Walka z kryzysem, którą od kilku lat toczy niemal cały świat, ma kilka pomniejszych frontów. Jednym z nich jest wojna z gotówką, którą rządy wielu państw starają się wyprzeć z życia gospodarczego. Czy dojdzie do tego, że monety i banknoty oglądać będziemy tylko w muzeach i albumach numizmatyków?

Ostatnim krajem, który wziął na celownik płatności gotówkowe jest Francja. Premier Jean-Marc Ayrault zapowiedział wprowadzenie limitu transakcji w wysokości 1000 euro. Regulacja ta ma „uszczelnić” system ściągania podatków i pomóc krajowi utrzymać w ryzach deficyt budżetowy.
Polacy kochają gotówkę [INFOGRAFIKA]
Limit 1000 euro dotyczyć będzie tylko Francuzów, lecz mniejszą swobodą cieszyć będą się także rezydenci podatkowi innych krajów. W ramach tzw. „wyjątku Depardieu” osoby płacące podatki za granicą będą mogły płacić gotówką do sumy 10 000 euro.
Gotowanie żaby po włosku
Obniżając limit płatności gotówkowych, Francja idzie w ślady innych państw strefy euro. W Hiszpanii od ubiegłego roku obowiązuje limit w wysokości 2500 euro, w Grecji jest to 1500 euro, a we Włoszech również tylko 1000 euro.
Walka z gotówką nigdzie nie jest prowadzona w sposób nagły i drastyczny. Ograniczenia nakładane są stopniowo. Władze Włoch w ciągu zaledwie 3 lat zmniejszyły limit płatności gotówkowych ponad dwunastokrotnie.

Limity transakcji gotówkowych we Włoszech. Źródło: ANSA
Szczęściem w nieszczęściu dla Włochów może być to, że minister finansów Vittorio Grilli pierwotnie chciał wprowadzić limit w wysokości 500 lub nawet 300 euro. Na mniej drastyczne obniżenie limitu nie zdecydowano się tylko z jednego powodu – możliwych ostrych protestów ze strony przedsiębiorców i konsumentów.
Rozłożenie w czasie kolejnych ograniczeń w płatnościach fizycznie istniejącym pieniądzem ma sprawiać, że zmiany będą mniej bolesna dla obywateli. Zgodnie ze starą anegdotą, jeżeli wrzuci się żabę od razu do wrzącej wody, to natychmiast z niej wyskoczy. Jeśli natomiast zacznie się powoli podgrzewać wodę, to płaz nawet „nie zauważy”, kiedy się ugotuje.
Wojna z gotówką trwa także w innych częściach świata. W Meksyku limity płatności gotówkowych obowiązują przy zakupie nieruchomości, samochodów i biżuterii. Nigeryjczycy natomiast zostali obłożeni podatkiem od zbyt wysokich wypłat z bankomatu.
Szwedzki nowy wspaniały świat
Pionierem wdrażania planu „społeczeństwa bezgotówkowego” jest Szwecja. Kraj, który w 1661 r. jako pierwszy w Europie wprowadził banknoty, dziś chce z nich całkowicie zrezygnować. Już teraz fizycznie istniejące pieniądze stanowią zaledwie 3 procent szwedzkiej gospodarki, podczas gdy średnia dla strefy euro jest trzykrotnie wyższa. Bez gotówki obyć można się nie tylko w sklepie, na stacji benzynowej czy miejskim autobusie, ale również w kościele.
Gotówka znika także ze szwedzkich banków. W grudniu ubiegłego roku dziennik „Svenska Dagbladet” poinformował, że w 530 z 780 placówek największych banków nie można już wpłacić ani wypłacić gotówki.
Wycofywanie z obiegu fizycznie istniejącego pieniądza prowadzone jest najczęściej pod szczytnymi hasłami „wprowadzania ułatwień dla obywateli”, „ograniczenia emisji spalin przy transporcie banknotów” czy „utrudnienia życia złodziejom”. O tym, że dzięki utrzymywaniu większej ilości środków na kontach, banki mogą rozszerzać akcję kredytową, raczej się nie mówi. Równie rzadko poruszana jest kwestia większej kontroli życia gospodarczego przez organy państwa – w obliczu braku gotówki, praca na czarno czy działanie w szarej strefie byłyby poważnie utrudnione.
Komentuje dr Michał Kisiel, analityk obszaru Finanse osobiste Bankier.pl |
Walka nowego ze starym
Na walkę z pieniądzem gotówkowym można spojrzeć jak na zmagania o władzę. Z jednej strony atakuje państwo, pragnące kontrolować jak największą część aktywności gospodarczej swoich obywateli. Po drugiej stronie barykady bronią się zwolennicy ostatniego bastionu anonimowości, za jaki powszechnie uważa się gotówkę. Pieniądz elektroniczny nie musi jednak być narzędziem inwigilacji. Nowe technologie stwarzają możliwości poszerzenia zakresu swobód obywatelskich. Przykładem monetarnego eksperymentu, który stawia sobie takie cele jest wirtualna waluta Bitcoin. W miarę, jak coraz większa część naszej życiowej aktywności przenosi się do sieci, tradycyjna papierowa gotówka staje się coraz bardziej passe. Coś będzie musiało ją wkrótce zastąpić – zdają sobie z tego sprawę nawet najzagorzalsi zwolennicy brzęczącego pieniądza. |
Z gotówką walczyć chcą jednak nie tylko politycy i bankowcy. „Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy nadal drukować banknoty” – powiedział w ubiegłym roku agencji AP były członek zespołu ABBA Bjoern Ulvaeus. Jak przyznaje sam współtwórca przeboju „Money, Money. Money” , jego poglądy ukształtowały się po tym, jak jego synowi ukradziono portfel pełen gotówki.
Kolejny „barbarzyński relikt”?
W płatnościach bezgotówkowych nie ma nic złego, dopóki nie są na nas wymuszane. Niestety, rządy na całym świecie mają wielowiekową tradycję ograniczania wolności obywateli w zakresie wyboru rodzaju formy rozliczania się. Jeżeli panujące tendencje utrzymają się, to gotówka może podzielić los złota i srebra. Kruszce określane niegdyś przez piewców postępu mianem „barbarzyńskich reliktów” niemal całkowicie zniknęły z życia gospodarczego, co otworzyło drogę do masowej kreacji pieniądza i zadłużania się rządów na potęgę.
Niewykluczone, że wśród poprzednich pokoleń propozycja natychmiastowego zastąpienia złotych i srebrnych monet (lub form pieniądza towarowego) banknotami wywoływałaby kontrowersje podobne do tych, które wśród współczesnych społeczeństw budzą postulaty skończenia z gotówką raz na zawsze. Proces odejścia od kruszców odbywał się jednak stopniowo, dzięki czemu nigdzie na świecie wyparcie ich z obiegu nie doprowadziło do protestów społecznych na masową skalę.
Przejście od papierowej gotówki do pieniądza elektronicznego będzie jeszcze prostsze. W przeciwieństwie do metali szlachetnych, obie współczesne formy pieniądza nie są wytworem decyzji kupujących i sprzedających, lecz opierają się wyłącznie na obowiązującym prawie i zaufaniu do państwa. Wystarczy, że pewnego dnia rządy ogłoszą, że kawałki papieru zadrukowane wizerunkami królów, prezydentów i artystów przestają mieć wartość, a prawymi środkami płatniczymi są tylko aktywa zgromadzone na kontach bankowych.
Jeżeli do tego dojdzie, to banki i fiskus będą w jeszcze większym stopniu kontrolować życie gospodarcze. Jednocześnie być może dopiero wtedy przekroczona zostanie „masa krytyczna” i wyborcy zaczną domagać się od polityków powrotu do twardej waluty o realnej i odpornej na manipulację wartości.
Michał Żuławiński
Źródło: bankier.pl