Świadectwo Emilii
Posted by Dzieckonmp w dniu 23 sierpnia 2011
Uważałam się za osobę wierzącą w Boga, chodziłam do kościoła co niedzielę i w święta, ochrzczono mnie, Komunię Świętą i sakrament bierzmowania przyjęłam. Normalne życie, pełne obowiązków, ale i zabawy, znajomi, chłopak, imprezy, dyskoteki, alkohol, coraz to nowe przyjemności świata, długie rozmowy do rana. Byli tak zwani przyjaciele tylko do imprez, ale żeby tak pogadać o życiu, o ważnych sprawach – nikogo. A wszyscy nazywaliśmy się wierzącymi praktykującymi ludźmi – katolikami.
Chodziłam do kościoła, ale tylko po to, aby nie słuchać pretensji od rodziców. Za bardzo nie wiedziałam o co chodzi, kto to jest Maryja, Jezus, święci. Mało mnie to obchodziło. Nie modliłam się na różańcu, chociaż miałam go w szufladzie – pamiątka I Komunii Świętej. Właściwie wcale się nie modliłam, to co nazywałam modlitwą było nudne, monotonne i szkoda mi było na to czasu. Większość czasu spędzałam na imprezowaniu, wyjazdach, spotkaniach w pubach. Owszem, czasami gdy w domu działo się źle, prosiłam Boga o pomoc, ale tak bez wiary bez ufności – „jak trwoga to do Boga”.
Pewnego dnia przyjaźnie się porozpadały, niektórzy założyli rodziny, inni powyjeżdżali „za kasą”. Miałam w sobie ogromną pustkę, czegoś mi brakowało, ale nie wiedziałam czego. Byłam zamknięta w sobie, nieśmiała, pełna lęku, braku chęci do życia i niechęci do ludzi, smutna, zdołowana. Czułam, że coś jest nie tak.
Bardzo dobrze pamiętam ten dzień, gdy ktoś dał mi do ręki różaniec przywieziony z Medziugorja (nie umiałam wtedy nawet wymówić tej nazwy poprawnie, wcale nie znałam tego miejsca) i powiedział „módl się dużo”. Właściwie już od tamtego dnia coś się zaczęło u mnie zmieniać. Zaczęłam szukać Pana Boga, czytałam dużo religijnych książek, zadawałam pytania o wierze, brałam udział w rekolekcjach. Trafiłam do grupy osób, która modliła się na różańcu, początkowo tam zaczęłam przychodzić niewiele rozumiejąc. Dziwni ludzie, myślałam, w środku tygodnia Msza św.? Różaniec? Adoracja?. Co to jest? Początkowo zaczęłam myśleć, że to jakaś sekta – ale był tam i ksiądz. Bałam się, nie wiedząc czego. Znajomi informowali mnie co raz o pielgrzymce do Medziugorja, ale bałam się tam jechać. Oni tam jeździli, a ja nie. W międzyczasie zaczął się u mnie problem z kolanami. Zaczęły mnie boleć tak, że czasem stanie powodowało ogromny ból nie do zniesienia. Zaczęłam chodzić od lekarza do lekarza, pytać o przyczynę bólu, co mi dolega. Lekarze stawiali coraz to inne diagnozy. Nawet była mowa o operacji. Zaczęłam powoli interesować się Medziugorjem. Czytałam książki o Medziugorju, o objawieniach, oglądałam zdjęcia, poznawałam coraz więcej osób, które tam pielgrzymowały.
Pierwszy raz
Podjęłam decyzję że jadę, ale właściwie tak bez przekonania, może bardziej z ciekawości – w końcu tyle razy znajomi tam jeździli nawet kilka razy w roku. Pomyślałam sobie w końcu, że i ja pojadę. Byłam sceptycznie nastawiona do tej pielgrzymki. Miałam w sobie dużo lęku, że nie dam rady, że tak daleko, że nikogo nie znam, i jak zniosę podróż. Będąc już w Medziugorju nadal się bałam, patrzyłam i słuchałam z lekkim niedowierzaniem. Jakieś znaki, niektórzy widzieli wirujące słońce. Byłam tam, ale jakby mnie nie było. Weszłam z trudem na Kriżewac i Podbro. Kości mnie bolały, kolana drętwiały, ból nie do zniesienia. Byłam ja i mój ból.
Po zejściu z góry Kriżevac ból ogarnął cały mój organizm, trudno było mi się poruszać, nie mogłam stać ani klęczeć. Wieczorem – adoracja, a ja leżę w łóżku i każdy drobny ruch powoduje ból. Cudem dowlokłam się do kościoła, Mszę św. prawie całą przesiedziałam, tak mnie wszystko bolało. Po różańcu była godzina przerwy. Ledwo doszłam do figury Chrystusa aby się pomodlić. Gdy wróciłam na plac, okazało się że adoracja jest w kościele, weszłam, ale nie było już miejsc siedzących. Tylko klęcznik za ostatnią ławką. Podjęłam decyzję że będę klęczeć. Z wielkim bólem uklęknęłam i zaczęła się adoracja. Skupiłam się na modlitwie, całkiem zapominając o kolanach, których już właściwie nie czułam z bólu. Gdy chciałam się podnieść, nie miałam siły, więc postanowiłam, że usiądę bokiem na tym klęczniku i zaczęłam obmyślać plan, jak by tu wstać. Do końca adoracji zostało jakieś 20 minut. Spojrzałam na panią, która obok klęczała, a ona nagle zaczęła dawać mi znaki rękoma, abym wstała, więc niewiele się zastanawiając wstałam, wręcz poderwałam się, trwało to zaledwie kilka sekund, spojrzałam na Najświętszy Sakrament i… On tam był… Jezus. Dotknął mnie swoją miłością, wiedziałam że jest tam, w Hostii. Adoracja dobiegła końca. Wyszłam z kościoła bez najmniejszego bólu, mogłam skakać z radości. Znajomi, którzy byli tam ze mną, byli zaskoczeni moją poprawą zdrowia. Przecież jeszcze niecałe 3 godziny temu widzieli jak cierpiałam. Współczuli mi, modlili się za mnie.
Myślę że właśnie w tym momencie zaczęło się moje nawracanie. Takie sercem. Ale ja wtedy jeszcze nie byłam tego tak do końca świadoma.
Po powrocie miałam mieć operację kolan, ale nie poddałam się jej. Zaczęłam dużo się modlić na różańcu, uczestniczyć we Mszy św. w tygodniu i adoracji. Ból kolan był, ale jakby mniejszy i mało odczuwalny. Zaczęłam mniej myśleć o sobie, a więcej o Maryi i Jezusie. Zaczęłam poznawać, kim Oni są dla mnie. Zaczęłam uczyć się zaufania do Pana Jezusa. Uczyć się odmawiać różaniec. Znalazłam wspólnotę, odkryłam na nowo Ducha Świętego, odkryłam na nowo modlitwę różańcową, zaczęłam też pościć o chlebie i wodzie nie tylko w piątki, ale też w środy. Zaczęłam zawierzać swoje życie Maryi. Codziennie. Albo i kilka razy dziennie. Traktować Ją jako swoją, Mamę. Prosić, modlić się, powierzać Jej inne osoby, modlitwy. Rozmawiać z Nią. Pytać o wszystko. Żyć z Nią i Jej orędziami. Moje życie zmieniło się. Obrało właściwy kierunek.
Udałam się kolejny raz z pielgrzymką do Medziugorja. Aby podziękować Maryi za wszelkie otrzymane łaski i prosić o nie dla innych. Pamiętając o tym, że Góra Objawień nie jest na moje siły, wcale nie myślałam o wejściu na nią. Jak i na Kriżevac. Kolana jakoś bez szwanku zniosły podróż autokarem.
Było parno i pachniało deszczem, razem z Halinką, moją nowo poznaną towarzyszką podróży, udałyśmy się w drogę. Poprosiłam ją, aby zaniosła mi kwiat, na Górę Objawień dla Maryi (ze względu na kolana nawet nie brałam pod uwagę próby samodzielnego wejścia). Sama postanowiłam, że pójdę pod Niebieski Krzyż (droga tam jest znacznie łatwiejsza), aby tam się pomodlić i podziękować Maryi za wszelkie otrzymane łaski.
Szłyśmy, odmawiając różaniec. Wtem przed nami pojawił się tłum włoskich pielgrzymów, było to koło domu Vicki (jednej z wizjonerek). Było bardzo ciasno i próba przedostania się przez ten tłum graniczyła z cudem. Nie rozumiejąc ich języka, uwięzione w tłumie trwałyśmy dalej na modlitwie. Nagle zrobiła się cisza, a my dalej odmawiałyśmy różaniec. Za jakiś czas tłum się rozstąpił i mogłyśmy dalej kontynuować drogę.
Każda poszła w swoją stronę jak zaplanowała. Gdy znalazłam się pod Niebieskim Krzyżem, jakoś nie mogłam się skupić na modlitwie bo grupy włoskich pielgrzymów też wybrały sobie to miejsce, było dość gwarno. Niewiele się zastanawiając, udałam się na Podbrdo, a raczej postanowiłam w myślach, że wejdę dotąd dokąd nogi mnie poniosą. Posiliłam się kromką chleba z wodą i modląc się nieustannie na różańcu, zaczęłam wspinać się po kamieniach, które wtenczas (miałam wrażenie) zaczęły układać się w kamienne schody. W tym skupieniu i w modlitwie wchodziłam coraz wyżej i wyżej. Nie czułam zmęczenia, nic mnie nie bolało.
Naraz zatrzymałam się i popatrzyłam wprost przed siebie. „O! Figura Matki Bożej! E… nie… Chyba mi się wydawało, przecież moje kolana nie są aż tak sprawne, aby tu wejść. Zaraz, zaraz, a gdzie ten krzyż brązowy który jest po prawej stronie drogi na górę, minęłam go?” – pytałam się w myślach. Chwilę się zawahałam, ale jednocześnie moje serce aż podskoczyło z radości, popłakałam się ze szczęścia. „Dziękuję Ci, Maryjo, jestem tu! Doszłam dzięki Tobie, Matko Moja. O… jest i kwiatek ode mnie…”. Halinka patrzyła na mnie ze zdziwieniem w oczach i z radością, że weszłam. Była bardzo zaskoczona, że mnie widzi.
Już w drodze powrotnej do pensjonatu, dowiedziałam się, że byłam na prywatnym objawieniu Vicki, i że wtedy, w tej ciszy Matka Boża była najbliżej nas, jak nigdy dotąd. To Ona zatrzymała nas w tym tłumie. Dzięki modlitwie sercem oraz zawierzeniu się Jej całkowicie, weszłam na Podbrdo.
Ten różaniec podarowany mi, o którym wspominałam na początku, uratował mi życie. Wskazał mi właściwą drogę. Po powrocie zaczęłam bardziej „pracować” nad osobistym nawróceniem, aby być znakiem miłości Bożej dla innych. Aby nieść pokój i miłość Bożą tym wszystkim, którzy są daleko od Boga. Modlitwa stała się dla mnie życiem. Poprzez codzienną modlitwę, w Bogu znalazłam prawdziwy pokój. Staram się, aby moje serce zawsze było wypełnione modlitwą (w drodze do pracy, podczas oczekiwania na autobus, w kolejce po zakupy). Zdałam sobie sprawę że wszystko jest przemijające, jedynie Bóg nie przemija. Zrozumiałam co to znaczy umieścić Pana Boga na pierwszym miejscu we własnym życiu jak prosi o to Matka Boża w swoich orędziach.
Dziękuję Ci Maryjo.
Emilka.
Źródło: medjugorje.org.pl
Komentarzy 47 do “Świadectwo Emilii”
Sorry, the comment form is closed at this time.
ziarnko prawdy said
Wojna z chrzescijanstwem !!!
Najbardziej niszczycielskie ciosy przeciwko religii chrzescijanskiej sa obecnie zadawane od wewnatrz przez zydowskie krety,
ktore przeniknely grupy chrzescijanskie,czesto na najwyzszych szczeblach,wylacznie w celu kontynuacji ich destrukcyjnej pracy
.
lecslo said
Wybaczcie nadmierną aktywność z mojej strony ale chcę poruszyć jeszcze jedna informację według mnie bardzo dziwną:
„W Stolicy Apostolskiej ma być zorganizowana specjalna konferencja naukowa poświęcona kwestii możliwości istnienia obcych pozaziemskich cywilizacji.”
http://zmianynaziemi.pl/wideo/watykanska-konferencja-temat-obcych-form-zycia-w-kosmosie
Nie wiem czy ta strona jest wiarygodna ale jest tam odnośnik do filmu z jednej z amerykańskich (zapewne) stacji telewizyjnych.
Jeśli to prawda to mam nadzieję że Watykan dopuszcza takie konferencje by jednoznacznie zaprzeczyć istnieniu innych form „cywilizacji” jeśli nie to myślę że jest to niestety niepokojący sygnał…
Alaude arvensis said
Pisma muszą się wypełnić, ukazana zostanie cała ohyda spustoszenia i choć wiemy, że dotyczy to Mszy Św, to jednak nie łudźmy się, że jest taka dziedzina wiary, której nie dotknie ręka barbarzyńcy.
Jeśli wierzymy, że te wszystkie wzmożone kataklizmy, są zapowiedzią nadchodzących kar, Ostrzeżenia, Oczyszczenia, to nie zapominajmy, że musi objawić się jeszcze antychryst, ze swoją złudną nauką, człowiek grzechu, syn zatraceni.
Wszystko bacznie obserwujmy, pisma wszak muszą się wypełnić.
Radosław said
Oglądałem tą konferencje. Tam wypowiadał się jakiś ksiądz katolicki. Jeśli ten ksiądz reprezentował stanowisko Watykanu w tej sprawie, to Watykan jest raczej otwarty na możliwość istnienia innych form cywilizacji.
Radosław said
Miałem na myśli, że oglądałem ten filmik z linku a nie konferencję 🙂
lecslo said
Silne trzęsienie ziemi o sile 6 stopni w skali Richtera nawiedziło wschodnie wybrzeże USA. Ewakuowano m.in. siedzibę ministerstwa obrony – Pentagon i Kongresu – waszyngtoński Kapitol. Zamknięte zostały także wieże kontrolne na lotniskach JFK w Nowym Jorku i Newark.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Silne-trzesienie-ziemi-w-USA-ewakuowano-Pentagon-i-siedzibe-Kongresu,wid,13713067,wiadomosc.html?ticaid=1ce54&_ticrsn=3
lecslo said
Tu jest dużo lepiej opisane to zdarzenie:
„Zaledwie 18 km od epicentrum wstrząsów znajduje się elektrownia atomowa North Anna Nuclear Generating Station. Z informacji w sieci wynika, że w porę zostały wyłączone reaktory”
http://losyziemi.pl/usa-trzesienie-ziemi-o-sile-5-9-stopnia-odczuwalne-w-nowym-jorku-ewakuowano-pentagon-i-kongres/#more-6115
ziarnko prawdy said
Cala nadzieja w Islandii !
Maly kraj wielka odwaga.Islandia jako jedyny kraj,po kryzysie doprowadzila przed sady szereg pracownikow swojego sektora bankowego.Do tej pory aresztowano m.in. zarzad brytyjskiej spolki inwestycyjnej Rotch Group,czy bylego prezesa banku Kaupthing.Dzialania te na tyle zaniepokoily czesc islandzkiej elity,ze szereg wplywowych przedsiebiorcow zdecydowalo sie opuscic kraj(skad my to znamy,gdy PIS doszedl do wladzy ).
http://wolnemedia.net/gospodarka/cala-nadzieja-w-islandii/
Kayo said
Poniedziałek 22 sierpień 2011
Odmawiajcie każdego dnia Koronkę do Św. Michała Archanioła
Dzieci Mojego Wielkiego Miłosierdzia i Miłości.
JA JESTEM. JESTEM WIELKI, JA JESTEM Alfa i Omega.
Przychodzę do was ze współczuciem.
Kocham was, Moje dzieci. Kocham was Odwieczną Miłością.
Nigdy się nie znużę mówieniem jak bardzo was wszystkich kocham.
Dzieci Miłosierdzia, dziś wzywam was, abyście z miłością docierały do waszych braci i sióstr.
Wiele Moich dzieci ignoruje Moje Istnienie. Pragnę abyście dotarły do nich z miłością i ze współczuciem.
Zachęcam was abyście błogosławiły tym, których postawię na waszej drodze.
Moi Aniołowie będą do waszej dyspozycji. Możecie im wydawać polecenia.
Jeśli naprawdę pragniecie dobrze wykorzystać swoich Aniołów, odmawiajcie codziennie Koronkę do Świętego Michała.
Ta modlitwa sprawi, że wszyscy Aniołowie Nieba będą czekać na wasze rozkazy.
Naprawdę zachęcam was do odmawiania codziennie tej modlitwy.
Niewielu z was korzysta z pomocy waszych Aniołów aby służyć tym, których kocham.
Pragnę dotrzeć do wszystkich Moich dzieci.
Módlcie się.
Módlcie się bez przerwy, a Ja niewyobrażalnie będę wam błogosławił.
Kładę pieczęć na waszych sercach i ustach.
Zostawiam wam Moje Potrójne Błogosławieństwo.
Trwajcie w Mojej Miłości. Żyjcie w posłuszeństwie, pokorze i uczciwości aby służyło ono Mojej Chwale.
Shalom
http://jabezinaction.blogspot.com/
KORONKA DO ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA
http://msza.net/i/cz07_3.html
Patriota said
Bardzo ładna koronka.
młody said
Wspaniale jest jak ludzie świeccy i duchowni sie nawracają.Jednak mimo ich nawrócenia nie mam do takich ludzi zaufania i nigdy im nie zaufam.To co zbroili przed nawróceniem idzie za nimi az po grobową deskę.
Promyczek Nadziei said
Młody a Święta Magdalena, a Święty Paweł, który będąc Szałem mordował chrześcijan a Św. Augustyn o którym się mówi, że nie ma grzechu, którego by nie popełnił, a Św. Franciszek, który wiódł hulaszcze życie?
Ostatni będą pierwszymi – pamiętaj.
A co do autorki świadectwa, ona powiedziała, że nie za bardzo wiedziała, kto to Jezus i Maryja – dlaczego elap przyjmuje to zbyt dosłownie, Autorka świadectwa wiedziała, że jest Jezus i Maryja, ale to była „jakaś wyuczona – a nie odczuwana sercem i duszą prawda” Prawda, że Jezus i Maryja jest wszystkim.
Dziwi mnie, że są ludzie, którzy uważają się za lepszych, bo wszystko wiedzieli od początku i zawsze wierni byli nie to co ci grzesznicy – tyle że Pan Jezus przyszedł do tych co się źle mają aby i oni uwierzyli i dobrze się mieć zaczęli. Przykład wielu Świętych jak wyżej.
Niebo bardziej się cieszy z jednej nawróconej owcy jak ze stu wiernych – bo tu idzie walka o rząd dusz!
Radosław said
Wielu katolików wierzy w Jezusa i w reinkarnację, co dowodzi, że tak naprawdę w Jezusa nie wierzą
młody said
Tak oni sie nawrócili ale i tak bym im nie zaufał.Z resztą prawaie nikomu nie ufam,ludziom na tej stronie również.Ufać mogę tylko Panu Bogu ,prawdziwemu Chrystusowemu KRK i rodzinie a reszta nic mnie nie interesuje.
góral said
Skoro nikomu nie ufasz, również na tym blogu to po co włączasz się w dyskusję? Jeżeli nic cię nie interesuje to nie wydawaj swoich opinii i nie trać cennego czasu.
młody said
Udzielam sie na tej stronie jak każdy inny i mam do tego prawo więc po co do mnie sapiesz.
cox said
Skoro tak nie ufasz tym co się nawrrócili nie powinieneś się dziwić, że inni mogą nie ufać tobie!
młody said
Nie zależy mi żeby ludzie mi ufali czy mnie lubili .przeciez ja nikogo do niczego nie zmuszam a Goral mnie i owszem.Przypominam ze czasy inkwizycji gdzie nawracano i kazano wszystko robic na sile juz dawno temu sie skonczyly.Nikt mi nie bedzie kazal na sile ufac ludziom.Jak chcecie sie na mnie za to obrazic to prosze bardzo.Co mnie to interesuje.
Promyczek Nadziei said
Co innego nawróceni z łąski Bożej a co innego „nawróceni na siłę”
Wydaje mi się, że Młody ma łaskę wiary -hermetycznej zamkniętej ale brak mu miłości a Bóg jest miłoscią – sprawiedliwą, karzącą i wymagającą ale MIŁOŚCIĄ!
młody said
Jakiej miłości mi brakuje?Do kogo?Jaka łaska wiary hermetycznnie zamknieta?To że nie ufam ludziom to oznaka ze moja wiara jest hermetycnie zamknieta?To zmuszanie żebym wszystkim tu ufal i żebyscie byli moimi przyjaciólmi a ja waszym a tak nie jest.Nie potrzebuje tutaj ani przyjaciol ani zaufania do was czy wy do mnie.Nic na sile.To ze mamy takie same poglady w wielu sprawach i bronimy wiary katolickiej nie oznacza ze jestesmy jedna wielką rodziną.Jak chcecie tu taka rodzina być to prosze bardzo macie do tego prawo ale beze mnie i też mam do tego prawo.
Promyczek Nadziei said
A kapłan w imieniu Jezusa Chrystusa mówi „bracia i siostry” – bo jesteśmy jedną rodziną wierzących w Chrystusa – nie więzy krwi ale więzy duszy łączą wyznawców Chrystusa.
To tyle – czy ktoś tego chce czy nie chce….
młody said
Owszem jestem dzieckiem Pana Jezusa i naleze do Jego rodziny co nie znaczy ze mnie coś z wami łaczy czy to „więzy krwi czy też więzy duszy”.Nie zamierzam tu nikogo obrażac chce tylko powiedzieć ze jestescie dla mnie obcymi ludzmi tak jak ja dla was i nic dla mnie nie znaczycie.Wy macie swoje życie a ja swoje i tak jest dobrze.Niech każdy sobie robi to co uważa za słuszne.
lecslo said
Młody – napisałeś na początku:
„Wspaniale jest jak ludzie świeccy i duchowni sie nawracają.Jednak mimo ich nawrócenia nie mam do takich ludzi zaufania i nigdy im nie zaufam.To co zbroili przed nawróceniem idzie za nimi az po grobową deskę.”
To prawda że idzie – ja mogę potwierdzić i mieć nadzieję że uda mi się zadośćuczynić za wszystkie moje zdrady i „judaszowe pocałunki” ale jak możesz mówić że nigdy im nie zaufasz ? Przemyśl to zastanów się co by było gdyby Chrystus już Tobie nie zaufał po upadku ? A jednak On ufa więcej – On Kocha a w tej Miłości już zawiera się zaufanie.
„Tak oni sie nawrócili ale i tak bym im nie zaufał.Z resztą prawaie nikomu nie ufam,ludziom na tej stronie również.Ufać mogę tylko Panu Bogu ,prawdziwemu Chrystusowemu KRK i rodzinie a reszta nic mnie nie interesuje.”
Jak Cie nie interesują inni ludzie to jak może interesować Cie Chrystus i Kościół którego drogą jest człowiek ?
Nikt Ci na siłę nic nie narzuca ale zważ że Chrystus zaufał i wezwał nas do miłowania innych. Jak możesz miłować nie ufając drugiej osobie ?
Ewa said
Wygląda na to, że nie miłujesz bliźniego, jak siebie samego. A pamiętasz, kto postawił przed tobą takie zadanie?
Iksma said
Mlody, dostales laske od Pana i nie popelniles najprawdopodobniej bledow jekie inni popelnili. Ale wiesz co Bog dzieli po rowno – oni, Ci nawroceli dostali laske nawrocenia. Wydaja sie miec serce bardziej pokorne od tych co nie musieli upasc zeby odbic sie od dna. Ty nie musiales wylewac lez nawrocenia. Bo czlowiek ktory sie nawraca placze, duzo placze bo widzi jak bardzo zasmucil Chrystusa. Masz za co dziekowac Bogu, pamietaj o tym.
elap said
to mi trochę jest naciągane .Osoba która przystąpiła do I Komunii Św.,Bierzmowana i wypowiada się :za bardzo nie wiedziałam kto to jest Matyja ,Jezus ,święci ? Nie czytam tego gniota do końca .Takie jest moje zdanie .
Przewidywator said
A co myślisz że takich osób nie ma? Jest ich całkiem sporo.Niestety.
Radosław said
Tak to prawda, takich osób jest sporo.
elap said
to tylko źle świadczy o kapłanach którzy przygotowują dzieci do tych sakramentów.Przecież Maryja,Jezus to jest fundament wiary.Przecież to Jezus ustanowił ten sakrament i tego nie wiedzieć ?W głowie mi się to nie mieści .to jest wprost nieprawdopodobne .Myślę że jest to przekolorowane .Mogła nie znać innych tajników wiary ale podstaw ?Przecież do bierzmowania nie przystępuje się w godzinę po IKomunii.To musiał być jakiś odstęp czasu.Jezusa i Maryję mogła wyrzucić z serca ale takie dyrdymały że nie wiedziała kto to jest ,to jest niepojęte .
Radosław said
Kapłani wszystkiego nie zrobią, ważne żeby rodzice dzieciom od małego rodzice wpajały wiarę.
Przewidywator said
Chyba żyjemy w innym świecie. Miałem bierzmowanie parę lat temu i powiem szczerze że chociaż kapłan starał by się jak najbardziej potrafi to obecnej pogańskiej młodzieży nic do głowy nie wbije.Jedyne co mógłby zrobić to dopuścić do bierzmowania co 4-5 osobę i tyle.Powiem wprost – obecna młodzież nie tylko w Polsce to dno dna.Głupia i nie mająca żadnych wartości.Gorzej już chyba być nie może.
cox said
Zapytaj się dzisiaj przeciętnego młodego człowieka który otrzymał sakrament bierzmowania kto
to jest Maryja, kim są Święci Pańscy, a zobaczysz jaką odpowiedź otrzymasz! I nie jest to moim
zdaniem tylko i wyłącznie wina księży, rodzice też mają niestety w tym swój niechlubny udział!
3pm said
Ad Elap:
Ze smutkiem pragnę Ci wyznać, że jescze pare lat temu sam nie wiedziałem dokładnie kim Jest Maryja i Jezus… pomimo iż jestem osobą wykształconą i byłem osobą robiącą wtedy światową karierę… gdybyś mnie zapytał wtedy to uważałem się za Katolika… ale oprócz choinki i święconego… i czasami niedzielnej Mszy Św…. to zbyt dużej wiedzy na temat Chrystusa, Maryi i Kościoła nie miałem… no bo wiedzy i przekonań zaczerpnietej z Gazety Wyborczej i innych mediów tego typu, obecnie katolickimi bym nie nazwał…
Bogu, Jezusowi i Maryi dziękuję za Miłosiedzie jakie mi okazali i za Łaskę Wiary!!!
Żyję obecnie o wiele skromniej i trudno mi związać koniec z końcem, i nie mogę znaleźć pracy… ale zapewniam Cię, że jestem Bardzo Szczęśliwy i WOLNY!!! Bez lęków, lęku przed cierpieniem, śmiercią, ubóstwem… bez nałogów…
I DOPIERO TERAZ ODNALAZŁEM POKÓJ, RADOŚĆ I SENS ŻYCIA!!! 🙂
JEZU UFAM TOBIE!
Dzieckonmp said
Piękne świadectwo myślę że Elap dużo skorzysta aby i sam się wzmocnić bardziej.
elap said
dziękuję bardzo za takie opinie ,wydaje mi się że nasze myśli idą w odmiennych kierunkach.Ja jestem bardzo wzmocniona i przez życie i przez Boga .Ggy ja przystępowałam do I Komunii to może wielu z Was nie było na świecie.Dziecko musiało znać podstawy wiary .A ponoć teraz dzieci są mądrzejsze .Mam 22 letniego wnuczka i wiem że w niektórych dziedzinach jest dużo lepszy .
Steven said
To coś słabo ci poszło te robienie światowej kariery, że zostałeś bezrobotnym, który ledwo wiąże koniec z końcem.
Przewidywator said
Tobie słabo poszła edukacja.
Dzieckonmp said
Steven nie znasz świata jak on dziś wygląda. Nie rozumiesz w jakim świecie żyjemy. Ludzi nie wygodnych w danej sytuacji choćby najbardziej zdolnych to i tak się usuwa. Jak będziesz naprawdę wierzącym może Ci się tez to przytrafić.
benka said
Steven
jako gość na tej stronie ,zachowaj sie z kulturą .
W twojej wypowiedzi brzmi IRONIA. To jest podłe. Uważaj , !!!!! bo i w Twoim życiu może sie zdarzyć coś ,co Cię ” spuści do Parteru ” .
Bóg w różny sposób znajduje pogubionych. Wielu daje dobro a potem mówi ” sprawdzam” .
lecslo said
„Dla mnie żyć to Chrystus a umrzeć to zysk” jak mówi Św. Paweł
A co jest dla Ciebie miarą sukcesu „Stevenie” ?
„Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mat 12,26)
Panie mój Boże uczyń wszystko co konieczne abym stał się Godny przebywania z Tobą w Wieczności zabierz mi co chcesz tylko „nie odbieraj mi Świętego Ducha Twego” Amen.
Alaude arvensis said
Jakbym siebie panie Zbyszku czytała,o czym dałam świadectwo na początku mego przybycia na blog, więc nie ma co udawać,że wszyscy byli niezachwiani w wierze, wielu z nas było tzw rutynowców i na nic zda się tłumaczenie, że mnie tak wychowano, że tylko babcia ponaglała, tłumaczyła ale brakowało tej iskry.
Tak było i tak trzeba się przyznać, nie szukać winy w innych, trzeba stanąć w prawdzie przed sobą samym
Czyż przypowieść o robotnikach w Winnicy nie ukazuje nam,że wszyscy, którzy przyjdą pracować w winnicy otrzymają tę same nagrodę?
Czyż nie o „denara” się z wami umówiłem, pyta Pan? Więc Pan wiedział,że jest taki problem, nie ma co się dziwić, i nie można mówić,że duża winę ponoszą księża, a rodzice? Czy wszyscy z dziećmi rozmawiają o wierze, tłumaczą, pomagają przejść przez trudne, czasem niezrozumiałe rzeczy? czy nie jest to przerzucanie z rodziców obowiązków na księży? Sami księża o ty mówią,że oni moga pomóc rodzicom ale nie zastąpić całkiem.
Nie ważne z jednej strony, czy u początku, czy w środku czy u schyłku życia wracamy do Pana,, ważne jednak, aby wrócić.
Ci, co powróciliśmy,musimy mówić o tym, aby i inni, co są jeszcze daleko skorzystali z zaproszenia Pana.
Ja dopiero po ślubie,ucząc najmłodsze dzieci uczyłam się przy nich sama na nowo poznawać wiarę, dogmaty wiary, pamiętam jak prawie wszyscy w szkole średniej byliśmy zdziwieni, gdy Ksiądz robił nam kartkówkę,w niej były takie pytania, jak miał na imię uczeń któremu P. Jezus dał Maryję za Matkę?, jak brzmi 7 przykazanie kościelne,( podchwytliwe) a każdy na placach liczył przykazania Boże 🙂 Ksiądz wiedząc, że ma do czynienia z powszechną laicyzacja ateizmem, jakże już wówczas modnym,a nawet z rutyną robił sprawdzian wiedzy religijnej, umiał tłumaczyć,chodziłam wtedy regularnie do Kościoła ale zabrakło tej iskry, tej chęci by pogłębiać wiarę, wiedzę,dopiero 3 lata po ślubie na mojej drodze Pan postawił przyjaciółkę, którą jest do dziś, ona mnie wprowadzała w pierwsze spotkania z grupą modlitewną, ona mi na nowo ukazywała świat religii, głębokich przeżyć, to z nią jeździłam na spotkania z Vassulą, z nią trafiłam do wspólnot Maryjnych.
Dziś nie wyobrażam sobie,żeby moje dzieci nie wiedziały komu P. Jezus pod krzyżem powierzył Maryję na Matkę Kościoła i dziś wiem,że aby one to wiedziały, trzeba z nimi o tym rozmawiać, trzeba je pytać,trzeba je czymś zainteresować i pozwolić odkrywać prawdę zawartą w Ewangelii.
Niestety we wszystkich rodzinach tak jest i nie ma co się dziwić, u nas co wieczór rozbrzmiewają fanfary z Jasnej Góry o 21, gdy zaczyna się Apel, miłe jest,że kilkoro obcych dzieci przychodzi do najmłodszej i uczestniczy z nami w modlitwie,później ustawiają się w kolejce do błogosławieństwa, bo od dawna, ponad 20 lat co wieczór błogosławie dzieci po Apelu, czyniąc im znak krzyża św na czołach
One są spragnione praktyk religijnych, ciepła domu rodzinnego i nie okłamujmy sie, my, poniekąd obcy ludzie im tego nie damy, możemy dać im tylko jakąś małą namiastkę.
Co wieczór jak jedna z córek przychodzi do domu przed 21, zaczyna się dzwonek u drzwi, nie pytają już dzieci czy można do niej, tylko można na Apel ?
Czy nie powinien on rozbrzmiewać w każdym domu?
To od nas rodziców bardzo dużo zależy, od nas, ale czy wszyscy zdają sobie z tego sprawę?
Alaude arvensis said
w zdaniu Niestety we wszystkich rodzinach tak jest zgubiłam NIE
powinno być,Niestety, nie we wszystkich rodzinach tak jest.
Przepraszam za pomyłkę, bo bardzo zmieniło sens zdania, słowo, którego zabrakło
Patriota said
„Co wieczór jak jedna z córek przychodzi do domu przed 21, zaczyna się dzwonek u drzwi, nie pytają już dzieci czy można do niej, tylko można na Apel ?” To jest wspaniałe. 🙂
Mam tylko pytanie co ich rodzice na to mówią? Bo chyba wiedzą gdzie ich dzieci przychodzą i po co?
Alaude arvensis said
Rodzice tych dziewczynek wiedzą, mieszkamy na jednym podwórku, jedni sa praktykujący, drudzy w trakcie nawracania, może ta gorliwość córeczki im w tym pomoże? Inne ? nie wiem ale wydaje mi się, że rodzice wiedzą,u nas jest tzw zamknięte podwórko w kształcie litery u, wszystkie okna wychodzą na mały placyk, jak jedno woła, czekaaaaaaaaaaaajcie, ja też idęęęęęęęę do Gosi,to rodzice już słyszą, gdzie są dzieciaki, wszystkie , póki pora letnia do 21.30 mają pozwolenie być na placyku,bądź u siebie nawzajem, tu jest takie hermetyczne środowisko:) zimą przychodziły dwie pierwsze wspomniane dziewczynki,co będzie tą zimą? Może już razem z rodzicami będą wspólnie się modliły? daj Boże.
Patriota said
Chodziło mi o to, że jak dziecko do kogoś idzie to raczej opowiada swoim rodzicom, co robiło i gdzie było. Dlatego pytałam się o reakcje rodziców. Jak nie zabraniają to bardzo dobrze 🙂 Ale to wspaniałe, że Pani z rodziną takie piękne świadectwo daje. U nas na wsi jest troszkę inaczej wszystko się wiąże pośrednio lub bezpośrednio z kościołem. Wiadomo trzy najważniejsze miejsca na wsi: kościół, szkoła i gmina 🙂 Choć widać zmiany niestety na gorsze.
Alaude arvensis said
W maju gdy pisałam, jak miałam nogę w gipsie, jak był krótki czas, gdy musiałam bezwzględnie oszczędzać nogę z krótkim zakazem chodzenia, to gdy te dziewczynki właśnie wspomniane wyżej chciały chodzić z moja córeczką na majówki i sypać kwiatki, to rodzice chętnie je wysyłali pod opieką starszych moich córek, lub moją, gdy wróciłam do zdrowia,co nawet opisywałam, że one były moimi „nogami”gdy moje odmówiły posłuszeństwa.
Dziś niektórzy są tak zabiegani, zapracowani, że ktoś taki, kto pomoże ich dzieciom iść na majówki jest mile widziany, może powoli te dzieci będą proponować rodzicom aby razem odmawiać Apel? Miejmy taka nadzieję, w każdym razie, dopóki możemy, dopóty udzielimy gościny modlącym się dzieciakom:)ku chwale Bożej.
Antonio said
I CHWAŁA PANU ZA TO BRACIE….. GRATULUJE!!!!!!!!!!!