Dziecko Królowej Pokoju

Pokój musi zapanować pomiędzy człowiekiem i Bogiem, a także między ludźmi

  • Królowa Pokoju

    Królowa Pokoju
  • Uwaga

    Strona używa plików cookies które zapisują się w pamięci komputera. Zapisywanie plików cookies można zablokować w ustawieniach przeglądarki. Dowiedz się o tych plikach http://wszystkoociasteczkach.pl
  • Propozycja chronologiczna

    • Rok 2019 – Kryzys Rumunia
    • Rok 2020 – fałszywe traktaty pokojowe
    • Rok 2021 – Papież jedzie do Moskwy
    • Rok 2021 – Wojna
    • Rok 2022 – zwycięstwo komunistyczne
    • Rok 2023 – 10 królów
    • Rok 2024 – Antychryst
    • Rok 2025 – Sojusz z wieloma
    • Rok 2025 – Synod
    • Rok 2026 – Henoch i Eliasz
    • Rok 2028 – Ohyda spustoszenia
    • Rok 2029 – Ostrzeżenie
    • Rok 2030 – Cud
    • Rok 2031 – Nawrócenie Izraela
    • Rok 2032 – Kara
    • Rok 2032 – Odnowienie świata
    • Rok 2033 – Exodus
    • Rok 2034 – Zgromadzenie w Jerozolimie
    • Rok 3032 – Gog i Magog
    • Rok 3213 – Koniec świata
    • Nowe niebiańskie Jeruzalem.
  • Ostrzeżenie

    13 kwietnia 2029
    5 rok pozostał.
  • Logowanie

  • Odwiedzają nas

    Map

  • Maryjo weź mnie za rękę

  • Jezu Maryjo Kocham Was

Męka Pana naszego Jezusa Chrystusa

Posted by Dzieckonmp w dniu 31 marca 2012


Dziś rozpoczyna się najważniejszy tydzień przygotowania paschalnego – Wielki Tydzień. Niedziela Palmowa, czyli Męki Pańskiej, to także odbicie dramatu człowieka i jego zagubienia pomiędzy poszukiwaniem Boga a całkowitym odrzuceniem Go. Gromkie, radosne i jednocześnie błagalne wezwanie Boga, „hosanna!” na cześć Jezusa przybywającego do Jerozolimy, wnet zmieni się w nienawistne „ukrzyżuj Go!”. Rozważanie męki Jezusa to nie obliczanie zsumowanych cierpień, których doznał, to nie wewnętrzne zmaganie się chrześcijanina z podejrzeniem sprzeczności pomiędzy prawdą o miłości Boga Ojca a cierpieniem Jego Jednorodzonego Syna, ale kontemplowanie rozdarcia Ukrzyżowanego, który będąc zjednoczony z Bogiem, doznaje jednocześnie bólu stworzenia opuszczonego przez Boga (J. kard. Ratzinger).

Wszystkich którzy tu na stronę trafią bardzo proszę o świętowanie niedzieli nie w hipermarketach tylko przed Najświętszym Sakramentem. Proszę nie ulegać diabelskiej reklamie niedzieli handlowej , bo to nie jest żadna niedziela handlowa tylko niedziela palmowa.

według świętego Marka.

Spisek przeciw Jezusowi
E.
Dwa dni przed Paschą i Świętem Przaśników arcykapłani i uczeni w Piśmie szukali sposobu, jak by Jezusa podstępnie ująć i zabić. Lecz mówili: T. Tylko nie w czasie święta, by nie było wzburzenia między ludem.

Namaszczenie w Betanii
E.
A gdy Jezus był w Betanii, w domu Szymona Trędowatego, i siedział za stołem, przyszła kobieta z alabastrowym flakonikiem prawdziwego olejku nardowego, bardzo drogiego. Rozbiła flakonik i wylała Mu olejek na głowę. A niektórzy oburzyli się, mówiąc między sobą: T. Po co to marnowanie olejku? Wszak można było olejek ten sprzedać drożej niż za trzysta denarów i rozdać ubogim. E. I przeciw niej szemrali. Lecz Jezus rzekł: + Zostawcie ją; czemu sprawiacie jej przykrość? Dobry uczynek spełniła względem Mnie. Bo ubogich zawsze macie u siebie i kiedy zechcecie, możecie im dobrze czynić; lecz Mnie nie zawsze macie. Ona uczyniła, co mogła; już naprzód namaściła moje ciało na pogrzeb. Zaprawdę, powiadam wam: Gdziekolwiek po całym świecie głosić będą tę Ewangelię, będą również opowiadać na jej pamiątkę to, co uczyniła.

Zdrada Judasza
E.
Wtedy Judasz Iskariota, jeden z Dwunastu, poszedł do arcykapłanów, aby im Go wydać. Gdy to usłyszeli, ucieszyli się i przyrzekli dać mu pieniądze. Odtąd szukał dogodnej sposobności, jak by Go wydać

Przygotowanie Paschy
W pierwszy dzień Przaśników, kiedy ofiarowywano Paschę, zapytali Jezusa Jego uczniowie: T. Gdzie chcesz, abyśmy poszli poczynić przygotowania, żebyś mógł spożyć Paschę? E. I posłał dwóch spośród swoich uczniów z tym poleceniem: + Idźcie do miasta, a spotka się z wami człowiek, niosący dzban wody. Idźcie za nim i tam, gdzie wejdzie, powiecie gospodarzowi: Nauczyciel pyta: gdzie jest dla Mnie izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami? On wskaże wam na górze salę dużą, usłaną i gotową. Tam przygotujecie dla nas. E. Uczniowie wybrali się i przyszli do miasta, gdzie znaleźli, tak jak im powiedział, i przygotowali Paschę.

Zapowiedź zdrady
Z nastaniem wieczoru przyszedł tam razem z Dwunastoma. A gdy zajęli miejsca i jedli, Jezus rzekł: + Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was Mnie zdradzi, ten, który je ze Mną. E. Zaczęli się smucić i pytać jeden po drugim: I. Czyżbym ja? E. On im rzekł: + Jeden z Dwunastu, ten, który ze Mną rękę zanurza w misie. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził.

Ustanowienie Eucharystii
E.
A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał im mówiąc: + Bierzcie, to jest Ciało moje. E. Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: + To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. Zaprawdę, powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę nowy w królestwie Bożym.

Przepowiednia zaparcia się Piotra
E.
Po odśpiewaniu hymnu wyszli w stronę Góry Oliwnej. Wtedy Jezus im rzekł: + Wszyscy zwątpicie we Mnie. Jest bowiem napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce. Lecz gdy powstanę, uprzedzę was do Galilei. E. Na to rzekł Mu Piotr: I. Choćby wszyscy zwątpili, ale nie ja! E. Odpowiedział mu Jezus: + Zaprawdę, powiadam ci: dzisiaj, tej nocy, zanim kogut dwa razy zapieje, ty trzy razy się Mnie wyprzesz. E. Lecz on tym bardziej zapewniał: I. Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie. E. I wszyscy tak samo mówili.

Modlitwa i trwoga konania
A kiedy przyszli do ogrodu zwanego Getsemani, rzekł Jezus do swoich uczniów: + Usiądźcie tutaj, Ja tymczasem będę się modlił. E. Wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć, i odczuwać trwogę. I rzekł do nich: + Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie! E. I odszedłszy nieco dalej, upadł na ziemię i modlił się, żeby – jeśli to możliwe – ominęła Go ta godzina. I mówił: + Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]!
E. Potem wrócił i zastał ich śpiących. Rzekł do Piotra: + Szymonie, śpisz? Jednej godziny nie mogłeś czuwać? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe. E. odszedł znowu i modlił się, powtarzając te same słowa. Gdy wrócił, zastał ich śpiących, gdyż oczy ich były snem zmorzone, i nie wiedzieli, co Mu odpowiedzieć. Gdy przyszedł po raz trzeci, rzekł do nich: + Śpicie dalej i odpoczywacie? Dosyć! Przyszła godzina, oto Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy, oto zbliża się mój zdrajca.

Pojmanie Jezusa
E.
I zaraz, gdy On jeszcze mówił, zjawił się Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim zgraja z mieczami i kijami wysłana przez arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych. A zdrajca dał im taki znak: I. Ten, którego pocałuję, to On; chwyćcie Go i prowadźcie ostrożnie! E. Skoro tylko przyszedł, przystąpił do Jezusa i rzekł: I. Rabbi!, E. i pocałował Go. Tamci zaś rzucili się na Niego i pochwycili Go. A jeden z tych, którzy tam stali, dobył miecza, uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu ucho. A Jezus zwrócił się i rzekł do nich: + Wyszliście z mieczami i kijami, jak na zbójcę, żeby Mnie pochwycić. Codziennie nauczałem u was w świątyni, a nie pojmaliście Mnie. Ale Pisma muszą się wypełnić. E. Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli. A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich.

Jezus przed Wysoką Radą
A Jezusa zaprowadzili do najwyższego kapłana, u którego zebrali się wszyscy arcykapłani, starsi i uczeni w Piśmie. Piotr zaś szedł za Nim z daleka aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Tam siedział między służbą i grzał się przy ogniu. Tymczasem arcykapłani i cała Wysoka Rada szukali świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić, lecz nie znaleźli. Wielu wprawdzie zeznawało fałszywie przeciwko Niemu, ale świadectwa te nie były zgodne. A niektórzy wystąpili i zeznali fałszywie przeciw Niemu: T. Myśmy słyszeli, jak On mówił: Ja zburzę ten przybytek uczyniony ludzką ręką i w ciągu trzech dni zbuduję inny, nie ręką ludzką uczyniony. E. Lecz i w tym ich świadectwo nie było zgodne.
Wtedy najwyższy kapłan wystąpił na środek i zapytał Jezusa: I. Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznają przeciw Tobie? E. Lecz On milczał i nic nie odpowiedział. Najwyższy kapłan zapytał Go ponownie: I. Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego? E. Jezus odpowiedział: + Ja jestem. Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi. E. Wówczas najwyższy kapłan rozdarł swoje szaty i rzekł: I. Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? Słyszeliście bluźnierstwo. Cóż wam się zdaje? E. Oni zaś wszyscy wydali wyrok, że winien jest śmierci. I niektórzy zaczęli pluć na Niego; zakrywali Mu twarz, policzkowali Go i mówili: T. Prorokuj! E. Także słudzy bili Go pięściami po twarzy.

Zaparcie się Piotra
Kiedy Piotr był na dole na dziedzińcu, przyszła jedna ze służących najwyższego kapłana. Zobaczywszy Piotra grzejącego się [przy ogniu], przypatrzyła mu się i rzekła: I. I tyś był z Nazarejczykiem Jezusem. E. Lecz on zaprzeczył temu, mówiąc: I. Nie wiem i nie rozumiem, co mówisz. E. I wyszedł na zewnątrz do przedsionka, a kogut zapiał. Służąca, widząc go, znowu zaczęła mówić do tych, którzy tam stali: I. To jest jeden z nich. E. A on ponownie zaprzeczył. Po chwili ci, którzy tam stali, mówili znowu do Piotra: I. Na pewno jesteś jednym z nich, jesteś także Galilejczykiem. E. Lecz on począł się zaklinać i przysięgać: I. Nie znam tego człowieka, o którym mówicie. E. I w tej chwili kogut powtórnie zapiał. Wspomniał Piotr na słowa, które mu powiedział Jezus: Pierwej, nim kogut dwa razy zapieje, trzy razy Mnie się wyprzesz. I wybuchnął płaczem.

Jezus przed Piłatem
Zaraz wczesnym rankiem arcykapłani wraz ze starszymi i uczonymi w Piśmie i cała Wysoka Rada powzięli uchwałę. Kazali Jezusa związanego odprowadzić i wydali Go Piłatowi. Piłat zapytał Go: I. Czy Ty jesteś królem żydowskim? E. Odpowiedział mu: + Tak, Ja nim jestem. E. Arcykapłani zaś oskarżali Go o wiele rzeczy. Piłat ponownie Go zapytał: I. Nic nie odpowiadasz? Zważ, o jakie rzeczy Cię oskarżają. E. Lecz Jezus nic już nie odpowiedział, tak że Piłat się dziwił.

Jezus odrzucony przez swój naród
Na każde zaś święto miał zwyczaj uwalniać im jednego więźnia, którego żądali. A był tam jeden, zwany Barabaszem, uwięziony z buntownikami, którzy w rozruchu popełnili zabójstwo. Tłum przyszedł i zaczął domagać się tego, co zawsze im czynił. Piłat im odpowiedział: I. Jeśli chcecie, uwolnię wam Króla żydowskiego? E. Wiedział bowiem, że arcykapłani wydali Go przez zawiść. Lecz arcykapłani podburzyli tłum, żeby uwolnił im raczej Barabasza. Piłat ponownie ich zapytał: I. Cóż więc mam uczynić z tym, którego nazywacie Królem źydowskim? E. Odpowiedzieli mu krzykiem: I. Ukrzyżuj Go! E. Piłat odparł: I. Cóż więc złego uczynił? E. Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: T. Ukrzyżuj Go! E. Wtedy Piłat, chcąc zadowolić tłum, uwolnił im Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.

Król wyśmiany
Żołnierze zaprowadzili Go na wewnętrzny dziedziniec, czyli pretorium, i zwołali całą kohortę. ubrali Go w purpurę i uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę. I zaczęli Go pozdrawiać: T. Witaj, Królu żydowski! E. Przy tym bili Go trzciną po głowie, pluli na Niego i przyklękając oddawali Mu hołd. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego purpurę i włożyli na Niego własne Jego szaty.

Droga krzyżowa
Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować. I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego. Przyprowadzili Go na miejsce Golgota, to znaczy miejsce Czaszki.

Ukrzyżowanie
Tam dawali Mu wino zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął. Ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co który miał zabrać. A była godzina trzecia, gdy go ukrzyżowali. Był też napis z podaniem Jego winy, tak ułożony: Król żydowski. Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Tak wypełniło się słowo Pisma: W poczet złoczyńców został zaliczony.

Wyszydzenie na krzyżu
Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: T. Ej, Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, zejdź z krzyża i wybaw samego siebie! E. Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie drwili między sobą i mówili: T. Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli. E. Lżyli Go także ci, którzy byli z Nim ukrzyżowani.

Śmierć Jezusa
A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: + Eloi, Eloi, lema sabachthani, E. to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Niektórzy ze stojących obok, słysząc to, mówili: T. Patrz, woła Eliasza. E. Ktoś pobiegł i napełniwszy gąbkę octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić, mówiąc: I. Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć [ krzyża]. E. Lecz Jezus zawołał donośnym głosem i oddał ducha.

Po śmierci Jezusa
A zasłona przybytku rozdarła się na dwoje, z góry na dół. Setnik zaś, który stał naprzeciw, widząc, że w ten sposób oddał ducha, rzekł: I. Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym. E. Były tam również niewiasty, które przypatrywały się z daleka, między nimi Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba Mniejszego i Józefa, i Salome. Kiedy przebywał w Galilei, one towarzyszyły Mu i usługiwały. I było wiele innych, które razem z Nim przyszły do Jerozolimy.

Pogrzeb Jezusa
Pod wieczór już, ponieważ było Przygotowanie, czyli dzień przed szabatem, przyszedł Józef z Arymatei, poważny członek Rady, który również wyczekiwał królestwa Bożego. Śmiało udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Piłat zdziwił się, że już skonał. Kazał przywołać setnika i pytał go, czy już dawno umarł. Upewniony przez setnika, podarował ciało Józefowi. Ten kupił płótno, zdjął Jezusa [z krzyża], owinął w płótno i złożył w grobie, który wykuty był w skale. Przed wejście do grobu zatoczył kamień. A Maria Magdalena i Maria, matka Józefa, przyglądały się, gdzie Go złożono.

Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa wg Św. Mateusza śpiewana

Dla tych co nigdy nie oglądali filmu PASJA

Pasja Jezusa Chrystusa – Męka Jezusa – Cały film – Polski lektor

Komentarzy 60 to “Męka Pana naszego Jezusa Chrystusa”

  1. dusza maleńka :) said

    Dwadzieścia Cztery Godziny Męki Jezusa Chrystusa

    1 Godzina: 5 po południu – Jezus żegna Swoją Najświętszą Matkę

    2 Godzina: 6 wieczorem – Jezus opuszcza Swoją Najświętszą Matkę i udaje się do Wieczernika

    3 Godzina: 7 wieczorem – Wieczerza Starotestamentalna

    4 Godzina: 8 wieczorem – Wieczerza Eucharystyczna

    5 Godzina: 9 w nocy – Pierwsza Godzina Konania w Ogrodzie Getsemani

    6 Godzina: 10 w nocy – Druga Godzina Konania w Ogrodzie Getsemani

    7 Godzina: 11 w nocy – Trzecia Godzina Konania w Ogrodzie Getsemani

    8 Godzina: 12 o północy – Pojmanie Jezusa

    9 Godzina: 1 nad ranem – Jezus wrzucony do potoku Cedron

    10 Godzina: 2 nad ranem – Jezus przyprowadzony do Annasza

    11 Godzina: 3 rano – Jezus w domu Kajfasza

    12 Godzina: 4 rano – Jezus na łasce żołnierzy

    13 Godzina: 5 rano – Jezus w więzieniu

    14 Godzina: 6 rano – Jezus ponownie przed Kajfaszem, następnie przyprowadzony do Piłata

    15 Godzina: 7 rano – Jezus przed Piłatem, Piłat odsyła Go do Heroda

    16 Godzina: 8 rano – Jezus ponownie przed Piłatem, lud wybiera Barabasza a odrzuca Jezusa. Biczowanie Jezusa

    17 Godzina: 9 rano – Jezus cierniem ukoronowany. ECCE HOMO. Jezus skazany na śmierć

    18 Godzina: 10 rano – Jezus bierze Krzyż i dźwiga go na Kalwarię. Obnażenie Jezusa

    19 Godzina: 11 rano – Ukrzyżowanie

    20 Godzina: 12 w południe – Pierwsza Godzina Konania na Krzyżu. Pierwsze Słowo z Krzyża

    21 Godzina: 1 po południu – Druga Godzina Konania na Krzyżu (Drugie, Trzecie, i Czwarte Słowo z Krzyża)

    22 Godzina: 2 po południu – Trzecia Godzina Konania na Krzyżu (Piąte, Szóste i Siódme Słowo). Jezus umiera

    23 Godzina: 3 po południu – Zmarły Jezus jest przebity ostrzem włóczni. Zdjęcie z Krzyża

    24 Godzina: 4 po południu – Złożenie Jezusa do grobu. Najświętsza Maryja opuszczona.

    • KRYSTYNA said

      EWANGELIA ŚW. MARKA

      JEZUS NA GOLGOCIE
      Droga krzyżowa
      Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować. 21 I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego. 22 Przyprowadzili Go na miejsce Golgota, to znaczy miejsce Czaszki.
      Ukrzyżowanie
      23 Tam dawali Mu wino zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął. 24 Ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co który miał zabrać. 25 A była godzina trzecia, gdy Go ukrzyżowali. 26 Był też napis z podaniem Jego winy, tak ułożony: „Król Żydowski”. 27 Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. 28 Tak wypełniło się słowo Pisma: W poczet złoczyńców został zaliczony.
      Wyszydzenie na krzyżu
      29 Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: „Ej, Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, 30 zejdź z krzyża i wybaw samego siebie!” 31 Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie drwili między sobą i mówili: „Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. 32 Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli”. Lżyli Go także ci, którzy byli z Nim ukrzyżowani.
      Śmierć Jezusa
      33 A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. 34 O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: „Eloi, Eloi, lema sabachthani”, to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? 35 Niektórzy ze stojących obok, słysząc to, mówili: „Patrz, woła Eliasza”. 36 Ktoś pobiegł i napełniwszy gąbkę octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić, mówiąc: „Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć [z krzyża]”. 37 Lecz Jezus zawołał donośnym głosem i oddał ducha.
      Po śmierci Jezusa
      38 A zasłona przybytku rozdarła się na dwoje, z góry na dół. 39 Setnik zaś, który stał naprzeciw, widząc, że w ten sposób oddał ducha, rzekł: „Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym”.
      40 Były tam również niewiasty, które przypatrywały się z daleka, między nimi Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba Mniejszego i Józefa, i Salome. 41 Kiedy przebywał w Galilei, one towarzyszyły Mu i usługiwały. I było wiele innych, które razem z Nim przyszły do Jerozolimy.
      Pogrzeb Jezusa
      42 Pod wieczór już, ponieważ było Przygotowanie, czyli dzień przed szabatem, 43 przyszedł Józef z Arymatei, poważny członek Rady, który również wyczekiwał królestwa Bożego. Śmiało udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. 44 Piłat zdziwił się, że już skonał. Kazał przywołać setnika i pytał go, czy już dawno umarł. 45 Upewniony przez setnika, podarował ciało Józefowi. 46 Ten kupił płótno, zdjął Jezusa [z krzyża], owinął w płótno i złożył w grobie, który wykuty był w skale. Przed wejście do grobu zatoczył kamień. 47 A Maria Magdalena i Maria, matka Józefa, przyglądały się, gdzie Go złożono.

  2. Darek said

    Dom smagany wiatrem Powieść watykańska Malachi Martin Dedykowane papieżowi Piusowi V nas cześć Maryi Królowej Różańca Świętego Prolog historyczny Zwiastuny końca 1957 Mężowie stanu szkoleni w surowych czasach i w warunkach bezwzględnej międzynarodowej rywalizacji finansowej i gospodarczej nie są podatni na uleganie złym czy dobrym znakom. A jednak czekające ich dzisiaj przedsięwzięcie było tak obiecujące, że sześciu ministrów spraw zagranicznych zgromadzonych w Rzymie owego 25 marca 1957 r. czuło namacalnie, iż wszystko dokoła – całe to miasto z jego niewzruszonym centralizmem pierwszego miasta Europy, rześki wiaterek, czyste niebo, pogodny nastrój tego szczególnego dnia – tchnie błogosławieństwem pod adresem tych, którzy kładą podwaliny pod nowy gmach narodów. Tych sześciu mężczyzn i ich rządy, partnerów w tworzeniu nowej Europy, która zmiecie ze sceny wojowniczy nacjonalizm, tylekroć dzielący starożytny obszar, ożywiała ta sama wiara. Oto otwierają przed swymi krajami szerokie horyzonty ekonomiczne i wyższe cele polityczne, o jakich nikt do tej pory nawet nie marzył: zebrali się tu, by podpisać Traktat Rzymski. Zamierzali powołać do życia Europejską Wspólnotę Gospodarczą. W ich stolicach ludzie mieli w pamięci tylko śmierć i zniszczenie. Zaledwie rok temu Sowieci potwierdzili swój ekspansjonizm, topiąc we krwi powstanie na Węgrzech. Każdego dnia sowieckie oddziały pancerne mogły runąć na Europę. Nikt się nie łudził, że USA z ich planem Marshalla wezmą na siebie na stałe ciężar budowania nowej Europy. Żaden rząd europejski nie chciał znaleźć się w żelaznym uścisku USA i ZSRR, których rywalizacja mogła się tylko pogłębić w nadchodzących dziesięcioleciach. Jakby wdrażając się do zgodnego działania, ministrowie jeden po drugim podpisali się pod dokumentem jako twórcy EWG. Trzech reprezentantów narodów Beneluksu zrobiło to dlatego, że Belgia, Holandia i Luksemburg, kluczowe kraje nowej wspólnoty, wypróbowały już i uznały za słuszną, w każdym razie za dostatecznie słuszną, ideę nowej Europy. Minister reprezentujący Francję podpisał dokument w imieniu kraju, który miał stać się bijącym sercem nowej Europy, tak jak był zawsze sercem starej. Włoch – dlatego, że kraj ten był żywą duszą Europy. Niemiec Zachodnich dlatego, że świat wreszcie przestanie patrzeć z ukosa na ten kraj. Tak tedy narodziła się Wspólnota Europejska. Były toasty na cześć geopolitycznych wizjonerów, dzięki którym ten dzień mógł się ziścić: Roberta Schumana i Jeana Monneta z Francji, Konrada Adenauera z Niemiec, Paula-Henriego Spaaka z Belgii. I wszyscy składali sobie gratulacje. Niedługo Dania, Irlandia i Anglia dostrzegą mądrość nowego przedsięwzięcia, a po nich – przy odrobinie ciepłej pomocy – przyłączą się Grecja, Portugalia i Hiszpania. Oczywiście pozostawał problem utrzymania Sowietów w ryzach. No i kwestia znalezienia nowego środka ciężkości. Lecz jedno nie ulegało wątpliwości: jeśli Europa miała przeżyć, EWG musiała stać się jdej kołem napędowym. A kiedy już odfajkowano podpisy, pieczęcie i toasty, przyszła pora na specyficznie rzymski ceremoniał i przywilej polityków: audiencję u ponad osiemdziesięcioletniego papieża w Pałacu Apostolskim na Wzgórzu Watykańskim. Siedząc na tradycyjnym tronie papieskim, otoczony całą ceremonialną pompą, Jego Świątobliwość Pius XII przyjął sześciu ministrów i osoby towarzyszące z uśmiechem na twarzy. Powitanie było serdeczne, a wypowiedzi papieża krótkie. Cechowała go postawa dziedzicznego właściciela i rezydenta rozległych włości, udzielającego wskazówek nowo przybyłym i pragnącym się osiedlić w jego dziedzinach petentom. Europa – przypomniał Ojciec Święty – miała swoje chwile wielkości, gdy wspólna wiara ożywiała serca jej mieszkańców. Europa – podkreślił z naciskiem – mogłaby na nowo zyskać geopolityczne znaczenie, odnowiona i odświętnie wystrojona, gdyby udało jej się stworzyć nowe serce. Europa – oświadczył – mogłaby na nowo wykuć boską, wspólną i wiążącą wiarę. Ministrowie żachnęli się w duchu. Pius XII wskazał na największą trudność, przed jaką stanęła EWG w chwili narodzin. Słowa papieża kryły w sobie ostrzeżenie, że ani socjalizm demokratyczny, ani demokracja kapitalistyczna, ani perspektywa dobrobytu czy mistycznej „Europy” humanistów nie może być siłą napędową ich wymarzonego projektu. W praktyce ich nowej Europie brakowało garejącego centrum, najwyższej siły lub zasady mogącej związać ją w jedno i popchnąć do przodu. Ich Europie brakowało tego, co miał ten papież, czym był ten papież. Wygłosiwszy swoje orędzie, papież uczynił w powietrzu trzy krzyże jako tradycyjne błogosławieństwo papieskie. Kilku dyplomatów uklękło, kilku z tych, którzy zachowali postawę stojącą, skłoniło głowy. Nie byli jednak w stanie podzielić wiary papieża w kojący balsam Boga, którego był Namiestnikiem na ziemi, lub uznać, że ten balsam to jedyny czynnik spajający, który mógł uleczyć duszę świata. Ale nie potrafili przyznać się do tego, że same traktaty gospodarcze i polityczne nie są w stanie spoić serc i umysłów ludzkości. Patrząc na kruchą postać starca, mogli jedynie zazdrościć temu samotnemu dostojnikowi na papieskim tronie. Albowiem – jak to później ujął Belg Paul-Henri Spaak – stał on na czele globalnej organizacji, lecz był kimś niż jej obieralnym reprezentantem. Był posiadaczem jej mocy. Był jej środkiem ciężkości. *** Z okna prywatnego gabinetu na trzecim piętrze Pałacu Apostolskiego Ojciec Święty patrzył, jak na dole architekci nowej Europy wsiadają do swoich limuzyn. – Jak Wasza Świątobliwość myśli? Czy ich nowa Europa będzie na tyle silna, by powstrzymać Moskwę? Pius odwrócił się do swego towarzysza, niemieckiego jezuity, długoletniego przyjaciela i spowiednika. – Marksizm pozostaje nadal wrogiem. Ale teraz Anglosasi mają inicjatywę. Przez Anglosasów papież rozumiał anglo-amerykański establishment polityczny. – Ich Europa zajdzie daleko i zajdzie szybko. Ale największy dzień dla Europy jeszcze nie zaświtał. Jezuita nie nadążał za myślami papieża. – Jaka Europa, Wasza Świątobliwość? Największy dzień dla czyjej Europy? – Dla tej Europy, która się dzisiaj narodziła – odparł papież bez wahania. – A w dniu, w którym Stolica Apostolska zostanie wprzęgnięta w nową Europę dyplomatów i polityków – dodał – w Europę z centrum w Brukseli i Paryżu – tego dnia na serio zaczną się kłopoty Kościoła. I odwracając się znów ku limuzynom opuszczającym plac św. Piotra, papież dokończył: – Nowa Europa będzie miała swój skromny dzień. Ale tylko jeden jedyny. 1960 Nigdy jeszcze bardziej obiecujący projekt nie zawisł na szali i nigdy ważniejszy temat nie był omawiany przez papieża i jego doradców niż to, co stało się przedmiotem debaty owego lutowego poranka 1960 roku. Wybrany zaledwie roku temu na Tron Piotrowy, Jego Świątobliwość Jan XXIII – „dobry papież Jan”, jak go natychmiast ochrzczono – zdążył pchnąć na nowe tory Stolicę Apostolską, papieską administrację i większość dyplomatycznego i religijnego świata na zewnątrz Watykanu. A teraz wydawało się, że chce poruszyć w ogóle cały świat. Wybrany w wieku siedemdziesięciu siedmiu lat, ten poczciwy wieśniak miał być papieżem przejściowym, bezpiecznym kompromisem, którego krótkie rządy dałyby trochę czasu – cztery czy pięć lat, jak przypuszczano – na znalezienie właściwego sukcesora, który przeprowadzi Kościół przez okres zimnej wojny. Lecz zaledwie w kilka miesięcy po intronizacji, ku zdumieniu wszystkich, otworzył on Watykan, ogłaszając niespodziewanie zwołanie Soboru Ekumenicznego. W rzeczywistości w owym momencie prawie wszyscy urzędnicy watykańscy – w tym wszyscy doradcy wezwani na to poufne spotkanie w prywatnych apartamentach papieża na czwartym piętrze Pałacu Apostolskiego – tkwili już po uszy w przygotowaniach do tego epokowego wydarzenia. I oto tego ranka z właściwą sobie bezpośredniością papież podzielił się swoimi myślami z garstką ludzi wybranych w tym celu. Było wśród nich kilkunastu najważniejszych kardynałów oraz pewna grupa biskupów i prałatów z sekretariatu stanu. Byli też obecni dwaj portugalscy tłumacze. – Musimy dziś dokonać wyboru – wyznał Jego Świątobliwość swym doradcom. – A nie chcemy tego czynić sami. Sprawa dotyczyła, jak wyjaśnił papież, słynnego listu, który otrzymał jego poprzednik na Tronie Piotrowym. Ponieważ okoliczności związane z listem były wszystkim dobrze znane, tego ranka papież ograniczył się do krótkiej rekapitulacji zagadnienia. W roku 1917 Fatima, niegdyś najnędzniejsza mieścina portugalska, zyskała rozgłos jako miejsce, gdzie troje małych wiejskich dzieci – dwie dziewczynki i chłopiec – stało się świadkami sześciu wizyt – czy wizji – Błogosławionej Dziewicy Maryi. Tak jak miliony katolików, wszyscy zgromadzeni w pokoju wiedzieli, Najświętsza Panienka zawierzyła fatimski dzieciom trzy tajemnice. Że zgodnie z przepowiednią niebiańskiego Gościa dwoje dzieci zmarło we wczesnym dzieciństwie; przeżyła tylko najstarsza dziewczynka – Łucja. Wszyscy wiedzieli o tym, że Łucja – obecnie karmelitanka – już dawno temu ujawniła dwie pierwsze tajemnice fatimskie. Lecz życzeniem Matki Bożej, jak powiedziała siostra Łucja, było, aby trzeci sekret ogłosił „papież roku 1960”. I że jednocześnie ten sam papież ma poświęcić „Rosję” Najświętszej Dziewicy. Konsekracji mieli dokonać tego samego dnia wszyscy biskupi świata, każdy w swojej diecezji, każdy tymi samymi słowami. Konsekracja ta byłaby równoznaczna z publicznym potępieniem Związku Radzieckiego w skali światowej. Jak powiedziała siostra Łucja, Dziewica obiecała, że po dokonaniu poświęcenia „Rosja” się nawróci i przestanie być zagrożeniem dla świata. Jeśli jednak jej życzenie nie zostanie spełnione przez „papieża roku 1960”, wówczas „Rosja rozszerzy swoje błędy na wszystkie narody”, będzie wiele cierpienia i zniszczeń, a wiara Kościoła zmarnieje i jedynie w Portugalii zachowają się nienaruszone „dogmaty wiary”. W czasie trzecich odwiedzin w Fatimie, w lipcu 1917 roku, „Pani” obiecała przypieczętować swoje posłannictwo niezbitym dowodem, świadczącym o tym, że przybywa od Boga. 13 października w południe dokonał się cud. Na równi z dziećmi cud ten obserwowało 75 000 ludzi, przybyłych czasem z bardzo daleka, wśród których byli dziennikarze, fotoreporterzy, naukowcy i sceptycy, a także wielu godnych zaufania duchownych. Oto bowiem słońce złamało wszelkie prawa przyrody. Po gwałtownym, ulewnym deszczu, który przemoczył wszystkich do suchej nitki i zamienił ziemię w bagno, niespodziewanie wyszło słońce i poczęło dosłownie tańczyć. Rzuciło też na niebo wspaniałą tęczę. Zniżyło się tak bardzo, że wydawało się, iż runie na ziemię pośród tłumów. A potem, równie nagle, wzniosło się w górę i świeciło spokojnie jak zawsze. Wszystkich ogarnęło zdumienie. Ubrania ludzi były tak nieskazitelne, jakby przed chwilą wróciły z pralni, czyste i wyprasowane. Nikomu nic się nie stało. Wszyscy widzieli tańczące słońce; lecz tylko dzieci widziały Maryję. – Jest chyba oczywiste – powiedział dobry papież Jan, wyciągając kopertę z małej hermetycznej skrzynki stojącej na stoliku za jego plecami – co należy zrobić w pierwszej kolejności dzisiejszego ranka. Doradców papieża ogarnęło podniecenie. A więc znaleźli się tutaj po to, by wziąć udział w poufnej lekturze listu siostry Łucji zawierającego trzecią tajemnicę fatimską. Bez przesady można było powiedzieć, że dziesiątki milionów ludzi na całym świecie z niecierpliwością czekało na wiadomość, że „papież roku 1960” odsłoni przynajmniej część tak pilnie strzeżonej tajemnicy i wykona polecenie Matki Bożej. Mając to na uwadze, Jego Świątobliwość podkreślił właściwe i dosłowne znaczenie słowa „pozfny”. Upewniwszy się, że jego upomnienie co do tajności dotarło do obecnych, Ojciec Święty wręczył list portugalskim tłumaczom; ci zaś niezwłocznie przełożyli jego treść na język włoski. – A teraz… I po przeczytaniu listu papież szybko przedstawił zebranym wybór, którego nie chciał dokonywać sam. – Musimy wyznać, że od sierpnia 1959 roku prowadzimy delikatne negocjacje ze Związkiem Radzieckim. Naszym celem jest obecność przynajmniej dwóch dostojników Cerkwi ZSRR na Naszym soborze. Papież Jan często określał przyszyły Sobór Watykański II jako „Nasz sobór”. Co więc miał uczynić – oto pytanie, jakie Jego Świątobliwość postawił tego ranka. Z woli Opatrzności to on był teraz „papieżem roku 1960”. Ale jeśli będzie posłuszny temu, co siostra Łucja wyraźnie określiła jako mandat Królowej Niebieskiej, jeśli on i jego biskupi oświadczą publicznie, oficjalnie i powszechnie, że „Rosja” jest pełna karygodnych błędów, oznacza to klęskę jego sowieckiej inicjatywy. Ale nawet pomijając ten aspekt – gorące pragnienie obecności prawosławnych na soborze – jeśli papież położy na szali cały swój autorytet papieski i autorytet hierarchii Kościoła, by wykonać polecenie Maryi Panny, będzie to jednoznaczne z napiętnowaniem Związku Radzieckiego i jego obecnego marksistowskiego dyktatora Nikity Chruszczowa jako kryminalisty. Sowieci na pewno wpadną w furię i zastosują środki odwetowe. Czy wówczas papież nie będzie odpowiedzialny za nową falę prześladowań – okropnej śmierci milionów – w samym Związku Radzieckim i jego państwach satelickich? Dla podkreślenia swojego punktu widzenia Jego Świątobliwość odczytał ponownie fragment listu. Na twarzach obecnych dostrzegł zrozumienie, a nawet szok. Skoro każdy z obecny tak łatwo wyłapał wszystkie niuanse przeczytanego fragmentu – snuł rozważania papież – to Sowieci połapią się równie szybko. Czy nie wyciągną z tego listu strategicznej informacji, która da im niekwestionowaną przewagę nad wolnym światem? – Oczywiście moglibyśmy i tak przeprowadzić Nasz sobór… Jego Świątobliwość nie musiał kończyć zdania. Teraz wszystko było jasne. Ujawnienie tajemnicy wywołałoby reperkusje na całym świecie. Przyjazne rządy miałyby utrudnioną sytuację. Sowieci zostaliby z jednej strony izolowani, lecz z drugiej strony odnieśliby strategiczną korzyść. Wybór, jaki stał przed papieżem, dotyczył więc do fundamentów geopolityki. Rozpoczęła się debata. Nikt z obecnych nie wątpił w dobrą wolę siostry Łucji. Lecz kilku doradców wskazało na fakt, że minęło prawie dwadzieścia lat od czasu objawień w roku 1917 a połową lat trzydziestych, kiedy to siostra Łucja napisała ten list. Jaką gwarancję może mieć Ojciec Święty, że czas nie przyćmił jej pamięci? I jaką można mieć w ogóle gwarancję, że trójka niepiśmiennych pastuszków przekazała poprawnie tak skomplikowane orędzie? Czy nie było w tym wszystkim czegoś z dziecięcej fantazji niepiśmiennych? W rzeczy samej, czy nie mogły mieć wpływu jeszcze inne okoliczności zaciemniające prawdę? Oddziały sowieckie włączyły się wówczas do hiszpańskiej wojny domowej, siejąc zniszczenie zaledwie o kilka mil od miejsca przebywania piszącej list. Czy słowa Łucji nie mogły nabrać specjalnego odcienia w wyniku jej lęku przed Sowietami? Padł tylko jeden odmienny głos w tym kształtującym się wyraźnie konsensusie. Jeden z kardynałów – niemiecki jezuita, przyjaciel i ulubiony spowiednik papieża – nie mógł milczeć w obliczu takiej degradacji roli interwencji boskiej. Ministrowie rządów świeckich mogą nie kierować się wiarą – oświadczył. Lecz postawa taka jest nie do zaakceptowania w odniesieniu do ludzi Kościoła, których rad wysłuchuje Ojciec Święty. – Wybór – upierał się jezuita – jest prosty i prima facie. Albo zaakceptujemy list, wykonamy zawarte w nim polecenia i poczekamy na konsekwencje. Albo powiedzmy sobie uczciwie, że w to nie wierzymy. I zapomnijmy o wszystkim. Ukryjmy list przed opinią publiczną jako relikt historyczny; idźmy dalej drogą, którą idziemy, i zrzeknijmy się dobrowolnie pomocy z góry. Lecz cokolwiek zrobimy, każdy z nas musi być świadom, że decydujemy o losach ludzkości. Mimo zaufania, jakie Jego Świątobliwość pokładał w mądrości i lojalności kardynała jezuity, decyzja wypadła na niekorzyść Fatimy. – Questo non è per i nostri tempi – powiedział Ojciec Święty. – To nie jest na nasze czasy. Kilka dni później kardynał czytał krótki komunikat przesłany mediom przez watykańskie biuro prasowe. Słowa tego dokumentu miały na zawsze odcisnąć się w jego pamięci jako lakoniczna odmowa wypełnienia woli niebios. Dla dobra Kościoła i rodzaju ludzkiego – czytamy w dokumencie – Stolica Apostolska zdecydowała nie ogłaszać w obecnej chwili tekstu trzeciej tajemnicy fatimskiej. „…Decyzja Watykanu opiera się na kilku przesłankach: (1) Siostra Łucja jeszcze żyje. (2) Watykan zna już treść listu. (3) Chociaż Kościół uznaje objawienia fatimskie, nie może gwarantować prawdziwości słów, które trzej pastuszkowie, jak twierdzą, usłyszeli z ust Matki Bożej. W tych okolicznościach tajemnica fatimska najprawdopodobniej pozostanie zapieczętowana po wsze czasy”. – Ci vedremo – rzekł do siebie kardynał, odsuwając notatkę. – Zobaczymy. Wiedział, co teraz nastąpi. Stolica Apostolska wymieni przyjacielskie noty z Nikitą Chruszczowem. Papież będzie miał swój sobór. Na soborze pojawią się prawosławni dostojnicy z ZSRR. Pozostawało tylko pytanie, czy Jego Świątobliwość, jego Watykan i jego Kościół doświadczą konsekwencji przepowiedzianych w Fatimie. Lub też – ujmując rzecz w kategoriach geopolityki – pytanie brzmiało, czy Stolica Apostolska dała się wprząc w „nową Europę dyplomatów i polityków”, jak to przepowiedział poprzednik dobrego papieża. „Tego dnia – powiedział ów wątły starzec – na serio zaczną się kłopoty Kościoła”. – Zobaczymy – powtórzył kardynał. Nie pozostawało mu nic innego, jak przygotować się do tego. Tak czy inaczej była to tylko kwestia czasu. 1963 Intronizacja upadłego Archanioła Lucyfera dokonała się w Cytadeli Kościoła katolickiego 29 lipca 1963 roku. Był to „właściwy czas” dla spełnienia się historycznej przepowiedni. Główni aktorzy tej ceremonii doskonale wiedzieli, że tradycja satanistyczna już dawno przepowiedziała, że Czas Księcia nadejdzie wówczas, gdy papież przybierze imię Apostoła Pawła. Warunek ten – znak, że nadszedł właściwy czas – został spełniony dokładnie osiem dni temu przez wybór najnowszego następcy św. Piotra. W tym krótkim czasie, jaki upłynął od elekcji papieża, nie dało się ukończyć skomplikowanych przygotowań; Najwyższy Trybunał zdecydował jednak, że trudno o lepszy czas na intronizację Księcia niż ten uroczysty dzień bliźniaczych książąt Cytadeli, świętych Piotra i Pawła. I nie było stosowniejszego miejsca niż Bazylika św. Pawła za Murami, usytuowana tak blisko Pałacu Apostolskiego. Skomplikowane przygotowania podyktowane były głównie naturą mającego się odbyć Wydarzenia Ceremonialnego. Ochrona budynków watykańskich, pośród których leżał klejnot w postaci Bazyliki św. Pawła, była tak staranna, że z pewnością nie uda się ukryć uroczystego ceremoniału. Jeśli przedsięwzięcie miało zostać uwieńczone sukcesem – jeśli Wejście Księcia miało się dokonać we właściwym czasie – każdy element celebracji ofiary kalwaryjskiej musi zostać postawiony na głowie w przebiegu tej drugiej, przeciwstawnej celebracji. Sacrum musi zostać sprofanowane. Bluźnierstwo adorowane. Bezkrwawa reprezentacja ofiary Bezimiennego Słabego musi być zastąpiona przez najwyższą i krwawą deprawację godności Bezimiennego. Wina musi stać się niewinnością. Cierpienie musi dawać radość. Łaska, skrucha, przebaczenie muszą być utopione w orgii przeciwieństw. A wszystko to musi być wykonane bezbłędnie. Sekwencja wydarzeń, znaczenie słów, waga czynności – wszystko to musi być opatrzone perfekcyjnie wykonanym świętokradztwem, ostatecznym rytuałem zdrady. Cała ta delikatna operacja została złożona w doświadczone ręce zaufanego stróża Księcia w Rzymie. Mistrz skomplikowanego ceremoniału Kościoła rzymskiego, dostojnik o granitowej twarzy i cierpkim języku, był jeszcze większym mistrzem książęcego ceremoniału ciemności i ognia. Wiedział, że bezpośrednim celem każdego ceremoniału jest oddanie czci „obeldze rozpaczy”. Lecz obecnie istniał jeszcze dalszy cel polegający na przeciwstawieniu się Bezimiennemu Słabemu w jego bastionie, opanowania Cytadeli Słabego ww właściwym czasie, zapewnienie wejścia Księcia do Cytadeli jako nieodpartej siły, wyparcie strażnika Cytadeli, przejęcie pełnej władzy nad kluczami wręczonymi strażnikowi przez Słabego. Stróż próbował zmierzyć się z problemem bezpieczeństwa. Takie niewinne elementy, jak pentagram, czarne świecie i odpowiednie draperie ujdą jako rzymski ceremoniał. Lecz pozostałe rubryki – misa z piszczelami i rytuał Din na przykład, zwierzęta ofiarne i sama ofiara – tego byłoby już za wiele. Musi się więc odbyć dwie równoczesne celebracje. Koncelebracja mogłaby być dokonana z równym skutkiem przez braci w autoryzowanej kaplicy celującej. Gdyby wszyscy uczestnicy w obu miejscach „wzięli na cel” każdy element wydarzenia w bazylice rzymskiej, wówczas wydarzenie w całej swej pełni dokonałoby się w sposób szczególny w obszarze docelowym. Byłoby to tylko sprawą jedności serc, tożsamości intencji i perfekcyjnej synchronizacji słów i czynności pomiędzy kaplicą celującą a kaplicą docelową. Żywa wole i myślące umysły uczestników skoncentrowałyby się na przybytku Księcia, odległość przestałaby mieć znaczenie. Dla człowieka tak doświadczonego jak Stróż wybór kaplicy celującej nie nastręczał najmniejszych trudności. Wystarczyło zadzwonić do Stanów Zjednoczonych. W ciągu tych wszystkich lat wyznawcy Księcia w Rzymie osiągnęli doskonałą jedność serc i i taką samą jedność intencji z przyjacielem Stróża Leonem, biskupem kaplicy w Południowej Karolinie. Imię Leon nie było prawdziwym imieniem tego człowieka, lecz raczej opisem jego wyglądu. Srebrna grzywa na wielkiej głowie każdemu, kto na niego patrzył, kojarzyła się z rozwianą grzywą lwa. Od kiedy jego ekscelencja, gdzieś w latach czterdziestych, ustanowił tę kaplicę, okazał się niezrównanym mistrzem operacji – dzięki liczbie i znaczeniu Uczestników, jakich potrafił przyciągnąć, dzięki częstej i szybkiej współpracy z tymi, którzy uznawali jego przekonania i ostateczne cele. Obecnie jego kaplica cieszyła się powszechnym szacunkiem inicjatów jako kaplica matka Stanów Zjednoczonych. Wiadomość, że jego kaplica została autoryzowana jako kaplica celująca w tak wielkim wydarzeniu, jakim miała być intronizacja Księcia w samym sercu rzymskiej Cytadeli, przyjęta została przez Leona z najwyższą satysfakcją. A co do spraw praktycznych, to jego ogromna wiedza i doświadczenie w przeprowadzaniu ceremoniału oszczędzi im obu wiele czasu. Nie było na przykład potrzeby przypominania mu o wadze zasady sprzeczności, na której opiera się cała struktura kultu Archanioła. Nie mogło też być najmniejszych wątpliwości co do jego pragnienia włączenia się w ostateczną strategię tej bitwy, której celem był koniec Kościoła rzymskokatolickiego jako instytucji papieskiej, jaką była od chwili założenia jej przez Bezimiennego Słabego. Stróż nie musiał mu nawet wyjaśniać, że ostatecznym celem operacji nie była w sensie dosłownym likwidacja rzymskiej organizacji katolickiej. Leon doskonale rozumiał, że byłoby to posunięcie znamionujące brak inteligencji i najzupełniej nieekonomiczne. O wiele lepiej było zamienić tę organizację w coś naprawdę użytecznego, zhomogenizowanie jej i przystosowanie do wielkiego światowego porządku ludzkości. Postawienie przed nią uniwersalnych humanistycznych – i tylko humanistycznych – celów. Dwaj identycznie myślący eksperci – Stróż i amerykański biskup – ograniczyli więc konieczne ustalenia dotyczące bliźniaczych wydarzeń ceremonialnych do listy nazwisk i inwentarza rubryk. Lista Stróża – uczestników w kaplicy rzymskiej – zawierała imiona ludzi najwyższego kalibru, wysokich rangą dostojników kościelnych i liczących się prawników. Byli to oddani słudzy Księcia w Cytadeli. Niektórzy zostali wybrani, dokooptowani, przeszkoleni i wypromowani w ciągu dziesięcioleci w ramach falangi rzymskiej, pozostali reprezentowali nowe pokolenie gotowe rozwijać program Księcia przez kolejne dziesięciolecia. Wszyscy doskonale rozumieli potrzebę pozostania w ukryciu. Reguła mówiła bowiem jasno: „Gwarancją naszego jutra jest przekonanie ludzi dzisiejszych, że my nie istniejemy”. Grafik Leona obejmujący mężczyzn i kobiety, którzy zdobyli sobie znaczącą pozycję w biznesie, rządzie i życiu społecznym, był imponujący, ku pełnemu zadowoleniu Stróża. A ofiara – dziecko – jak powiedział jego ekscelencja, będzie prawdziwym majstersztykiem złamania niewinności. Lista rubryk potrzebnych do wykonania równoległej ceremonii sprowadzała się głównie do elementów, które będą zrealizowane w Rzymie. Co się zaś tyczyło kaplicy celującej Leona, to musi ona mieć kilka naczyń zawierających ziemię, powietrze, ogień i wodę. Załatwione. Musi mieć misę z piszczelami. Załatwione. Czerwone i czarne filary. Załatwione. Tarczę. Załatwione. IW ten sposób przeszli do końca listę niezbędnych rekwizytów. Załatwione. Załatwione. Sposób synchronizacji ceremonii w obu kaplicach nie był Leonowi obcy. Jak zwykle zostaną przygotowane wydruki, przez niewierzących nazywane mszałami, do użytku uczestników ceremonii w obu kaplicach. Jak zwykle będą to teksty w nieskazitelnej łacinie. Po obu stronach gońcy ceremonialni będą pilnować połączenia telefonicznego, tak by uczestnicy mogli wykonywać swoje części w doskonałej harmonii z braćmi współcelebrującymi. W trakcie trwania wydarzenia serce każdego uczestnika musi być doskonale wypełnione nienawiścią zamiast miłości. Zadośćuczynienie bólu i konsumacja muszą się wypełnić w sposób doskonały w kaplicy celującej pod przewodnictwem Leona. Autoryzacja, instrukcje i dowody – końcowe i kulminacyjne momenty właściwe na tę okazję – będzie miał honor osobiście zaaranżować w Watykanie stróż. A jeśli każdy wypełni dokładnie to, czego wymaga reguła, Książę nareszcie skonsumuje prastary odwet nad Słabym, Bezlitosnym Wrogiem, który przez wieki paradował w przebraniu Najwyższego Miłosiernego, który widział wszystko nawet w najciemniejszych mrokach. Leon mógł sobie wyobrazić resztę. W wydarzeniu intronizacji w sposób niewidoczny i bezkolizyjny dokona się doskonałe nałożenie ceremonii, w wyniku którego Książę stanie się oficjalnie utajonym członkiem Kościoła w rzymskiej Cytadeli. Intronizowany w ciemności, Książę będzie mógł pogłębiać tę ciemność, jak nigdy dotąd. Będzie to dotyczyło w jednakim stopniu przyjaciół i wrogów. Wola pogrąży się w tak głębokiej ciemności, że omroczy nawet oficjalny cel istnienia Cytadeli: wieczną adorację Bezimiennego. W samą porę – i nareszcie – Kozioł wyprze Baranka i wejdzie w posiadanie Cytadeli. Książę zawładnie domem – Domem pisanym dużą literą – który do niego nie należy. – Pamiętaj o tym, przyjacielu – biskup Leon drżał z niecierpliwości. – Dokona się niedokonane. Będzie to przypieczętowanie mojej kariery. Wydarzenie przypieczętowujące los dwudziestego wieku. Leon nie bardzo się pomylił. Była noc. Stróż wraz kilkoma akolitami pracował w ciszy nad przygotowaniem wszystkiego w Kaplicy docelowej – Bazylice św. Pawła. Na wprost ołtarza ustawiono półkolem klęczniki. W pięciu świecznikach stojących na ołtarzu pyszniły się eleganckie czarne ogarki. Na tabernakulum umieszczono srebrny pentagram i przykryto go krwawoczerwoną zasłoną. Po lewej stronie ołtarza umieszczony był tron – symbol Księcia panującego. Ściany pokryte ślicznymi freskami wyobrażającymi sceny z życia Chrystusa i Apostołów zostały zasłonięte czarnymi draperiami bramowanymi złotem w kształcie figur symbolizujących historię Księcia. Kiedy zbliżyła się wyznaczona godzina, oddani słudzy Księcia poczęli wypełniać Cytadelę. Byli to członkowie rzymskiej falangi. Pośród nich znajdowało się kilku najwybitniejszych członków kolegium kardynalskiego, hierarchii i biurokracji Kościoła rzymskokatolickiego. Byli też pośród nich świeccy reprezentanci falangi, równie znakomici, jak członkowie hierarchii. Weźmy choćby tego Prusaka, który właśnie ukazał się w drzwiach. Pokazowy egzemplarz nowego narybku prawniczego. Nie miał nawet czterdziestu lat, gdy zaczął odgrywać znaczącą rolę w pewnych krytycznych wydarzeniach transnarodowych. Nawet światła czarnych świec odbijały się w jego okularach w stalowej oprawie i łysinie, jakby go chciały wyróżnić. Wybrany jako delegat międzynarodowy i nadzwyczajny pełnomocnik na ten akt intronizacji, Prusak zaniósł na ołtarz skórzany mieszek zawierający list autoryzacyjny i instrukcję, a następnie zajął miejsce na jednym z klęczników. Jakieś pół godziny przed północą wszystkie klęczniki były już zajęte przez aktualne pokłosie tradycji Księcia, która została zaszczepiona i była kultywowana w starożytnej Cytadeli w ciągu ostatnich osiemdziesięciu lat. Jakkolwiek na razie ograniczona liczebnie, grupa ta pozostawała w ochronnym mroku jako ciało obce i duch pozaziemski w swym gospodarzu i zarazem ofierze. Przenikali do urzędów i działań podejmowanych przez rzymską Cytadelę, rozsiewając swoje symptomy w krwiobiegu Kościoła Powszechnego niby podskórna infekcja. Symptomy te to cynizm i indyferentyzm, przestępstwa i partactwo na wysokich posadach, lekceważenie prawdziwej doktryny, odrzucenie osądu moralnego, utrata czujności w sprawach świętych, zamazywanie podstawowych zasad tradycji oraz wyrazów i gestów, które ją przywołują. Tacy to ludzie zgromadzili się w Watykanie na uroczystość intronizacji. I taka była ich tradycja, którą utwierdzali w kwaterze głównej światowej administracji – w rzymskiej Cytadeli. Trzymając w ręku kartki z wydrukowanym ceremoniałem, z oczami utkwionymi w ołtarz i tron, skupiając umysł i wolę, czekali w ciszy, aż wybije północ, wprowadzając ich w uroczystość świętych Piotra i Pawła, tego najważniejszego świętego dnia Rzymu. Kaplica celująca – przestronny hol na parterze szkółki parafialnej – została urządzona ściśle zgodnie z regułą. Biskup Leon wszystkiego doglądał osobiście. W tej chwili wybrani specjalnie na tę okazję akolici spokojnie poprawiali ostatnie szczegóły, podczas gdy on sprawdzał wszystko po kolei. A więc najpierw ołtarz umieszczony w północnej części kaplicy. Na ołtarzu okazały krucyfiks, głową zwrócony na północ. O włos dalej pentagram osłonięty czerwoną zasłoną, umieszczony pomiędzy dwiema czarnymi świecami. U góry czerwona wieczna lampka żarząca się rytualnym płomieniem. Po wschodniej stronie ołtarza – klatka; a w klatce sześciotygodniowe szczenię, pod wpływem środków uspokajających czekające cierpliwie na ten krótki moment, gdy będzie użyteczne dla Księcia. Za ołtarzem – hebanowe świecie czekające, by rytualny płomień dotknął ich knotów. Szybkie spojrzenie na ścianę południową. Na małym kredensie – kadzielnica oraz puszka zawierająca kawałki węgla drzewnego i kadzidło. Przed kredensem ustawiono czerwone i czarne kolumny, z których zwisa tarcza węża i dzwon nieskończoności. Rzut oka w kierunku wschodnim: pojemniki z ziemią, powietrzem, ogniem i wodą otaczające drugą klatkę. W klatce – gołąb, nieświadomy swego losu jako parodii nie tylko Bezimiennego Słabego, lecz całej Trójcy Świętej. Pod ścianą zachodnią pulpit i księga w gotowości. Półkole klęczników obrócone na północ, w kierunku ołtarza. Po obu stronach rzędu klęczników emblematy Wejścia: misa z piszczelami po stronie zachodniej, najbliżej drzwi; po stronie wschodniej – wschodzący księżyc i pięcioramienna gwiazda, skierowana ku górze punktami Kozła. Na każdym klęczniku kopia mszału dla każdego z uczestników. Wreszcie Leon kieruje wzrok na wejście do kaplicy. Specjalne ornaty intronizacyjne, identyczne z tymi, jakie on i jego Akolici mają już na sobie, wiszą na stojaku tuż za drzwiami wejściowymi. Sprawdził godzinę na dużym zegarze ściennym w chwili nadejścia pierwszych uczestników. Zadowolony z przygotowań, skierował się do obszernej przylegającej szatni służącej za zakrystię. Arcykapłan i ojciec Medico zapewne zdążyli już przygotować ofiarę. Jeszcze tylko niecałe pół godziny i jego goniec ceremonialny zainauguruje połączenie telefoniczne z kaplicą docelową w Watykanie. Wtedy nadejdzie godzina. Określone wymogi co do fizycznego przygotowania obu kaplic dotyczyły także przygotowania uczestników. Ci w Bazylice św. Pawła – sami mężczyźni – mieli na sobie szaty i paliusze, stosownie do kościelnej rangi, lub nienagannie skrojone czarne garnitury w przypadku osób świeckich. Skoncentrowani na jednym celu, z oczami utkwionymi w ołtarz i pusty Tron, wydawali się pobożnymi duchownymi rzymskimi lub świeckimi uczestnikami nabożeństwa, za których byli powszechnie uważani. Rangą dorównując rzymskiej falandze, uczestnicy amerykańscy w kaplicy celującej stanowili jednak ostry kontrast do swoich kolegów w Watykanie. Tutaj zjawiali się mężczyźni i kobiety. Nie zasiadali oni w klęcznikach w eleganckich ubraniach, lecz zaraz po wejściu rozbierali się do naga, a następnie zakładali pojedynczą szatę bez szwów, przepisaną na okazję intronizacji; szata była krwistoczerwona na znak ofiary, długa do kolan, bez rękawów, z wycięciem pod szyją w kształcie litery V, otwarta z przodu. Rozbieranie i ubieranie odbywało się w milczeniu, bez pośpiechu i podniecenia. Całkowita koncentracja, rytualny spokój. Po przebraniu się uczestnicy przechodzili obok misy z piszczelami i zanurzali w niej rękę, wyciągali garstkę kości i zajmowali miejsca na klęcznikach ustawionych w półkolu na wprost ołtarza. Misa stopniowo opróżniała się, uczestnicy wypełniali klęczniki, ciszę wyypełnił rytualny hałas. Nieustannie potrząsając kośćmi, każdy z Uczestników zaczął mówić – do siebie, do innych, do Księcia, po prostu w pustą przestrzeń. Na początku nie były to głosy ochrypłe, lecz rozbrzmiewające chaotycznie w rytualnej kadencji. Wciąż przybywali nowi uczestnicy. Brali kości, wypełniali pozostałe klęczniki. Bezładna kadencja poczęła przybierać na sile w delikatnym, kakofonicznym sussurro. Wzbierająca fala niezrozumiałych modłów i błagań, potrząsania kośćmi przerodziła się w rodzaj kontrolowanej ekstazy. Dźwięki stawały się gniewne, nabrzmiałe przemocą. Stawały się kontrolowanym koncertem chaosu. Rozdzierającym duszę wyciem nienawiści i buntu. Ześrodkowanym preludium mającej nastąpić intronizacji Księcia tego świata do Cytadeli Słabego. W powiewającej wdzięcznie krwistoczerwonej szacie Leon wstąpił do zakrystii. W pierwszej chwili wydawało mu się, że wszystko jest w idealnym porządku. Jego koncelebrans, łysy arcykapłan w okularach, zapalił pojedynczą świecę w przygotowaniu do procesji. Napełnił ogromny złoty kielich czerwonym winem i przykrył go srebrną pateną. Na patenie ułożył ogromny biały opłatek przaśnego chleba. Trzeci mężczyzna, ojciec Medico, siedział na ławce. Ubrany tak samo jak pozostali dwaj, trzymał na kolanach dziecko. Własną córkę Agnieszkę. Leon z zadowoleniem odnotował, że Agnieszka była spokojna i pogodzona z czekającą ją przemianą. Rzeczywiście, tym razem wydawała się gotowa. Ubrano ją w luźną białą szatę do kostek. I podobnie jak jej pieskowi zaaplikowano jej środki uspokajające mające działać do czasu, gdy zacznie się jej rola w misterium. – Agnisiu – szepnął Medico do ucha dziecka. – Za chwilę nadejdzie pora, by pójść z tatusiem. – To nie mój tatuś… Mimo zażytych leków udało jej się podnieść oczy na ojca. Jej głosik był słaby, lecz słyszalny. – Bozia jest moim tatusiem… – BLUŹNIERSTWO! Słowa Agnieszki błyskawicznie zgasiły zadowolenie Leona, jego oczy ciskały błyskawice. – Bluźnierstwo! – wyrzucił z siebie ponownie to słowo niczym pocisk. Jego usta zamieniły się w wylot armaty, zasypując Medica gradem wyrzutów. Ten człowiek, chociaż lekarz, był po prostu partaczem! Dziecko trzeba było odpowiednio przygotować! Było na to dość czasu! Słysząc wyrzuty biskupa Leona, Medico zrobił się szary na twarzy. Lecz na jego córce gniew biskupa nie zrobił żadnego wrażenia. Próbowała skierować spojrzenie swych niezwykłych oczu na kipiącego gniewem Leona; z trudem pokonując omdlenie, powtórzyła swój sprzeciw: – Bozia jest moim tatusiem…! Drżąc z podniecenia, ojciec Medico ujął główkę córki, próbując odwrócić jej twarz ku sobie. – Kochanie – perswadował. – Ja jestem twoim tatusiem. Zawsze byłem twoim tatusiem. I twoją mamusią, od kiedy odeszła. – Nie moim tatusiem… Pozwoliłeś zabrać Flinnie… Nie róbcie krzywdy Flinniemu… To… tylko mały szczeniak… Bozia stworzyła małe pieski… – Posłuchaj mnie, Agnisiu. Ja jestem twoim tatusiem. Już czas… – Nie moim tatusiem… Bozia jest moim tatusiem… Bozia jest moją mamusią… Tatusiowie nie robią rzeczy, które nie podobają się Bozi… Nie moim… Świadom, że kaplica w Watykanie czeka na uruchomienie ceremonialnego połączenia, Leon gwałtownym skinieniem głowy dał znak arcykapłanowi. Jak tyle razy w przeszłości, jedynym wyjściem była procedura awaryjna. A jeśli ofiara – zgodnie z regułą – ma być świadoma podczas pierwszej rytualnej konsumacji, musieli to zrobić teraz. Spełniając kapłańską powinność, Arcykapłan usiadł obok ojca Medico i przeniósł omdlałe od narkotyków ciało Agnieszki na własne kolana. – Agnisiu, posłuchaj. Ja też jestem twoim tatusiem. Pamiętasz, jak bardzo się kochaliśmy? Pamiętasz? Lecz Agnieszka walczyła uparcie. – Nie mój tatuś… tatusiowie nie robią mi złych rzeczy… nie krzywdźcie mnie… nie krzywdźcie Pana Jezusa…” W późniejszych latach pamięć Agnieszki o tej nocy – bo jednak ją pamiętała – nie zachowa dotykania jej ciała, całej pornograficznej otoczki. Pamięć o tej nocy, kiedy już ją sobie przypomni, zleje się z pamięcią całego dzieciństwa. Z pamięcią nieustannego ataku zła. Z pamięcią – nigdy nie zawodzącym ją poczuciem – zalanej światłem głębi tabernakulum w jej dziecinnej duszy, gdzie światłość przemieniała jej męczarnie w odwagę, dzięki której mogła walczyć. W jakiś sposób wiedziała, choć jeszcze tego nie rozumiała, że to wewnętrzne tabernakulum było miejscem, w którym naprawdę żyła. To centrum jej istoty było nietykalnym azylem zamieszkującej w niej siły, miłości i ufności; miejscem, gdzie cierpiąca Ofiara – prawdziwy cel ataków złego na Agnieszkę – na zawsze uświęciła jej cierpienie Swym własnym cierpieniem. To właśnie z wnętrza tego azylu Agnieszka słyszała każde słowo wypowiadane w zakrystii w noc intronizacji. To z głębi tego azylu widziała przebijające ją twarde oczy biskupa Leona i nieruchomy wzrok arcykapłana. Znała cenę oporu. Czuła, że zabrano jej ciało z kolan ojca. Widziała światło odbijające się w okularach arcykapłana. Widziała, jak ojciec przysuwa się do niej. Widziała igłę w jego dłoni. Poczuła ukłucie. Znów poczuła działanie leku. Czuła, że ktoś ją podnosi. Lecz nadal walczyła. Walczyła, by widzieć. Walczyła z bluźnierstwem; ze skutkami gwałtu; ze śpiewami; z horrorem, który miał dopiero nadejść. Sparaliżowana lekiem, nie mogła się nawet poruszyć; wezwała na pomoc całą swoją wolę jako jedyną broń i ponownie wyszeptała słowa oporu i udręki: – Nie mój tatuś… Nie czyńcie krzywdy Panu Jezusowi… Nie czyńcie mi krzywdy… Wreszcie nadeszła godzina. Początek właściwego czasu wejścia Księcia do Cytadeli. Na dźwięk dzwonu nieskończoności wszyscy uczestnicy w kaplicy Leona wstali jak jeden mąż. Trzymając w rękach kartki mszalne, przy niemilknącym, przerażającym akompaniamencie klekocących kości, zaintonowali na całe gardło procesjonał, triumfalną profanację hymnu świętego Pawła Apostoła: – Maran Atha! Przybądź, Panie! Przybądź, Książę. Przybądź! O przybądź!… Wprawni akolici – mężczyźni i kobiety – poprowadzili procesję z zakrystii do ołtarza. Z tyłu za nimi, przygnębiony, lecz godnie wyglądający nawet w swym krwistoczerwonym stroju, postępował ojciec Medico niosący na rękach ofiarę, którą ułożył na ołtarzu obok krucyfiksu. W migotliwym cieniu zasłoniętego pentakla jej włosy prawie dotykały klatki z małym pieskiem. Teraz – stosownie do swej godności, z oczami błyszczącymi za okularami – arcykapłan wziął do ręki jedyną czarną świecę i zajął miejsce po lewej stronie ołtarza. Na końcu szedł biskup Leon, niosący kielich i hostię; przyłączył się do śpiewu zebranych, intonujących hymn na Wejście. – Niech się tak stanie! – wionęły ponad ołtarzem końcowe słowa hymnu w kaplicy celującej. „Niech się tak stanie!” Starożytna pieśń musnęła bezwładne ciało Agnieszki, spowijając mgłą jej duszę głębiej niż leki, potęgując uczucie chłodu, który, jak wiedziała z doświadczenia, miał ją całkowicie ogarnąć. – Niech się tak stanie! Amen! Amen! – wionęły starożytne słowa ponad ołtarzem Bazyliki św. Pawła. Łącząc w jedno swe serca i wolę z sercami i wolą celujących uczestników w Ameryce, falanga rzymska zaintonowała wybrany, zmieniony fragment z mszału rzymskiego, zaczynający się od Hymnu do Dziewicy Zgwałconej, a kończący się Koroną Inwokacji Thorna. W kaplicy celującej biskup Leon zdjął z szyi mieszek ofiarny i ułożył go ze czcią pomiędzy głową krucyfiksu a podstawą pentagramu. Następnie przy akompaniamencie podjętego na nowo chóralnego mruczando i klekotania kości, akolici umieścili trzy kawałki kadziła na rozżarzonych węglach w kadzielnicy. Prawie natychmiast niebieski dym rozszedł się po holu, a ostra woń kadzidła spowiła ofiarę, celebransów i uczestników. W omdlałej duszy Agnieszki dym, zapach kadzidła, działanie leków oraz chłód i rytualny hałas – wszystko zmieszało się w jedną ohydną kadencję. Choć nikt nie dał sygnału, doskonale wyszkolony posłaniec ceremonialny poinformował swego watykańskiego odpowiednika, że inwokacje właśnie się zaczynają. Nagła cisza spowiła amerykańską kaplicę. Biskup Leon uroczyście uniósł krucyfiks leżący obok ciała Agnieszki, oparł go głową w dół o ołtarz i zwracając się twarzą do zgromadzenia, podniósł lewą rękę do odwróconego znaku błogosławieństwa: grzbiet dłoni zwrócony ku zgromadzeniu, kciuk i dwa palce środkowe przyciśnięte do wewnętrznej strony dłoni, mały i wskazujący palec uniesione jako symbol rogów Kozła. – Módlmy się! W atmosferze mroku i ognia główny celebrans w każdej z kaplic zaintonował serię inwokacji do Księcia. Uczestnicy w każdej z kaplic odpowiadali na wezwania celebransów. Następnie – ale tylko w amerykańskiej kaplicy celującej – każdemu responsowi towarzyszyło odpowiednie działanie – rytualne wykonanie ducha i znaczenia słów. Nad osiągnięciem kadencji doskonałej słów i woli między obiema kaplicami czuwali gońcy ceremonialni. Od tej właśnie kadencji doskonałej zależało odpowiednie uformowanie intencji ludzi, w które miał być przybrany dramat intronizacji Księcia. – Wierzę w jedną Moc – wyrzekł z przekonaniem biskup Leon. – A imię jej Kosmos – zaintonowali uczestnicy w obu kaplicach, odwracając odpowiedź mszału rzymskiego. Towarzyszyło jej odpowiednie działanie w kaplicy celującej. Dwaj akolici okadzili ołtarz, dwaj inni ustawili na ołtarzu pojemniki z ziemią, powietrzem, ogniem i wodą, skłonili się przed biskupem i powrócili na swoje miejsca. – I w Jednorodzonego Syna Kosmicznego Brzasku – zaintonował Leon. – A imię jego Lucyfer – brzmiał drugi respons. Akolici Leona zapalili świece i okadzili pentagram. Trzecia inwokacja: – Wierzę w Tajemniczego. I trzecia odpowiedź: – Którym jest Wąż Jadowity na Drzewie Życia. Przy akompaniamencie klekocących kości pomocnicy podeszli do czerwonego filara i odwrócili Tarczę Węża, ukazując odwrotną jej stronę wyobrażającą Drzewo Znajomości Dobra i Zła. Wtedy Stróż w Rzymie i biskup w Ameryce zgodnie zaintonowali czwartą inwokację: – Wierzę w Pradawnego Lewiatana. I unisono poprzez ocean i kontynent popłynęła czwarta odpowiedź: – A imię jego Nienawiść. Nastąpiło okadzenie czerwonego filaru z Drzewem Wiadomości Dobrego i Złego. Piąta inwokacja brzmiała: – Wierzę w Pradawnego Lisa. I piąty donośny respons: – A imię jego Kłamstwo. Tu okadzono czarną kolumnę jako symbol rozpaczy i wszelkiej obrzydliwości. W migotliwym świetle ogarków, spowity kłębami niebieskiego dymu, Leon skierował wzrok na klatkę z Flinnim stojącą tuż obok ciała Agnieszki rozciągniętego na ołtarzu. Szczeniak przebudził się z letargu, podniósł się na cztery łapy, podniecony hałasem śpiewów, klekotania kości. – Wierzę w Pradawnego Kraba – zaintonował Leon szóstą inwokację. – A imię jego jest Żywy Ból – zagrzmiała szósta odpowiedź, a kości klekotały miarowo. Teraz oczy wszystkich zwróciły się na akolitę, który podszedł do ołtarza i sięgnął ręką do klatki. Piesek zamachał ogonkiem, spodziewając się pieszczoty. Tymczasem akolita wprawnym ruchem wyszarpnął zwierzę z klatki, drugą ręką dokonując błyskawicznej wiwisekcji, poczynając od usunięcia genitaliów wyjącego szczeniaka. Ekspert w swoim fachu, umiejętnie przedłużał cierpienie psa i frenetyczną radość uczestników rytuału zadawania bólu. Lecz nie wszystkie odgłosy zagłuszał piekielny hałas przerażającej celebracji. Był jeszcze słabiutki głosik śmiertelnej walki Agnieszki. Bezgłośnego jej krzyku w odpowiedzi na agonię pieska. Dźwięk niesłyszalnych słów. Dźwięk błagania i cierpienia. – Bozia jest moim tatusiem!… Święta Bozia!… Mój pieseczek!… Nie róbcie krzywdy Flinniemu!… Bozia jest moim tatusiem!…Nie róbcie krzywdy Panu Jezusowi… Święta Bozia… Czujny na każdy szczegół, biskup Leon rzucił okiem na ofiarę. Będąc w stanie bliskim nieświadomości, ofiara wciąż walczyła. Wciąż protestowała. Wciąż jeszcze czuła ból. Wciąż jeszcze się modliła z tym swoim nieustępliwym oporem. Leon był zachwycony. Co za doskonała ofiara. Jak przyjemna musi być Księciu. Bezlitośnie i bez najmniejszej przerwy Leon i Stróż przeprowadzili swoje zgromadzenia przez resztę czternastu w sumie inwokacji, a odpowiednie działania towarzyszące każdej odpowiedzi stawały się zgiełkliwym teatrem perwersji. Wreszcie biskup Leon zakończył pierwszą część ceremonii wielką inwokacją: – Wierzę, że Książę tego świata zostanie tej nocy intronizowany do Starożytnej Cytadeli i z tego miejsca stworzy Nową Wspólnotę. I przyszła odpowiedź, robiąca przerażające wrażenie nawet w tym upiornym otoczeniu: – A imię jej będzie Powszechny Kościół Człowieka. Teraz nadeszła pora, by Leon podniósł z ołtarza Agnieszkę. Pora, by arcykapłan uniósł prawą ręką kielich, a lewą ogromną hostię. Pora, by Leon przewodniczył modlitwie ofiarowania, po każdym rytualnym pytaniu czekając na odpowiedzi zawarte w mszałach trzymanych przez uczestników. – Jakie było imię tej ofiary przy pierwszych narodzinach? – Agnieszka! – Jakie było imię tej ofiary przy drugim narodzeniu? – Agnieszka Zuzanna! – Jakie było imię tej ofiary przy trzecich narodzinach? – Rahab Jerycho! Teraz Leon ponownie ułożył Agnieszkę na ołtarzu, a następnie nakłuł wskazujący palec jej lewej ręki, a z małej ranki wypłynęła krew. Chłód przeszywał jej ciało, miała mdłości, czuła, jak podnoszą ją z ołtarza, lecz już nie była w stanie poruszać oczami. Czuła ostre ukłucie w lewej ręce. Docierały do niej słowa zawierające zagrożenie, którego nie potrafiła wysłowić: „Ofiara… Agnieszka… narodzona po raz trzeci… Rehab Jerycho…” Leon umoczył wskazujący palec lewej ręki we krwi Agnieszki i unosząc go tak, by mogli to zobaczyć uczestnicy, rozpoczął modlitwę ofiarowania. – Krew naszej Ofiary została przelana * aby nasza służba Księciu była doskonała. * Aby sprawował najwyższą władzę w Domu Jakuba * W Ziemi Obiecanej Wybrańca. Teraz przyszła kolej na arcykapłana. Trzymając wysoko kielich i hostię, wygłosił rytualną odpowiedź ofiarowania: – Zabieram cię ze sobą, przeczysta ofiaro * Zabieram cię do nieświętej północy – Zabieram cię na wzgórze Księcia. Arcykapłan ułożył hostię na piersiach Agnieszki, trzymając kielich z winem nad jej piersią. Mając po prawicy i po lewicy arcykapłana i akolitę Medica, biskup Leon spojrzał na gońca ceremonialnego. Upewniwszy się, że Stróż o granitowej twarzy i jego rzymska falanga tworzą wraz z nim doskonały tandem, znów zaintonował wraz ze współcelebransami modlitwę ofiarowania: – Prosimy cię, Panie, Lucyferze, Książę Ciemności * Który gromadzisz wszystkie nasze ofiary * Wejrzyj łaskawie na naszą ofiarę * Złożoną na popełnienie wielu grzechów. A potem bezbłędnym unisono, jakiego nabiera się po latach praktyk, biskup i arcykapłan wygłosili najświętsze słowa łacińskiej mszy. Przy podniesieniu hostii: – HOC EST ENIM CORPUS MEUM. Przy podniesieniu kielicha: HIC EST ENIM CALIX SANGUINIS MEI, NOVI ET AETERNI TESTAMENTI, MYSTERIUM FIDEI QUI PRO VOBIS ET PRO MULTIS EFFUNDETUR IN REMISSIONEM PECCATORUM. HAEC QUOTIESCUMQUE FECERITIS IN MEI MEMORIAM FACIETIS. Zebrani natychmiast odpowiedzieli wznowieniem rytualnego hałasu, kakofonią dźwięków, mieszaniną wyrazów i klekotu kości, i towarzyszących temu lubieżnych gestów wszelkiego rodzaju. Tymczasem biskup spożył odrobinę hostii i upił łyczek wina z kielicha. Na sygnał Leona – ponownie odwrócone błogosławieństwo znakiem – rytualny hałas przybrał formę nieco bardziej uporządkowanego chaosu, kiedy uczestnicy posłusznie ustawili się w kolejce. Przechodząc obok ołtarza, gdzie otrzymywali komunię – odrobinę hostii, łyczek z kielicha – mieli też okazję podziwiać Agnieszkę. Lecz nie chcąc uronić nic z pierwszego rytualnego gwałtu na ofierze, szybko wracali do swoich klęczników, patrząc w napięciu, jak biskup skupia całą uwagę na dziecku. Uczuwszy na sobie ciężar ciała biskupa, Agnieszka z całej siły próbowała uwolnić się od niego. Nawet teraz usiłowała wykręcić głowę, jakby szukała pomocy w tym bezlitosnym miejscu. Lecz pomoc nie znikąd nie nadchodziła. Był tylko arcykapłan czekający na swoją kolej w tym niewyobrażalnym świętokradztwie. Czekał także jej ojciec. I był ogień palących się czarnych świec, odbijający się czerwienią w ich oczach. Ogień zapalał się w ich oczach. Wewnątrz tych wszystkich oczu. Ogień, który będzie jeszcze palił długo, gdy pogasną świece. Palił już zawsze… Cierpienie, które owładnęło Agnieszką tamtej nocy, jej ciałem i duszą, było tak głębokie, że chyba ogarniało cały świat. Lecz ani na chwilę nie było to tylko jej konanie. Tego była przez cały czas pewna. Kiedy słudzy Lucyfera gwałcili ją na zbezczeszczonym, nieświętym ołtarzu, gwałcili równocześnie tego Pana, który był jej tatusiem i mamusią. Tak jak On przemienił jej słabość Swoją odwagą, tak też uświęcił jej profanację swymi niewypowiedzianymi udrękami i jej długotrwałe cierpienie Swoją Męką. To do Niego – tego Pana, który był jej jedynym ojcem i jedyną matką, i jedynym obrońcą – słała bezgłośne krzyki męki, przerażenia i bólu. I to do Niego, tracąc przytomność, modliła się o ratunek. Leon znów stał obok ołtarza, na jego zlanej potem twarzy malowało się podniecenie, była to najwyższa chwila jego triumfu. Skinienie głowy w kierunku gońca ceremonialnego czuwającego przy telefonie. Chwila oczekiwania. Skinięcie głowy tamtego w odpowiedzi. Rzym był gotów. – Mocą przekazaną mi jako równoczesnemu celebransowi ofiary i równoczesnemu wykonawcy intronizacji, przewodniczę wszystkim tu i w Rzymie, wzywając ciebie, Książę Wszelkiego Stworzenia! W imieniu wszystkich zebranych w tej kaplicy i wszystkich braci zgromadzonych w kaplicy rzymskiej, wzywam Cię, o Książę, przybądź! Drugiej modlitwie intronizacyjnej miał przewodniczyć arcykapłan. W tej niezwykłej chwili, gdy spełniało się najwyższe, na co kiedykolwiek czekał, recytowane przez niego łacińskie zdania były wzorem kontrolowanej emocji: – Przybądź, obejmij w posiadanie Dom Wroga. * Wejdź do miejsca, które było dla Ciebie przygotowane. * Zstąp pomiędzy Swoje wierne Sługi * Którzy przygotowali dla Ciebie łoże, * Którzy wznieśli Twój Ołtarz i pobłogosławili go infamią. Było godne i sprawiedliwe, by to właśnie biskup Leon zaintonował ostatnią modlitwę wprowadzenia w kaplicy celującej: – Zgodnie ze świętymi instrukcjami z Wierzchołka Góry, * W imieniu wszystkich Braci * ja Ciebie pragnę uwielbić, Książę Ciemności. * Stułę wszystkiego, co Nieświęte * Wkładam oto w Twoje ręce * Potrójną Koronę Piotra * Zgodnie z nieugiętą wolą Lucyfera * Byś tu rządził. * Aby był Jeden Kościół, * Jeden Kościół od Morza do Morza, * Jedno Wielkie i Potężne Zgromadzenie * Mężczyzn i Kobiety, * zwierząt i roślin. * Aby nasz Kosmos znów * Był jeden, niezwiązany i wolny. Przy ostatnim słowie, na znak dany przez Leona, wszyscy w jego kaplicy usiedli. Rytuał został przekazany do kaplicy docelowej w Rzymie. W ten sposób intronizacja Księcia do Cytadeli Słabego prawie już dobiegła końca. Pozostała jeszcze tylko autoryzacja, ustawa instrukcyjna i dowód. Stróż podniósł oczy znad ołtarza i skierował ponure wejrzenie na międzynarodowego delegata, który przyniósł mieszek zawierający list autoryzacyjny i instrukcję. Wszyscy odprowadzali go wzrokiem, gdy wstał i skierował się do ołtarza, wziął do ręki mieszek, wyjął papiery i twardym pruskim akcentem przeczytał ustawę autoryzacyjną: – „Z mandatu Zgromadzenia i Świętych Starszych wyznaczam, autoryzuję i uznaję tę kaplicę, która odtąd będzie się nazywała Kaplicą Wewnętrzną, za zajętą, posiadaną i będącą całkowitą własnością Tego, którego intronizowaliśmy jako Pana i Mistrza naszego ludzkiego losu. Ktokolwiek środkami tej kaplicy będzie desygnowany i wybrany na ostatniego sukcesora Urzędu Piotrowego, mocą swej urzędowej przysięgi poświęci siebie i wszystkich, którym rozkazuje, aby byli gorliwymi instrumentami i współpracownikami Budowniczych Domu Człowieczego na Ziemi i w całym Kosmosie Człowieka. Przemieni on prastarą Wrogość w Przyjaźń, Tolerancję i Asymilację, i będzie to zastosowane do narodzin, edukacji, pracy, finansów, handlu, przemysłu, nauki, kultury, życia i dawania życia, umierania i udzielania śmierci. Niechaj tedy zostanie uformowana Nowa Era Człowieka”. – Niech się tak stanie! – zaintonował Stróż odpowiedź rzymskiej falangi. – Niech się tak stanie! – zaintonował biskup Leon – na znak dany przez gońca ceremonialnego – wyrażając zgodę uczestników. Następny rytualny nakaz, ustawa instrukcyjna, była to w rzeczywistości uroczysta przysięga zdrady, mocą której każdy duchowny obecny na ceremonii w Bazylice św. Pawła za Murami – czy to kardynał, biskup czy prałat – celowo i rozmyślnie sprofanuje sakrament święceń, mocą którego niegdyś otrzymał łaskę i władzę uświęcania innych. Delegat Międzynarodowy uniósł lewą rękę, czyniąc znak. – Czy wszyscy tu obecni i każdy z osobna – odczytywał tekst przysięgi – usłyszawszy tę Autoryzację, teraz uroczyście przysięgają przyjąć ją chętnie, jednogłośnie, natychmiast, bez żadnych zastrzeżeń lub wybiegów? – Przysięgamy! – Czy wy wszyscy i każdy z osobna przysięgacie uroczyście, że będziecie wykonywać swoje obowiązki z myślą o wypełnieniu celów Powszechnego Kościoła Człowieka? – Przysięgamy uroczyście. – Czy wy wszyscy i każdy z osobna jesteście gotowi podpisać to jednogłośne postanowienie własną krwią, oby Lucyfer cię uderzył, jeślibyś się sprzeniewierzył tej Przysiędze Zgody? – Jesteśmy gotowi. – Czy wy wszyscy i każdy z osobna zgadzacie się mocą tej Przysięgi przenieść Panowanie i Posiadanie waszych dusz z Prastarego Wroga, Najwyższego Słabego, we Wszechpotężne ręce naszego Pana, Lucyfera? – Zgadzamy się. Teraz nadeszła pora na rytuał końcowy. Na dowód. Umieściwszy oba dokumenty na ołtarzu, delegat wyciągnął rękę do Stróża. Wówczas rzymianin o granitowej twarzy złotą pincetą nakłuł opuszkę kciuka lewej ręki delegata i złożył krwawą pieczęć przy jego nazwisku na ustawie autoryzacyjnej. Uczestnicy watykańskiej uroczystości szybko poszli w ślady delegata. A kiedy już każdy członek rzymskiej falangi zadośćuczynił ostatniemu rytualnemu wymogowi, w Bazylice św. Pawła za Murami rozbrzmiała srebrna sygnaturka. W kaplicy amerykańskiej trzykrotnie zawtórował jej delikatny, melodyjny głos dzwonu nieskończoności. Ding! Dong! Ding! Wyjątkowo gustowny dźwięk – pomyślał Leon – gdy oba zgromadzenia zaintonowały pieśń na wyjście: – Bim! Bom! Bam!* Nic nie Przemoże Prastarych Bram! * Upadnie Skała i Krzyż sam * Na zawsze * Bim! Bom! Bam! Procesja wyjściowa uformowała się odpowiednio do rang. Na początku szli akolici. Potem ojciec Medico z bezwładnym i trupiobladym ciałem Agnieszki w ramionach. Na końcu Arcykapłan i biskup Leon, którzy podjęli śpiew, znikając w zakrystii. Członkowie falangi rzymskiej wyszli na dziedziniec św. Damazego we wczesnych godzinach rannych w święto Piotra i Pawła. Wsiadając do czekających limuzyn niektórzy kardynałowie i biskupi odpowiedzieli na pełne czci saluty gwardzistów, czyniąc machinalny gest błogosławieństwa. Dziedziniec opustoszał i tylko mury Bazyliki św. Pawła jak zawsze jaśniały wspaniałymi freskami przedstawiającymi Chrystusa i św. Pawła Apostoła, którego imię przybrał ostatni sukcesor na Stolicy Piotrowej. 1978 Dla papieża, który przybrał imię Apostoła, lato 1978 roku miało być ostatnim na tej ziemi. Zmęczony trudami piętnastoletnich rządów oraz cierpieniem fizycznym związanym z długotrwałą chorobą, 6 sierpnia został zabrany przed swego Boga z głównej siedziby władzy w Kościele rzymskokatolickim. Podczas sede vacante – kiedy tron Piotrowy jest pusty – praktyczne sprawy Kościoła Powszechnego prowadzi kardynał kamerling, inaczej szambelan papieski. W tym przypadku był nim ów nieszczęsny sekretarz stanu, Jego Eminencja kardynał Jean-Claude de Vincennes, który, jak wieść niosła, rządził Kościołem nawet za życia papieża. Ten wysoki, szczupły mężczyzna obdarzony był przez naturę dużą dozą galijskiego sprytu. Jego maniery obejmowały całą gamę zachowań – od zgryźliwości po protekcjonizm, dzięki czemu potrafił stworzyć odpowiednią atmosferę zarówno dla arystokratów, jak i podwładnych. Ostre rysy twarzy dobrze harmonizowały z wybitnym stanowiskiem, jakie zajmował w watykańskiej administracji. Z natury rzeczy w czasie sede vacante na szambelana spadają liczne obowiązki, a czasu jest mało. Jednym z ważniejszych zadań jest staranne uporządkowanie osobistych papierów i dokumentów pozostałych po zmarłym papieżu. Oficjalnym celem tych działań jest wyłuskanie spraw niedokończonych przez zmarłego. Nieoficjalnym produktem ubocznym jest szansa poznania z pierwszej ręki najskrytszych myśli ostatniego papieża na temat bolączek Kościoła. W normalnych warunkach Jego Eminencja dokonałby przeglądu papierów po zmarłym papieżu zanim zbierze się konklawe, by wybrać jego następcę. Lecz przygotowania do sierpniowego konklawe całkowicie pochłonęły jego energię i uwagę. Od wyniku konklawe – a dokładniej od osobowości człowieka, który je opuści jako nowy papież – zależało bowiem powodzenie misternego planu, jaki w ciągu ostatnich dwudziestu lat przygotował kardynał Vincennes wraz z podobnie myślącymi kolegami w Watykanie i na całym świecie. Ludzie ci byli zwolennikami nowego modelu papiestwa i Kościoła rzymskokatolickiego. W ich mniemaniu papież i Kościół nie mogą dłużej stać z boku, zachęcając ludzkość, by przystąpiła do owczarni katolicyzmu. Nadszedł czas, by zarówno papiestwo, jak i Kościół jako instytucja włączył się w zbiorowy wysiłek ludzkości ku zbudowaniu lepszego świata dla każdego. Nadszedł czas, by Kościół odrzucił zasadę dogmatów i przestał postrzegać siebie jako absolutnego i wyłącznego posiadacza prawdy ostatecznej. Plany te nie mogły być rzecz jasna opracowane w swoistej próżni odizolowanej od świata wewnętrznej polityki Watykanu. Nie znaczy to jednak, że kardynał sekretarz przyjmował tylko idee płynące z zewnątrz. On i jego watykańscy towarzysze o podobnych zapatrywaniach zawarli pakt z ze świeckimi liderami ruchu. Mocą tego paktu wspólnie, każdy we właściwym sobie obszarze, pracowali dla urzeczywistnienia pożądanej fundamentalnej transformacji Kościoła i papiestwa. Zgadzali się co do tego, że po śmierci papieża nadszedł odpowiedni moment, by konklawe wybrało jakiegoś poczciwca na następcę na stolicy Piotrowej. Znając zręczność kardynała Vincennesa, nikt nie wątpił, że taki właśnie odpowiedni człowiek opuści jako zwycięzca – nowy papież – sierpniowe konklawe 1978 roku. Nic więc dziwnego, że mając w perspektywie taki sukces, kardynał odłożył wszystko inne na bok, nie wyłączając osobistych papierów zmarłego papieża. Gruba koperta z tłoczonym papieskim herbem leżała nietknięta w osobnej szufladzie w biurku kardynała. Okazało się jednak, że sekretarz stanu całkowicie się przeliczył. Kardynałowie elektorzy, zamknięci na klucz w sali obrad, wybrali na papieża człowieka najzupełniej nieodpowiedniego. Człowieka wrogo nastawionego do planów ukutych przez kardynała kamerlinga i jego towarzyszy. Chyba nikt w Watykanie nie zapomni dnia. Vincennes dosłownie wypadł z sali, gdy tylko przekręcono klucz w drzwiach, uwalniając elektorów. Nie dbając o zwyczajowe ogłoszenie zakończenia „błogosławionego konklawe”, wpadł do swoich prywatnych apartamentów niczym anioł pomsty. O tym, jak poważny błąd popełnił z tym konklawe, kardynał sekretarz stanu Vincennes przekonał się już w pierwszych tygodniach urzędowania nowego papieża. A były to tygodnie wielkiej frustracji. Tygodnie nieustannych utarczek słownych z papieżem i gorących dyskusji w gronie zaufanych ludzi. W obliczu niebezpieczeństwa, jakie niósł każdy kolejny dzień, zapomniano o zabezpieczeniu papierów po zmarłym. Kardynał Vincennes nie był w stanie przedłożyć swoim towarzyszom przewidywanych działań i reakcji nowego człowieka na tronie świętego Piotra. Jego Eminencja stracił kontrolę nad biegiem wydarzeń. A potem ludźmi owładnęła niepewność i strach, gdy stała się rzecz najzupełniej nieoczekiwana. Oto w trzydziestym trzecim dniu po elekcji nowy papież zmarł, Rzym i świat zatrząsł się od plotek. Kiedy papiery nowo zmarłego papieża zebrano do drugiej koperty z wytłoczonym herbem papieskim, kardynał nie miał już wyboru: musiał zająć się nią, a przy okazji tą poprzednią. Lecz pora była niesprzyjająca. Organizacji nowego konklawe w październiku przyświecała jedna myśl: trzeba było naprawić błąd popełniony w sierpniu. Dano mu jeszcze jedną szansę. Był najzupełniej pewien, że jego życie zależy od tego, czy potrafi ją właściwie wykorzystać. Tym razem dopilnuje, by wybrano spolegliwego papieża. Lecz zły los go prześladował. Mimo gargantuiczn
  3. Józef Piotr said

    Rabin Armii Izraelskiej: W czasie wojny wolno żołnierzowi gwałcić kobiety

    • Lech Stanisław said

      Mt15 (1-20)

      „1 Wtedy przyszli do Jezusa faryzeusze i uczeni w Piśmie z Jerozolimy z zapytaniem: 2 „Dlaczego Twoi uczniowie postępują wbrew tradycji starszych? Bo nie myją sobie rąk przed jedzeniem”. 3 On im odpowiedział: „Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie Boże dla waszej tradycji? 4 Bóg przecież powiedział: Czcij ojca i matkę oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie. 5 Wy zaś mówicie: „Kto by oświadczył ojcu lub matce: Darem [złożonym w ofierze] jest to, co dla ciebie miało być wsparciem ode mnie, 6 ten nie potrzebuje czcić swego ojca ni matki”. I tak ze względu na waszą tradycję znieśliście przykazanie Boże. 7 Obłudnicy, dobrze powiedział o was prorok Izajasz:
      8 Ten lud czci Mnie wargami,
      lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.
      9 Ale czci mnie na próżno,
      ucząc zasad podanych przez ludzi”.
      10 Potem przywołał do siebie tłum i rzekł do niego: „Słuchajcie i chciejcie zrozumieć. 11 Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym”. 12 wtedy przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: „Wiesz, że faryzeusze zgorszyli się, gdy usłyszeli to powiedzenie?” 13 On zaś odrzekł: „Każda roślina, której nie sadził mój Ojciec niebieski, będzie wyrwana. 14 Zostawcie ich! To są ślepi przewodnicy ślepych. Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną”.
      15 Wtedy Piotr zabrał głos i rzekł do Niego: „Wytłumacz nam tę przypowieść!”. 16 On rzekł: „To i wy jeszcze niepojętni jesteście? 17 Nie rozumiecie, że wszystko, co wchodzi do ust, do żołądka idzie i wydala się na zewnątrz. 18 Lecz to, co z ust wychodzi, pochodzi z serca, i to czyni człowieka nieczystym. 19 Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa. 20 To właśnie czyni człowieka nieczystym. To zaś, że się je nie umytymi rękami, nie czyni człowieka nieczystym”. „

  4. puszka said

    oglądajcie dzisiejsze kazanie Ks.Piotra – wspaniałe-najnowsze Orędzie Boga dla Polski.
    http://www.tv-pustelnia.pl/2012-04-01_niedziela_palmowa.htm

    • puszka said

      2012-04-01, Niedziela Palmowa

      „…intronizowaliście lucyfera i chcecie byśmy poginęli, nie pójdziemy z wami do piekła…”

      Słowa Pana Jezusa:

      „oto ja pomieszam wasze plany… przyjmiecie to Królestwo pod przymusem”

      Prośba ks. Piotra Natanka:

      „umieście to kazanie na stronach internetowych, niech to kazanie idzie w cały świat”

      Więcej na http://tv-pustelnia.pl

      • puszka said

        na podst tej książki Ks. Piotr mówił w dzisiejszym kazaniu
        http://zenobiusz.wordpress.com/2012/04/01/niedziela-palmowa-1-kwietnia-2012-r-kazanie-ks-piotra-natanka/

        Tomasz Stępień

        Ostatnia książka ks. Martina, Windswept House “Dom smagany wiatrem” (1996), jest bodaj najważniejsza w całej jego działalności pisarskiej. Jest też chyba najbardziej szokująca: zaczyna się realistycznym opisem satanistycznego rytuału intronizacji Księcia Piekła, Lucyfera, który miał mieć miejsce w… kaplicy św. Pawła w Watykanie, 29 czerwca 1963 r., zaledwie tydzień po koronacji Pawła VI!3. W licznych wywiadach ks. Martin z całą mocą powtarzał: „Tak, to prawda. Te rzeczy miały miejsce. Znam nazwiska, i wiele osób z Watykanu również je zna”. Po takich rewelacjach, choć podanych w formie beletrystycznej, trudno się właściwie dziwić, że Windswept House był przyjmowany z niedowierzaniem, a w USA, chociaż wydany przez znaną oficynę „Doubleday”, pominięty milczeniem przez oficjalne media. Ks. Fiore, pisząc dla „Catholic Family News” w czerwcu 1996 r. recenzję tej książki, wyraził się, że jest to „powieść, w której rzeczywiste osoby i wydarzenia są zamaskowane w postaci fikcji literackiej”.

        Nawet niezwiązani z Kościołem krytycy zarzucali ks. Martinowi niekatolicki, czy wręcz antykatolicki wydźwięk jego powieści, zaludnionej cynicznymi dostojnikami, zupełnie nie po chrześcijańsku walczącymi o władzę, tajnymi lożami masońskimi, biskupami kontaktującymi się z mafią i wywiadami, kręgami satanistów i pedofilów otaczającymi Papieża. Odpowiadając na te zarzuty, w jednej z audycji radiowych Malachi Martin odparł: „Z teologicznego punktu widzenia (…), przybyliśmy do miejsca, kiedy musimy nazwać czarne czarnym, nawet jeśli jest to zgodne z opiniami, które zawsze wyrażali nasi krytycy i wrogowie”. Jego zamiarem było, aby Windswept House stał się orężem w rękach konserwatywnych katolików. http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/230

  5. Cezary said

    przepraszam troszkę nie na temat ale muszę się z tym podzielić:
    UWAGA !!!

    Chcą sprywatyzować dwie potężne kopalnie zatrudniające 5
    tyś osób ( KWB ADAMÓW , KWB KLECZEW ) które
    przynoszą olbrzymie zyski skarbowi państwa. Najpierw chcą
    je złączyć z PAK SERWISEM a później sprzedać Vattenfalowi
    za śmieszne pieniądze, oczywiście już podzielone pod stołem.
    Po prywatyzacji ogłosili 50% redukcje zatrudnienia czyli ok
    2,5 tyś ludzi na bruk z okolic Konina i Turka ! Pomóżcie bo
    nawet regionalna prasa milczy bo jest opłacana przez te spółki
    ! Po tej sprzedaży 2 największa energetyczna spółka
    państwowa przejdzie w ręce obcego kraju ! Przyklejajcie to
    proszę na różne fora, nagłaśniajcie , może GP się zajmie
    tematem, bo my nie rozumiemy dlaczego sprzedawać firmy
    dające całym rodzinom pracę ale i potężne zyski skarbowi
    państwa ( roczny przychód obu kopalni 700 milionów złotych
    ! )
    prof. dr Kula Lis 30.03.2012 11:51:07

    • Szejk said

      smutne ale to wchodzą interesy międzynarodowych MASONÓW by POLSKĘ i POLAKÓW sprowadzić do roli „bydła domowego” rób i nie myśl .Dlatego jedynym wyjściem jest RÓŻANIEC ,Obrona TRWAM i szybka wywózka z sejmu tuska i jego bandy .BRATANKI WĘGRZY PRZYBYWAJCIE , POMÓŹCIE NAM POLAKOM .
      Do tego dochodzą problemy ludzi ze solidarności w PKN ORLEN .Ludzie kupujcie taczki .

  6. Pro Publico Bono said

    Szanowni uczestnicy Krucjaty Rozancowej za Ojczyzne!

    Ukazal sie drugi numer Biuletynu i chcielibysmy przystapic pilnie do jego rozsylania, by dotarl do Panstwa przed swietami, aby mozna bylo sie z jak najwieksza rzesza naszych Rodakow w Kraju i poza granicami podzielic dobrymi wiadomosciami o rozwoju dziela.
    Takze po to, by propagowac wsrod naszych znajomych idee Krucjaty.
    Prosimy o pilna informacje zwrotna (najlepiej do poniedziałku 2.04 rano) od osob, ktore chcialyby otrzymac najnowszy numer oraz od tych osob, ktore otrzymaly juz poprzednio nr 1 Biuletynu i zajmuja sie kolportazem w swych srodowiskach.

    Koszt druku i wysylki skalkulowany zosatal na poziomie 70 groszy za egzemplarz, w sytuacji gdy zamowia Panstwo min. 50 egz Biuletynu.
    W paczce bedzie druczek pocztowy z prosba o wplate w wysokosci 50 x 0,70 = 35 zl
    Przy poprzedniej wycenie kosztow nie uwzglednilismy bowiem kosztow wysylki.
    W sprawie zamowien pakietow z biuletynem nr 2, takze w sprawie wiekszych zamowien, ale takze pojedynczych egzemplarzy mozna wyslac mail z podaniem w treści:

    Ilość zamawianych biuletynów:
    Imię i nazwisko odbiorcy:
    Adres odbiorcy (ulica, kod, miasto):
    tel.kontaktowy do odbiorcy:

    Zamowienia przyjmujemy na adres: sekretariat@krucjatarozancowazaojczyzne.pl lub pod numerem tel. 668 528 938 (p.Cezary Donat).
    Zamowienie z podaniem powyzszych danych mozna wysłać takze smsem.

    Pozdrawiamy serdecznie i zyczymy Blogoslawionych Swiat,
    poboznego przezycia Wielkiego Tygodnia i chrzescijanskiej radosci ze Zmartwychwstania Pana Naszego Jezusa Chrystusa!

    Sekretariat Krucjaty Rozancowej za Ojczyzne

  7. puszka said

    swietny artykuł,chyba na pryma,a prylis

    Inwazja gadojdów i płazaków na Polskę… Prima Aprilis!

  8. Tuptusia said

    http://annamiriam.strefa.pl/pasja.html

    DROGA KRZYŻOWA /PODYKTOWANA PRZEZ PANA JEZUSA
    WIZJONEROWI ANDRE Z BRUKSELI dnia 12.02.1985 Rok

    MODLITWA KTÓRĄ NALEŻY ODMAWIAĆ PO KAŻDEJ STACJI ;

    OJCZE PRZEDWIECZNY PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI I W ŁĄCZNOŚCI Z POTĘGĄ TWOJEGO DUCHA, OFIARUJĘ CI KREW TWOJEGO UKOCHANEGO SYNA , WSZYSTKIE JEGO CIERPIENIA I JEGO MIŁOŚĆ, ABY CI PODZIĘKOWAĆ I UWIELBIĆ CIĘ, A TAKŻE ABY OCZYŚCIĆ DUSZĘ MOJĄ I UZYSKAĆ ZBAWIENIE WIECZNE DLA ŚWIATA I DLA MNIE. BOSKIE SERCE JEZUSA , PRZEZ TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE DOPROWADŻ NAS DO SZCZĘŚLIWOŚCI WIECZNEJ. AMEN.

    STACJA I ; JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY

    WOBEC FAŁSZYWYCH ZARZUTÓW ZAMKNIJCIE WASZE USZY, A SZEROKO OTWÓRZCIE WASZE SERCA. NIE POTĘPIAJCIE TYCH, KTÓRZY WAS POTĘPIAJĄ. KOCHAJCIE ICH NIE LICZĄC. JA RÓWNIEŻ KOCHAM WAS NIE LICZĄC.

    OJCZE PRZEDWIECZNY PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI I W ŁĄCZNOŚCI Z POTĘGĄ TWOJEGO DUCHA, OFIARUJĘ CI KREW TWOJEGO UKOCHANEGO SYNA , WSZYSTKIE JEGO CIERPIENIA I JEGO MIŁOŚĆ, ABY CI PODZIĘKOWAĆ I UWIELBIĆ CIĘ, A TAKŻE ABY OCZYŚCIĆ DUSZĘ MOJĄ I UZYSKAĆ ZBAWIENIE WIECZNE DLA ŚWIATA I DLA MNIE. BOSKIE SERCE JEZUSA , PRZEZ TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE DOPROWADŻ NAS DO SZCZĘŚLIWOŚCI WIECZNEJ. AMEN.

    STACJA II ; JEZUS BIERZE KRZYŻ

    TO CIĘŻKIE BRZEMIĘ NA MOICH BARKACH, TO CIĘŻAR WASZYCH PRZEWINIEŃ. ALE JA NIOSĘ JE Z MIŁOŚCIĄ. CZY CHCECIE NIEŚĆ WASZ KRZYŻ TROCHĘ ZE MNĄ? KOCHAJCIE WASZYCH BRACI NIEZALEŻNIE OD TEGO CO ONI O WAS MÓWIĄ I CO O WAS MYŚLĄ !
    CZYŻ JA NIE UKOCHAŁEM WAS AŻ DO KALWARII ?

    OJCZE PRZEDWIECZNY PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI I W ŁĄCZNOŚCI Z POTĘGĄ TWOJEGO DUCHA, OFIARUJĘ CI KREW TWOJEGO UKOCHANEGO SYNA , WSZYSTKIE JEGO CIERPIENIA I JEGO MIŁOŚĆ, ABY CI PODZIĘKOWAĆ I UWIELBIĆ CIĘ, A TAKŻE ABY OCZYŚCIĆ DUSZĘ MOJĄ I UZYSKAĆ ZBAWIENIE WIECZNE DLA ŚWIATA I DLA MNIE. BOSKIE SERCE JEZUSA , PRZEZ TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE DOPROWADŻ NAS DO SZCZĘŚLIWOŚCI WIECZNEJ. AMEN.

    STACJA III : JEZUS UPADA PO RAZ PIERWSZY

    DROGA JEST DALEKA I UCIĄŻLIWA, ŻEBY DOJŚĆ DO NIEBA. DROGA TA JEST USŁANA TRUDNOŚCIAMI. ALE MIŁOŚĆ MUSI WAS POCIESZYĆ. JA JESTEM MIŁOŚCIĄ. BĄDŹCIE ODWAŻNI, IDŹCIE ZA MNĄ.

    OJCZE PRZEDWIECZNY PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI I W ŁĄCZNOŚCI Z POTĘGĄ TWOJEGO DUCHA, OFIARUJĘ CI KREW TWOJEGO UKOCHANEGO SYNA , WSZYSTKIE JEGO CIERPIENIA I JEGO MIŁOŚĆ, ABY CI PODZIĘKOWAĆ I UWIELBIĆ CIĘ, A TAKŻE ABY OCZYŚCIĆ DUSZĘ MOJĄ I UZYSKAĆ ZBAWIENIE WIECZNE DLA ŚWIATA I DLA MNIE. BOSKIE SERCE JEZUSA , PRZEZ TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE DOPROWADŻ NAS DO SZCZĘŚLIWOŚCI WIECZNEJ. AMEN.

    STACJA IV: JEZUS SPOTYKA SWĄ MATKĘ

    OBIE NASZE TWARZE I OBA NASZE SERCA SĄ SZARPANE BÓLEM. ALE MIŁOŚĆ POTRAFI WSZYSTKO ZWYCIĘŻYĆ. ZANURZCIE SIĘ W OBU NASZYCH SERCACH, ŻEBY STAMTĄD ZACZERPNĄĆ SIŁĘ, MOC ODPORNĄ I OWOC POTRZEBNY DLA ŚWIĘTEGO ŻYCIA .

    OJCZE PRZEDWIECZNY PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI I W ŁĄCZNOŚCI Z POTĘGĄ TWOJEGO DUCHA, OFIARUJĘ CI KREW TWOJEGO UKOCHANEGO SYNA , WSZYSTKIE JEGO CIERPIENIA I JEGO MIŁOŚĆ, ABY CI PODZIĘKOWAĆ I UWIELBIĆ CIĘ, A TAKŻE ABY OCZYŚCIĆ DUSZĘ MOJĄ I UZYSKAĆ ZBAWIENIE WIECZNE DLA ŚWIATA I DLA MNIE. BOSKIE SERCE JEZUSA , PRZEZ TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE DOPROWADŻ NAS DO SZCZĘŚLIWOŚCI WIECZNEJ. AMEN.

    STACJA V : CYRENEJCZYK POMAGA NIEŚĆ KRZYŻ

    WIDZICIE MOJE DZIECI, JEŚLI SIĘ ZANURZYCIE W SERCU MOJEJ MATKI I MOIM, WÓWCZAS NAGLE WYPŁYWA POCIECHA , KTÓRĄ WAM ZSYŁAM. ONA DOPOMOŻE WAM DŹWIGAĆ KRZYŻ.

    OJCZE PRZEDWIECZNY PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI I W ŁĄCZNOŚCI Z POTĘGĄ TWOJEGO DUCHA, OFIARUJĘ CI KREW TWOJEGO UKOCHANEGO SYNA , WSZYSTKIE JEGO CIERPIENIA I JEGO MIŁOŚĆ, ABY CI PODZIĘKOWAĆ I UWIELBIĆ CIĘ, A TAKŻE ABY OCZYŚCIĆ DUSZĘ MOJĄ I UZYSKAĆ ZBAWIENIE WIECZNE DLA ŚWIATA I DLA MNIE. BOSKIE SERCE JEZUSA , PRZEZ TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE DOPROWADŻ NAS DO SZCZĘŚLIWOŚCI WIECZNEJ. AMEN.

    STACJA VI : WERONIKA PODAJE JEZUSOWI CHUSTĘ

    NIE OBAWIAJCIE SIĘ! WZNIEŚCIE SIĘ PONAD TO CO LUDZKIE ! PONAD TO CO UWAŻACIE, ŻE JEST WASZE ! ROZWAŻCIE, ŻE WSZYSTKO CO POSIADACIE JEST MOJE ! RZUĆCIE SIĘ DO MOICH STÓP, OTRZYJCIE MOJE OBLICZE POKRYTE KRWIĄ I PLWOCINAMI. TO SĄ SKAZY WASZYCH GRZECHÓW . OCZYŚCIE SIĘ ! A JA Z MOJEJ STRONY OBMYJĘ WASZĄ TWARZ, WASZĄ DUSZĘ .

    OJCZE PRZEDWIECZNY PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI I W ŁĄCZNOŚCI Z POTĘGĄ TWOJEGO DUCHA, OFIARUJĘ CI KREW TWOJEGO UKOCHANEGO SYNA , WSZYSTKIE JEGO CIERPIENIA I JEGO MIŁOŚĆ, ABY CI PODZIĘKOWAĆ I UWIELBIĆ CIĘ, A TAKŻE ABY OCZYŚCIĆ DUSZĘ MOJĄ I UZYSKAĆ ZBAWIENIE WIECZNE DLA ŚWIATA I DLA MNIE. BOSKIE SERCE JEZUSA , PRZEZ TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE DOPROWADŻ NAS DO SZCZĘŚLIWOŚCI WIECZNEJ. AMEN.

    STACJA VII : JEZUS UPADA PO RAZ DRUGI

    PRZYKROŚCI DROGI I PRZYZWYCZJENIA PROWADZĄ DO BŁĘDU. CZUWAJCIE I MÓDLCIE SIĘ, ABYŚCIE NIE WESZLI W POKUSZENIE. UPADŁEM PO RAZ DRUGI, ABY WAS UMOCNIĆ W WASZYCH POKUSACH. ALE PRZEZ MOJE POWSTANIE PODNIOSĘ WAS Z SOBĄ.

    OJCZE PRZEDWIECZNY PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI I W ŁĄCZNOŚCI Z POTĘGĄ TWOJEGO DUCHA, OFIARUJĘ CI KREW TWOJEGO UKOCHANEGO SYNA , WSZYSTKIE JEGO CIERPIENIA I JEGO MIŁOŚĆ, ABY CI PODZIĘKOWAĆ I UWIELBIĆ CIĘ, A TAKŻE ABY OCZYŚCIĆ DUSZĘ MOJĄ I UZYSKAĆ ZBAWIENIE WIECZNE DLA ŚWIATA I DLA MNIE. BOSKIE SERCE JEZUSA , PRZEZ TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE DOPROWADŻ NAS DO SZCZĘŚLIWOŚCI WIECZNEJ. AMEN.

    STACJA VIII : JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY

    NIE PŁACZCIE NAD WASZYM LOSEM ! NIE MÓWCIE „TO BYŁO PRZEZNACZONE” ! BOSKA OPATRZNOŚĆ NIE JEST TEGO RODZAJU. MÓDLCIE SIĘ ZA TYCH, KTÓRZY WAM ŹLE CZYNIĄ. OPŁAKUJCIE ICH LOS ! ONI DŹWIGAJĄ KRZYŻ, KTÓRY JEST CIĘŻSZY OD WASZEGO. KOCHAJCIE ICH BARDZO. JEŚLI DO MNIE PRZYJDZIECIE , POCIESZĘ WAS .

    OJCZE PRZEDWIECZNY PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI I W ŁĄCZNOŚCI Z POTĘGĄ TWOJEGO DUCHA, OFIARUJĘ CI KREW TWOJEGO UKOCHANEGO SYNA , WSZYSTKIE JEGO CIERPIENIA I JEGO MIŁOŚĆ, ABY CI PODZIĘKOWAĆ I UWIELBIĆ CIĘ, A TAKŻE ABY OCZYŚCIĆ DUSZĘ MOJĄ I UZYSKAĆ ZBAWIENIE WIECZNE DLA ŚWIATA I DLA MNIE. BOSKIE SERCE JEZUSA , PRZEZ TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE DOPROWADŻ NAS DO SZCZĘŚLIWOŚCI WIECZNEJ. AMEN.

    STACJA IX : JEZUS UPADA PO RAZ TRZECI

    ŁZY I KREW, KTORE WYLAŁEM PRZY TRZECIM UPADKU, PŁYNĘŁY ZA NIEWDZIĘCZNYCH, ŻEBY OTRZYMALI OSTATNIĄ SPOSOBNOŚĆ W CHWILI ŚMIERCI . A RÓWNIEŻ WY UMARTWIAJCIE SIĘ, ŻEBY ONI SKORZYSTALI Z TEJ SPOSOBNOŚCI ! JEŚLI BĘDZIECIE ZJEDNOCZENI ZE MNĄ NA ZIEMI, TO ZJEDNOCZĘ WAS Z MOJĄ CHWAŁĄ W NIEBIE !

    OJCZE PRZEDWIECZNY PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI I W ŁĄCZNOŚCI Z POTĘGĄ TWOJEGO DUCHA, OFIARUJĘ CI KREW TWOJEGO UKOCHANEGO SYNA , WSZYSTKIE JEGO CIERPIENIA I JEGO MIŁOŚĆ, ABY CI PODZIĘKOWAĆ I UWIELBIĆ CIĘ, A TAKŻE ABY OCZYŚCIĆ DUSZĘ MOJĄ I UZYSKAĆ ZBAWIENIE WIECZNE DLA ŚWIATA I DLA MNIE. BOSKIE SERCE JEZUSA , PRZEZ TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE DOPROWADŻ NAS DO SZCZĘŚLIWOŚCI WIECZNEJ. AMEN.

    STACJA X : JEZUS Z SZAT OBNAŻONY

    POZBĄDŹCIE SIE I WY WSZYSTKIEGO, ŻEBY JEDYNĄ RZECZĄ JAKĄ POSIADACIE, BYŁY MYŚLI O CHWALE MOJEGO OJCA. UTRZYMUJCIE WASZE DUSZE W CZYSTOŚCI ! TO CO CZYSTE POCHODZI Z NIEBA. A JA WAS CHCĘ MIEĆ W NIEBIE.

    OJCZE PRZEDWIECZNY PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI I W ŁĄCZNOŚCI Z POTĘGĄ TWOJEGO DUCHA, OFIARUJĘ CI KREW TWOJEGO UKOCHANEGO SYNA , WSZYSTKIE JEGO CIERPIENIA I JEGO MIŁOŚĆ, ABY CI PODZIĘKOWAĆ I UWIELBIĆ CIĘ, A TAKŻE ABY OCZYŚCIĆ DUSZĘ MOJĄ I UZYSKAĆ ZBAWIENIE WIECZNE DLA ŚWIATA I DLA MNIE. BOSKIE SERCE JEZUSA , PRZEZ TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE DOPROWADŻ NAS DO SZCZĘŚLIWOŚCI WIECZNEJ. AMEN.

    STACJA XI : JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY

    DZIECI MOJE, TO MIŁOŚĆ PRZYBIJA MNIE DO KRZYŻA. Z MIŁOŚCI DO WAS ZJEDNOCZYŁEM SIĘ Z TYM DRZEWEM. I TYLKO MIŁOŚĆ TRZYMA MNIE NA KRZYŻU. BĄDŹCIE I WY CAŁKIEM MIŁOŚCIĄ. A KIEDY GNIEW WAS OGARNIE, POMYŚLCIE O GWOŹDZIACH, KTÓRE UCZYNIŁY ZE MNIE JEDNOŚĆ MIŁOŚCI.

    OJCZE PRZEDWIECZNY PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI I W ŁĄCZNOŚCI Z POTĘGĄ TWOJEGO DUCHA, OFIARUJĘ CI KREW TWOJEGO UKOCHANEGO SYNA , WSZYSTKIE JEGO CIERPIENIA I JEGO MIŁOŚĆ, ABY CI PODZIĘKOWAĆ I UWIELBIĆ CIĘ, A TAKŻE ABY OCZYŚCIĆ DUSZĘ MOJĄ I UZYSKAĆ ZBAWIENIE WIECZNE DLA ŚWIATA I DLA MNIE. BOSKIE SERCE JEZUSA , PRZEZ TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE DOPROWADŻ NAS DO SZCZĘŚLIWOŚCI WIECZNEJ. AMEN.

    STACJA XII : JEZUS UMIERA NA KRZYŻU

    NIECH SPOJRZENIE WASZE MIMO, PRZEŚLADOWANIA , BĘDZIE ZAWSZE SPOJRZENIEM MIŁOŚCI ! ZŁĄCZCIE WASZEGO DUCHA Z MOIM, ŻEBYM NIM KIEROWAŁ I PRZEDSTAWIŁ GO MOJEMU PRZEDWIECZNEMU OJCU. POMYŚLCIE O MOJEJ MATCE, KTÓRA STOI U MYCH STÓP ! ONA BĘDZIE PATRZYŁA JAK Z MOJEGO BOKU BĘDZIE WYPŁYWAĆ KREW OCZYSZCZENIA, TO OSTATNIE KROPLE POWODZI MOJEJ MIŁOŚCI, KTÓRE WYLAŁEM NA NIĄ, ŻEBY ONA JE WYLAŁA NA WAS.

    OJCZE PRZEDWIECZNY PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI I W ŁĄCZNOŚCI Z POTĘGĄ TWOJEGO DUCHA, OFIARUJĘ CI KREW TWOJEGO UKOCHANEGO SYNA , WSZYSTKIE JEGO CIERPIENIA I JEGO MIŁOŚĆ, ABY CI PODZIĘKOWAĆ I UWIELBIĆ CIĘ, A TAKŻE ABY OCZYŚCIĆ DUSZĘ MOJĄ I UZYSKAĆ ZBAWIENIE WIECZNE DLA ŚWIATA I DLA MNIE. BOSKIE SERCE JEZUSA , PRZEZ TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE DOPROWADŻ NAS DO SZCZĘŚLIWOŚCI WIECZNEJ. AMEN.

    STACJA XIII : JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA

    PATRZCIE NA CIERPIENIA MOJEJ MATKI. ONA STRACIŁA SWOJEGO SYNA, OBJAWIENIE BOGA WSZECHMOCNEGO. ALE MIŁOŚĆ TRIUMFUJE. A WSZYSTKICH , KTÓRZY SIĘ DO NIEJ ZBLIŻYLI, PRZYPROWADZIŁA DO MNIE. JESZCZE DZIŚ JEST TAK SAMO .

    OJCZE PRZEDWIECZNY PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI I W ŁĄCZNOŚCI Z POTĘGĄ TWOJEGO DUCHA, OFIARUJĘ CI KREW TWOJEGO UKOCHANEGO SYNA , WSZYSTKIE JEGO CIERPIENIA I JEGO MIŁOŚĆ, ABY CI PODZIĘKOWAĆ I UWIELBIĆ CIĘ, A TAKŻE ABY OCZYŚCIĆ DUSZĘ MOJĄ I UZYSKAĆ ZBAWIENIE WIECZNE DLA ŚWIATA I DLA MNIE. BOSKIE SERCE JEZUSA , PRZEZ TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE DOPROWADŻ NAS DO SZCZĘŚLIWOŚCI WIECZNEJ. AMEN.

    STACJA XIV : JEZUS W GROBIE ZŁOŻONY

    NOWY CAŁUN, NOWY GRÓB, NIC BRUDNEGO, BY PRZYJĄĆ MOJE CIAŁO. OCZYŚĆCIE SIĘ BY ZE MNĄ PRZEŻYĆ ZMARTWYCHWSTANIE! CZĘSTO ROZWAŻAJCIE MOJĄ MĘKĘ ! DROGĘ NA KALWARIĘ ! TO JEST DROGA MIOŚCI. TO JEST DROGA, KTÓRA PROWADZI DO MNIE !BĄDŹCIE POBŁOGOSŁAWIENI, DZIECI MOJE ! PRZYJMIJCIE CAŁĄ MOJĄ MIŁOŚĆ ! KOCHAM WAS I BŁOGOSŁAWIĘ WAS, W IMIĘ OJCA I SYNA I DUCHA ŚWIĘTEGO ! AMEN.

    OJCZE PRZEDWIECZNY PRZEZ NIEPOKALANE SERCE MARYI I W ŁĄCZNOŚCI Z POTĘGĄ TWOJEGO DUCHA, OFIARUJĘ CI KREW TWOJEGO UKOCHANEGO SYNA , WSZYSTKIE JEGO CIERPIENIA I JEGO MIŁOŚĆ, ABY CI PODZIĘKOWAĆ I UWIELBIĆ CIĘ, A TAKŻE ABY OCZYŚCIĆ DUSZĘ MOJĄ I UZYSKAĆ ZBAWIENIE WIECZNE DLA ŚWIATA I DLA MNIE. BOSKIE SERCE JEZUSA , PRZEZ TWOJE ZMARTWYCHWSTANIE DOPROWADŻ NAS DO SZCZĘŚLIWOŚCI WIECZNEJ. AMEN.

    Złota strzała

    Imię Moje wszędzie jest bluźnione, nawet dzieci bluźnią. Grzech ten niszczy dzieło Mego odkupienia i sprowadza potępienie. Aby zapobiec temu daję ci tę „Złotą strzałę”. Niechaj ona zrani słodko grzesznika i zabliźni złośliwe rany, jakie Mi zadaje. Tą złotą strzałą były następujące westchnienia:

    NIECH BĘDZIE NA WIEKI CHWALONE, BŁOGOSŁAWIONE, CZCZONE, WIELBIONE, NAJŚWIĘTSZE, NAJCZCIGODNIEJSZE, NAJCHWALEBNIEJSZE, NIEPOJĘTE, NIEWYMOWNE IMIĘ BOŻE W NIEBIE, NA ZIEMI I OTCHŁNIACH PIEKIELNYCH, PRZEZ WSZYSTKIE STWORZENIA, KTÓRE WYSZŁY Z RĄK BOSKICH PRZEZ NAJŚWIĘTSZE SERCE PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA W NAJŚWIĘTSZYM SAKRAMENCIE OŁTARZA. Amen.

    Niezliczone łaski spływały na wiernych z odmawiania tego westchnienia nazwanego przez Zbawcę „Złotą Strzałą”.

  9. adrian said

    Boże widzisz, a nie grzmisz…..

    …. kiedy to się skończy…..

    [b]5 lat zabijania Polski[/b]

    – Katastrofa lotnicza w Mirosławcu – katastrofa lotnicza wojskowego samolotu CASA C-295 M numer 019, która wydarzyła się 23 stycznia 2008, o godzinie 19:07, podczas podchodzenia do lądowania na lotnisku wojskowym 12. Bazy Lotniczej w Mirosławcu. Zginelo 20 osob dowodztwa sil lotniczych RP.
    – – Prof. Stefan Grocholewski – ekspert od odczytywania nośników cyfrowych, wykrył manipulacje w nagraniach cz. skrzynek z CASY. „Zmarł” 31.03.2010r.
    – Pod koniec ubiegłego roku (grudzień 23.2009) czyli po ustaleniu wizyt w Smoleńsku przez Tuska i Putina też zdarzyła się dziwna historia. Grzegorz Michniewicz, dyrektor generalny Kancelarii Premiera Tuska zmarł nagle 23.12.2009 r. – powiesił się na kablu od odkurzacza.
    – – S M O L E N S K – 10.04.2012 ginie Prezydent Polski Lech Kaczynski i 95 osob towarzyszacych.
    Komorowski miał podobno powiedzieć do Sikorskiego: „Lecha nie ma, ale został nam jeszcze ten drugi”. Na co
    Sikorski: „Nie martw się, Bronek, mamy jeszcze jedną tutkę”.
    – Mieczysław C., „zginął w wypadku samochodowym” dokładnie 18.04.2010 r, miał być następcą Adama Pilcha, który zginął w Smoleńsku. Podobno otrzymał telefon ze Smoleńska od A. Plicha.
    – Krzysztof K.- operator Faktów, pracował z W. Baterem (tym, który pierwszego dnia podał poprawną godzinę katastrofy Tu-154, co media odkryły po 10 dniach). Zmarł w Moskwie na sepsę 2 czerwca 2010r.Śmierć całkiem przemilczana.
    – Prof. Marek Dulinicz – szef grupy archeologicznej – zginął 6 czerwca 2010 w wypadku samochodowym w trakcie oczekiwania na wyjazd do Smoleńska.
    – Dariusz Ratajczak – dr historii, autor tematów niebezpiecznych, zbioru esejów historyczno-politycznych skazany za kłamstwo oświęcimskie. 11 czerwca 2010 znaleziono jego zwłoki w zaparkowanym samochodzie pod Centrum Handlowym Karolinka w Opolu, w którym mogły przeleżeć wg śledczych kilka dni, sekcja zwłok wykazała, że zmarł w wyniku zatrucia alkoholem.
    – Eugeniusz Wróbel – wykładowca na Politechnice Śląskiej, specjalista od komputerowych systemów sterowania samolotem, poddawał w wątpliwość, że wrak na Siewiernym to TU-154 o nr 101.
    Pocięty piłą mechaniczną 16.10.2010 r przez swego syna, który zdołał zabić i pociąć swego ojca, usunąć ślady krwi, zawieźć pocięte zwłoki do jeziora, wrócić i zapomnieć wszystko.
    Złego stanu swego „chorego psychicznie” syna przez ponad 20 lat nie zauważyła matka, która jest psychiatrą.
    – Dr Ryszard Kuciński – prawnik A. Leppera – „zmarł” w maju 2011 r.
    – Wiesław Podgórski – był doradcą A. Leppera, gdy ten by ministrem rolnictwa, znaleziony martwy w biurze Samoobrony pod koniec czerwca 2011r. Jako przyczynę śmierci podano samobójstwo.
    – Róża Żarska – adwokatka Leppera – „zmarła w lipcu 2011 r. w Moskwie.
    – Andrzej Lepper – szef Samoobrony, poseł, wicemarszałek, wicepremier i minister rolnictwa w rządzie Marcinkiewicza i J.Kaczyńskiego. Znaleziony martwy w biurze Samoobrony 5 sierpnia 2011r.
    Od 1-go dnia, zanim zrobiono sekcję zwłok przyjęto wersję samobójstwa przez powieszenie bez udziału osób trzecich
    — Co zabrano Polakom dotychczas !!!!!!!.
    -Zabranie Polakom jako jedyny rzad w Europie – Karty Praw Podstawowych /oslona na czas bezrobocia/
    -Zmniejszenie zasilku pogrzebowego o 50%.
    – Zmniejszenie becikowego o 50%
    – 3 krotny wzrost podatku od “ uzytkow wieczystych “
    – Likwidacja prawie wszystkich ulg podatkowych
    – 02.03.2012 – Sejm odrzucił w piątek obywatelski projekt ustawy zakładający wprowadzenie 49-proc. zniżki na
    bilety jednorazowe dla uczniów i studentów w autobusach i pociągach oraz rozszerzenie ulgi na przejazdy
    pociągami ekspresowymi – to wszystko oczywiscie dla dobra uczniw i studentow !!!!
    – 2 miliony Polakow w “ petli zadluzenia “ na 30 mld zlotych. 14 mld zlotych dlugu nakartach kredytowych.
    – Zadluzenie samorzadow – 12 mld zlotych.
    – Zadluzenie przedsiebiorstw – 240 mld zlotych.
    – Dlugi polskich bankow komercjonalizowanych – 60 mld euro = ponad 240 mld zlotych,
    – Zagrozone kredyty gospodarstw domowych – 36 mld.
    – Polska tonie w długach; wszyscy, od noworodków do emerytów, jesteśmy zadłużeni po 21,5 tys. zł na głowę.
    – Nasze zadłużenie to w przybliżeniu 200 mld euro i 275 mld dolarów. Taka ilość pieniędzy wystarczyłaby na
    wybudowanie i utrzymywanie przez 10 lat trzech stacji kosmicznych. Moglibyśmy też uzbroić niejedną armię. Za 783
    mld zł można zakupić ponad 360 okrętów wojennych typu Mistral, lub 3 tys. rosyjskich myśliwców piątej generacji.
    Dziennik „Fakt” z 11-12 marca br. opublikował zestawienie podstawowych produktów i porównał jak siła nabywcza
    przeciętnej pensji (1900 zł na rękę) maleje od 2007 r. Za przeciętną wypłatę można było kupić:
    1.Benzynę Pb95 422 (w 2007 r.) 396 (w 2010 r.) 333 (w 2012 r.)
    2.Chleb 1151 (w 2007 r.) 808 (w 2010 r.) 678 (w 2012 r.)
    3. Papierosy 271 (w 2007 r.) 237 (w 2010 r.) 190 (w 2012 r
    4.Masło 593 (w 2007 r.) 542 (w 2010 r.) 476 (w 2012 r.)
    5.Jogurt 2435 (w 2007 r.) 2261 (w 2010 r.) 1919 (w 2012 r.)
    6.Ser żółty 550 (w 2007 r.) 520 (w 2010 r.) 442 (w 2012 r.)
    7.Proszek do prania 95 (w 2007 r.) 86 (w 2010 r.) 77 (w 2012 r.)
    8.Piwo 703 (w 2007 r.) 633 (w 2010 r.) 584 (w 2012 r.)
    9.Książka 51 (w 2007 r.) 44 (w 2010 r.) 38 (w 2012 r.)
    10.Jeansy 12 (w 2007 r.) 10 (w 2010 r.) 9 (w 2012 r.)
    11.Sportowe buty 9 (w 2007 r.) 8 (w 2010 r.) 7 (w 2012 r.)
    12.Bilet do kina 95 (w 2007 r.) 82 (w 2010 r.) 76 (w 2012 r.)
    13.Wizyta u fryzjera 190 (w 2007 r.) 158 (w 2010 r.) 126 (w 2012 r.)
    14.Szampon 283 (w 2007 r.) 253 (w 2010 r.) 228 (w 2012 r.)
    – W tym roku ceny wody w wielu miejscowościach wzrosły od 7 proc. do 30 proc. To niewiele w porównaniu z tym,
    co nas czeka w niedalekiej przyszłości. Podwyżki cen wody mogą sięgnąć nawet 400 proc.
    To tylko przykłady z obszernej listy podstawowych produktów i usług, z której wynika, że drożyzna coraz dotkliwiej
    pustoszy kieszenie Polaków.
    – Likwidacja 122 sadow rejonowych z 350.
    – Około 1500 placówek oświatowych – szkół, przedszkoli, burs, schronisk młodzieżowych – chcą zlikwidować
    samorządowcy. Wynika to z uchwał intencyjnych o zamiarze zamknięcia placówek. Informacje Polska Agencja
    Prasowa zebrała w piętnastu kuratoriach oświaty.
    Zobacz, jak będzie wyglądała likwidacja szkół w poszczególnych województwach:
    W dolnośląskim samorządy chcą zlikwidować ok. 80 placówek oświatowych
    W kujawsko-pomorskim prawie 200 szkół przeznaczonych do likwidacji
    W lubelskim ponad 70 szkół do likwidacji
    W lubuskim samorządy planują likwidację 77 placówek oświaty
    W łódzkim zamierzają zlikwidować 70 placówek oświatowych
    W małopolskim samorządy chcą zlikwidować kilkadziesiąt szkół
    W opolskim 85 szkół i przedszkoli do likwidacji
    W podkarpackim do likwidacji przeznaczono 150 szkół
    W podlaskim samorządy chcą zamknąć 120 szkół
    W pomorskim szkoły likwidowane głównie z powodu nowelizacji prawa
    W śląskim do likwidacji 171 szkół i 2 przedszkola
    W świętokrzyskim samorządy chcą zlikwidować 36 szkół
    W warmińsko-mazurskim złożono 146 wniosków ws. likwidacji lub przekształcenia szkół
    W wielkopolskim samorządy zamierzają zlikwidować 137 szkół
    W zachodniopomorskim kuratorium ok. 200 wniosków dot. m.in. likwidacji szkół
    – podwyżka cen energii
    – podatek ekologiczny
    – podwyżka VAT na książki (lemingom i tak zbędne więc…)
    – podwyżka przeglądów rejestracyjnych aut
    – podwyżka akcyzy na papierosy
    – 20 mln w nagrodach dla rządu Tuska w 2010 roku
    – podatek od muzyki w klubach
    – podatek vat 23, 24 w 2012, 25 w 2013
    – Podwyżka opłat za dzierżawę gruntów
    – podwyżka vat na żywność
    – Dług publiczny blisko konstytucyjnego progu – wynosi teraz 815 mld zotych.
    – Podatek katastralny od 2012 roku
    – Podwyżka akcyzy na gaz od 2012 roku
    – Podwyżka VAT na ubranka dziecięce
    – Podwyżka opłat paliwowych
    – Podwyżka cen żywności
    – Podwyżka stóp a co za tym idzie problemy ze spłatami kredytów
    – Brak rewaloryzacji progów podatkowych PIT
    – Przekazanie pięniędzy z OFE do ZUS= odebranie Polakom 35-40 letnich skladek na ZUS
    – Przedluzenie okresu skladkowego do ZUS do 67 roku zycia dla mezczyzn i 65 roku zycia dla kobiet.
    Wyobrazacie sobie 67 letniego pracowika? Jaki pracodawca da prace staruszkowi?
    – Z kont emerytalnych w ZUS wyparowało w ubiegłym roku ponad 8 miliardów złotych. Znikły środki emerytalne
    należące do osób, które pobierały rentę i zmarły, nie dożywszy emerytury.
    – Zerwanie umowy o budowę elektrowni atomej na spółkę z Litwą
    – Sprzedaż gazu łupkowego USA i podstawionym firmom rosyjskim za ok 5% wartosci.
    – Wprowadzenie podatku dachowego, śniegowego i od deszczówki
    – Podatek od basenów
    Ta lista nie uwzględnia afer i przekrętów Platformy a o tym możesz poczytać tutaj : http://markd.pl/afery-po/
    – Poczawszy od tzw “afery katarskiej” Konczac na publicznym zobowiazaniu wyborczym Tuska i PO w ktorym
    zapewniali o pozyskaniu 300 mld zlotych z budzetu Uni . “ “Bo tylko Platforma jest w stanie zapenic ten transfer
    do Polski” Po wyborach – temat przestal istniec. Pamietacie 100 mln Walesy? To taka sama historia.
    I nie ma co zwalać na składkę do UE, która i tak kosztuje nas corocznie już ok. 14-15 mld zł.
    – Śledztwo w sprawie majątku Palikota 28 grudnia 2011 r. umorzyła prokurator Joanna Chojnowska. Dlaczego? Uznała,
    że działalność Palikota nie miała „znamion czynu zabronionego”. Zdaniem prokuratury Palikot nie ujawnił
    wszystkich składników swojego majątku, ale „nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych pana posła wynikają
    z filozoficznego wykształcenia i stosunku do wartości materialnych”.
    – 240 tys PLN na prywatne loty Tuska – Samolot rządowy leci z Warszawy do Werony. Tam zabiera Donalda Tuska z
    ferii. Premier przylatuje do Warszawy na specjalną konferencję oraz służbowe spotkanie. I wraca rządową maszyną
    do Werony, aby kontynuować urlop. Rachunek? Około 240 tysięcy złotych
    – ponad JEDEN MILION PLN MIESIECZNIE na Tomasza Lisa – Ponad 92 tys. zł brutto dla firmy Tomasza Lisa
    Deadline Productions. Dodatkowe honorarium tylko dla publicysty – 20 tys. Ponad drugie tyle – koszty
    producenckie, co w sumie daje sumę blisko 300 tys. zł za odcinek. Nietrudno policzyć, że przy czterech odcinkach w
    miesiącu z kieszeni podatników na program Tomasza Lisa w państwowej telewizji wypływa ponad milion
    złotych.Ponad 92 tys. zł brutto dla firmy Tomasza Lisa Deadline Productions. Dodatkowe honorarium tylko dla
    publicysty – 20 tys. Ponad drugie tyle – koszty producenckie, co w sumie daje sumę blisko 300 tys. zł za odcinek.
    Nietrudno policzyć, że przy czterech odcinkach w miesiącu z kieszeni podatników na program Tomasza Lisa w
    państwowej telewizji wypływa ponad milion złotych.
    – na podstawie parytetu wielkosci kraju Polska ma prawo do zatrudnienia ok 300 osob w Parlamencie Europejskim w
    celu reprezentacji i obrony interesu narodowego. W PE pracuje zaledwie kilku Polakow /min Lewandowski/
    Dlaczego zrezygnowali z praw ktore nam sie naleza????
    – Tomasz Arabski przegral w swoim okregu wyborczym i powinien sie wycofac z polityki bo nikogo nie reprezentuje –
    a jest szefem Kancelarii Premiera . Sic.
    – W perspektywie Polacy beda placili ok 30% drozej za prad ze wzgledu na podpisany przez Tuska pakiet klimatyczny.
    – Podatek katastralny w wysokosci 1% wartosci nieruchomosci juz w 2014r.
    – 10% wzrost wysokosci skladki ZUS.
    – rzeczywista prywatyzacja sluzby zdrowia w Polsce. Ubezpieczenie spoleczne wynikajace z zaplaconych skladek ZUS
    praktycznie nie istnieje. Leki i uslugi medyczne sa defacto odplatne. Bezrobotni maja byc pozbawieni prawa do
    szczatkow istniejacego jeszcze ubezpieczenia zdrowotnego. Nie masz pracy i pieniedzy – umieraj!
    – Samo podpisanie ACTA bedzie kosztowalo Polske i Polakow dziesiatki miliardow zlotych rocznie /prawa autorskie i
    wymog oryginalnosci/

    Tusk splacil z naszych pieniedzy:
    – 500 mln zł będzie musiała zapłacić Polska firmie J&S Energy – to kwota z odsetkami wcześniejszej kary nałożonej
    przez jedną z rządowych agencji na ową firmę, którą nakazał zwrócić Naczelny Sąd Administracyjny.
    – PZU – Eureko = 4,8 mld pln
    – Polska Telefonia Cyfrowa – Vivendi =1,25 mld pln
    – prezydencja UE = 430 mln pln /najdrozsza z wszystkich dotychczasowych !!!
    – A takich bubli, zafundowanych nam przez ekipę Tuska, jest przecież dużo więcej – choćby nieodzyskane niemal 750
    mln zł odszkodowania od chińskiego Covecu za klęskę przy budowie A2 czy 150 mln zł na łatanie dziury po fatalnie
    przygotowanej ustawie żłobkowej. Itp. itd.
    – dlug publiczny = 400 mld pln za ostatnia kadencje Tuska. Pytanie: Jak Polska i Polacy maja ten dlug splacic?
    A moze maja corocznie splacac odsetki w nieskonczonosc i w ten sposob oddac wielokrotnosc tej kwoty?
    Czy to nie jest to samo co zadluzenie Gierka, ktory zmarl a my nadal splacalismy jego niemalejacy dlug ?
    – umozenia dla Rosjan = 1,2 mld pln
    – “ Pomoc “ dla Wloch – 6 mld euro = ok 27 mld zlotych oprocentowane na 0.5%, kiedy brane przez nas kredyty z
    MWF sa oprocentowane 5% rocznie. Strata = 4,5% z kwoty 27 mld zlotych = 1,215 mld zlotych w bloto.Rok w
    rok. Nie chcę też zastanawiać się jak i po co Polska ma dbać o kondycję waluty Euro, skoro jej nie ma ???
    – 100 tys urzednikow rocznie = 12 mld pln.
    – “rolowanie” polskiego dlugu ok 40 mld zlotych rok w rok.
    – najdrozszy gaz w Europie = 350$ za 1 tys m3 gdy Wlk Brytania placi 193$ za 1 tys m3 /Tusk skomentowal cyt “ ta
    umowa dobrze sluzy Polsce” Zdrowy rozsadek mowi ze – ta umowa do 2037r swietnie sluzy….. ROSJI !
    – Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził nową taryfę gazową dla PGNiG – poinformował dzisiaj prezes URE Marek
    Woszczyk. – Rachunek dla przeciętnego Kowalskiego wzrośnie o 7-10 procent – powiedział w radiu PiN Woszczyk.
    Gaz dla kuchenkowiczów – jak mówił prezes – podrożeje o 7,2 proc., dla kuchenkowiczów, którzy dogrzewają wodę
    do celów sanitarnych o 9-9,4 proc., a dla gospodarstw domowych ogrzewanych gazem o ponad 10 proc.
    – Podpisany przez Tuska pakiet klimatyczny weejdzie w zycie w 2013r i spowoduje wzrost cen pradu elektrycznego
    o 30 do 50%
    – zagraniczne banki w Polsce biją kolejne rekordy zysków w 2011r. – 15,7 mld zł., nie przekłada się automatycznie na
    nadwyżkę budżetową. Deficyt jak był tak jest, dodatkowo długi się ukrywa i tnie ważne wydatki. Zyski dywidendy i
    transfery wędrują za granicę. Ten roczny drenaż to co najmniej 50-60 mld zł. przy jednoczesnym co rocznym
    wzroście zadłużenia o 70-100 mld zł.
    – Polska w „roli głupca” na rynku walutowym. Już dawno utraciliśmy kontrolę nad polskim złotym. W ostatnich latach
    średnio takiego właśnie kapitału rocznie napływało do Polski od 20-25 mld euro. Ten właśnie pieniądz stał się
    destrukcyjny i toksyczny jak nigdy dotąd. Jedni o tym wiedza i się bronią, drudzy też wiedzą, a mimo to tworzą nad
    Wisłą istne eldorado dla polityki carry trade i spekulacji walutowej. Czego skutkiem są coraz częstsze interwencje
    walutowe NBP i BGK. Tylko w grudniu 2011r. – kosztowało nas to 5 mld zł. Nic dziwnego, że w 2 miesiące nowego
    roku nasz kraj pożyczył – czyli sprzedał papierów wartościowych i zadłużył się w rekordowym tempie wykonując 40
    proc. rocznego planu.
    – ponad 95 mld zlotych na Euro 2012. Stadion w Warszawie = 2 mld zlotych. Zamiast budowac zaklady pracy i
    wysokich technologii dajace miejsce pracy Polakom – wybudowali stadiony! Chociaż przeciętny Polak nie zobaczy
    na żywo żadnego meczu Euro 2012, dopłaci do każdego biletu ok. 12 tys. zł – wynika z raportu Instytutu Globalizacji.
    – 200 mln zotych corocznych odsetek od elastycznej lini kredytowej 30 mld euro, podpisanej przez Tuska z ktorej
    nie korzystamy. 200 milionow corocznie w bloto !!!
    – Podpisany przez Tuska “Eurofisc” umozliwi urzednikom Unii natychmiastowe !!! sprawdzenie twojego stanu
    posiadania w Polsce. Rozumiecie co to znaczy? Czy tez jest dla was za trudne??
    – Zakaz uzywania symboli panstwowych na dyplomach.
    – Zakaz uzywania symboli panstwowych poza okolicznosciami wyznaczonymi przez administracje panstwowa.
    – Zmiany w programie nauczania jezyka polskiego i historii.
    – próba usunięcia orzełka z dokumentów i koszulek sportowców.
    – próba zamontowania komunistycznego napisu w Stoczni Gdańskiej „Stocznia im. Lenina”.
    – próba powrotu do pomników radzieckich(Czterech śpiących,Ossowo,etc.)
    – Platforma zamyka corocznie ok 500 szkol !
    – Zamierzaja zamknac 122 sadow rejonowych.
    – Caly czas zamykaja dworce i linie kolejowe.
    – Likwidacja strazy gminnych i miejskich na terenie calego kraju.
    – Zmniejszenie prawie o 50% liczby kapelanow wojskowych – sposobem na zmniejszenie liczebnosci wojska ????.
    – podwyżka abonamentu RTV)
    – Chca nam zamknac oczy – Ustawa o tajemnicy panstwowej utajniajaca prace rzadu.
    – Chca nam zamknac usta – cenzura TV i Radia
    – Chca nam zamknac mozliwosc wyrazania naszego zdania – – Odmowa koncesji dla TV TRWAM /KRRiT i
    Komorowski – Dworak + Luft/
    – Chca nam uniemozliwic prywatny kontakt – ACTA, MSWiA za 170 mln zlotych w ciagu 36 miesiecy ma stworzyc
    system nadzoru nad anonimowymi sieciami internetowymi TOR i Proxy. Na razie zamiast ACTA bedziemy mieć
    INDECT. Gdy już sprawa ACTA przycichna, to PO je wprowadzi odpowiednie przepisy tylnymi drzwiami,
    tymczasem uprawnienia jakie dostal NIK pozwalaja calkowicie kontrolowac Iternet.
    – Pobiliśmy kolejny rekord: w 2011 r. tylko sama policja występowała o billingi Polaków 2 mln razy – stwierdza
    „Dziennik Gazeta Prawna”. Jak podkreśla dziennik, już dane za 2010 r. pokazywały, że jesteśmy najbardziej
    inwigilowanym narodem Europy. Wtedy podmiot uprawnione do występowania o dane telekomunikacyjne do
    operatorów komórkowych – policja, prokuratura i służby – sięgały po nie 1,3 mln razy.
    26.01.2012 – Tusk podpisuje ACTA /dziesiatki miliardow euro strat dla gospodarki/
    24.02.2012 – przerwanie programu budowy korwety Gawron. /Polska bez Marynarki Wojennej/
    02.03.2012 – PO poddaje w Sejmie pod glosowanie wniosek o sprzedaz Lotos-u Rosjanom. Wniosek zostaje odrzucony
    glosami PiS. Rosjanie sa juz wlascicielami najwiekszego polskiego dystrybutora gazu butlowego
    “Intergaz” Maja zakusy na polski sektor bankowy. Domyslacie sie co to znaczy??
    02.03.2012 – Tusk podpisuje “pakt fiskalny” co oznacza kontrole i zatwierdzanie polskich budzetow przez Niemcy.
    Premier Donald Tusk podpisał w Brukseli nie tylko pakt fiskalny, ale również protokół wykonawczy,
    dotyczący procedury stawiania państw łamiących postanowienia paktu przed Europejskim Trybunałem
    Sprawiedliwości. Przewiduje, że Trybunał Sprawiedliwości UE ma orzekać kary finansowe dla krajów,
    które nie wdrożą reguły wydatkowej. Kary w wysokości do 0,1 proc. PKB kraju zasilą przyszły fundusz
    ratunkowy dla Eurolandu. Pakt wzbudził gwałtowną krytykę opozycji jako ograniczenie suwerenności
    Polski w zamian za bezwartościowe prawo do przysłuchiwania się obradom państw strefy euro

    „Pensja minimalna brutto w lipcu 2010 r. ( w przeliczeniu: 1€ = 4,146986586057056zł.) :
    Belgia – 1 388€ = ok. 5756zł.
    Bułgaria – 123€ = ok. 510zł.
    Czechy – 311€ = ok. 1290zł.
    Estonia – 278€ = ok. 1153zł.
    Francja – 1 344€ = ok. 5573zł.
    Irlandia – 1 462€ = ok. 6063zł.
    Luksemburg – 1725€ = ok. 7154zł.
    Polska – 317,58€ = 1317zł.
    Słowacja – 308€ = ok. 1277zł.
    Turcja – 392€ = ok. 1626zł.
    Węgry – 257€= ok. 1066zł.
    Wielka Brytania – 1 169€ = ok. 4848zł.
    USA – 1024€ = ok. 4247zł.
    (W rankingu tym zajmujemy jakże zaszczytne 8 miejsce)

    Tylko w niektórych krajach UE minimalne wynagrodzenie jest zdefiniowane. W USA, Wlk. Brytanii i Irlandii występują stawki godzinowe. W styczniu 2009, 20 z 27 krajów Unii miało ustaloną stawkę minimalną, od 123€ w Bułgarii do 1642€ w Luksemburgu. W niektórych krajach, gdzie nie ma prawnie ustanowionej płacy minimalnej, występują minimalne stawki branżowe. Inaczej jest w USA, gdzie płace minimalne godzinowe pasują dokładnie do minimalnych kosztów utrzymania.

    W Niemczech, Austrii i krajach skandynawskich płaca minimalna jest zasadniczo pozostawiona w domenie autonomii układowej pracodawców i związków zawodowych.”

    „Ceny paliw na stacjach w naszym kraju są niższe niż większości krajów Europy. W ubiegłym tygodniu – według epetrol.pl – litr popularnej Pb95 kosztował średnio 5,12 zł. To zdecydowanie mniej niż w najdroższych: Norwegii (7,38 zł), Holandii (6,89 zł) i Belgii (6,69 zł). Jednak tu także różnica w zarobkach robi swoje. Holender za średnią pensję zatankuje ponad 2000 litrów. Polak nieco ponad 600 litrów.”

    I jak teraz wyznawcy Polski, w której żyje się wspaniale i godnie odpowiedzą ? Racja, mamy tańszą benzynę niż Norwegia, Holandia, Belgia, problem w tym, że oni ze swoimi zarobkami, mimo dużej ceny i tak kupią jej zdecydowanie więcej. 2000 litrów Holendra a 600 Polaka to chyba bardzo duża różnica?

    [b]a tak coś na deser…
    [/b]
    na temat błędów ortograficznych….

    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1333123245_by_jaju_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1333115372_by_nevx_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1333112655_by_SlevGreen_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1333003250_by_barmanick_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1332957013_by_tekto_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1332763325_by_Doknic_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1332870772_by_Elno_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1332832629_by_legolas1991_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1332782448_by_Yaroslao_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/1332766722_by_DrauG_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201204/1333274574_by_login4010_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1331642654_by_adamerr_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201109/1317129954_by_czizjusz_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1332504616_by_BrunetkaStar_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1332428763_by_dziki00_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1332366892_by_tds1974_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1332349809_by_glowa244_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1332327234_by_mentalistka_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1332172854_by_xsarphas_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1332035693_by_rumpelny_500.jpg[/img]
    [img]http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201203/1332248771_by_ligas5_500.jpg[/img]

  10. Tuptusia said

    http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/wam_2012_niekochana_01.html#1

    Tajemnice Męki Pańskiej

    1. WIECZERNIK
    18 — 28 lutego 1923 Pan Jezus do siostry Józefy Menendez

    A teraz, Józefo, zacznę od tego, że odsłonię ci uczucia, które przepełniały moje Serce, kiedy umywałem nogi moich Apostołów. Zgromadziłem ich dwunastu, żadnego nie wykluczając. Znajdował się tam i Jan, uczeń umiłowany, i Judasz, który miał wkrótce potem wydać Mnie moim wrogom. Powiem ci, dlaczego chciałem ich wszystkich zgromadzić i dlaczego zacząłem od umywania nóg.
    Zgromadziłem ich wszystkich dlatego, ponieważ nadeszła chwila, by Kościół mój ukazał się światu, a wszystkie owce ujrzały, że mają tylko jednego Pasterza.
    Chciałem także pokazać duszom, że nawet wtedy, gdy ciążą na nich największe grzechy, nie odmawiam im nigdy mojej łaski i nie oddzielam ich od tych, które miłuję w sposób szczególny. Moje Serce strzeże ich, i tak jednym jak i drugim, zależnie od ich stanu, udziela niezbędnej pomocy.
    Jakaż jednak była moja boleść, kiedy ujrzałem w osobie nieszczęsnego Judasza tyle dusz, które często gromadzić się będą u moich stóp i oczyszczać się będą w mojej krwi, a przecież dobrowolnie obiorą wieczne zatracenie. Chciałbym, aby zrozumiały, że będąc nawet w stanie grzechu, nie powinny oddalać się ode Mnie. Niech nie myślą, że nie ma już lekarstwa i że nigdy nie będą miłowane tak, jak dawniej. Nie, biedne dusze, nie takie są uczucia Boga, który ma wylać za was swoją krew.
    Przyjdźcie do Mnie wszystkie i nie lękajcie się, bo was kocham! Oczyszczę was w mojej krwi i staniecie się bielsze nad śnieg. Grzechy wasze utoną w wodzie, którą Ja sam was obmyję i nic nie zdoła z mego Serca wydrzeć miłości, jaką mam do was.
    Józefo, daj się dziś przeniknąć gorącym pragnieniem, aby wszystkie dusze, a zwłaszcza grzesznicy, obmyli się w wodzie pokuty, aby napełnili się uczuciami ufności, a nie lęku. Jestem bowiem Bogiem Miłosierdzia, zawsze gotowy przyjąć ich do mego Serca.
    Tu kończy się pierwsza wypowiedź Pana Jezusa. Józefa pisała szybko przez dwadzieścia minut.
    Tak — mówi dalej Pan Jezus.— Tu występują dwie rzeczy: nędza i miłość. Dzięki miłości wiele dusz odzyskuje tutaj życie, a dzięki nędzy, Bóg skierował swoje spojrzenie na tę gromadkę dusz.
    Powiem ci, dlaczego przed Ostatnią Wieczerzą chciałem umyć nogi moim Apostołom. Najpierw dlatego, aby dusze zrozumiały, jakiej czystości serca pragnę od nich, kiedy Mnie przyjmują w Najświętszym Sakramencie. Chciałem następnie przypomnieć tym, które miały nieszczęście upaść, że zawsze mogą odzyskać utraconą niewinność w sakramencie pokuty.
    Sam umyłem nogi Apostołom, aby ci, którzy poświęcają się pracom apostolskim, umieli zniżyć się za moim przykładem do grzeszników, do innych dusz, które ich pieczy zostały powierzone i aby odnosili się do nich z całą słodyczą.
    Przepasałem się prześcieradłem, aby im wskazać, że apostoł powinien się przepasać umartwieniem i żyć pełen zaparcia, jeśli skutecznie chce zdobywać dusze.
    Chciałem ich również nauczyć wzajemnej miłości, która zawsze jest gotowa obmyć winy bliźnich, to znaczy przysłonić je, wytłumaczyć, nigdy ich nie rozgłaszając.
    Wreszcie woda, którą wylewałem na nogi Apostołom, była obrazem trawiącej moje Serce gorliwości o zbawienie świata. Zbliżała się godzina odkupienia rodzaju ludzkiego i wtedy Serce moje nie mogło opanować gorliwości, a nieskończona miłość nie mogła pozwolić na to, aby ludzi zostawić sierotami. Chcąc więc dać im dowód miłości i pozostać z nimi aż do skończenia świata, postanowiłem stać się ich pokarmem, ich podporą, ich życiem — ich wszystkim.
    Ach, jakże pragnąłem, aby wszystkie dusze poznały uczucia mojego Serca i przejęły się miłością, która Mnie paliła, kiedy ustanawiałem w Wieczerniku Przenajświętszy Sakrament! Widziałem w tej chwili te wszystkie dusze, które w ciągu wieków miały znaleźć w moim Ciele pokarm izaspokoić swe pragnienie moją Krwią. Oglądałem Boskie owoce, które dzięki temu przyniosły. Ta krew niepokalana stała się dla wielu dusz posiewem czystości i dziewictwa! W iluż innych duszach rozpaliła ona płomień gorliwości i miłości! Ilu męczenników miłości stanęło w tej chwili przed moim Sercem i oczyma! Ile jest dusz, które popełniły liczne ciężkie grzechy, i osłabły wskutek silnych namiętności, a potem odzyskały siłę, pożywając Chleb mocnych!
    Któż przeniknie uczucia, które wtedy ogarnęły moje Serce? Uczucia radości, miłości i czułości; któż jednak równocześnie pojmie Jego gorycz?

  11. Józef Piotr said

    http://gazetawarszawska.com/

    Śmierć Bojownika.

    W związku z zapytaniami czy nierozumieniem sytuacji związanej ze śmiercią i pochowkiem śp. sędzi Marii Trzcińskiej, informujemy w skrócie:

    Sędzia Maria Trzcińska w trakcie swej pracy badawczej nad zbrodniami niemieckimi w Warszawie odkryła fakt istnienia KL Warschau. W obozie tym z ogromną i prawdziwą (a nie zmyśloną) komorą gazową, Niemcy zagazowali tam ponad 200.000 Polaków. Komora gazowa zlokalizowana była – znajduje się nadal w swoich szczątkach – na pograniczu dzielnic: Wola – Ochota.

    Nagłaśnianie faktu istnienia takiego obozu było i jest nie na rękę oszustom historycznym, którzy i tak mieli kłopoty z terminem “powstanie”. Jak wiemy, trzeba było się dużo namęczyć z szerzeniem kłamstwa polegającego na tym, aby termin “powstanie warszawskie” podkleić pod okoliczności związane z likwidacją getta żydowskiego w Warszawie, które to dwa różne fakty w żaden sposób nie mogą być ze sobą porównywane.

    Aby nie wprowadzać ryzyka ustawienia żydowskich strat w czasie II WS we właściwych proporcjach i świetle, poprzez zezwolenie na równoczesne pielęgnowanie pamięci o zbrodniach przeciw ludności Warszawy, uczyniono wszystko, aby sprawę wyciszyć.

    Oczywiście sprawa to człowiek, kiedy nie ma człowieka, nie sprawy.
    !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Ś.p Maria Trzcińska bardzo naraziła się wielu ludziom tzw. “poprawnym”, jednym z jej pierwszych wrogów czy wręcz prześladowców nota bene był były prezydenta m.st. Warszawy – Lech Kaczyński.
    !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Potem oczywiście nie było lepiej, ale gorzej. Stało się jasne to, że Sędzia jest osobą nie tylko uciążliwą, ale i niebezpieczną. Chodzi tu o dokumentację, która została zgromadzona w jej rękach. Dokumentacja ta ukazywała tak plany techniczne obozu, jego gigantycznej komory, jak i zawierała dokumenty exterminacji ludności w obozach.

    Papiery te były nie tylko niebezpieczne dla holocausterów, ale także i dla Sędzi samej. Była ona jedyną osobą, która te dokumenty znała i posiadała. Zamordowanie tego jedynego świadka i zniszczenie zbiorów, mogło być zamierzone.

    Ciało Marii Trzcińskiej zostało znalezione w jej mieszkaniu parę tygodni od wyliczonego momentu zgonu. Od czasu znalezienia zwłok do dnia pochówku minęło parę miesięcy. Wszystko wygląda na to, że losami zmarłej nikt się specjalnie nie zajmował. Nie jest wiadome to, czy sekcja zwłok była przeprowadzona prawidłowo, nie jest widome to, czy jej archiwa zostały nienaruszone lub czy dokonano inwentaryzacji. Drobne grono przyjaciół, pozbawione jakiejkolwiek iskry walki z okupantem, powątpiewa nawet i w to, czy spalone zwłoki były zwłokami Marii Trzcińskiej.

    Nie jest też wiadome również to (potwierdzone pisemnie), kto stał za decyzją zezwalającą na spalenie zwłok. Plotka głosi, że decyzję taką podjął proboszcz Parafii ks. prałat Józef Roman Maj. !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Na wideo, na cmentarzu, przy grobie widzimy i słyszymy księdza, który usprawiedliwia decyzję o spaleniu zwłok. Motywacją jest rozsadek oraz prawo, które nakazuje spalenie zwłok, o ile ciało zmarłego jest zdeformowane. Ksiądz stwierdza, że jest to decyzja mądra, rozumna.

    Otóż tak nie uważamy, gdyż Polska jest w stanie wojny. Od dnia 17 września 1939 roku Polska jest wyniszczana nie tylko przez czynnik zewnętrzne, (które pozornie ustały), ale i wroga wewnętrznego, którego agresja przybiera na sile.

    W państwie, które dopuszcza do wyniszczenia swej gospodarki, zniszczenia służby zdrowia, systemu obronnego, wypędzenia milionów swych obywateli na tułaczkę, nie jest miejscem, gdzie stosuje się “zdrowy rozum” lub “mądrość”, a to w rozumieniu dobra narodowego. Motywacja księdza jest mało zdroworozsądkowa.

    Zmarła była osoba cichą i samotną, a taki Lepper i krzykliwy, i potężny, a i tak padł ofiarą zbrodni aparatu państwa. Wyjaśniamy tu w skrócie, że Lepper został zamordowany przez MSW (Ministerstwo Spraw Wewnętrznych).
    Wniosek, taki można wysnuć na podstawie faktu znanego szerokiej publiczności, a dotyczącego zabójstwa więźnia zakładu karnego z ręki naczelnika tegoż więzienia.
    Naczelnik wziął nóż, poszedł do celi z bezbronnym więźniem i tam go zaszlachtował. Naczelnik doznał nagłego ataku choroby umysłowej – naturalnie. Prawda jednak jest taka, ze więzień ten został zwerbowany przez funkcjonariuszy MSW w Warszawie na “likwidatora” Leppera. Funkcjonariusze ci wielokrotnie jeździli do więźnia, wyciągali go z celi i przygotowywali do zadania. Kiedy jednak – na przepustce, do której nie miał prawa, a o czym wiedzieli wszyscy współwięźniowie – skrytobójca nie wykonał zadania, sam został zamordowany przez aparat państwowy tzn. okupanta. Funkcjonariusz MSW przyszedł do celi i zarżnął więźnia, bo ten był niewygodny.

    Spalenie zwłok Leppera oznaczałoby zniszczenie możliwości ew. weryfikacji pierwotnej sekcji zwłok, a która nie była przeprowadzona prawidłowo.

    Śp. Maria Trzcińska została znaleziona w pozycji siedzącej z ręką podniesiona do góry, tak jakby chciała się bronić. Starsza osoba mogła być bardzo łatwo uduszona poduszką przy wstępnym podaniu jakiegoś środka oszałamiającego. Zarówno jedno, jak drugie nie może być już zweryfikowane.

    Okoliczność zatem związana ze śmiercią jak i forma pochowku jest wysoce niepokojąca, chociaż wpisująca się w normę rzekomych “mądrości i rozsądku”.

    http://gazetawarszawska.com/2012/03/29/czy-to-pomnik-byl-przyczyna-smierci/

    Odsłuchajmy wideo – link – powyżej, tam Sędzia Maria Trzcińska mówi wyraźnie o tych , którym przeszkadzała.

    Tylko obecnym “polakom” nic nie przeszkadza i dobrze jest, a to ogromna część społeczeństwa.

    (-)Red.

    Spalenie trupa Bohaterki
    i zemsta
    i zniszczenie dowodów ewentualnego zabójstwa.

    Maria Trzcinska

    http://gazetawarszawska.com/2012/03/31/5900/

    • Józef Piotr said

      Wpisuję z powyższego wyrywek jeszcze raz po to aby zapamiętywać. Bo czasy nie są takie proste .
      A zmyleń dalekich od dobra jest wiele.

      Uważać też trzeba i oceniać CZYNY !!
      ***************************************
      Bo po czynach ICH POZNACIE!!!
      ……………….Oczywiście sprawa to człowiek, kiedy nie ma człowieka, nie sprawy.
      !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
      Ś.p Maria Trzcińska bardzo naraziła się wielu ludziom tzw. “poprawnym”, jednym z jej pierwszych wrogów czy wręcz prześladowców nota bene był były prezydenta m.st. Warszawy – Lech Kaczyński.
      !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
      Potem oczywiście ………..
      ********************************************

      Okragły stół i opozycja koncesjonowana.

      O Nasz Biedny NARODZIE !

  12. ignatianka said

    Ciekawe informacje, n w o działania
    „Watykańska konspiracja ONZtu
    Ostatnio głośno się zrobiło o kazaniu pewnego hiszpańskiego biskupa, Demetrio Fernándeza, sprzed roku. Pod koniec 2010 biskup stwierdził (Google Translate na angielski), że dowiedział się od papieskiego odpowiednika ministra ds. rodziny, że ONZ uczestniczy w ogólnoświatowym spisku.

    Poprzez uczenie i rozpowszechnianie informacji o homoseksualizmie chcą wyprać mózgi ludziom i uczynić połowę populacji Ziemi homoseksualną. Po co? Tego już biskup nie powiedział.”

    http://blog.ienvyparanoids.pl/2012/01/watykanska-konspiracja-onztu.html

    • Bogdan said

      Martini – wstrząsnął, namieszał
      Nie jest niczym złym, że zamiast przypadkowych stosunków między mężczyznami, ludzie wchodzą w związki bardziej stabilne. Państwo może uznawać takie związki.

      Czyje to słowa? Nie, nie Roberta Biedronia! Palikota też nie. Wypowiedział je duchowny.
      Szymon Niemiec to żaden duchowny.
      Padły one z ust kardynała Carlo Martiniego.

      W swojej pracy “Credere e conoscere” kard. Martini jasno i wyraźnie stwierdza, że nie zgadza się katolicką nauką. Powyższe słowa są tego żywym przykładem. Dodaje jeszcze, że “nie można dyskryminować innych (niż heteroseksualne – przyp. M.O) typów związków.” I to pisze książę Kościoła.

      Nasuwa się kilka wniosków:

      Trudno teraz odmówić racji o. Gabrielowi Amorthowi – egzorcyście papieskiemu, który stwierdził, iż “w Kościele czuć swąd szatana” a nawet wśród kardynałów są sataniści.
      Trudno teraz odmówić racji ks. Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu, który stwierdził, iż “w Kościele jest wielkie lobby homoseksualne”.
      Trzeba zapłakać nad faktem, iż kard. Martini jest papabile (kandydatem na stanowisko papieża) dla wielu katolickich modernistów (wciąż zastanawiam się, czy to nie jest aby oksymoron) typu miłośnicy neokatechumenatu.
      Kardynał Martini – w odróżnieniu od przebrzydłych (TFU!) lefebrystów – jest w “pełnej łączności”, więc mało prawdopodobne, żeby musiał się ze swoich idiotycznych wypowiedzi tłumaczyć.
      Nie pozostaje nam nic innego jak chwycić za różańce i pomodlić się za kard. Martiniego – coby przed swoim spotkaniem z pierwszym papieżem zdążył się nawrócić i odbyć pokutę.
      Całe szczęście Kościół to opoka, której bramy piekielne nie przemogą.

      Za http://www.lifesitenews.com/
      http://mateuszochman.com/

      Uwaga laika: wyrażenie “katolicki modernista” jest oczywiście takim samym oksymoronem, jak “lewicowy prawicowiec”. To jest jasne dla każdego, kto bodaj trochę poznał nauki papieży przedsoborowych. Rzecz w tym, że mało kto je zna, a Kościół dla większości wiernych zaczyna się dopiero od II Soboru Watykańskiego, zaś czasy dawniejsze to średniowiecze, zacofanie, brak ekumenizmu i antysemityzm. – admin.

  13. KRYSTYNA said

    Dom smagany wiatrem – Powieść watykańska

    Fragmenty.

    Dedykowane papieżowi Piusowi V na cześć Maryi Królowej Różańca Świętego

    Prolog historyczny
    Zwiastuny końca

    1957

    Mężowie stanu szkoleni w surowych czasach i w warunkach bezwzględnej międzynarodowej rywalizacji finansowej i gospodarczej nie są podatni na uleganie złym czy dobrym znakom. A jednak czekające ich dzisiaj przedsięwzięcie było tak obiecujące, że sześciu ministrów spraw zagranicznych zgromadzonych w Rzymie owego 25 marca 1957 r. czuło namacalnie, iż wszystko dokoła – całe to miasto z jego niewzruszonym centralizmem pierwszego miasta Europy, rześki wiaterek, czyste niebo, pogodny nastrój tego szczególnego dnia – tchnie błogosławieństwem pod adresem tych, którzy kładą podwaliny pod nowy gmach narodów.

    Tych sześciu mężczyzn i ich rządy, partnerów w tworzeniu nowej Europy, która zmiecie ze sceny wojowniczy nacjonalizm, tylekroć dzielący starożytny obszar, ożywiała ta sama wiara. Oto otwierają przed swymi krajami szerokie horyzonty ekonomiczne i wyższe cele polityczne, o jakich nikt do tej pory nawet nie marzył: zebrali się tu, by podpisać Traktat Rzymski. Zamierzali powołać do życia Europejską Wspólnotę Gospodarczą.
    W ich stolicach ludzie mieli w pamięci tylko śmierć i zniszczenie. Zaledwie rok temu Sowieci potwierdzili swój ekspansjonizm, topiąc we krwi powstanie na Węgrzech. Każdego dnia sowieckie oddziały pancerne mogły runąć na Europę. Nikt się nie łudził, że USA z ich planem Marshalla wezmą na siebie na stałe ciężar budowania nowej Europy. Żaden rząd europejski nie chciał znaleźć się w żelaznym uścisku USA i ZSRR, których rywalizacja mogła się tylko pogłębić w nadchodzących dziesięcioleciach.

    Jakby wdrażając się do zgodnego działania, ministrowie jeden po drugim podpisali się pod dokumentem jako twórcy EWG. Trzech reprezentantów narodów Beneluksu zrobiło to dlatego, że Belgia, Holandia i Luksemburg, kluczowe kraje nowej wspólnoty, wypróbowały już i uznały za słuszną, w każdym razie za dostatecznie słuszną, ideę nowej Europy. Minister reprezentujący Francję podpisał dokument w imieniu kraju, który miał stać się bijącym sercem nowej Europy, tak jak był zawsze sercem starej. Włoch – dlatego, że kraj ten był żywą duszą Europy. Niemiec Zachodnich dlatego, że świat wreszcie przestanie patrzeć z ukosa na ten kraj.

    Tak tedy narodziła się Wspólnota Europejska. Były toasty na cześć geopolitycznych wizjonerów, dzięki którym ten dzień mógł się ziścić: Roberta Schumana i Jeana Monneta z Francji, Konrada Adenauera z Niemiec, Paula-Henriego Spaaka z Belgii. I wszyscy składali sobie gratulacje. Niedługo Dania, Irlandia i Anglia dostrzegą mądrość nowego przedsięwzięcia, a po nich – przy odrobinie ciepłej pomocy – przyłączą się Grecja, Portugalia i Hiszpania. Oczywiście pozostawał problem utrzymania Sowietów w ryzach. No i kwestia znalezienia nowego środka ciężkości. Lecz jedno nie ulegało wątpliwości: jeśli Europa miała przeżyć, EWG musiała stać się jdej kołem napędowym.

    A kiedy już odfajkowano podpisy, pieczęcie i toasty, przyszła pora na specyficznie rzymski ceremoniał i przywilej polityków: audiencję u ponad osiemdziesięcioletniego papieża w Pałacu Apostolskim na Wzgórzu Watykańskim.

    Siedząc na tradycyjnym tronie papieskim, otoczony całą ceremonialną pompą, Jego Świątobliwość Pius XII przyjął sześciu ministrów i osoby towarzyszące z uśmiechem na twarzy. Powitanie było serdeczne, a wypowiedzi papieża krótkie. Cechowała go postawa dziedzicznego właściciela i rezydenta rozległych włości, udzielającego wskazówek nowo przybyłym i pragnącym się osiedlić w jego dziedzinach petentom.
    Europa – przypomniał Ojciec Święty – miała swoje chwile wielkości, gdy wspólna wiara ożywiała serca jej mieszkańców. Europa – podkreślił z naciskiem – mogłaby na nowo zyskać geopolityczne znaczenie, odnowiona i odświętnie wystrojona, gdyby udało jej się stworzyć nowe serce. Europa – oświadczył – mogłaby na nowo wykuć boską, wspólną i wiążącą wiarę.
    Ministrowie żachnęli się w duchu.

    Pius XII wskazał na największą trudność, przed jaką stanęła EWG w chwili narodzin. Słowa papieża kryły w sobie ostrzeżenie, że ani socjalizm demokratyczny, ani demokracja kapitalistyczna, ani perspektywa dobrobytu czy mistycznej „Europy” humanistów nie może być siłą napędową ich wymarzonego projektu. W praktyce ich nowej Europie brakowało garejącego centrum, najwyższej siły lub zasady mogącej związać ją w jedno i popchnąć do przodu. Ich Europie brakowało tego, co miał ten papież, czym był ten papież.

    Wygłosiwszy swoje orędzie, papież uczynił w powietrzu trzy krzyże jako tradycyjne błogosławieństwo papieskie. Kilku dyplomatów uklękło, kilku z tych, którzy zachowali postawę stojącą, skłoniło głowy. Nie byli jednak w stanie podzielić wiary papieża w kojący balsam Boga, którego był Namiestnikiem na ziemi, lub uznać, że ten balsam to jedyny czynnik spajający, który mógł uleczyć duszę świata. Ale nie potrafili przyznać się do tego, że same traktaty gospodarcze i polityczne nie są w stanie spoić serc i umysłów ludzkości.

    Patrząc na kruchą postać starca, mogli jedynie zazdrościć temu samotnemu dostojnikowi na papieskim tronie. Albowiem – jak to później ujął Belg Paul-Henri Spaak – stał on na czele globalnej organizacji, lecz był kimś niż jej obieralnym reprezentantem. Był posiadaczem jej mocy. Był jej środkiem ciężkości.

    _________________
    „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy” Laudate omnes gentes, laudate Dominum.. Nie być pysznym – (św. Benedykt, Reguła, IV.34)

    KRÓLUJ NAM CHRYSTE ! ! !

    • KRYSTYNA said

      Tomasz Stępień

      Ostatnia książka ks. Martina, Windswept House „Dom smagany wiatrem” (1996), jest bodaj najważniejsza w całej jego działalności pisarskiej. Jest też chyba najbardziej szokująca: zaczyna się realistycznym opisem satanistycznego rytuału intronizacji Księcia Piekła, Lucyfera, który miał mieć miejsce w… kaplicy św. Pawła w Watykanie, 29 czerwca 1963 r., zaledwie tydzień po koronacji Pawła VI!3. W licznych wywiadach ks. Martin z całą mocą powtarzał: „Tak, to prawda. Te rzeczy miały miejsce. Znam nazwiska, i wiele osób z Watykanu również je zna”. Po takich rewelacjach, choć podanych w formie beletrystycznej, trudno się właściwie dziwić, że Windswept House był przyjmowany z niedowierzaniem, a w USA, chociaż wydany przez znaną oficynę „Doubleday”, pominięty milczeniem przez oficjalne media. Ks. Fiore, pisząc dla „Catholic Family News” w czerwcu 1996 r. recenzję tej książki, wyraził się, że jest to „powieść, w której rzeczywiste osoby i wydarzenia są zamaskowane w postaci fikcji literackiej”.

      Nawet niezwiązani z Kościołem krytycy zarzucali ks. Martinowi niekatolicki, czy wręcz antykatolicki wydźwięk jego powieści, zaludnionej cynicznymi dostojnikami, zupełnie nie po chrześcijańsku walczącymi o władzę, tajnymi lożami masońskimi, biskupami kontaktującymi się z mafią i wywiadami, kręgami satanistów i pedofilów otaczającymi Papieża. Odpowiadając na te zarzuty, w jednej z audycji radiowych Malachi Martin odparł: „Z teologicznego punktu widzenia (…), przybyliśmy do miejsca, kiedy musimy nazwać czarne czarnym, nawet jeśli jest to zgodne z opiniami, które zawsze wyrażali nasi krytycy i wrogowie”. Jego zamiarem było, aby Windswept House stał się orężem w rękach konserwatywnych katolików. http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/230

  14. Józef Piotr said

    TAKIE RZECZY TEŻ MAJĄ MIEJSCE! smutne to i prawdziwe.
    Ale żeby do tego dochodziło? POZOSTAJE NADZIEJA W SKALE NA KTÓREJ ZBUDOWANY ZOSTAŁ KOŚCIÓŁ!
    Tacy to dopiero krzyżują Chrystusa!

    Martini – wstrząsnął, namieszał

  15. Józef Piotr said

    Najbardziej aktualny temat!
    W tym są filmy o Niedzieli Palmowej. Godne dzisiaj do obejrzenia
    http://sanctus.pl/index.php?grupa=1&podgrupa=235&doc=171
    I jeszcze:

  16. KRYSTYNA said

    KAZANIE KS .PIOTRA NATANKA Z 31.03.

    http://gloria.tv/?media=273837

    KRÓLUJ NAM CHRYSTE ! ! !

  17. Agnes said

    Droga krzyżowa (na podstawie Hymnu o miłości św. Pawła) i Rozważania Drogi krzyżowej zaczerpnięto z: ks. Bogusław Zeman SSP, w: Krzyż Chrystusa, szkoła miłości. Droga Krzyżowa, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 1999

    Wprowadzenie

    „Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, lecz nie miałbym miłości,
    stałbym się jak brzęcząca miedź lub cymbał dźwięczący.
    Gdybym posiadał dar prorokowania
    i poznał wszystkie tajemnice i wszelką wiedzę,
    a wiarę miałbym taką, że góry bym przenosił,
    lecz nie miałbym miłości, byłbym niczym.
    Gdybym też rozdał wszystko, co posiadam
    i szczycił się tym, że wydałem własne ciało,
    a nie miałbym miłości, niczego bym nie zyskał” (IKor 13,1-3).
    Nawet najbardziej heroiczny czyn nic nie znaczy bez miłości. Ona jest sensem dobra i ofiary. Ona jest miarą naszego człowieczeństwa i gwarantem udziału w życiu Boga.
    Przychodzimy do Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego, aby doświadczyć Jego Miłości i nauczyć się, że nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś oddaje swoje życie (por. J 15, 13). Jezus ukochał nas taką właśnie miłością.

    Stacja I. JEZUS skazany na śmierć – Miłość jest prawdą

    Uczeni w Prawie i faryzeusze wydali wyrok. Jezus stał się zbyt popularny i wpływowy; zagrażał ich pozycji społecznej. Nieraz demaskował ich obłudę i fałszywą moralność, w której skrupulatne wypełnianie przepisów Prawa nie wypływało z głębi serca kochającego Boga. Podburzony tłum wydał wyrok, bo ktoś powiedział, że należy zabić Nazarejczyka. A w tłumie nie trzeba przecież samemu podejmować decyzji, opowiadać się za prawdą. Zawsze zrobi to ktoś inny. W tłumie łatwiej jest krzyczeć, jak wszyscy, że niewinny jest winien, a zbrodniarz to anioł. Piłat wydał wyrok? Przecież umył ręce na znak, że nie ponosi odpowiedzialności za wyrok skazujący. Woda obmyła jednak tylko ręce. W duszy pozostało znamię decyzji o utrzymaniu posady za cenę śmierci Niewinnego.
    A Jezus stał pokorny, bo znał prawdę swojej miłości: nie zazdrościł * wpływów, nie chwalił się dobrem które czynił, nie wynosił się swoją królewską godnością.
    Jezu niesłusznie skazany naucz mnie, że miłość nawet wobec kłamliwych oskarżycieli nie zazdrości, nie przechwala się, nie jest zarozumiała.

    Stacja II. JEZUS bierze krzyż – Miłość wszystko okrywa milczeniem

    Jezus przyjmuje krzyż: zwykły, ciężki, szorstki, twardy… Jak miłość, która nie jest przelotna, na chwilę, tylko dla przyjemności; jak miłość w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli, aż do śmierci. Jezus krzyż przyjmuje i mówi: „Tak kocham – wiernie i bez sprzeciwów, gdy boli”. On krzyża nie zrzuca na cudze ramiona, lecz w milczeniu bierze go na siebie. Chce mieć w nim pełny udział. Bo nie ten kocha prawdziwie, kto jest krzykliwym widzem miłości, a w trudnej chwili może ją „wyłączyć”. Miłość krzyża się nie boi, bo krzyż – to jej drugie imię.
    Jezu, z cichą zgodą krzyż przyjmujący, rozpal w nas miłość, która wszystko okrywa milczeniem.

    Stacja III. Pierwszy upadek – Miłość wszystkiemu ufa

    Jezus podjął krzyż. Ruszył drogą ku Golgocie, lecz nie uszedł daleko. Upadł. Schylił się tak boleśnie, aby podnieść z ziemi wszystkie miłości leżące na bruku: miłości porzucone, ostygłe; miłości chore i ślepe; miłości skrzywdzone i te krzywdzące; miłości zniewalające i okrutne przez zazdrość… Jezus nie brzydzi się żadną z nich – wszystkie przytula do krzyża i podnosi z ziemi.
    W każdej niedoskonałej miłości jest przecież jakaś tęsknota, aby być tą jedyną, prawdziwą, do końca. Jezus zbiera wszystkie te tęsknoty, podnosi z szacunkiem jak okruchy chleba. Powstaje z krzyżem peł¬nym ułomnych ludzkich miłości, bo chce je obmyć i uzdrowić; chce je zanurzyć w źródle, które tryska z Jego serca. Miłość na Golgocie zwycięży, a w niej zwycięży każdy okruch miłości, w którą człowiek wierzy.
    Jezu, Królu miłości, nawet w porażce niosę do Ciebie moją chorą mi¬łość, bo miłość wszystkiemu ufa.

    Stacja IV. JEZUS spotyka Matkę – Miłość wszystko przetrzyma

    Któż lepiej nauczy miłości niż matka? Jezus spełnia na krzyżowe} drodze tę miłość, której Mistrzynią była Mu na ziemi Maryja. Stąd komunia serc, stąd miłość aż do krzyża, do krwi. Zjednoczenie Matki i Syna w cierpieniu opiera się najogromnym sza¬cunku. Maryja cierpi z Synem, chciałaby Mu odjąć bólu, lecz szanuje prawo Syna do cierpienia. Godzi się z wolą Bożą, która przewidziała mękę i śmierć Jezusa dla zbawienia świata. Matka jest obecna przy cierpiącym Synu. W tej miłującej obecności dojrzewa owoc zbawienia. Trudno zgodzić się na cierpienie kogoś bliskiego. Robimy wszystko, aby oddalić od niego ból. I tak trzeba. Bywają jednak cierpienia, do których każdy ma prawo, bo bez nich nie dojrzeje, nie zrozumie, nie wzrośnie… Wtedy trzeba zgodzić się na nie i miłującą obecno-1 ścią towarzyszyć cierpiącemu, aż dojrzeje w nim owoc zbawienia.
    Jezu, nie proszę byś mnie i moim bliskim ujął koniecznego cierpienia. Proszę o miłość, która wszystko przetrzyma.

    Stacja V. Szymon pomaga nieść krzyż – Miłość jest szlachetna

    Szymon z Cyreny nie planował udziału w pochodzie skazańców. Trzeba było go aż zmusić, aby pomógł Jezusowi. Trudno się dziwić, bo któż chciałby pomagać zbrodniarzowi? Czy Szymon wiedział, że Jezus jest niewinny? Może bał się, że ludzkie języki na zawsze połączą go z tym Skazańcem…
    Czy wolno pomagać złoczyńcy, świadczyć miłość krzywdzicielowi? A może ten, komu wahamy się pomóc, bo został okrzyknięty wino¬wajcą, w rzeczywistości jest ofiarą, jak Jezus? Jakiego przymuszenia połrzeba, aby zdobyć się na dobro?
    Jezu, nie chcę rozsądzać kto winien, a kto nie. Abym nie bał się kochać odrzuconych, rozpal we mnie miłość, która jest szlachetna.

    Stacja VI. Weronika ociera Twarz JEZUSA – Miłość nie szuka siebie

    Weronika ujrzała człowieka, który cierpi. Nie dbając o własne bez¬pieczeństwo, chustą odważnej miłości otarła twarz Jezusowi. Miłość żyje, kiedy jest wyrażana, kiedy jest okazywana odważnie. Miłość zawsze prowadzi od siebie do drugiej osoby, zawsze jest darem z siebie. Nigdy nie przywłaszcza sobie prawa do kogoś. Miłość odważna w okazywaniu, maluje w sercu oblicze osoby kochanej, jak twarz Jezusa utrwaliła się na chuście Weroniki. Bóg nosi w swoim sercu oblicze ludzkości, umiłował nas przecież odważnie: aż do krzyża swojego Syna, aż do Jego śmierci.
    Jezu, który nosisz w sercu moje oblicze, naucz mnie odwagi Weroniki; naucz mnie miłości, która nie szuka siebie.

    Stacja VII. Drugi upadek – Miłość jest cierpliwa

    Jezus znowu upada, lecz także kolejny raz powstaje. Ile upadków, tyle podźwignięć z ziemi; ile porażek, tyle decyzji, aby iść dalej; ile zagubień, tyle powrotów. Skąd brać siły do takiego życia? Tylko miłość jest wystarczająco cierpliwa. Ona nie notuje ilości popełnionych błędów, ani nie określa limitu powrotów. Taką miłością kocha nas Bóg.
    Jezus powstający z kolejnego upadku uczy także cierpliwej miłości do siebie samego. Ghoć upadam, nie jestem przecież swoim upadkiem. Zawsze mogę powstać, zawrócić, iść dalej… Bóg daje mi łaskę, bym powstał; zawsze daje mi kolejną szansę. Dlaczego więc sam sobie miałbym tej szansy odmówić?
    Jezu wytrwały w powstawaniu, wlej we mnie wiarę w miłość Boga, który zawsze przygarnia powracających; pomóż mi tak kochać siebie samego, bym nigdy nie odbierał sobie prawa do powstania z kolejnego upadku. Przecież miłość jest cierpliwa.

    Stacja VIII. JEZUS pociesza płaczące niewiasty – Miłość nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz raduje się prawdą

    Jezus spotkał na drodze krzyżowej kobiety, które płakały nad dokonującą się niesprawiedliwością. Współczuły Skazańcowi i Jezus z pewnością docenił ten odruch ludzkiej solidarności. Jednak samo współczucie nie jest jeszcze miłością. Nie ten kocha prawdziwie, kto tylko łzy wylewa. Miłość cierpi z powodu niesprawiedliwości, lecz jednocześnie prowadzi do prawdy, która wyzwala. Miłość szuka prawdziwego dobra, nie samej tylko pociechy. Jezus podczas swej męki okazuje płaczącym kobietom miłość, która jest prawdą. Mówi, że należy płakać nad ubóstwem własnego serca; wylewać łzy skruchy nad życiem, które nie dostrzega prawdy o sobie; współczuć nędzy, która wzrusza się losem biedaków, by uciec od poznania stanu własnej duszy.
    Jezu, kochający człowieka prawdziwie, daj memu sercu oczy patrzące z miłością, która nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz raduje się prawdą.

    Stacja IX. Trzeci upadek – Miłość nigdy nie ustaje

    Kolejny upadek Jezusa, kolejna bolesna porażka. Oto leży na ziemi zdruzgotany miłością, lecz nie zniechęcony.
    Trudna jest miłość wierna – chwila po chwili. Ciężka jest miłość nieodwzajemniona. Zniechęca bardzo – miłość samotna. Powala na ziemię – miłość zraniona. Jezus upadając, nie ginie jednak pod ciężarem krzyża. Miłość przywiodła Go na drogę krzyżową i miłość staje się siłą, aby mógł dojść na Golgotę. Ta sama miłość, która dru-zgocze, czyni Go mocnym, aby pójść dalej. Jezus powstaje właśnie dlatego, że kocha. I idzie, by ukochać do końca. Jezu, pomóż mi w zniechęceniach czerpać siłę z miłości, która nigdy nie ustaje.

    Stacja X. JEZUS z szat obnażony – Miłość nie postępuje nieprzyzwoicie

    Na szczycie Golgoty Jezus dopełnia swojej ofiary. Żołnierze zdzierają z Niego szaty. Nadszedł czas, aby na ołtarzu miłości złożyć nawet ludzką godność i wyzbyć się prawa do czci przynależnej każdemu. Jezus godzi się na to, bo chce odkupić wszystkie grzechy i krzywdy świata. Bierze więc na siebie każdy brak miłości i szacunku, każdą podeptaną godność. One właśnie są haniebną nagością ludzkości. Zaradzić jej może jedynie miłość – czysty dar z siebie. Jezus oddaje siebie do końca, aby okryć tę nagość świata, bo miłość przywraca utraconą godność.Jezu, Obrońco naszego człowieczeństwa, niech wszyscy ludzie uwierzą, że miłość nie postępuje nieprzyzwoicie.

    Stacja XI. JEZUS do krzyża przybity – Miłość nie wybucha gniewem

    Jezus pozwala przybić się do krzyża. Nie dochodzi swoich praw, nie buntuje się, nie przeklina swoich krzywdzicieli. Miłość pozwala się ukrzyżować, bo wierzy w swoje ostateczne zwycięstwo. Cierpienie odbiera nam siły, stajemy się rozdrażnieni, łatwo nas zdenerwować. Ból przybijanego do krzyża Jezusa, który nie pała nienawiścią do oprawców, zmusza nas do postawienia sobie pytania: skąd bierze siły, by tak znosić cierpienie? Odpowiedź jest wciąż ta sama: bo kocha. Miłość daje Mu siły, aby bez buntu przyjąć cierpienie. Miłość – także do tych, którzy Go krzyżują. W miłości nie ma pragnienia zemsty, odwetu.
    Jezu, pokorny w czasie krzyżowania, niechaj cierpiący odnajdują siłę w miłości, która nie wybucha gniewem.

    Stacja XII. Śmierć na krzyżu – Miłość wszystkiemu wierzy

    Jezus umiera na krzyżu. Zawieszony nad ziemią – jako wyklęty z ludzkiego rodu i jeszcze nie w niebie – bo śmierć zwleka. Pomiędzy ziemią a niebem – samotny. Już wszystko dokonał, aby przekonać świat o miłości Ojca. Wszystko już ofiarował: uniżenie Boga, gdy stał się Człowiekiem, życie wypełnione głoszeniem dobrej nowiny, swoje Ciało i Krew w Wieczerniku i podczas męki, Matkę swoją… Teraz także oddaje własnego ducha, składając go w ręce Ojca dla życia każdego człowieka.
    Jezus jest hojnym dawcą, nie liczy się z kosztami. Rozdaje swoją miłość bez żyrantów, bez poręczeń majątkowych. Bóg kocha za darmo i wierzy w człowieka, że przyjmie tę miłość, że tę miłość pokocha.
    Jezu umierający, pomóż mi przyjąć dar Twego zbawienia. Niech spełni się miłość, która wszystkiemu wierzy.

    Stacja XIII. Zdjęcie z krzyża – Miłość nie liczy doznanych krzywd

    Ciało Jezusa zdjęto z krzyża i oddano Matce. Maryja, tuląc martwe¬go Syna dopełnia „fiat” wypowiedziane kiedyś w Nazarecie. „Niech mi się stanie według twego słowa” – Służebnica Pańska w zwiasto¬waniu, Służebnica Pańska wobec śmierci Syna. Zawsze zachowująca w swym sercu Boże dzieła: te radosne i te bolesne; zachowująca w sercu, bez prowadzenia rachunku swoich zasług i boleści; rozwa¬żająca je w swoim sercu, bez pychy z powodu swojego wyniesienia i bez upominania się o wynagrodzenie za cierpienia. Miłość nie prowadzi rachunkowości, zawsze jest dawaniem.
    Matko nad zwłokami Syna, niechaj bez zastrzeżeń przyjmę prawdę, że miłość nie liczy doznanych krzywd.

    Stacja XIV. Złożenie do grobu – Miłość potrafi oczekiwać

    Martwego Jezusa namaszczono niedokładnie i pogrzebano w po-śpiechu. Zatoczony kamień zakończył długą mękę i krótki pogrzeb. Taki koniec drogi Jezusa ujrzały ludzkie oczy. Ale oczy człowieka nie widzą dokładnie, dostrzegają jedynie skrawek rzeczywistości, nie są w stanie uchwycić doskonałości.
    Bóg w grobie – absurd, który był rzeczywistością. Bóg w grobie – absurd, który jest wykrzyknikiem: Uważaj, człowieku! Nie wszystko rozumiesz, nie dostrzegasz wszystkiego!
    Życie wielokrotnie stawia nas wobec takich wykrzykników: śmierć dziecka, cierpienie niewinnych… Tylko miłość, która umie czekać, będzie świadkiem zmartwychwstania. Tylko miłość, która umie czekać, pozna prawdę o rzeczach niepojętych i wydarzeniach niezrozumiałych. Bóg w grobie – to jeszcze nie koniec.
    Jezu, Tajemnico skalnej pieczary, daj mi miłość większą od niedowidzenia mej wiary. Bo „kiedy nadejdzie, to, co doskonałe, zaniknie to, co częściowe. Teraz widzimy jak w zwierciadle, niewyraźnie, potem będziemy oglądać twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, potem poznam tak, jak sam zostałem poznany” (IKor 13, 10.12).

    JEZU, Tajemnico skalnej pieczary, daj mi miłość większą od niedowidzenia mej wiary. Bo „kiedy nadejdzie, to, co doskonałe, zaniknie to co częściowe.
    Teraz widzimy jak w zwierciadle, niewyraźnie,
    potem będziemy oglądać twarzą w twarz.
    Teraz poznaję po części,
    potem poznam tak, jak sam zostałem poznany” (w. 10.12).

    Panie Jezu, rozważanie Twojej męki i śmierci jest zawsze szkołą miłości. Pomóż mi do niej dorastać. Pomóż mi wierzyć i odczuć, że to z miłości do mnie oddałeś swoje życie. Napełnij mnie nadzieją, że odwieczna miłość Trójcy Świętej stanie się moim udziałem w wieczności.
    Dziękuję Ci, Jezu, za Twoją miłość. Chcę odpowiedzieć na nią miłością. „Teraz więc trwają wiara, nadzieja i miłość – te trzy. Z nich zaś największa jest miłość” (IKor 13,13). A potem, w wieczności, pozostanie już tylko Miłość.

  18. Józef Piotr said

    • Przemysław said

      1 kwietnia 2012 r.
      Szósta Niedziela Wielkiego Postu
      Niedziela Palmowa
      Msza Niedzieli Palmowej zawiera trzy czytania, które należy wykonać, jeżeli nie przemawiają przeciw temu względy duszpasterskie. Wśród czytań najważniejszy jest opis Męki Pańskiej. Jeżeli okoliczności przemawiają za skróceniem liturgii słowa w Mszach z ludem, kapłan biorąc pod uwagę charakter zgromadzenia wiernych, może zarządzić:
      a) albo odczytanie tylko jednej z dwóch lekcji poprzedzających ewangelię i Męki Pańskiej,
      b) albo tylko Męki Pańskiej; jeżeli konieczność tego wymaga, można odczytać Mękę Pańską w formie skróconej.
      W Mszach bez ludu obowiązują trzy czytania.

      Ewangelia: Mk 11, 1-10 Wjazd Jezusa do Jerozolimy
      lub: J 12, 12-16 Wjazd Jezusa do Jerozolimy
      Pierwsze czytanie: Iz 50, 4-7 Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i wiem, że nie doznam wstydu
      Psalm responsoryjny: Ps 22 (21), 8-9. 17-18a. 19-20. 23-24 (R.: 2a)
      Drugie czytanie: Flp 2, 6-11 Chrystus uniżył samego siebie, dlatego Bóg Go wywyższył
      Śpiew przed Ewangelią: Flp 2, 8-9
      Ewangelia: Dłuższa Mk 14, 1 – 15, 47 Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa według świętego Marka.
      lub: Krótsza Mk 15, 1-39 Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa według świętego Marka.

      EWANGELIA
      Mk 11, 1-10 Wjazd Jezusa do Jerozolimy

      Słowa Ewangelii według świętego Marka

      Gdy się zbliżali do Jerozolimy, do Betfage i Betanii na Górze Oliwnej, Jezus posłał dwóch spośród swoich uczniów i rzekł im: «Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz przy wejściu do niej znajdziecie oślę uwiązane na którym jeszcze nikt z ludzi nie siedział. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj. A gdyby was kto pytał, dlaczego to robicie, powiedzcie: „Pan go potrzebuje i zaraz odeśle je tu z powrotem”».
      Poszli i znaleźli oślę przywiązane do drzwi z zewnątrz, na ulicy. Odwiązali je, a niektórzy ze stojących tam pytali ich: «Co to ma znaczyć, że odwiązujecie oślę?» Oni zaś odpowiedzieli im tak, jak Jezus polecił. I pozwolili im.
      Przyprowadzili więc oślę do Jezusa i zarzucili na nie swe płaszcze, a On wsiadł na nie. Wielu zaś słało swe płaszcze na drodze, a inni gałązki zielone ścięte na polach. A ci, którzy Go poprzedzali i którzy szli za Nim, wołali:
      «Hosanna.
      Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie.
      Błogosławione królestwo ojca naszego Dawida, które przychodzi.
      Hosanna na wysokościach».

      Oto słowo Pańskie

      ALBO

      EWANGELIA
      J 12, 12-16 Wjazd Jezusa do Jerozolimy

      Słowa Ewangelii według świętego Jana

      Wielki tłum, który przybył na święto, usłyszawszy, że Jezus przybywa do Jerozolimy, wziął gałązki palmowe i wybiegł Mu naprzeciw. Wołali: «Hosanna. Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie» oraz: «Król izraelski!»
      A gdy Jezus znalazł osiołka, dosiadł go, jak jest napisane:
      «Nie bój się, Córo Syjońska,
      oto Król twój przychodzi,
      siedząc na oślęciu».
      Jego uczniowie początkowo tego nie rozumieli. Ale gdy Jezus został uwielbiony, wówczas przypomnieli sobie, że to o Nim było napisane i że tak Mu uczynili.

      Oto słowo Pańskie

      PIERWSZE CZYTANIE
      Iz 50, 4-7 Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i wiem, że nie doznam wstydu

      Czytanie z Księgi proroka Izajasza

      Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu przez słowo krzepiące. Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie. Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem.
      Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mej twarzy przed zniewagami i opluciem.
      Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam.

      Oto Słowo Boże

      PSALM RESPONSORYJNY:
      Ps 22 (21), 8-9. 17-18a. 19-20. 23-24 (R.: 2a)

      Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?

      Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą *
      wykrzywiają wargi i potrząsają głowami:
      «Zaufał Panu, niech go Pan wyzwoli, *
      niech go ocali, jeśli go miłuje».

      Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?

      Sfora psów mnie opadła, *
      otoczyła mnie zgraja złoczyńców.
      Przebodli moje ręce i nogi, *
      policzyć mogę wszystkie moje kości.

      Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?

      Dzielą między siebie moje szaty *
      i los rzucają o moją suknię.
      Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka: *
      pomocy moja spiesz mi na ratunek.

      Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?

      Będę głosił swym braciom Twoje imię *
      i będę Cię chwalił w zgromadzeniu wiernych:
      «Chwalcie Pana, wy, którzy się Go boicie, *
      niech się Go lęka całe potomstwo Izraela».

      Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?

      DRUGIE CZYTANIE
      Flp 2, 6-11 Chrystus uniżył samego siebie, dlatego Bóg Go wywyższył

      Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Filipian

      Chrystus Jezus istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w tym co zewnętrzne uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
      Dlatego też Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca.

      Oto Słowo Boże

      ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
      Flp 2, 8-9

      Chwała Tobie, Królu Wieków

      Dla nas Chrystus stał się posłuszny aż do śmierci,
      a była to śmierć na krzyżu.
      Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko
      i dał Mu imię, które jest ponad wszelkie imię.

      Chwała Tobie, Królu Wieków

      EWANGELIA DŁUŻSZA
      Mk 14, 1 – 15, 47 Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa według świętego Marka.

      Słowa Ewangelii według świętego Marka

      Spisek przeciw Jezusowi
      E. Dwa dni przed Paschą i Świętem Przaśników arcykapłani i uczeni w Piśmie szukali sposobu, jak by Jezusa podstępnie ująć i zabić. Lecz mówili: T. Tylko nie w czasie święta, by nie było wzburzenia między ludem.

      Namaszczenie w Betami
      E. A gdy Jezus był w Betanii, w domu Szymona Trędowatego, i siedział za stołem, przyszła kobieta z alabastrowym flakonikiem prawdziwego olejku nardowego, bardzo drogiego. Stłukła flakonik i wylała Mu olejek na głowę. A niektórzy oburzali się, mówiąc między sobą: T. Po co to marnowanie olejku? Wszak można było olejek ten sprzedać drożej niż za trzysta denarów i rozdać ubogim. E. I przeciw niej szemrali. Lecz Jezus rzekł: ╋ Zostawcie ją; czemu sprawiacie jej przykrość? Dobry uczynek spełniła względem Mnie. Bo ubogich zawsze macie u siebie i kiedy zechcecie, możecie im dobrze czynić; lecz Mnie nie zawsze macie. Ona uczyniła, co mogła; już naprzód namaściła moje ciało na pogrzeb. Zaprawdę powiadam wam: Gdziekolwiek po całym świecie głosić będą tę Ewangelię, będą również opowiadać na jej pamiątkę to, co uczyniła.

      Zdrada Judasza
      E. Wtedy Judasz Iskariota, jeden z Dwunastu, poszedł do arcykapłanów, aby im Go wydać. Gdy to usłyszeli, ucieszyli się i przyrzekli dać mu pieniądze. Odtąd szukał dogodnej sposobności, jak by Go wydać.

      Przygotowanie Paschy
      W pierwszy dzień Przaśników, kiedy ofiarowano Paschę, zapytali Jezusa Jego uczniowie: T. Gdzie chcesz, abyśmy poszli poczynić przygotowania, żebyś mógł spożyć Paschę? E. I posłał dwóch spośród swoich uczniów z tym poleceniem: ╋ Idźcie do miasta, a spotka się z wami człowiek, niosący dzban wody. Idźcie za nim i tam, gdzie wejdzie, powiedzcie gospodarzowi: Nauczyciel pyta: gdzie jest dla Mnie izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami? On wskaże wam na górze salę dużą, usłaną i gotową. Tam przygotujcie dla nas. E. Uczniowie wybrali się i przyszli do miasta, gdzie znaleźli, tak jak im powiedział, i przygotowali Paschę.

      Zapowiedź zdrady
      Z nastaniem wieczoru przyszedł tam razem z Dwunastoma. A gdy zajęli miejsca i jedli, Jezus rzekł: ╋ Zaprawdę powiadam wam: jeden z was Mnie zdradzi, ten, który je ze Mną. E. Zaczęli się smucić i pytać jeden po drugim: I. Czyżbym ja? E. On im rzekł: ╋ Jeden z Dwunastu, ten, który ze Mną rękę zanurza w misie. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził.

      Ustanowienie Eucharystii
      E. A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dał im mówiąc: ╋ Bierzcie, to jest Ciało moje. E. Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: ╋ To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. Zaprawdę powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę nowy w królestwie Bożym.

      Przepowiednia zaparcia się Piotra
      E. Po odśpiewaniu hymnu wyszli w stronę Góry Oliwnej. Wtedy Jezus im rzekł: ╋ Wszyscy zwątpicie we Mnie. Jest bowiem napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce. Lecz gdy powstanę, uprzedzę was do Galilei. E. Na to rzekł Mu Piotr: I. Choćby wszyscy zwątpili, ale nie ja. E. Odpowiedział mu Jezus: ╋ Zaprawdę powiadam ci: dzisiaj, tej nocy, zanim kogut dwa razy zapieje, ty trzy razy się Mnie wyprzesz. E. Lecz on tym bardziej zapewniał: I. Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie. E. I wszyscy tak samo mówili.

      Modlitwa i trwoga konania
      A kiedy przyszli do ogrodu zwanego Getsemani, rzekł Jezus do swoich uczniów: ╋ Usiądźcie tutaj, Ja tymczasem będę się modlił. E. Wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć i odczuwać trwogę. I rzekł do nich: ╋ Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie. E. I odszedłszy nieco dalej, upadł na ziemię i modlił się, żeby, jeśli to możliwe, ominęła Go ta godzina. I mówił: ╋ Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie. Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty.
      E. Potem wrócił i zastał ich śpiących. Rzekł do Piotra: ╋ Szymonie, śpisz? Jednej godziny nie mogłeś czuwać? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe. E. Odszedł znowu i modlił się, powtarzając te same słowa. Gdy wrócił, zastał ich śpiących, gdyż oczy ich były snem zmorzone, i nie wiedzieli, co Mu odpowiedzieć.
      Gdy przyszedł po raz trzeci, rzekł do nich: ╋ Śpicie dalej i odpoczywacie? Dosyć. Przyszła godzina, oto Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy, oto zbliża się mój zdrajca.

      Pojmanie Jezusa
      E. I zaraz, gdy On jeszcze mówił, zjawił się Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim zgraja z mieczami i kijami wysłana przez arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych. A zdrajca dał im taki znak: I. Ten, którego pocałuję, to On; chwyćcie Go i prowadźcie ostrożnie. E. Skoro tylko przyszedł, przystąpił do Jezusa i rzekł: I. Rabbi E. i pocałował Go. Tamci zaś rzucili się na Niego i pochwycili Go. A jeden z tych, którzy tam stali, dobył miecza, uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu ucho.
      A Jezus rzekł do nich: ╋ Wyszliście z mieczami i kijami, jak na zbójcę, żeby Mnie pochwycić. Codziennie nauczałem u was w świątyni, a nie pojmaliście Mnie. Ale Pisma muszą się wypełnić.
      E. Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli. A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i bez odzienia uciekł od nich.

      Jezus przed Wysoką Radą
      A Jezusa zaprowadzili do najwyższego kapłana, u którego zebrali się wszyscy arcykapłani, starsi i uczeni w Piśmie. Piotr zaś szedł za Nim z daleka aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Tam siedział między służbą i grzał się przy ogniu.
      Tymczasem arcykapłani i cała Wysoka Rada szukali świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić, lecz nie znaleźli. Wielu wprawdzie zeznawało fałszywie przeciwko Niemu, ale świadectwa te nie były zgodne. A niektórzy wystąpili i zeznali fałszywie przeciw Niemu: T. Myśmy słyszeli, jak On mówił: Ja zburzę ten przybytek uczyniony ludzką ręką i w ciągu trzech dni zbuduję inny, nie ręką ludzką uczyniony. E. Lecz i w tym ich świadectwo nie było zgodne.
      Wtedy najwyższy kapłan wystąpił na środek i zapytał Jezusa: I. Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznają przeciw Tobie? E. Lecz On milczał i nic nie odpowiedział. Najwyższy kapłan zapytał Go ponownie: I. Czy Ty jesteś Mesjaszem, Synem Błogosławionego? E. Jezus odpowiedział: ╋ Ja jestem. Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi. E. Wówczas najwyższy kapłan rozdarł swoje szaty i rzekł: I. Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? Słyszeliście bluźnierstwo. Cóż wam się zdaje? E. Oni zaś wszyscy wydali wyrok, że winien jest śmierci. I niektórzy zaczęli pluć na Niego; zakrywali Mu twarz, policzkowali Go i mówili: T. Prorokój. E. Także słudzy bili Go pięściami po twarzy.

      Zaparcie się Piotra
      Kiedy Piotr był na dole na dziedzińcu, przyszła jedna ze służących najwyższego kapłana. Zobaczywszy Piotra grzejącego się, przypatrzyła mu się i rzekła: I. I tyś był z Nazarejczykiem Jezusem. E. Lecz on zaprzeczył temu, mówiąc: I. Nie wiem i nie rozumiem, co mówisz. E. I wyszedł na zewnątrz do przedsionka, a kogut zapiał. Służąca, widząc go, znowu zaczęła mówić do tych, którzy tam stali: I. To jest jeden z nich. E. A on ponownie zaprzeczył. Po chwili ci, którzy tam stali, mówili znowu do Piotra: I. Na pewno jesteś jednym z nich, jesteś także Galilejczykiem. E. Lecz on począł się zaklinać i przysięgać: I. Nie znam tego człowieka, o którym mówicie. E. I w tej chwili kogut powtórnie zapiał. Wspomniał Piotr na słowa, które mu powiedział Jezus: Pierwej, nim kogut dwa razy zapieje, trzy razy Mnie się wyprzesz. I wybuchnął płaczem.

      Jezus przed Piłatem
      Zaraz wczesnym rankiem arcykapłani wraz ze starszymi i uczonymi w Piśmie i cała Wysoka Rada powzięli uchwałę. Kazali Jezusa związanego odprowadzić i wydali Go Piłatowi. Piłat zapytał Go: I. Czy Ty jesteś królem żydowskim? E. Odpowiedział mu: ╋ Tak, Ja nim jestem. E. Arcykapłani zaś oskarżali Go o wiele rzeczy. Piłat ponownie Go zapytał: I. Nic nie odpowiadasz? Zważ, o jakie rzeczy Cię oskarżają. E. Lecz Jezus nic już nie odpowiedział, tak że Piłat się dziwił.

      Jezus odrzucony przez swój naród
      Na każde zaś święto miał zwyczaj uwalniać im jednego więźnia, którego żądali. A był tam jeden, zwany Barabaszem, uwięziony z buntownikami, którzy w rozruchu popełnili zabójstwo. Tłum przyszedł i zaczaj domagać się tego, co zawsze im czynił. Piłat im odpowiedział: I. Jeśli chcecie, uwolnię wam króla żydowskiego? E. Wiedział bowiem, że arcykapłani wydali Go przez zawiść. Lecz arcykapłani podburzyli tłum, żeby uwolnił im raczej Barabasza. Piłat ponownie ich zapytał: I. Cóż więc mam uczynić z Tym, którego nazywacie królem żydowskim? E. Odpowiedzieli mu krzykiem: I. Ukrzyżuj Go! E. Piłat odparł: I. Co więc złego uczynił? E. Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: T. Ukrzyżuj Go! E. Wtedy Piłat, chcąc zadowolić tłum, uwolnił im Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.

      Król wyśmiany
      Żołnierze zaprowadzili Go na wewnętrzny dziedziniec, czyli pretorium, i zwołali całą kohortę. Ubrali Go w purpurę i uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę. I zaczęli Go pozdrawiać: T. Witaj, królu żydowski! E. Przy tym bili Go trzciną po głowie, pluli na Niego i, przyklękając, oddawali Mu hołd. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego purpurę i włożyli na Niego własne Jego szaty.

      Droga krzyżowa
      Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować. I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufa, który wracał z pola i właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego. Przyprowadzili Go na miejsce Golgota, to znaczy Miejsce Czaszki.

      Ukrzyżowanie
      Tam dawali Mu wino zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął. Ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co który miał zabrać. A była godzina trzecia, gdy Go ukrzyżowali. Był też napis z podaniem Jego winy, tak ułożony: Król żydowski. Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Tak wypełniło się słowo Pisma: W poczet złoczyńców został zaliczony.

      Wyszydzenie na krzyżu
      Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: T. Ej, Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, zejdź z krzyża i ocal samego siebie. E. Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie drwili między sobą i mówili: T. Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli. E. Lżyli Go także ci, którzy byli z Nim ukrzyżowani.

      Śmierć Jezusa
      A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: ╋ Eloí, Eloí, lamá sabachtháni. E. To znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Niektórzy ze stojących obok, słysząc to, mówili: T. Patrz, woła Eliasza. E. Ktoś pobiegł i napełniwszy gąbkę octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić, mówiąc: I. Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć z krzyża. E. Lecz Jezus zawołał donośnym głosem i oddał ducha. Wszyscy klękają i przez chwilę zachowują milczenie.

      Po śmierci Jezusa
      A zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół. Setnik zaś, który stał naprzeciw, widząc, że w ten sposób oddał ducha, rzekł: I. Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym.
      E. Były tam również niewiasty, które przypatrywały się z daleka, między nimi Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba Mniejszego i Józefa, i Salome. Kiedy przebywał w Galilei, one towarzyszyły Mu i usługiwały. I było wiele innych, które razem z Nim przyszły do Jerozolimy.

      Pogrzeb Jezusa
      Pod wieczór już, ponieważ było Przygotowanie, czyli dzień przed szabatem, przyszedł Józef z Arymatei, poważany członek Rady, który również wyczekiwał królestwa Bożego. Śmiało udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Piłat zdziwił się, że już skonał. Kazał przywołać setnika i pytał go, czy już dawno umarł. Upewniony przez setnika, podarował ciało Józefowi. Ten kupił płótno, zdjął Jezusa z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, który wykuty był w skale. Przed wejście do grobu zatoczył kamień. A Maria Magdalena i Maria, matka Józefa, przyglądały się, gdzie Go złożono.

      Oto słowo Pańskie

      ALBO

      EWANGELIA KRÓTSZA
      Mk 15, 1-39 Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa według świętego Marka.

      Słowa Ewangelii według świętego Marka

      Jezus przed Piłatem
      Zaraz wczesnym rankiem arcykapłani wraz ze starszymi i uczonymi w Piśmie i cała Wysoka Rada powzięli uchwałę. Kazali Jezusa związanego odprowadzić i wydali Go Piłatowi. Piłat zapytał Go: I. Czy Ty jesteś królem żydowskim? E. Odpowiedział mu: ╋ Tak, Ja nim jestem. E. Arcykapłani zaś oskarżali Go o wiele rzeczy. Piłat ponownie Go zapytał: I. Nic nie odpowiadasz? Zważ, o jakie rzeczy Cię oskarżają. E. Lecz Jezus nic już nie odpowiedział, tak że Piłat się dziwił.

      Jezus odrzucony przez swój naród
      Na każde zaś święto miał zwyczaj uwalniać im jednego więźnia, którego żądali. A był tam jeden, zwany Barabaszem, uwięziony z buntownikami, którzy w rozruchu popełnili zabójstwo. Tłum przyszedł i zaczaj domagać się tego, co zawsze im czynił. Piłat im odpowiedział: I. Jeśli chcecie, uwolnię wam króla żydowskiego? E. Wiedział bowiem, że arcykapłani wydali Go przez zawiść. Lecz arcykapłani podburzyli tłum, żeby uwolnił im raczej Barabasza. Piłat ponownie ich zapytał: I. Cóż więc mam uczynić z Tym, którego nazywacie królem żydowskim? E. Odpowiedzieli mu krzykiem: I. Ukrzyżuj Go! E. Piłat odparł: I. Co więc złego uczynił? E. Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: T. Ukrzyżuj Go! E. Wtedy Piłat, chcąc zadowolić tłum, uwolnił im Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.

      Król wyśmiany
      Żołnierze zaprowadzili Go na wewnętrzny dziedziniec, czyli pretorium, i zwołali całą kohortę. Ubrali Go w purpurę i uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę. I zaczęli Go pozdrawiać: T. Witaj, królu żydowski! E. Przy tym bili Go trzciną po głowie, pluli na Niego i, przyklękając, oddawali Mu hołd. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego purpurę i włożyli na Niego własne Jego szaty.

      Droga krzyżowa
      Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować. I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufa, który wracał z pola i właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego. Przyprowadzili Go na miejsce Golgota, to znaczy Miejsce Czaszki.

      Ukrzyżowanie
      Tam dawali Mu wino zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął. Ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co który miał zabrać. A była godzina trzecia, gdy Go ukrzyżowali. Był też napis z podaniem Jego winy, tak ułożony: Król żydowski. Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Tak wypełniło się słowo Pisma: W poczet złoczyńców został zaliczony.

      Wyszydzenie na krzyżu
      Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: T. Ej, Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, zejdź z krzyża i ocal samego siebie. E. Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie drwili między sobą i mówili: T. Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli. E. Lżyli Go także ci, którzy byli z Nim ukrzyżowani.

      Śmierć Jezusa
      A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: ╋ Eloí, Eloí, lamá sabachtháni. E. To znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Niektórzy ze stojących obok, słysząc to, mówili: T. Patrz, woła Eliasza. E. Ktoś pobiegł i napełniwszy gąbkę octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić, mówiąc: I. Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć z krzyża. E. Lecz Jezus zawołał donośnym głosem i oddał ducha. Wszyscy klękają i przez chwilę zachowują milczenie.

      Po śmierci Jezusa
      A zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół. Setnik zaś, który stał naprzeciw, widząc, że w ten sposób oddał ducha, rzekł: I. Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym.

      Oto słowo Pańskie

      • Przemysław said

        Homilia Benedykta XVI wygłoszona w Niedzielę Palmową

        Radio Maryja, 2012-04-01

        Drodzy bracia i siostry!

        Niedziela Palmowa jest ogromną bramą wprowadzającą nas w Wielki Tydzień, w którym Pan Jezus zdąża ku kulminacji swego życia ziemskiego. Wchodzi do Jerozolimy, aby doprowadzić do wypełnienia Pism i zostać przybitym do drzewa krzyża – tronu, z którego będzie królował na zawsze, przyciągając do siebie ludzkość wszystkich czasów i ofiarowując każdemu dar zbawienia. Wiemy z Ewangelii, że Jezus wyruszył do Jerozolimy wraz z Dwunastoma i że stopniowo dołączyła do nich rosnąca rzesza pielgrzymów. Święty Marek mówi nam, że już w chwili wyjścia z Jerycha był „spory tłum”, który szedł za Jezusem (por. 10,46).

        Na tym ostatnim odcinku drogi pojawia się szczególne wydarzenie, wzmagające oczekiwanie tego, co ma się wydarzyć i sprawia, że uwaga jeszcze bardziej koncentruje się na Jezusie. Przy drodze, u wyjścia z Jerycha, siedział żebrząc niewidomy imieniem Bartymeusz. Zaledwie usłyszał, że zbliża się Jezus z Nazaretu, zaczął krzyczeć: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” (Mk 10,47). Wielu starało się go uciszyć, ale nieskutecznie, aż Jezus każe go zawołać i zaprasza, aby się zbliżył. Pyta go: „Co chcesz, abym ci uczynił?”. A on na to: „Rabbuni, żebym przejrzał!”. Jezus mu odpowiedział: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. Bartymeusz odzyskał wzrok i zaczął iść drogą za Jezusem (por. w. 52). I oto właśnie po tym cudownym znaku, któremu towarzyszy zawołanie: „Synu Dawida”, przez tłum przechodzi dreszczyk mesjańskiej nadziei, rodzący w wielu pytanie: czy ten Jezus, który przed nimi idzie do Jerozolimy, jest być może Mesjaszem, nowym Dawidem? Czy z bliskim już Jego wkroczeniem do Miasta Świętego nadszedł już być może czas, kiedy Bóg ostatecznie przywróci królestwo Dawidowe?

        Do wzrostu tej nadziei przyczynia się także przygotowanie wjazdu, które Jezus podejmuje wraz ze swymi uczniami. Jak słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii (por. Mk 11,1-10), Jezus przybywa do Jerozolimy z Betfage i Góry Oliwnej, to znaczy drogą, którą powinien przybyć Mesjasz. Stamtąd wysyła przed sobą dwóch uczniów, nakazując im, aby mu przyprowadzili źrebię oślicy, które znajdą przy drodze. Rzeczywiście znajdują osiołka, odwiązują go i przyprowadzają do Jezusa. W tym momencie nastroje uczniów, a także innych pielgrzymów przepełnione są entuzjazmem: biorą swoje płaszcze i umieszczają je na osiołku; inni rozpościerają je na drodze przed Jezusem, który jedzie na grzbiecie osiołka. Następnie ucinają gałęzie z drzew i zaczynają wykrzykiwać słowa Psalmu 118, starożytne słowa błogosławieństwa pielgrzymów, które stają się w tym kontekście proklamacją mesjańską: „Hosanna! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie. Błogosławione królestwo ojca naszego Dawida, które przychodzi. Hosanna na wysokościach!” (ww. 9-10). Ta świąteczna aklamacja, przekazana przez wszystkich czterech Ewangelistów, jest hymnem błogosławieństwa, hymnem radości: wyraża jednomyślne przekonanie, że w Jezusie Bóg nawiedził swój lud i że wreszcie nadszedł upragniony Mesjasz. Wszyscy są tam, z rosnącym oczekiwaniem na dzieło, którego dokona Chrystus, kiedy wkroczy do swojego miasta.

        Jaka jest treść, najgłębszy oddźwięk tego okrzyku radości? Odpowiedź przychodzi z całego Pisma Świętego, które nam przypomina, że Mesjasz wypełnia obietnicę Bożego błogosławieństwa, pierwotną obietnicę, którą Bóg dał Abrahamowi, ojcu wszystkich wierzących: „Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił (…). Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi” (Rdz 12,2-3). Jest to obietnica, która była zawsze żywa w modlitwie Izraela, a zwłaszcza w modlitwie Psalmami. Z tego względu Ten, który przez tłum jest okrzyknięty błogosławionym, jest równocześnie Tym, w którym zostanie pobłogosławiona cała ludzkość. W ten sposób w świetle Chrystusa ludzkość rozpoznaje, że jest głęboko zjednoczona i jakby osłonięta płaszczem Bożego błogosławieństwa, błogosławieństwa, które przenika wszystko, wszystko podtrzymuje, wszystko zbawia, wszystko uświęca.

        Możemy tu odkryć pierwsze wielkie przesłanie, jakie kieruje do nas dzisiejsza uroczystość: zachętę do podjęcia właściwego spojrzenia na całą ludzkość, na ludzi tworzących świat, na różne kultury i cywilizacje. Spojrzenie, którym człowieka wierzącego obdarza Chrystus jest spojrzeniem błogosławieństwa: spojrzeniem mądrym i kochającym, zdolnym do uchwycenia piękna świata i do współczucia dla jego kruchości. W spojrzeniu tym ukazuje się spojrzenie samego Boga na ludzi, których On kocha i na stworzenie, dzieło Jego rąk. Czytamy w Księdze Mądrości: „Nad wszystkim masz litość, bo wszystko w Twej mocy, i oczy zamykasz na grzechy ludzi, by się nawrócili. Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś (…). Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia!” (Mdr 11,23-24.26).

        Powróćmy do fragmentu dzisiejszej Ewangelii i zapytajmy: co jest naprawdę w sercach tych, którzy obwołują Chrystusa Królem Izraela? Z pewnością mieli swoją ideę Mesjasza, ideę tego, jak powinien postępować obiecany przez proroków i długo oczekiwany król. Nie jest przypadkiem, że kilka dni później tłum w Jerozolimie, zamiast wyrażać podziw dla Jezusa będzie wołać do Piłata: „Ukrzyżuj Go!”. A sami uczniowie, podobnie jak zresztą inni, którzy go widzieli i słuchali, zaniemówią i znikną. Większość była w istocie rozczarowana sposobem, w jaki Jezus postanowił przedstawić siebie jako Mesjasza i Króla Izraela. Właśnie tu leży sedno dzisiejszego święta, także dla nas. Kim jest dla nas Jezus z Nazaretu? Jaką mamy ideę Mesjasza, jaką ideę Boga? Jest to kluczowa kwestia, od której nie możemy uciec, tym bardziej, że właśnie w tym tygodniu jesteśmy wezwani, by iść za naszym Królem, który wybiera krzyż jako tron. Jesteśmy wezwani do naśladowania Mesjasza, który nie zapewnia nam łatwego ziemskiego szczęścia, ale szczęście nieba, błogosławieństwo Boga. Musimy więc zadać sobie pytanie: jakie są nasze prawdziwe oczekiwania? Jakie są nasze najgłębsze pragnienia, z którymi przybyliśmy tu dzisiaj, aby świętować Niedzielę Palmową i rozpocząć Wielki Tydzień?

        Drodzy młodzi tu zgromadzeni! Dzisiejszy dzień w sposób szczególny jest wasz, gdziekolwiek na świecie obecny jest Kościół. Z tego względu pozdrawiam was z wielką miłością! Niech Niedziela Palmowa będzie dla was dniem decyzji, decyzji przyjęcia Pana i pójścia za Nim aż do końca, decyzji, by uczynić z Jego męki, śmierci i zmartwychwstania sens waszego chrześcijańskiego życia. Jest to decyzja, która prowadzi do prawdziwej radości, jak przypomniałem w Orędziu do młodych wystosowanym na ten dzień: „Radujcie się zawsze w Panu!” (Flp 4,4). Stało się tak w życiu Klary z Asyżu. Przed ośmiuset laty pociągnięta przykładem św. Franciszka i jego pierwszych towarzyszy, właśnie w Niedzielę Palmową opuściła dom rodzinny, aby całkowicie poświęcić się Panu: miała osiemnaście lat oraz odwagę wiary i miłości, aby wybrać Chrystusa, znajdując w Nim radość i pokój.

        Drodzy bracia i siostry, niech w tych dniach towarzyszą nam szczególnie dwa uczucia: uwielbienia, podobnie jak to czynili mieszkańcy Jerozolimy wznosząc okrzyk „Hosanna” i wdzięczności, aby w tym Wielkim Tygodniu Pan Jezus odnowił największy dar, jaki można sobie wyobrazić: da nam swoje życie, swoje Ciało i Krew, swoją miłość. Lecz na tak wielki dar musimy stosownie odpowiedzieć, to znaczy darem z samych siebie, z naszego czasu, z naszej modlitwy, z naszego życia w głębokiej komunii miłości z Chrystusem, który dla nas cierpiał, umarł i zmartwychwstał. Starożytni Ojcowie Kościoła symbol tego wszystkiego widzieli w geście ludzi, którzy szli za Jezusem podczas Jego wejścia do Jerozolimy, geście rozpostarcia swych płaszczy przed Panem. Przed Chrystusem – mawiali Ojcowie – musimy rozpościerać nasze życie, nasze osoby, w postawie wdzięczności i uwielbienia. Na zakończenie posłuchajmy głosu jednego z tych starożytnych Ojców, św. Andrzeja, biskupa Krety: „Siebie samych ścielmy przed Chrystusem, a nie tuniki, martwe gałęzie i łodygi krzewów tracących zieleń, gdy staną się pokarmem, i przez krótki tylko czas radujących oczy. Obleczmy się natomiast w Jego łaskę, czyli w Niego samego… Kładźmy się pod Jego nogi jak rozścielone tuniki… ofiarujmy Zwycięzcy śmierci już nie gałązki palmowe, ale wieńce naszego zwycięstwa. Wysławiajmy Go w każdy dzień świętą pieśnią razem z izraelskimi dziećmi, potrząsając duchowymi gałązkami i mówiąc: „Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie”” (PG 97, 994). Amen!

        Ojciec Świety Benedykt XVI

        Anioł Pański z Ojcem Świętym Benedyktem XVI

        Po polsku:

        Pozdrawiam Polaków, szczególnie młodych tu obecnych oraz zebranych w rodzimych diecezjach i parafiach. Mottem dzisiejszego Dnia Młodzieży jest wezwanie św. Pawła: „Radujcie się zawsze w Panu!” (Flp 4,4). Radość płynąca ze świadomości, że Bóg nas kocha, jest centralnym elementem doświadczenia chrześcijańskiego. W świecie często naznaczonym smutkiem i niepewnością jest ona ważnym świadectwem piękna i pewności wiary. Bądźcie radosnymi świadkami Chrystusa! Niech Bóg wam błogosławi!

        Ojciec Świety Benedykt XVI

    • Przemysław said

      • Przemysław said

        Naraz Najświętsza Panna ukazała mi się piękna, tak piękna, że nigdy nie widziałam nic piękniejszego, z Jej twarzy przebijała dobroć i niewysłowiona serdeczność. Lecz to, co przeniknęło mnie aż do głębi, to Jej czarujący uśmiech. W jednej chwili zniknęły wszystkie utrapienia, dwie duże łzy stanęły mi w oczach i spłynęły cicho po policzku, łzy niezmąconej radości.

        (święta Teresa od Dzieciątka Jezus)

        • Przemysław said

          Myśli świętych Karmelu na każdy dzień roku

          Zabierając się z polecenia przełożonej Karmelu w Lisieux, matki Agnieszki od Jezusa, za pisanie dziejów swej duszy, Teresa od Dzieciątka Jezus klęka przed figurą Maryi, Królowej Nieba, stojącą u wejścia do jej zakonnej celi i prosi Ją, aby każda linijka, którą napisze, była Jej miła. Nie jest to jedna z wielu figur. Ta w życiu Teresy zajmuje miejsce wyjątkowe. Będzie stać przy jej łóżku w infirmerii, w czasie długich dni agonii, jako cichy świadek niezliczonych westchnień miłości dopełniających ofiarę z życia. Wcześniej jednak, zanim zostanie podarowana klasztorowi w Lisieux, przejdzie z Teresą i całą rodziną Martin radosne i bolesne koleje ich życia. Z nią właśnie związana jest największa łaska, jaką Teresa otrzymała w dzieciństwie. Zapadła w wieku dziesięciu lat na tajemniczą chorobę. Nie potrafili jej dokładnie określić nawet sami lekarze, mówiąc jedynie o dziwnej nerwicy. I gdy wydawało się, że Teresa niebawem umrze, Maryja obdarowała ją z figury swoim uśmiechem. Od tego wydarzenia nie zostało śladu po chorobie. Już następnego dnia Teresa wróciła do normalnego życia.

          Pokój i Dobro

  19. Józef Piotr said

    TUTAJ WSTAWIAM ARTYKUŁ o wydarzeniu w Sejmie i wokół niego czyli O MARIONETKACH DIABŁA CHWILOWO RZĄDZĄCY POLSKĄ.
    Taka jest prawda. Ktoś bierze SREBRENIKI aby wykończyć Polskę i Polaków.
    ************************************************************************************

    Dyktat Sejmu w sprawie referendum emerytalnego

    Posted by Marucha w dniu 2012-03-31 (sobota)

    Czy ktoś w Polsce ma wątpliwość, w jakim ustroju żyjemy? Komuś wydaje się, że w kraju demokratycznym? Jeśli tak, ma kolejną okazję przekonać się, że Polska jest w łapach antydemokratycznej dyktatury sejmowo-rządowej.
    Dwa miliony obywateli domaga się w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego przeprowadzenia referendum. Ale cóż to znaczy? Jeśli Sejm się nie zgodzi – nie znaczy to nic. A choćby i 20 milionów domagało się referendum krajowego – bez zgody Sejmu nie ma ich wola mocy.
    Dzieje się tak z powodu sprzeczności ustawowej wykładni artykułu 125 z artykułami 2 i 4 Konstytucji RP.
    “Art. 2.
    Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”.
    “Art. 4.
    1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
    2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio”.
    “Art. 125.
    1. W sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa może być przeprowadzone referendum ogólnokrajowe.
    2. Referendum ogólnokrajowe ma prawo zarządzić Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów lub Prezydent Rzeczypospolitej za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.
    3. Jeżeli w referendum ogólnokrajowym wzięło udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania, wynik referendum jest wiążący.
    4. Ważność referendum ogólnokrajowego oraz referendum, o którym mowa w art. 235 ust. 6, stwierdza Sąd Najwyższy.
    5. Zasady i tryb przeprowadzania referendum określa ustawa”.

    Jeśli Rzeczpospolita Polska ma być na prawdę państwem demokratycznym (jak to stanowi art. 2 Konstytucji), jeśli władza zwierzchnia ma należeć do Narodu i jeśli ma mieć Naród możliwość sprawować ją bezpośrednio (zgodnie z art. 4 Konstytucji) – obywatele muszą mieć stanowczą inicjatwę referendalną. Nie wolno interpretować art. 125 jako dającego władzę sejmowi nad obywatelską inicjatywą referendalną. Artykuł 125 Konstytucji musi być rozumiany jako uzupełnienie artykułów 2 i 4 Konstytucji, a nie jako ich ograniczenie lub unieważnienie.
    Uprawnienie Sejmu z ustępu 2 artykułu 125 do zarządzenia referendum, aby być w zgodzie z atrykułami 2 i 4 Konstytucji, musi być rozumiane jako odnoszące się tylko do własnej inicjatywy sejmowej i nie wpływające na inicjatywę obywatelską.
    Powyższe napisane zostało przedpołudniem 30 marca 2012 roku w oczekiwaniu głosowania Sejmu w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego.
    Niezależnie od tego, jaką decyzję podejmie Sejm, będzie to jego dyktatorskie postanowienie, a nie objaw demokratycznej woli obywateli. Prawo Narodu do bezpośredniego sprawowania władzy najwyższej nie może być krępowane przez jakiekolwiek władze niższe, w tym parlament czy rząd.

    Mocniejszy
    http://mocniejszy.wordpress.com/

    A OTO CIEKAWSZE WYPOWIEDZI !! ( wg mojego rozeznania)
    ***********************************************
    1. Pokręć powiedział/a
    2012-03-31 (sobota) @ 08:57:26
    No, cóż, tak to wygląda. Najgorsze jest to, że po ludzku bez wojny domowej tego się nie przerwie. A i po wojnie oberek zacznie sie od nowa.
    Jedyne, co pozostało, to wewnętrzna emigracja i powiedzenie Bogu “wola Twoja Panie”. I modlić się, bo nie widać żadnej mozliwości poprawienia czegokolwiek po ludzku. Węgrzy wymodlili sobie Orbana. Różańce w dłoń i odmawiać, codziennie jedna tajemnicę w intencji Ojczyzny. jak z 10 mln. Polaków będzie się modlić, to jedyna nadzieja, że i w Polsce pojawi się nasz Orban.

    1. 166 bojkot TVN powiedział/a
    2012-03-31 (sobota) @ 09:18:53

    Tu bardzo ważny tekst, o inicjatywie obywatelskiej
    http://wiadomosci.onet.pl/swiat/1-kwietnia-wchodza-przepisy-o-europejskiej-inicjat,1,5077590,wiadomosc.html
    Numer z odrzuceniem wniosku o referendum emerytalne, podpisany przez 2 mln obywateli nie będzie możliwy – w unii, bo u nas i tak Tusk z Komorowskim zrobią co zechcą, a jak się komuś nie podoba, to go zamordują.
    Dziś pod sejmem mało brakowało, żeby “Solidarność’ nie przejęła władzy. Co się odwlecze, to nie uciecze. Tym razem KOR jest już rozpoznany, więc tym razem Polacy mają łatwiejsze zadanie.
    Na razie dali się powstrzymać przy barierkach przez policję, którą ktoś ściągnął pod sejm. Nikt nie wałkuje braku demokracji i państwa policyjnego panów Tuska-Pawlaka-Komorowskiego i pani HGW. Masa krytyczna sie zbiera, i raczej wcześniej niż później wejdzie do sejmu, i wykurzy zdrajców i oszustów.
    Pan płemieł nie miał odwagi wyjść do związkowców demonstrujących przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego, z jednoczesnym obniżeniem świadczenia emerytalnego.
    Pani Kopaczowa, (ta co przesiewała smoleńskie błoto do 1 m wgłąb), marszałek sejmu przerwała premierowi, kiedy ten z mównicy sejmowej rzucił “pętakiem” do przewodniczącego “Solidarności” Dudy.
    Tu pokrótce: http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/awantura-w-sejmie-premier-tusk-nazwal-piotra-dude-szefa-solidarnosci-petakiem-piotr-duda-sie-nie-obr_248695.html
    Ale lepiej w wolnej chwili znaleźć całą relację, bez pośrednictwa jakiegoś niedouczonego, albo sterowanego dziennikarza.

    Sejm przegłosował, że nie będzie żadnego referendum, czyli większość rządząca pokazała, ze ma w dup.e swoich wyborców, członków “Solidarności”, oaz wszystkich innych Polaków. Skoro Angela kazała podnieść wiek emerytalny, to Tusku grzecznie to uczynił, szczególnie, że namiestnik Żydów z londyńskiego City JV Rostowski może stracić urząd, kiedy przestanie dostarczać pieniędzy z polskiego regionu.

    Zaproponowana reforma emerytalna to nic innego jak ciąg dalszy polityki likwidacji Polaków

  20. KRYSTYNA said

    PIĘKNE ŚWIADECTWO ! ! !

    Byłem marionetką diabła (cz.1/5) – Dobromir „Mak” Makowski

    http://gloria.tv/?media=267638

    cz. 2 -> http://pl.gloria.tv/?media=267657

    cz. 3 -> http://pl.gloria.tv/?media=267663

    cz. 4 -> http://pl.gloria.tv/?media=267672

    cz. 5 -> http://pl.gloria.tv/?media=267640

    KRÓLUJ NAM CHRYSTE ! ! !

  21. marcin said

    NIE ODDAMY WAM TELEWIZJI TRWAM :p

    Witam właśnie wróciłem z marszu we Wrocławiu, było dość sporo ludzi. Pogoda przeokropna, trochę z początku brak organizacji ze względu na ilość osób ale było naprawdę fajnie. Aż mnie gardło boli od skandowania 😛

    • Szejk said

      Super Marcinie , pozdrawiam tych co są za TRWAM ale ten wpis jest na tenat WIELKI TYDZIEŃ i tego się trzymajmy , teraz się wzbagaćmy duchowo i niech piszą ci co mają na ten temat coś do przekazania.

    • lucek said

      @ Marcin
      Dziekuje za wspaniala postawe.
      Sluchajac relacje w Radio Maryja radowalo sie moje serce…
      Jeszcze Polska nie zginela… i nie zginie … TAK NAM DOPOMOZ BOG.

      Kroluj nam Chryste !!!

      • lucek said

        NIE ODDAMY TELEWIZJI TRWAM !!!

        • cox said

          My nie, my nie, my nie, my nie, my nigdy nie poddamy się!!! Tak w pozornie beznadziejnych sytuacjach śpiewają kibice, by dodać otuchy swojej ukochanej drużynie.

      • A ja na Waszym miejscu napisał bym,
        nigdy nie oddamy naszego Króla Jezusa Chrystusa.

        Jezus Chrystus Król, albo śmierć.

        Bez TV-TRWAM i Radio Maryja, która nie głosi Królestwa Bożego – Intronizacji Chrystusa Króla, damy sobie radę.
        Ale bez Chrystusa Króla nic nie uratujemy.

        AMEN

        • jakub III said

          Też tak myślę. Żebym widział chociaż małą figurkę Chrystusa Króla na konsolecie w czasie wiadomości w TV-TRWAM. Wtedy można by im pomóc. A tak to ja nie oglądam i nie słucham tych rozgłośni. Nie mogę też wspierać tych, którzy szukają poparcia w tych środkach przekazu.Jednak pocieszające jest to, że Chrystus Król obejmie należny mu w Polsce Tron szybciej niż wielu po swojemu przewiduje. Pozdrawiam.

    • Dzieckonmp said

      Marsz w Obronie Wolnych Mediów 1/3 – Wrocław 31.03.2012

  22. hjk said

    No własnie, na sklepie, który nigdy nie był czynny w niedziele, widziałem taki napis „1 kwietnia niedziela handlowa…czynne od do” …
    …a 8mego nie będzie???

    W ogóle te handlowe niedziele to idiotyzm, bo przecież ludzie mają tyle samo pieniędzy w kieszeni i wydłuzenie dni w tygodniu gdzie sklepy sa otwarte, nie spowoduje zwiększenia zysków sprzedawców, a wprost przeciwnie, narazi na dodatkowe koszty energii, opłacenia pracownika albo zmarnowania czasu. To dywersja ze strony obcych smark-etów, bo one mogą sobie pozwolićna koszty, gdyż i tak nie płaca podatków i mają praktycznie nieograniczony kredyt, skierowana w strone właśnie małych rodzinnych sklepów, które dodatkowe koszty jeszcze osłabią, a wiele z nich wykończą. dziwne, ze właściciele dają się w to wciągać.

Sorry, the comment form is closed at this time.