Moi Drodzy bardzo długo zwlekałam z napisaniem wam mojego świadectwa, ale dzisiaj postanowiłam to wreszcie zrobić. W ubiegłym roku mój 10 miesięczny synek poparzył się bardzo poważnie na skórze twarzy, szyi, obojczyka i brzuszka. W tamtym momencie nie zdawałam sobie jeszcze sprawy jakie poparzenie jest poważne. Wylądowałam z nim w moim szpitalu powiatowym, ale ze względu na rozległe poparzenia, a w szczególności naciski osób z mojej rodziny przewiozłam go do Kliniki Oparzeń. Kiedy tam dotarłam i usłyszałam diagnozę załamałam się- oparzenia drugiego i trzeciego stopnia, martwica skóry(czekał go przeszczep), zakażenie ran które zaatakowało już płuca…To było straszne, to było dla mnie jak wyrok… I wiecie co się wtedy stało? Wyciągnęłam z torebki mój różaniec (w tamtym momencie można powiedzieć że byłam “letnia” w mojej wierze) i zaczęłam się modlić.Prosiłam także wszystkich którzy wtedy do mnie telefonowali o modlitwę za mojego syka, a rodziców o zamówienie mszy świętej o udaną operację (dodam, że to się działo w miesiącu październiku- miesiącu modlitw różańcowych).Msza święta o zdrowie mojego maluszka odbyła się w niedzielę a na poniedziałek był szykowny do przeszczepu. Kiedy w poniedziałek rano lekarze zdjęli opatrunek okazało się że martwa skóra zaczęła się regenerować(zaczęła robić się ukrwiona). Postanowili założyć opatrunek i poczekać do środy co będzie dalej – z resztą skóry. W środę okazało się że kolejne miejsca zregenerowały się, więc znowu czekali dalej. W piątek po opatrunku dowiedziałam się,że w następnym tygodniu wracamy do domu…Leczenie trwało jeszcze przez rok- w tej chwili moje dziecko nie ma nawet śladu – tylko na brzuszku niewielkie bielactwo poparzeniowe, którego prawie nie widać… Zacytuję słowa lekarza na ostatniej wizycie ” Maluchu miałeś w niebie gwiazdę która nad tobą czuwała” na to ja powiedziałam lekarzowi “Panie doktorze ja cały czas modliłam się wtedy w szpitalu za niego” (zapomniałam dodać, że nie tylko ja), na to lekarz odpowiedział “i ma pani tutaj tego efekty! Proszę Państwa (do mnie i do mojego męża) gdyby wszystkie dzieci wyglądały tak ja wasz synek to ja dostałbym nagrodę nobla……….
Powiem wam jeszcze jedną bardzo ważną rzecz- kiedy byłam w ciąży zawierzyłam to dziecko Maryi……………
Potrzeba mi było tragedii mojego dziecka żeby nawrócić mnie na ścieżkę Bożą …..Z biegiem czasu zaniedbałam modlitwę różańcową, ale teraz za sprawą Orędzi MBM już żadnej modlitwy nie zaniedbuje. Kocham Pana Jezusa Maryję i Pana Boga całym sercem, i całym sercem wierzę w te orędzia….Ale niestety czasem człowiek musi upaść, żeby się podźwignąć na nowo. Żeby Pan Jezus mógł podnieść z każdego upadku……
Adminie dziękuję ci, za prowadzenie takiej strony, i że wreszcie gdzieś mogłam dać swoje świadectwo.
Od Admina:
Jaka radość, czuję bliskość Pana,,
moje serce dźwięczy szeptem słów,
modlitwa płynie z moich warg,
w mojej duszy zamieszkał Pan.
1. Przybądźcie wszyscy, śpiewajmy Panu
radosną pieśń dziękczynienia,
oblicze Jego czcijmy,
śpiewajmy Panu psalm.
2. Nasz Bóg jest wielki, to w Jego dłoni
są szczyty gór i krańce ziemi
i morze, które szumi, On stworzył cały świat.
3. Klęknijmy przed Nim, pochylmy głowy,
oddajmy cześć Stwórcy swemu:
jesteśmy Jego ludem, owcami Jego łąk.