Korzystając z uprzejmości tego bloga pragnę podzielić się z czytelnikami pewnym intrygującym odkryciem. Jako Polakowi znającemu też język angielski wydało mi się to na początku dziwne, że anglojęzyczny paszkwil, sprzed miesiąca, przeciwko Marii Bożego Miłosierdzia ukazał się praktycznie w tym samym czasie na stronie polskojęzycznej, która bardzo blisko współpracuje z inną, a przewodnią stroną angielskojęzyczną poświęconą wyłącznie nienawiści wobec MBM, jej orędzi i Księgi Prawdy. Intryga, która tu zaistniała jest rzeczywiście fascynująca. Dla wspomnianego paszkwilu otworzono w dniu jego publikacji osobną zupełnie stronę internetową! Tylko w tym celu, aby wszystkim zainteresowanym było wygodnie ją cytować bez żadnej obciążającej kogokolwiek przeszłej historii. Po to, aby każdy nawet z innych nieprzyjaznych sobie wzajemnie stron internetowych mógł po prostu zacytować ten link na zasadzie: „wróg, mojego wroga jest moim przyjacielem”. Oczywiście głównym powodem nienawiści łączącym tylu ludzi ze sobą jest osoba Marii Bożego Miłosierdzia. Taka skala nienawiści oraz tempo w jakim ten paszkwil natychmiast ukazywał się we wszystkich głównych międzynarodowych językach, też były zaskakujące, tym bardziej, że jest to długi artykuł. Wobec tego postanowiłem wejść na IP tych stron (w tym strony polskiej) i tutaj moje zaskoczenie zamieniło się w szok! Wszystkie te strony ulokowane są w San Francisco, Kalifornia lub jej najbliższych okolicach! Nasza polskojęzyczna strona też! Ba, serwer: strony polskiej i tego, gdzie jest otwarta ta nowa strona z paszkwilem posiadają identyczną długość i szerokość geograficzną! Więc okazuje się, że cała ta afera prowadzi do tych samych ludzi, tej samej organizacji w San Francisco! A nazwa tej nowej strony pod, którą umieszczony jest ten angielskojęzyczny paszkwil to nazwa z jednej ze znanych ulic San Francisco. A nasi polscy czytelnicy, którzy wiedzą o której ja tu polskiej stronie piszę, niech sobie obejrzą małą mapkę reklamy na tej stronie, gdzie zawsze jest fragment miasta San Francisco. Jedna tylko strona, ta przewodnia angielskojęzyczna jest nieco dalej, bo Mountain View tuż obok Santa Clara w Kalifornii, ale jest to bardzo blisko San Francisco. Wobec powyższego i po pierwszym zdrowym szoku, zacząłem się zastanawiać – dlaczego San Francisco? Co jest i kto jest w San Francisco, że nienawidzi Marii Bożego Miłosierdzia do tego stopnia, że przedsięwziął żmudne badania i poszukiwania tego kim ona jest i to praktycznie na kilku kontynentach, jak kto widać z treści paszkwilu. Aby to zrozumieć, jaką drogą poszło moje rozumowanie, trzeba zrozumieć też to, że MBM była tolerowana w wielu kręgach katolickich do czasu kiedy nie zostały podane proroctwa o fałszywym proroku, a następnie na to stanowisko nie wybrano Kardynała Bergoglio – pierwszego papieża Jezuitę! Ach, a może to Jezuici… Wystarczyło teraz tylko poszukać czy w ogóle są jacyś Jezuici tam, w San Francisco… Moja mapa zaroiła się od ich placówek właśnie tam, ale to nie tylko o to chodzi. Takie żmudne badania prowadzili ludzie inteligentni, oczytani, mający czas i środki wszelkiego rodzaju do własnej dyspozycji… oraz sieć swoich placówek rozsianych po wszystkich kontynentach. Okazuje się, że w San Francisco istnieje jeden z najpotężniejszych uniwersytetów Jezuickich http://www.usfca.edu/SchoolOfEducation , ale o dziwo i w Santa Clara istnieje ich drugi mniejszy uniwersytet http://www.scu.edu/scujesuits/ , gdzie w centrum Markkula wykłada się etykę internetu! Jestem tylko ciekawy jak ją stosuje w praktyce ta strona angielskojęzyczna (główna), a najbardziej ziejąca nienawiścią do MBM, która to ostatnio nawet zacytowała Ignacego Loyolę! Może już przestanę się więcej dziwić… Jednym słowem wszystkie drogi prowadzą do San Francisco! Z ciekawości nawet znalazłem dwóch polskich jezuitów tam, choć pewnie jest ich więcej (no, przecież ktoś musi prowadzić z tamtąd stronę polską!), ale nie postąpię wobec nich tak jak oni wobec MBM. Pozostawię ich „za zasłoną”, bo nie mam prawa bez żadnych dowodów po prostu pisać na kogoś paszkwili. Etyka internetu nie pozwala mi na to, ale najbardziej Ten, który widzi i słyszy wszystko co robione w ukryciu. Oni niby to zdarli zasłonę, ale sami za nią siedzą ukryci! Na żadnej ze stron NIE MA ANI JEDNEGO NAZWISKA TYCH, którzy ją prowadzą! Etyka nazywa to hipokryzją…
Mamy motyw, mamy środki i mamy „owoc” ich pracy, który jest dowodem ich ducha Chrystusowego w praktyce! Należy się tylko cieszyć, że ani MBM, ani my nie żyjemy w średniowieczu! Resztę dośpiewajcie sobie sami.
Biedna Maria Bożego Miłosierdzia, czegóż to ona jeszcze nie będzie musiała w tej sytuacji znieść?
Czytelnik
P.S. Ronald Conte, świecki teolog, którym oni się wysługują, sam wysługuje się nimi, cytując jako źródło informacji stronę paszkwilu, tego z ulicą San Francisco. Conte to tylko głośnik i mikrofon dla nich, marionetka w obecnej sytuacji, podczas gdy oni pociągają za sznurki.
P.S. Adresy stron internetowych znane są właścicielowi bloga. Nie podałem ich celowo, aby nie poszerzać kręgu tych, którzy żyją nienawiścią do bliźniego swego. Inni, którzy śledzą te sprawy na bieżąco i tak będą wiedzieć, o które strony chodzi.
Informatyk
Tak wiec jest tez grupka uważających się za najbardziej prawdziwych katolików, którym po głowie ciągle chodzą myśli jak tu innych wyśledzić, uciszyć, zlikwidować aby nie próbowali coś mówić co im się nie podoba, gdyż ich prawda jest zawsze pewną prawdą jak moskiewska prawda za czasów komuny. Metody czysto masońskie. Jako prości ludzie jesteśmy przez nich znienawidzeni bo mamy odwagę interesować sie tym co się w świecie dzieje.