Marek napisał:
Mam do Was moi drodzy pytanie.. domyślam, się, że może ktoś z Was może mi co nieco podpowiedzieć. Był dzisiaj za mnie odprawiamy egzorcyzm, w czasie którego pod wpływem modlitwy i działania Pana wyparłem się kilku grzechów, które trawią mnie i od kilku lat nie pozwalają żyć. Byłem zniewolony przez diabła, który wykorzystywał moje liczne zranienia z okresu dzieciństwa. Odmawiam nowennę pompejańką, oręduję NS, staram się i walczę ze swoimi słabościami. Sam egzorcyzm był dla mnie bardzo intensywnym przeżyciem, nie byłem w stanie wstać z fotela (w czasie egzorcyzmu siedziałem), byłem strasznie osłabiony i wewnętrznie rozbity. Po egzorcyźmie udałem się na mszę świętą, przyjąłem komunię i modliłem się o siłę dla siebie.
Uczucia jakie mi towarzyszyły bo egzorcyźmie mocno mnie zaskoczyły. Od uczucia ulgi i radości po strach i lęk. Z jednej strony nastawiłem się, że po egzorcyźmie, że to wszystko odejdzie. Wyrzekłem się tych wszystkich grzechów, bardzo głośno i wyraźnie.. (krzyczałem w trakcie i płakałem) Nazwałem je po imieniu i się ich wyparłem, wyparłem się szatana. Jednak mimo wszystko boję się, że to wróci, boję się, że będę za słaby żeby sobie z tym poradzić..
Boże ja jestem tak słaby, nie dam sobie rady..
Egzorcysta powiedział mi, żebym się dużo modlić i powiedział, abym się zgłosił za miesiąc
Wielu czytelników odpisało Markowi udzielając różnych rad w tym obietnice że się będą modlić w jego intencji a Pio0 zorganizował 9 dniowa nowennę.
Marek pisze:
Dzisiaj oddałem się osobiście Maryi poprzez oddanie się osobiste i Niepokalane Poczęcie (trafiłem na dwie takie modlitwy). Zawierzyłem się też Najświętszemu Sercu Jezusa.
Walka duchowa trwa już od sierpnia, i idzie powoli do przodu. Jest ona niezwykle męcząca, lęk który mnie dosłownie paraliżował jest już dużo mniejszy. Obecnie czuję ulgę, jednak gdy myślę o sprawach dla mnie niezwykle istotnych czuję znów ten lęk.. i po egzorcyzmie jest jeszcze większy, silniejszy
Dziękuję Wam wszystkim serdecznie za rady. Bardzo mi pomogą, bo wiem teraz wyraźniej z czym muszę się zmierzyć, wiem lepiej co muszę zrobić!
Margaretko myślę o tym już od jakiego czasu:) Stery mojego życia oddaję Jezusowi, bo dotychczas to ja chciałem wiosłować. Już wiem, że tej walki nie wygram..nie wygram bo nie mam już na to siły, a nawet gdybym miał to te się wyczerpały błyskawicznie. Pan Jezus mi pomoże, bo jestem Jego umiłowanym synem, w którym ma upodobanie. Wiem, że mnie kocha tak niewyobrażalną miłością, że dla mnie umarł na krzyżu..Panie Boże dodawaj mi sił, pokrzepiaj mnie, dodawaj mi odwagi, abym walczył o swoje życie!
Bożena doskonale Cie rozumiem. To jest niezwykle trudne, ale w tym wszystkim chodzi o Ciebie, nie o kogo innego. Ja miałem już tak dość mojego dotychczasowego życia, że po prostu rzuciłem się w to wszystko. Nie przejmowałem się niczym, a każdego dnia kołatałem i tłukłem, aby Jezus mnie wysłuchał. Aby pomógł mi już teraz. Bardzo dużo się modliłem i wciąż dużo się modlę.
Wyjście z tego bagna jest bardzo trudne i szatan robi wszystko, aby to uniemożliwić. Jednak można to zrobić. Zamieściłem niżej komentarz i z Waszą pomocą i modlitwą i z Panem Bogiem i Maryją mi się udało!!!
To nie przypadek, że przyszedłem z tym właśnie tutaj, na ten blog, gdzie zaczęła się moja droga do nawrócenia i tu też ona się zakończyła i tu też rozpoczyna się moje nowe życie.
Jesteście wszyscy bardzo dobrymi ludźmi, kochanymi przez Pana. Wiem o tym, czuję miłość każdego z Was i czuję też jak część z Was cierpi, ale to wszystko jest miłe Panu. Być może nie spotkamy się w tym życiu (nigdy nie mów nigdy), ale wiem że uczynimy to w przyszłym.
Chwała Panu i niech Pan Bóg Wam błogosławi. Dziękuje Wam, jesteście silni wiarą, naprawdę silni, kocham Was i dziękuję z całego serca!!
Marek pisze ważne słowa:
Moi drodzy dziękuję serdecznie Wam za wasze modlitwy. Dzisiaj w końcu bez przeszkód, z pełną wiarą i zaufaniem byłem w stanie ofiarować się Jezusowi i Maryi przed Najświętszym Sakramentem. Jezusa uczyniłem Królem, prawdziwym Królem mojego życia i wszystkich moich spraw. Uczyniłem Go moim Ojcem. Maryję uczyniłem moją Matką, prawdziwą i kochającą..Boże co za nieopisana ulga, wyciszenie, wszechogarniająca miłość i pokój w moim sercu..Boże dziękuję Tobie, że w końcu byłem w stanie prawdziwie przyjąć Ciebie do mojego serca. Dziękuję Wam za wasze modlitwy, dosłownie czułem, że to Wasza ofiara mi pomaga. Dziękuję Wam serdecznie, z całego serca. Niech Bóg Wam błogosławi.
Z rodzicami już się pojednałem, wybaczyłem im, bo wiem że ich też ktoś zranił. Na sobie zakończyłem grzech i przyjąłem mój krzyż. Powiedziałem im, że moje cierpienia ofiarowywałem też za nich i za moich braci. Wiem, że Pan Jezus tego ode mnie chciał, abym dał takie świadectwo mojej rodzinie, cieszę się że sprostałem temu zadaniu..o Panie Ty mnie prowadziłeś, przez ten cały czas!
Od tego momentu już wiem, że moje życie się zmieni. Od teraz należę już tylko do Maryi i Jezusa…wiecie że płaczę jak bóbr ja to piszę..co za szczęście.. O Boże uzdrowiłeś mnie i uwolniłeś..jestem wolny..Kocham Cie, Kocham!!!