośby takiej osoby, napełniać się będzie wiele, wiele lat, podczas gdy osoba gorliwa i zaangażowana, wyprosi tę samą łaskę bardzo szybko.
    Wielu z was ogarnia zły duch lenistwa i wygodnictwa. Musicie być czujni i eliminować demona natychmiast, gdy się pojawi. Bywa również tak, że demon znieczula duszę na swoje działanie i dopiero przypuszcza atak z ukrycia. W takim przypadku rozpoznacie demona, jedynie po owocach, jakie zaczyna on przynosić. Demon nie jest w stanie wydać dobrego owocu swojego działania. Natura demona nigdy mu na to nie pozwoli.
    Zechciejcie wyłączyć myśli, na ile zdołacie to uczynić. Jest to możliwe, lecz u osób o rozbieganych myślach trwać to będzie o wiele, wiele dłużej.
    Żywy Płomieniu, nie ulegaj zdziwieniu, w jakim celu tu musiałeś przybyć. Tylko tu, na tym błogosławionym miejscu obdarowałem ciebie łaskami, których w innym miejscu byś nie otrzymał. Każda osoba, która ponosi trud i przybywa na to błogosławione miejsce, zyskuje wiele specjalnych Łask Bożych, nawet pomimo swej niegodności oraz rozbieganej osobowości. Taka osoba pragnie podświadomie swojego wyciszenia, lecz demony blokują ją swoim podstępnym, wrogim działaniem.
    Tymi, co tutaj przeszkadzają na modlitwie, są demony chaosu i zamętu wraz z osobami, którymi się oni posługują. Są one dość dokuczliwe.
    Żywy Płomieniu, bądź cierpliwy i ćwicz cierpliwość. Idź nadal drogą pouczeń i wskazówek św. Jana od Krzyża. Bezgranicznie zaufaj jedynie Bogu, człowiekowi nie powinieneś ufać w ten sposób, bo zawsze zawiedzie. Tu stosuj zasadę rezerwy, bo jest ona bardzo tobie potrzebna, abyś nie ulegał niepotrzebnym rozczarowaniom. Nie możesz pozwolić sobie na błędy będąc prawie u celu. Już niedługo pozwolę tobie na realizację wyznaczonych ci zadań. Pozwól, abym nadal mógł działać w tobie, z tobą, a także poprzez ciebie.
    Bardzo pragnę, aby polskie dzieci światłości wraz z innymi dziećmi z innych krajów, podjęły skoordynowane działanie celem ratowania waszej Ojczyzny oraz zbawienie wielu, wielu dusz, którym bez was grozi wieczne potępienie. Boża Sprawiedliwość rozliczy każdą duszę za to co mogła, a nie uczyniła.
    Dlaczego muszę żebrać o waszą miłość, żebyście zwrócili, choć cień waszej uwagi na staranie się o was waszego Stwórcy? Pokusa dana człowiekowi, nigdy nie przekroczy siły 50%. To ty biedny człowiecze decydujesz, za kim chcesz iść. Chcę uświadomić wam, że idąc za Mną, pójdziecie drogą pełną trudów i wyrzeczeń. Zechciej spojrzeć człowiecze, że nie ty pierwszy szedłeś tą trudną drogą, bo przeszedł nią już Mój Boski Syn, Jezus Chrystus.
    Jeżeli zdecydujesz się iść szeroką, wygodną drogą, będziesz miał niewiele lżej nią iść, ale strona, w którą poprowadzi demon, dopiero na końcu wzbudzi w tobie strach nieopisany oraz wielkie przerażenie niedające się opisać. Chcę, aby każde z was, choć trochę czasu mi poświęciło i poszło wąską i ciernistą drogą, może trudniejszą o wiele, ale po niej zaś jest nagroda, niedająca się opisać, ani z niczym porównać.
    Człowiecze mizerny, zechciej żyć swoim Bogiem. Pragnę być zapraszany, do każdej czynności waszego życia. Wielu z was uzna to za głupstwo niewarte uwagi, lecz dla Mnie, waszego Boga będzie to wyrazem waszej miłości oraz pamięci o Mnie.
    W znacznym stopniu demon porywa wiele serc kapłańskich i biskupich. Ja wasz Bóg, nigdy nie mówię nadaremnie. To jedynie brak wystarczającej modlitwy wstawienniczej w intencji kapłanów i biskupów, pozwala na wtargnięcie w ich życie demona oraz omotanie swoją hipnozą.
    Kapłan znieczulony przez demona na jego działanie, nie zauważa już jego działania wykonując od tej pory wolę tego, z którym winien walczyć – demona. Wielu widząc, co się dzieje próbuje coś robić, lecz pojedynczo, a nawet w małych grupkach, staje się to bezwładną szamotaniną.
    Chcę, aby kilku odważnych biskupów, sprzęgło ze sobą swoje działania podnosząc „larum”, organizując „wici” na wojnę z demonami. Bój się rozpoczął, a demon wykorzystuje każdą szansę, jaką mu dajecie. Pracuje on bez wytchnienia, bo wy sami pozwalacie mu na zbyt wiele. Teraz, w tym czasie dopadać was będą kolejne konsekwencje waszych własnych wyborów oraz podjętych przez was decyzji.
    Brak dostatecznej ilości waszej modlitwy, zaowocuje zwiększonym rozbestwieniem demonów, coraz silniej zniewalających, coraz większą liczbę kapłanów i biskupów. Biskupi sami wytrącili sobie broń z ręki, ograniczając liczbę egzorcystów. Chcę, aby posługę egzorcysty pełnił, choć jeden kapłan w parafii, a jeśli to będzie dla was zbyt trudne, to przynajmniej jeden w każdym dekanacie. Liczba osób cierpiących od demona rośnie w postępie geometrycznym, a wśród nich jest wielu kapłanów.
    Chcę, aby biskupi podjęli decyzję, która pozwoli oczyścić kościół z wszelkich wpływów oraz dominacji masonerii w Kościele. Przypominam wam, że każdy, kto należy, sympatyzuje, korzysta z profitów, sam stawia się poza kościołem trwając w ekskomunice. Wszystkie spowiedzi takiej osoby są niegodne, więc nie są ważne, są świętokradzkie. Dopiero nawrócenie się prawdziwe i porzucenie wszelkich związków z tymi osobami, pozwala powrócić do łaski. Kapłani i biskupi oraz kardynałowie będący w takich związkach, są automatycznie ekskomunikowani. Posługa ich, choć ważna, ale staje się niegodziwa, świętokradzka. Takich ludzi los po ich śmierci jest jeden – jezioro ognia i siarki. Stanie się tak napewno, chyba, że zdążą przed śmiercią się nawrócić.
    Stan ducha polskich kapłanów i biskupów jest zatrważający, ponieważ 2/3 zagraża piekło. Nie jest to wymysł Żywego Płomienia, ponieważ nie widzi on tego, co Ja widzę wyraźnie. Nie pokazuję mu zbyt wiele, bo nawet on by się załamał, pomimo swojej siły i czerstwości.
    Wraz z kapłanami i biskupami idzie wiele ludzi, którzy nie chcą widzieć jakiegokolwiek zagrożenia. Chcę, aby każdy, kto jest letnim stał się gorącym, bo letniego wypluję z ust Moich. Prawdziwa miłość wymaga wielu ofiar i wyrzeczeń. Nie przybywa zbyt wielu nowych ofiarników, a demon codziennie porywa na wieczne potępienie wiele dusz ludzkich, w tym wielu niczego się niespodziewających dusz kapłanów i biskupów. Czas totalnego oczyszczenia ziemi niebawem rozpocznę. Poprzedzone ono będzie, wglądem każdego człowieka w swoją własną rzeczywistość, widzianą oczami Bożej Sprawiedliwości, będzie to Mały Sąd.
    Kocham was Moje drogie, kochane dzieci światłości. Dziś w tym dniu, w to Moje Święto błogosławię wam z głębiny Mojego Ojcowskiego Serca. Przytulam was mocno moim zbolałym, cierpiącym, Ojcowskim sercem, odciskam w was, na każdej waszej duszy, która mi na to pozwoliła, znak Mojego Serca (tym, co tego pragną czytając to orędzie, także tego samego udzielę). Jest to rodzaj specjalnego wzmacniającego waszą dusze błogosławieństwa.
    Wszystkim czytającym i słuchającym te Słowa błogosławię, w Imię Ojca + i Syna + i Ducha Świętego. + Amen. +++
    Ufajcie! Nie pozwólcie zbyt długo czekać Mojej Świętej Miłości!!! Kocham was!!! A wy Mnie?

  13. zoom said

    Piotrek…jak wszystkie przekazy…wiec co dobre zachowujcie.

    Turza Śląska, 30 lipiec 2011r. godz. 2:30 Przekaz nr 575
    Proszę o znak – znak otrzymałem.

    Żywy Płomień.
    Po przybyciu do świątyni, na tym wybranym miejscu modlitwy, z cudownego obrazu Matki Bożej Fatimskiej, wyłoniła się postać Maryi. Przez pewien czas mówiła do mnie, a nieco później, podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu z monstrancji wyłoniła się postać Pana Jezusa, ubranego podobnie tak, jak na obrazie „Jezu Ufam Tobie”. Matka Boża i Pan Jezus błogosławili ludziom zebranym na modlitwie pokutnej, promieniując z Serc złotymi promieniami Łaski Bożej.

    Matka Boża.
    Kochane, miłe dzieci światłości, zgromadzone na tym miejscu modlitwy pokutnej. Zezwoliła dzisiaj Trójca Święta, abym na tym miejscu wypowiedziała do was parę Słów pouczenia. Miejsce to jest od wieków wybranym przez dobroć Bożą, w którym udzielane są przez Moje Niepokalane Serce Specjalne Łaski Boże. Za każdym razem jak tu przebywacie, zsyłam wam deszcz Bożego Błogosławieństwa.
    O nic się nie lękajcie drogie dziatki, ale bądźcie stale gorliwymi. Przyjmuję z miłością żar waszych modlitw i ofiar, oczyszczam je ze złych naleciałości, przyozdabiam je Moimi Cnotami i dopiero takie podaję Trójcy Świętej. Wiele waszych serc jest jeszcze skażona licznymi waszymi przywiązaniami do grzechów i słabości i w takich sercach mogę działać jedynie w niewielkim stopniu. Każdy grzech otwiera wrota duszy, na działanie demona w niej. Demony pracują najpierw w ukryciu, niezauważone przez nikogo i nie lubią się ujawniać.
    Żywy Płomieniu, dopuściłam do ciebie wiele różnych demonów, aby mogły dręczyć ciebie celem oczyszczenia. Dręczą w większości twoją duszę, ale i kilka aspektów twojego ciała. Atakują cię demony ignorancji, lęku, odrzucenia, obżarstwa. Widząc działanie niektórych, starasz się je niwelować, ale nie unikniesz jednak ich ukrytego działania.
    Dręczą cię duchy zwodziciele, ale również duchy odrzucenia i pomieszania zmysłów mocno naciskają na ciebie. To one dręczyły ciebie dzisiejszą całą noc, terroryzowały twoją duszę bardziej niż zwykle. Do spółki złego działania dołączyły się złe duchy obłędu. Dopuszczone są z Woli Bożej do ciebie duchy złości, gniewu, niemoralności. Cały czas działają psując wszystko w twojej rodzinie, duchy rozpadu rodziny. Krępuje działanie tych złych duchów jedynie wspólna, rodzinna modlitwa. Gdy rodzina zaprzestaje wspólnej modlitwy, wtenczas rodzina taka, zaczyna się rozpadać. Nie mogę pomóc tam, gdzie nie ma wspólnej, rodzinnej modlitwy.
    Próbują zbliżyć się do ciebie demony strachu oraz demony od samobójstw. To ich głosy słyszysz, gdy próbują cię namówić do tego okropnego czynu. Nic ci nie uczynią, dopóki masz tarczę z Mojego całego Świętego Różańca (cztery części). Ilekroć zabraknie choćby jednej części Różańca Świętego, tarcza ochronna słabnie, a moc ataków złych duchów o różnej specjalności, nasila swoje działanie.
    Na co dzień odczuwasz również działanie złych duchów wulgaryzmów, oraz próbuje się przebić demon gniewu oraz demon rozpaczy. Odpierasz ich ataki, bo są widoczne, charakterystycznie zauważalne. Próbuje cię zniewolić demon strachu i samotności oraz demon depresji (gnębiciel), jak również demon użalania się nad sobą. Nie pozwalaj, aby się zbliżył do ciebie za nadto demon pragnienia śmierci, on czasem zdoła się przebić do ciebie. Pozwalając mu zagościć w swoim umyśle, oddajesz ważny dla niego przyczółek.
    Nie pozwól nigdy rozwinąć się złemu duchowi złości i przytłoczenia, które usilnie próbują się do ciebie przybliżyć. Wymieniłam niewielką część specjalności demonów, które zbliżając się do ciebie próbują wywrzeć swoje piętno. Walczysz z nimi, nie znając ich specjalności i sposobu działania. Nie lękaj się ich, ani ich natrętnego działania. Proś dobrych aniołów o pomoc, zwłaszcza o specjalności przeciwnej lub równej atakującego demona. Pomagaj nadal ludziom poszkodowanym natrętnym działaniem demonów.
    Zechciej zauważyć, że całe Niebo pomaga ci, lecz ty rzadko to zauważasz, będąc stale w defensywie walki z demonami, a tylko czasami przechodzisz do ofensywy. Gdyby nie Moja codzienna interwencja, nie byłoby już ciebie wśród żywych. Mogę ci pomóc więcej niż innym, ponieważ prawie codziennie ponawiasz osobisty akt oddania swojej wolnej woli do dyspozycji Trójcy Świętej, poprzez Moje Niepokalane Serce.
    Każdy człowiek, który zechce podobnie jak ty uczynić taki akt oddania siebie do dyspozycji Trójcy Świętej, zyska specjalną opiekę i ochronę Trójcy Świętej i Moją. Liczba demonów, które cię opadły celem gnębienia, służy do twojego oczyszczenia. Ja Sama wiele ostatnio nie mówię przez ciebie, bo są to już końcowe chwile przed zapowiadanym Małym Sądem Ducha Świętego. Jeszcze mówię do niektórych wybranych dzieci, bo chcę wykorzystać każdą najmniejszą sposobność do zdobycia dla Nieba ostatnich już dusz.
    Demony czują wyraźnie, że czas ich końca niechybnie nadchodzi, dlatego wzmagają swoje działanie we wszelkich możliwych miejscach, wykorzystując wszystkie możliwe sposoby. Dobrze, że nie mówisz tu o naszych osobistych aspektach spotkania. Nie snuj domysłów w żadnej kwestii, bo jest to zbędne i do niczego nikomu nie służy.
    Ja jestem Kobietą wolną od dziedzictwa grzechowego pozostawionego po grzechu Adama i Ewy. Zostałam uwolniona od przykrych konsekwencji, kobiecego codziennego życia, które wynikło z następstw popełnienia pra grzechu, grzechu pierworodnego.
    Trójca Święta oczyszcza cię wielostopniowo i dlatego masz wyłączone uczucia i odczucia, nawet te, które posiada normalny człowiek. Bądź świadomy tego, nie zapominaj o tym i nie panikuj ulegając demonowi strachu. Ufaj Mi, Ja zawsze ci pomogę, zwłaszcza jak Mnie o to poprosisz.
    Teraz przemówi Mój Boski Syn.

    Jezus Chrystus.
    Jam Jest Jezus Chrystus, Druga Osoba Trójcy Świętej. Ufajcie Mi słodkie dzieciny i nie zamykajcie swoich serc na Mój Głos, na Moje w was działanie. Pragnę od was miłości i pełnego zaangażowania. Tak jak już wspomniała Moja Święta Mamusia, czas się już dopełnił i odzyskiwane są ostatnie dusze, te, które są przeznaczone do Królestwa Niebieskiego, jak również te dusze, które mają wykonać jeszcze jakieś powierzone zadania.
    Mnożą swoje destrukcyjne działanie, słudzy diabła, słudzy ciemności. Jest wiele z Moich wybranych dzieci Światłości, które uległy ułudzie hipnozy demonów i są zwodzeni słowem księcia ciemności. Żywy Płomieniu, boisz się, aby nie ulec takiej ułudzie i aby nie przekazywać niczego, co pochodzi od złych duchów. Pokazałem i udowodniłem tobie, że i do ciebie one mają dostęp. Wiem, że masz ich dosyć oraz znużyły cię następstwa i konsekwencje ich działania. Pozwoliłem ci, abyś mógł korzystać z daru poznania prawdy, jaki ofiarowałem tobie poprzez działanie Mojej Mamusi wiele lat temu. Dar ten obnaża działanie złego ducha. Nie zniechęcaj się tak łatwo i pomagaj nadal, komu tylko zdołasz pomóc. Zły duch podpowiada tobie:, „że jesteś do niczego, nic nie wart” i wiele temu podobnych kłamstw i insynuacji. Nie ulegaj sugestywnej mowie iluzji demona.
    Cieszę się gorącością serc ludzi przybyłych na czuwanie pokutne, tu w Turzy Śląskiej. Nie we wszystkich sercach mogę jednak działać w pełni. Wielu z was blokuje Moje w was działanie, przez duże przywiązanie wasze, do wielu grzechów i słabości. Wiele waszych słabości dotyczy łamania piątego Bożego Przykazania. Wszystko cokolwiek świadomie stosujecie, a wiecie, że jest szkodliwe lub grzeszne i ma jedynie pozornie dobre działanie, hamuje wzrost łaski Bożej w was w znacznym stopniu (papierosy, nadmiar alkoholu, nadmiernie pita kawa, narkotyki i wiele podobnych. Do tego nade wszystko należy chronicznie stosowana antykoncepcja, która prawie co miesiąc zabija dziecko, poczęte w łonie matki.) Liczba zamordowanych dzieci nienarodzonych poprzez „zabieg” i poprzez stosowanie antykoncepcji, przekroczyła już dwanaście miliardów. Niech choć to podziała na waszą wyobraźnie.
    Już niebawem rozpocznie się na całym świecie ostatnia faza działania sług demona – masonerii. Zaplanowali oni kolejną, masową eksterminację ludzkości prawie wszystkich ludzi na planecie. Będą chcieli uderzyć najpierw w Polskę. Obecny rząd tak łatwo nie zechce oddać raz zdobytej władzy. Obmyślili działanie, mające na celu wyniszczenie całego Narodu Polskiego. Polska masoneria rozpoczęła skoordynowane działanie wielofazowe. Posiadają w swojej władzy finanse, media oraz rząd. Zechcą rozpocząć działanie, mające na celu likwidację jak największej liczby prawdziwych patriotów.
    Do współpracy z nimi dość chętnie przystąpiła tzw. masoneria kościelna. Większość biskupów i kardynałów oraz wielu księży, przeszła świadomie do obozu wroga. Czynią wszystko, aby zniechęcić ludzi oraz dobrych kapłanów do modlitwy i ofiar w intencji ratowania Ojczyzny.
    Kochane dzieci światłości, nie mając prawie żadnego oparcia w kapłanach i biskupach, a ci źli działają destrukcyjnie na cały Kościół, musicie się sami organizować oraz działać przy dobrych kapłanach i biskupach, tych, którzy jeszcze chcą modlić się i działać.
    Jeżeli nie zdołacie poderwać się do gorącej narodowej modlitwy i ofiary, to za kilka do kilkunastu miesięcy, rozpocznie się rzeź Polaków przez Rosję. Czy naprawdę chcecie, aby z waszego Narodu pozostała jedynie garstka wiernych Mi? Jedynym ratunkiem jest ogłoszenie Mnie Królem Polski i rozpoczęcie respektowania Bożego prawa. Oficjalnie będzie to możliwe dopiero po beatyfikacji Rózi Celakówny.
    Wrogowie Polski dobrze wiedzą i czynią wszystko, aby nie pozwolić na jakikolwiek ruch z tej strony. Wiem dobrze, że zwykli ludzie, dobry, wierny lud chce Mnie Intronizować na Króla Polski. Zmuszony jestem do tego, gdy rozpocznie się planowa eksterminacja Polaków, przy jej końcu użyć sił przyrody, aby obronić tych z was, którzy będą Mnie czcili, jak na to zasługuję. Nie zdołają kaci pozbawić życia tych z was, których przeznaczyłem do działania.
    Nie wszystko jednak jest jeszcze stracone, bo dopóki się jeszcze nie zdarzyło, może być zmienione. Jeżeli ujrzę szczerą, gorącą modlitwę i pokutę wielu polskich serc, to uczynię cud o wiele większy, aniżeli na Węgrzech. Potrzeba stałej modlitwy i ofiary minimum piętnastu milionów Polaków.
    Teraz, w tym czasie dopuściłem do was oczyszczenie deszczami. Może tak się stać, że nie będziecie mieli co jeść. To, co wam ofiaruje masoński rząd z krajów Unii Europejskiej, jest skażone i podtrute. Pętla wokół zwykłego człowieka zaciska się coraz mocniej i mocniej. Brakować wam będzie jedzenia, a lekarstwa jakie wam są oferowane, są celowo podtruwane i poddawane skażeniom. Jest to jedna z metod walki z wami, masonerii. Lecznictwo ziołowe ulegnie silnym obostrzeniom, że nawet leczenie się ziołami stanie się niezwykle uciążliwe, bardzo trudne.
    Niedługo w Polsce rozpocznie się stemplowanie znamieniem bestii, chipy (czipy). Nikomu z was nie można ich przyjąć. Co dalej nastąpi, znacie z innych poprzednich pouczeń.
    Mogę wam pomóc i wiele zmienić, nawet odwrócić wasz zły los, lecz ogranicza Mnie wasza wolna wola. Jedynie wasza wspólna, narodowa, dobrowolna modlitwa i ofiara, zapewni Mi możliwość dobrego działania oraz uchronienia was od szeregu grożących wam niedoli.
    Polsko, oto kładę dziś przed tobą wybór, błogosławieństwo albo przekleństwo, to wasz jest wybór. Nie dam wam zbyt wiele czasu do namysłu i podjęcia działania. Już niedługo rozpocznie swoje działanie bojówka masonerii. Wykonają oni rękami różnych ludzi, szereg zamachów w Polsce. Odczujecie to jako naród bardzo boleśnie. Będzie to jednocześnie znakiem wam danym przeze Mnie, że mówię prawdę.
    Błogosławię wam wraz z Moją kochaną Mamusią na podjęcie wielu ważnych i dobrych decyzji. Wszystkim czytającym i słuchającym błogosławię w Imię Ojca + i Syna + i Ducha Świętego. + Amen. +++ Ufajcie! Kocham was!! A wy mnie? Czy na tyle Mnie kochacie, aby Mnie posłuchać?
    Czekam na was i wasze decyzje, niedługi czas – wasz Jezus.

    Skoczów, Święto Boga Ojca, pierwsza niedziela, 7 sierpień 2011r. godz. 14:28
    Przekaz nr 576
    Proszę o znak – znak otrzymałem.

    Bóg Ojciec.
    Ufaj Żywy Płomieniu i pisz. Jam Jest Bóg Ojciec, Pierwsza Osoba Trójcy Świętej. Kocham i błogosławię ci we wszystkim. Dobrze, że przybyłeś na to wybrane, błogosławione miejsce. Nie lękaj się złego ducha zamętu, który tu się wkrada i działa ukrycie. Dzieje się tak dlatego, że ludzie nie mają szacunku w dostatecznym stopniu dla poszanowania miejsca świętego, wybranego. Ci dogadzają raczej sobie i swoim zachciankom, zwłaszcza tym z podpowiedzi demona, pozornie wypływającym z pobożności. Widzę tu także tych dobrych, a cechuje ich cichość, prostota oraz pokora. Błogosławię nowo namalowanemu obrazowi. Jeżeli będzie przed nim płynąć modlitwa, będę błogosławił.
    Dzisiaj w tym wybranym przeze Mnie dniu, błogosławię w szczególny sposób wszystkim Moim czcicielom zwłaszcza tym, którzy uczczą Mnie w tym dniu, obdarzę wieloma szczególnymi łaskami.
    Chcę wam o dziatki miłe błogosławić, lecz bardzo nieliczni przyjmują Moje błogosławieństwo. Niewielu z was potrafi skupić się na modlitwie i prosić sercem. Ulegacie rozproszeniom, które swoją wolą podtrzymujecie i dlatego mogą one w was rozwijać się. Każdy grzech rodzi się najpierw w umyśle człowieka i tamże winien być usunięty, tuż po jego rozpoznaniu.
    Wielu z was wydaje swoje sądy na żywych i umarłych i są one z podpowiedzi i inspiracji demona, któremu tak bardzo łatwo ulegacie. Zechciejcie podjąć walkę z wszelką waszą namiętnością i słabością. Najważniejsze teraz jest, aby zechciało się wam w ogóle chcieć. Musicie się trudzić, wnieść swój wkład, krzyż, mękę, napełnić naczynie prośby i dopiero wówczas będziecie wysłuchani, bo tego domaga się Boża Sprawiedliwość. Bez brania tego pod uwagę, żadna prośba nie może być spełniona, wysłuchana, a żadna łaska dana. Miłość wymaga wielu ofiar, a im większe dzieła, tym ofiara musi być większa.
    Największą możliwą ofiarę za wasze zbawienie, poniósł mój Boski Syn, Jezus Chrystus. Nikt nigdy nie poniósł i nie poniesie dobrowolnie większej ofiary. Gdy kiedykolwiek o coś prosicie, zawsze porównujcie waszą modlitwę, do modlitwy Mojego Syna, waszą ofiarę, do doskonałej ofiary Mojego Boskiego Syna. Jeżeli uczynicie to uczciwie, to zniknie pycha, która w was się zaczęła pojawiać.
    Chcę gorącości waszego serca i 100% waszego zaangażowania. Jeżeli czynisz człowiecze coś zdawkowo, a ofiara twoja jest minimalna, to naczynie prośby takiej osoby, napełniać się będzie wiele, wiele lat, podczas gdy osoba gorliwa i zaangażowana, wyprosi tę samą łaskę bardzo szybko.
    Wielu z was ogarnia zły duch lenistwa i wygodnictwa. Musicie być czujni i eliminować demona natychmiast, gdy się pojawi. Bywa również tak, że demon znieczula duszę na swoje działanie i dopiero przypuszcza atak z ukrycia. W takim przypadku rozpoznacie demona, jedynie po owocach, jakie zaczyna on przynosić. Demon nie jest w stanie wydać dobrego owocu swojego działania. Natura demona nigdy mu na to nie pozwoli.
    Zechciejcie wyłączyć myśli, na ile zdołacie to uczynić. Jest to możliwe, lecz u osób o rozbieganych myślach trwać to będzie o wiele, wiele dłużej.
    Żywy Płomieniu, nie ulegaj zdziwieniu, w jakim celu tu musiałeś przybyć. Tylko tu, na tym błogosławionym miejscu obdarowałem ciebie łaskami, których w innym miejscu byś nie otrzymał. Każda osoba, która ponosi trud i przybywa na to błogosławione miejsce, zyskuje wiele specjalnych Łask Bożych, nawet pomimo swej niegodności oraz rozbieganej osobowości. Taka osoba pragnie podświadomie swojego wyciszenia, lecz demony blokują ją swoim podstępnym, wrogim działaniem.
    Tymi, co tutaj przeszkadzają na modlitwie, są demony chaosu i zamętu wraz z osobami, którymi się oni posługują. Są one dość dokuczliwe.
    Żywy Płomieniu, bądź cierpliwy i ćwicz cierpliwość. Idź nadal drogą pouczeń i wskazówek św. Jana od Krzyża. Bezgranicznie zaufaj jedynie Bogu, człowiekowi nie powinieneś ufać w ten sposób, bo zawsze zawiedzie. Tu stosuj zasadę rezerwy, bo jest ona bardzo tobie potrzebna, abyś nie ulegał niepotrzebnym rozczarowaniom. Nie możesz pozwolić sobie na błędy będąc prawie u celu. Już niedługo pozwolę tobie na realizację wyznaczonych ci zadań. Pozwól, abym nadal mógł działać w tobie, z tobą, a także poprzez ciebie.
    Bardzo pragnę, aby polskie dzieci światłości wraz z innymi dziećmi z innych krajów, podjęły skoordynowane działanie celem ratowania waszej Ojczyzny oraz zbawienie wielu, wielu dusz, którym bez was grozi wieczne potępienie. Boża Sprawiedliwość rozliczy każdą duszę za to co mogła, a nie uczyniła.
    Dlaczego muszę żebrać o waszą miłość, żebyście zwrócili, choć cień waszej uwagi na staranie się o was waszego Stwórcy? Pokusa dana człowiekowi, nigdy nie przekroczy siły 50%. To ty biedny człowiecze decydujesz, za kim chcesz iść. Chcę uświadomić wam, że idąc za Mną, pójdziecie drogą pełną trudów i wyrzeczeń. Zechciej spojrzeć człowiecze, że nie ty pierwszy szedłeś tą trudną drogą, bo przeszedł nią już Mój Boski Syn, Jezus Chrystus.
    Jeżeli zdecydujesz się iść szeroką, wygodną drogą, będziesz miał niewiele lżej nią iść, ale strona, w którą poprowadzi demon, dopiero na końcu wzbudzi w tobie strach nieopisany oraz wielkie przerażenie niedające się opisać. Chcę, aby każde z was, choć trochę czasu mi poświęciło i poszło wąską i ciernistą drogą, może trudniejszą o wiele, ale po niej zaś jest nagroda, niedająca się opisać, ani z niczym porównać.
    Człowiecze mizerny, zechciej żyć swoim Bogiem. Pragnę być zapraszany, do każdej czynności waszego życia. Wielu z was uzna to za głupstwo niewarte uwagi, lecz dla Mnie, waszego Boga będzie to wyrazem waszej miłości oraz pamięci o Mnie.
    W znacznym stopniu demon porywa wiele serc kapłańskich i biskupich. Ja wasz Bóg, nigdy nie mówię nadaremnie. To jedynie brak wystarczającej modlitwy wstawienniczej w intencji kapłanów i biskupów, pozwala na wtargnięcie w ich życie demona oraz omotanie swoją hipnozą.
    Kapłan znieczulony przez demona na jego działanie, nie zauważa już jego działania wykonując od tej pory wolę tego, z którym winien walczyć – demona. Wielu widząc, co się dzieje próbuje coś robić, lecz pojedynczo, a nawet w małych grupkach, staje się to bezwładną szamotaniną.
    Chcę, aby kilku odważnych biskupów, sprzęgło ze sobą swoje działania podnosząc „larum”, organizując „wici” na wojnę z demonami. Bój się rozpoczął, a demon wykorzystuje każdą szansę, jaką mu dajecie. Pracuje on bez wytchnienia, bo wy sami pozwalacie mu na zbyt wiele. Teraz, w tym czasie dopadać was będą kolejne konsekwencje waszych własnych wyborów oraz podjętych przez was decyzji.
    Brak dostatecznej ilości waszej modlitwy, zaowocuje zwiększonym rozbestwieniem demonów, coraz silniej zniewalających, coraz większą liczbę kapłanów i biskupów. Biskupi sami wytrącili sobie broń z ręki, ograniczając liczbę egzorcystów. Chcę, aby posługę egzorcysty pełnił, choć jeden kapłan w parafii, a jeśli to będzie dla was zbyt trudne, to przynajmniej jeden w każdym dekanacie. Liczba osób cierpiących od demona rośnie w postępie geometrycznym, a wśród nich jest wielu kapłanów.
    Chcę, aby biskupi podjęli decyzję, która pozwoli oczyścić kościół z wszelkich wpływów oraz dominacji masonerii w Kościele. Przypominam wam, że każdy, kto należy, sympatyzuje, korzysta z profitów, sam stawia się poza kościołem trwając w ekskomunice. Wszystkie spowiedzi takiej osoby są niegodne, więc nie są ważne, są świętokradzkie. Dopiero nawrócenie się prawdziwe i porzucenie wszelkich związków z tymi osobami, pozwala powrócić do łaski. Kapłani i biskupi oraz kardynałowie będący w takich związkach, są automatycznie ekskomunikowani. Posługa ich, choć ważna, ale staje się niegodziwa, świętokradzka. Takich ludzi los po ich śmierci jest jeden – jezioro ognia i siarki. Stanie się tak napewno, chyba, że zdążą przed śmiercią się nawrócić.
    Stan ducha polskich kapłanów i biskupów jest zatrważający, ponieważ 2/3 zagraża piekło. Nie jest to wymysł Żywego Płomienia, ponieważ nie widzi on tego, co Ja widzę wyraźnie. Nie pokazuję mu zbyt wiele, bo nawet on by się załamał, pomimo swojej siły i czerstwości.
    Wraz z kapłanami i biskupami idzie wiele ludzi, którzy nie chcą widzieć jakiegokolwiek zagrożenia. Chcę, aby każdy, kto jest letnim stał się gorącym, bo letniego wypluję z ust Moich. Prawdziwa miłość wymaga wielu ofiar i wyrzeczeń. Nie przybywa zbyt wielu nowych ofiarników, a demon codziennie porywa na wieczne potępienie wiele dusz ludzkich, w tym wielu niczego się niespodziewających dusz kapłanów i biskupów. Czas totalnego oczyszczenia ziemi niebawem rozpocznę. Poprzedzone ono będzie, wglądem każdego człowieka w swoją własną rzeczywistość, widzianą oczami Bożej Sprawiedliwości, będzie to Mały Sąd.
    Kocham was Moje drogie, kochane dzieci światłości. Dziś w tym dniu, w to Moje Święto błogosławię wam z głębiny Mojego Ojcowskiego Serca. Przytulam was mocno moim zbolałym, cierpiącym, Ojcowskim sercem, odciskam w was, na każdej waszej duszy, która mi na to pozwoliła, znak Mojego Serca (tym, co tego pragną czytając to orędzie, także tego samego udzielę). Jest to rodzaj specjalnego wzmacniającego waszą dusze błogosławieństwa.
    Wszystkim czytającym i słuchającym te Słowa błogosławię, w Imię Ojca + i Syna + i Ducha Świętego. + Amen. +++
    Ufajcie! Nie pozwólcie zbyt długo czekać Mojej Świętej Miłości!!! Kocham was!!! A wy Mnie?

    • Radosław said

      Z powyższego przekazu:

      „Niedługo w Polsce rozpocznie się stemplowanie znamieniem bestii, chipy (czipy). Nikomu z was nie można ich przyjąć. Co dalej nastąpi, znacie z innych poprzednich pouczeń.”

      A tu przekaz ze strony eCHK:

      Panie Jezu – czy w Polsce będą „chipy”?

      Pan Jezus:
      ”Wasi wrogowie chcieliby je wam dać pierwej, ale Ja im to uniemożliwię. Wrogowie narodu polskiego do którego należą cały rząd polski, ponieważ nikt nie chce walczyć o Mnie dbając o swoje pozycje oraz większość episkopatu, który nie chce Mnie Królem- sami sobie wykopują grób. Bo co za korzyść jeżeli zdobędą sławę i pieniądze, a stracą życie wieczne ze Mną? Życie ziemskie trwa tyle ile im wyznaczę, natomiast życie wieczne nie ma końca.”

      Widać, że przekazy mówią co innego i któreś jest fałszywe. Nie mnie oceniać które.

  14. ziarnko prawdy said

    Intronizacja i bogowie klamstwa i prawdy-ks.Malkowski
    X. Malkowski-Intronizacja i III.RP

  15. ziarnko prawdy said

    Znalezione w sieci !
    Siedza,kazdy na swojej chmurce,Castro,Putin i Tusk,przygladaja sie na ziemie i placza.Pan
    Bog przechadza sie i zblizywszy sie do Castro,pyta:
    – Co tak placzesz synu?
    -Panie Boze-odpowiada Castro zalany lzami-cale zycie gnebilem ten biedny narod,
    glodzilem,wiezilem,co ja im zostawilem,tylko glod i ubostwo.
    – Nie martw sie -odpowiada Pan Bog-dzieki twojemu rezimowi wychowales ich na
    zahartowanych ludzi,poradza sobie.
    Pan Bog podchodzi do Putina i pyta,czemu tak placze.
    -Panie Boze-mowi Putin-tak gnebilem tych moich Rosjan i gonilem do pracy,zamykalem
    do wiezienia,co ja im zostawilem?
    -Nie martw sie-odpowiada Pan Bog-Rosjanie to dzielny narod,poradza sobie wyjda na
    ludzi.
    Wreszcie podchodzi Pan Bog do placzacego Tuska,patrzy ponad jego ramieniem na ziemie,
    siada kolo niego i zaczyna plakac razem z nim.

  16. Alaude arvensis said

    Byłam dziś świadkiem,cierpienia pewnej Kobiety w podeszłym wieku Staruszka o lasce i kuli szła pod koniec Mszy pod Ołtarz,skierowała się do wyjścia i szukała pomocy na śliskiej posadzce zachwiała się bardzo mocno,zaoferowałam jej swoja pomoc, zaprowadziłam do kancelarii,gdyż o to poprosiła.Pomogłam jej usiąść i wyszłam na korytarz, by nie słuchać o czym rozmawia z Kapłanem, po chwili tenże Kapłan zawołał mnie i poprosił, bym zaprowadziła te Panią do zakrystii,do Kapłana, który celebrował Mszę Św, gdyż staruszka nie zdążyła do Komunii Świętej.Pomogłyśmy z najmłodszą córeczką tej Pani ponownie pokonać barierę śliskiej posadzki, zaprowadziłyśmy pod Ołtarz,Staruszka przyjęła Komunię Świętą po Mszy i szykowała się do opuszczenia świątyni.Spytałam,czy ktoś z nią jest, czy ktoś po nią przyjedzie, powiedziała,że nie, że z pół godz i dojdzie do przystanku autobusowego, dla osoby zdrowej odległość do tegoż przystanku to bariera kilku minut,.Uświadomiłam sobie,że po raz pierwszy od niepamiętnych czasów wzięliśmy dziś z mężem samochód, bo chciałam bezpośrednio po Mszy św.jechać na cmentarz, pomodlić się nad grobem ukochanej babci,zaproponowałam tej Pani,że ją zawiozę z mężem do domu, Jej radość była nie do opisania, poprosiła moją córeczkę aby poszukała jej na dworze gdzieś na ławce żakietu, który zostawiła idąc do Komunii Świętej. Wówczas zapaliło się światło w mej głowie.
    Mój Boże, ta staruszka w czasie Mszy Św. była na dworze, tuz przy wejściu na plac kościelny,tam znaleźliśmy jej żakiet. Ona przemierzając cały plac oraz całą długość Kościoła idąc do Kościoła nie wzbudziła w nikim odruchu pomocy,, nie znalazł się nikt, kto by pomógł tej starowince podejść do Komunii, zatrzymać Kapłana.
    Odwieźliśmy ją na drugi koniec miasta, wysiadając podziękowała ale jednocześnie była bardzo zmartwiona, co ona powie,że tak szybko wróciła, że angażowała obcych ludzi do pomocy.
    Serce mi mało z bólu nie pękło, że taka drobna, zgarbiona, styrana życiem kobieta, nie znalazła nikogo ani w rodzinie ani przez całą długość przestrzeni od wejścia na plac do Ołtarza w Kościele nikogo, kto by wyjął jedną laskę lub kulę z jej ręki i podał swoja silniejszą dłoń.Dopiero pomoc znalazła w bocznym wejściu gdzie byłą reszta?

    Opiekowałam się babcia przez wiele lat, gdy jeszcze chodziła, zawsze brałam ją pod rękę do Kościoła,często trzeba było ją zawieźć, gdy leżała przykuta do łóżka, Kapłan przychodził do niej, nie wyobrażam sobie,żeby starszy człowiek nie dostał pomocy od bliskich, może mam zwiększoną wrażliwość serca i duszy ale myślę,że każdy powinien ją mieć.

    Po obiedzie nie mogłam znaleźć miejsca w domu, ciągle myślałam o tej Kobiecie, o ludziach, wśród których nie znalazł się ani jeden Cyrenejczyk i poszłam z córką na indywidualną Drogę Krzyżową, aby ją odprawić za tę staruszkę, za obojętnych ludzi, za Kapłana, który śpieszył się a musiał się wrócić, by udzielić tej Kobiecie Komunii Świętej.
    Przy jednym z naszych Kościołów mamy przepiękna Drogę Krzyżową. Nagle zebrało się na porządną burzę, doszłyśmy z córką do V Stacji, następnie musiałyśmy wracać, by zdążyć przed ulewą,pozostałe stacje rozważyłyśmy w drodze powrotnej.Zdążyłyśmy na czas przed załamaniem pogody a mi ciągle w sercu brzmi ta V Stacja.

    Czy są wśród nas jeszcze odważne Św Weroniki lub chociaż Szymonowie z Cyreny, którzy wprawdzie przymuszeni ale okażą pomoc bliźniemu?
    Smutny jest los starszych, schorowanych ludzi ( ta kobieta miała na oko ponad 90 lat) ale smutniejszy może być los obojętnych na ludzkie cierpienie.

    • Łukasz said

      Wydaje mi się, że pojęłaś jak właściwie przebyć ziemską pielgrzymkę…

      • Alaude arvensis said

        Musimy uwrażliwiać wszystkie serca na potrzeby i krzywdę bliźnich. nie możemy osądzać nikogo ale uwrażliwiać serca ludzkie, wtedy Pokój zakwitnie i Pan przybędzie.

  17. polak 2010 said

    Dzisiaj w mediach katolickich też nie ma mowy o piekle , o grzechu śmiertelnym .Wręćz przeciwnie . W dzisiejszym katolickim programie „Między niebem a ziemią” była mowa o zdradzie. Zaproszono pewna aktorkę ,która miała 4 meżów .Obecnie żyje w wolnym związku i zachwalała ten rodzaj związków , a zdradę usprawiedliwiała natura mężczyzny . Redaktor Szymala -prowadząca program cały czas mówiła o „stałych związkach” nie o małżeństwie. Powinna w przyszłości zaprosić Tomasza Raczka ze swoim długoletnim przyjacielem ….
    To nie pierwszy niestety raz w tym programie .Kilka tygodni temu zaproszono pewną poseł czy senatr z parii Zielonych , która udowadniała że rodzina to może być i dwie panie i dwóch panów…
    To ma miejsce w katolickim programie .

  18. Pustelnik said

    Czy ktos organizuje wyjazd do Berlina z Rycerzami Chrystusa Krola z dolnoslaskiego np Wroclaw!!!!!!!!!!!!!!!

  19. Pustelnik said

    Przerazajace to pieklo brrrrrrrr! Dzisiejsze kazanie jest amonicja do obrony w dialogu z ludzmi,szkoda ,ze to amunicja ,a nie strzal z nazwa ,Cierpliwosci bedzie i to ,byla tutaj wojna slowna ,a kto wygral jest w kazaniu.

    • Pustelnik said

      Jak ja dlugo czekam ,juz sie nawet niecierpliwie jak dlugo prorocy baala przygotowuja sie do konfrontacji ,a co ciekawe mowia posluszenstwo suspensa nic nie mowia ze kaplan ,ktory nalezy do masoneri nie jest Kaplanem taki byl kierunek przez wieki w Kosciele Warto pierwsza czesc jeszcze raz obejrzec ! No ,ale ja dalej czekam ,ale sa ,tylko dwa slowa posluszenstwo,suspensa,mi to nic nie mowi,jezyk nasz jest przebogaty .i co nic nie maja dopowiedzenia ,wrzeszcza nawet chca zabrac nazwe Pustelnia ,po tym juz widac konanie szatana ,ale ja w dalszym ciagu czekam na konfrontacje ,czyzby sie bali ,no tak nie sa samobojcami,

      • cox said

        Nic o tym nie mówią, bo to nie jest im na rękę. Co ważniejsze nikt nie zaprzeczył temu, iż kardynał przyjął
        nagrodę od organizacji masońskiej. Czyżby fakt milczenia na ten temat był formą przyznania się do tego
        czynu?

        • Pustelnik said

          Tak oni milcza ,bo mysla ,ze my nic nierozumiemy ,z doswiadczenia wiedza ,ze ludzie maja krotka pamiec czyli sa zniewoleni duchem nieczystym szybkiego zapominania,niedopuszczania prawdy.Wiedza tez ze Kaplan stoi najwyzej w hierarchi spoleczenstwa czyli jest autorytetem ,wszystko robi szatan ,zeby niedotarlo do ludzi ,ze kto nalezy do masoneri jest opentany i przestaje byc kaplanem.Jak latwo poznac ludzi,kto niedopuszcza prawdy do parafian tu zacytuje fragment zksiazki” Nie boj sie wierzyc tylko” Egzorcysci,ktorzy maja do czynienia ze zlym duchem,podaja klasyfikacje grzechow,poprzez ktore dokonuje sie zniewolenie czlowieka,nie wykluczjac nawet jego opetania. Pierwsza kategoria grzechow sa roznego rodzaje naduzycia i zboczenia seksualne,np pornografia,homoseksualizm,pedofilia,itp. Druga kategoria grzechow to uzaleznienia nalogowe -np,od alkoholu,narkotykow lub innych srodkow majacych zniewalajacy skutek Trzecia kategoria grzechow jest korzystanie z uslug wrozbiarzy,magow,astrologow,uzdrowicieli,praktykowanie okultyzmu,magi,wywolywanie duchow,wrozbiarstwo i tym podobne praktyki. Czwarta kategoria grzechow,ktore prowadza do zniewolenia przez zle duchy to uczestniczenie w dzialalnosci roznego rodzaju sekt,praktykach inicjacyjnych,a takze przynaleznosc do masoneri,satanistow Swiatkow Jehowy.

        • Pustelnik said

          Moze jeszcze to .”Ojcowie Pustyni widzieli cztery stopnie ludzkiego zla: -w sercu, -w spojrzeniu,-w jezyku,w uczynkach.W tych miejscach dojrzewa i rodzi sie grzech.”

        • Kayo said

          Modlitwa Św. Faustyny.

          Dopomóż mi do tego, o Panie, aby oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów, ale upatrywała to, co piękne w duszach bliźnich, i przychodziła im z pomocą.

          Dopomóż mi, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniała się do potrzeb bliźnich, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich.

          Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich, ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia.

          Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym tylko umiała czynić dobrze bliźniemu, na siebie przyjmować cięższe, mozolniejsze prace.

          Dopomóż mi, aby nogi moje były miłosierne, bym zawsze śpieszyła z pomocą bliźnim, opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie. Prawdziwe moje odpocznienie jest w usłużności bliźnim.

          Dopomóż mi, Panie, aby serce moje było miłosierne, bym czuła ze wszystkimi cierpieniami bliźnich. Nikomu nie odmówię serca swego. Obcować będę szczerze nawet z tymi, o których wiem, że nadużywać będą dobroci mojej, a sama zamknę się w najmiłosierniejszym Sercu Jezusa. O własnych cierpieniach będę milczeć. Niech odpocznie miłosierdzie Twoje we mnie, o Panie mój.

          Króluj nam Chryste

        • Pustelnik said

          @Kayo piekna modlitwa..Kroluj nam Chryste.

  20. młody said

    Kiedyś takie kazania właśnie były.W mojej parafii ks.proboszcz mówi ciekawe mocne kazania czasem nawet o diable.Szkoda tylko że sam się do nich niestosuje.Świetny organizator ale niestety trochę ”śmierdzi” modernizmem.A jak ma dawać Komunię Św. na klęcząco to da ale z łaską ale widać w nim gniew.Najchętniej to by na rękę dawał.

    • cox said

      W mojej parafii księża mówią kazania przeważnie tak miałkie, że nie przesadzając po 5 minutach zapominam o czym ono było.
      Do tej pory natomiast pamiętam kazania głoszone przez jednego z moich poprzednich proboszczów (niestety już nieżyjący) w końcówce lat 80-tych
      (choć miałem wtedy zaledwie ok. 10 lat), który nigdy nie patyczkował się z grzechami ludzkimi i otwarcie mówił, że jeśli
      ludzie się nie nawrócą to pójdą do piekła. Nieraz wprost krzyczał na ludzi za ich grzechy (potem przepraszał za swoje
      uniesienie- ale mówił, że to tylko dlatego, iż ,,chce ich wszystkich widzieć w Niebie”), zdarzało się też, że walił pięścią
      w ambonę! Jakże teraz brakuje nam takich księży!

  21. Przewidywator said

    Kazania polskich księży ogólnie są „jałowe” czyli takie o wszystkim i o niczym.Dobre kazanie to powinno skupić się na danym temacie, a nie być ogólnikowe, a niestety takie są najczęściej.Czyli np. dzisiaj kazanie jest o należytym obchodzeniu dnia świętego, za tydzień o pysze, a za dwa o okultyzmie.A dzisiaj typowe kazanie wygląda mniej więcej tak : powinniśmy być miłosierni, dobrzy, mieć silną wiarę i miłość oraz wierzyć w miłosierdzie Boga.No niby wszystko pięknie, ale to to chyba wszyscy wiedzą i nie trzeba by tylko o tym mówić cały czas.O sprawiedliwości i innych ważnych rzeczach też by się przydało.Czasem też mam wrażenie jak są listy pasterskie, że episkopat jakby nie było polskiego papieża to nie miał by o czym pisać bo nieraz słyszę tylko same papieskie cytaty.Owszem był to wielki człowiek, ale zastanawiam się czasem czy w episkopacie to potrafią coś jeszcze wydobyć sami z siebie czy już tylko powtarzają za innymi.

  22. cox said

    Bardzo mocne!!! Szkoda, że nasi księża nie mówią o piekle w kazaniach!!!

    • Steven said

      Może nie trzeba mówić o piekle, papież też za wiele nie mówi o piekle.

      • cox said

        Właśnie to jest największym sukcesem diabła, że prawie wcale nie mówi się o karze za grzechy i piekle!

        • Steven said

          Ale może nie tak dużo ludzi idzie do piekła, żeby wszystkich straszyć potępieniem, może kilka procent najwyżej…

        • Radosław said

          Do piekła brama szeroka, a do nieba ciasna…

        • Steven said

          To, że łatwiej wejść do piekła niż do nieba, nie oznacza wcale że większość tam trafia. Myślę, że gdyby większość trafiała do piekła, albo nawet tyle samo co do nieba, to nie miałoby sensu stwarzanie świata. To byłaby porażka Boga. Dlatego też nie warto przesadzać z tym piekłem. Sądzę, że w piekle jest nie więcej niż kilka procent ludzi, którzy kiedykolwiek żyli.

        • Patriota said

          Tu nie chodzi o straszenie raczej o przypomnienie ludziom, że piekło istnieje naprawdę bo w tej chwili ludzie lekceważą Boga. Nie, że nie wierzą, nie że Mu urągają czy Go nienawidzą ale LEKCEWAŻĄ. Bo po co żyć w czystości, po co chodzić do kościoła, po co się modlić jak Bóg jest miłosierny. Ludzie myślą, przyznam się tak jak ja wcześniej, że do piekła idą tylko naprawdę źli ludzie. Mordercy, pedofile i tego rodzaju zbrodniarze a nie szary, zwyczajny człowiek, który nikomu krzywdy nie robi ale o niebo też się nie stara. I to jest tragedia współczesnego świata. Za łatwo im się żyje, zapomnieli, ze piekło istnieje a jak nawet gdzieś ktoś coś wspomni to inny skwituje Bóg jest Miłosierny, Bóg dobry a i owszem dobry i kocha nas niezmiernie ale kiedyś na szale postawi się nasze dobre i złe uczynki i która przeważy jeśli tak mało w nas modlitwy i czci dla Boga. Polska śpi, niewiele jest osób, które widzą zagrożenie a i między nimi jeszcze mniej tych, którzy starają się wynagradzać Bogu za nasze narodowe grzechy. Czasem aż żałość człowieka ogarnia jak się patrzy na znajomych, rodzinę, sąsiadów, którzy nic nie rozumieją, których wiara jest niedzielna, może czasem ich ruszy coś w duszy, może i czasem zaświta myśl lecz szybko wracają do swoich trosk i zmartwień. Jaki ból człowieka wtedy ogarnia a co ma powiedzieć Bóg, który widzi wszystko.

          Nie chciałabym tu nikogo w depresje wprowadzić ale kazania o piekle są nam teraz potrzebne jak woda na pustyni po to, żebyśmy się obudzili. Właśnie kazania z ambony od księży bo nam nikt nie uwierzy, bo nas nie będą słuchać a słowa księdza może szybciej do nich dotrą. Da Bóg, że zobaczymy efekt naszych modlitw i miłosierdzie Pana otworzy oczy naszym rodakom i nie tylko. Tylko wytrwałości nam trzeba w tym takim marazmie rzeczywistości. Nie wiem jak wy ale takim zarzewiem do walki są dla mnie kazania księdza Piotra. I tak jak parę miesięcy temu pisałam na początku dochodziłam do połowy kazań i nie dałam rady słuchać dalej tak teraz słucham z wielką radością jak tylko czas mi na to pozwala. Najwidoczniej do wszystkiego potrzeba dojrzeć nawet i do kazań ks. Natanka. 🙂 Także życzę Ci Steven, żebyś w końcu i ty mógł powiedzieć, że jednak kazania o piekle by się zdały od czasu do czasu. 🙂

        • t said

          jeśli wierzyć w przekazy Żywego Płomienia to w piekle znajduje się 25 z niecałych 70 mld stworzonych dusz ludzkich czyli 35%, przyjmując założenie (to moje założenie) że ok. 50% nie dożywa albo urodzenia (poronienia naturalne lub sztuczne) albo wieku świadomości dobra i zła (ok. siódmy rok życia) wychodzi że ok. 70% ludzi dożywających starości bądź młodości umożliwiającej świadomość dobra i zła (powyżej 7-go roku życia) jest POTĘPIONYCH
          wg przekazów Żywego Płomienia w chwili obecnej 80% ludzi nadaje się do piekła, 90% księży katolickich na świecie a w Polsce 75%

        • Steven said

          Z całą pewnością, od początku świata żyło znacznie więcej ludzi niż 70 miliardów, tylko w tym pokoleniu żyje przecież prawie 7 miliardów, Żywy Płomień opowiada bzdury.

        • robert said

          na stronie „żywego płomienia”, który ma słowa od Boga, Jezus powiedział, że gdyby teraz ludzie umarli 80% znalazło by się w piekle, 19,87% w czyśćcu, a 0,13 w niebie

        • czerwonykiel said

          dokładnie
          http://czerwonykiel.wordpress.com/2011/08/14/co-ukrywa-janusz-maksymiuk/

Sorry, the comment form is closed at this time.