Dziecko Królowej Pokoju

Pokój musi zapanować pomiędzy człowiekiem i Bogiem, a także między ludźmi

  • Królowa Pokoju

    Królowa Pokoju
  • Uwaga

    Strona używa plików cookies które zapisują się w pamięci komputera. Zapisywanie plików cookies można zablokować w ustawieniach przeglądarki. Dowiedz się o tych plikach http://wszystkoociasteczkach.pl
  • Propozycja chronologiczna

    • Rok 2019 – Kryzys Rumunia
    • Rok 2020 – fałszywe traktaty pokojowe
    • Rok 2021 – Papież jedzie do Moskwy
    • Rok 2021 – Wojna
    • Rok 2022 – zwycięstwo komunistyczne
    • Rok 2023 – 10 królów
    • Rok 2024 – Antychryst
    • Rok 2025 – Sojusz z wieloma
    • Rok 2025 – Synod
    • Rok 2026 – Henoch i Eliasz
    • Rok 2028 – Ohyda spustoszenia
    • Rok 2029 – Ostrzeżenie
    • Rok 2030 – Cud
    • Rok 2031 – Nawrócenie Izraela
    • Rok 2032 – Kara
    • Rok 2032 – Odnowienie świata
    • Rok 2033 – Exodus
    • Rok 2034 – Zgromadzenie w Jerozolimie
    • Rok 3032 – Gog i Magog
    • Rok 3213 – Koniec świata
    • Nowe niebiańskie Jeruzalem.
  • Logowanie

  • Odwiedzają nas

    Map

  • Maryjo weź mnie za rękę

  • Jezu Maryjo Kocham Was

Archive for Kwiecień 2016

Manipulacja Radia Watykańskiego

Posted by Dzieckonmp w dniu 30 kwietnia 2016

Sami zobaczcie jak Radio Watykańskie manipuluje. Pierwsza tytułowa wiadomość dotycząca dzisiejszego wydarzenia w Watykanie mówi inaczej w jezyku polskim a inaczej w jezyku angielskim choć tytuł jest bardzo podobny.

Tytuł w jezyku polskim:

Papież na audiencji jubileuszowej: pojednanie, budowa mostów

Tytuł w jezyku angielskim:

Papież pozdrawia członków Rotary Club na specjalnej audiencji Jubileuszowej

Sami poczytajcie co pisze radio Watykańskie

w jezyku polskim:

http://pl.radiovaticana.va/news/2016/04/30/papie%C5%BC_na_audiencji_jubileuszowej_pojednanie,_budowa_most%C3%B3w/1226693

w jezyku angielskim tłumaczone translatorem:

http://translate.google.com/translate?hl=pl&sl=auto&tl=pl&u=http%3A%2F%2Fvoxcantor.blogspot.com%2F2016%2F04%2Fbishop-of-rome-welcomes-his-fellow.html%3Fspref%3Dfb

 

Na koniec dodam iż w 1951 roku, Święte Oficjum, obecnie Kongregacja Nauki Wiary, z upoważnienia papieża Piusa XII wydała dekret zakazujący księżom przynależności w Rotary Club . Nie respektując dekretu  Świętego Oficjum, w 1999 roku, Jorge Bergoglio, arcybiskup Buenos Aires łaskawie przyjął członkostwo honorowe w „prestiżowej organizacji.”

mason

 

Papież Franciszek – honorowy członek RC Buenos Aires potwierdza to również polska strona Rotary Club

http://rotary.org.pl/papiez-franciszek/

Posted in Franciszek | Otagowane: , , | 210 Komentarzy »

Ojczyzno bądź wdzięczna Bogu

Posted by Dzieckonmp w dniu 30 kwietnia 2016

Jezus miłosierny

Ojczyzno moja kochana, Polsko, o gdybyś wiedziała, ile ofiar i modłów za ciebie do Boga zanoszę. Ale uważaj i oddawaj chwałę Bogu, Bóg cię wywyższa i wyszczególnia, ale umiej być wdzięczna.

Odczuwam tak straszny ból, kiedy patrzę na cierpienia bliźnich; odbijają się w sercu moim wszystkie cierpienia bliźnich, ich udręczenia noszę w sercu swoim, tak że mnie to nawet fizycznie wyniszcza. Pragnęłabym, aby wszystkie bóle na mnie spadały, by ulżyć bliźnim.

Pośród strasznych udręk patrzę w Ciebie, o Boże. i choć burza gromadzi się nad głową moją, wiem, że nie gaśnie słońce, ani się nie dziwię stworzeniu przewrotnemu, a wszystkie wydarzenia z góry przyjmuję. Usta moje milczą, gdy uszy są przesycone urąganiem. Staram się o ciszę serca swego pośród cierpień największych i zasłaniam się tarczą imienia Twojego przeciw pociskom wszelkim.

DzienniczekFaustynyKowalskiej

.

Posted in Patriotyzm | Otagowane: , , , | 19 Komentarzy »

Tak za rządu Tuska niszczono pilotów po 10/04

Posted by Dzieckonmp w dniu 29 kwietnia 2016

Przyszła pora, aby upublicznić kilka spraw — pisze na swoim profilu na facebooku Artur Wosztyl, pilot rządowego JAKA-40, który wylądował w Smoleńsku.

wosztyl

Wielokrotnie z mediów docierają informacje, które nie licują z przeciętną inteligencją zwykłego Polaka o faktach, czy też tezach dotyczących najfatalniejszej w skutkach tragedii, która dotknęła nas Wszystkich w dniu 10.04.2010r., a tym samym zgorszony jestem postawą czołowych polityków, którzy z jednej strony stoją na straży informacji zawartych w rządowym dokumencie, który tworzony był przez ludzi z tytułami naukowymi, a po którego opublikowaniu ujawniono nieprawidłowości, które można nazwać „kłamstwem” (ekspertyza IES, a słowa przypisane Ś.P. gen. A. Błasikowi, które w rzeczywistości były słowami II pilota Ś. P. ppłk. R. Grzywny), czy CLKP, a z drugiej strony dyskryminują naukowców, którzy zadają wyjątkowo niewygodne pytania dotyczące wątpliwości co do znacznej liczby hipotez zawartych w oficjalnym raporcie.
Mój ogromny dystans do „faktycznych ustaleń” Komisji Millera bierze się stąd, iż byłem pilotem, dowódcą załogi lądującego o godz. 07:15 czasu Warszawskiego samolotu w Smoleńsku przed wspomnianą tragedią z 10.04.2010r. Osobiście dostrzegam wiele niezgodności z tym co zostało zapisane w oficjalnej wersji, co miało potwierdzać winę pilotów rządowego Tu-154M, a jednocześnie zauważam bezpardonową walkę klasy politycznej ściśle związanej ze stroną rządową w celu obrony zawartych tam tez z jednoczesną próbą ośmieszenia pracy ludzi, którzy zajęli stanowisko mówiące o tym, że jest wiele nieścisłości tam umieszczonych, a zadawane pytania z ich strony pozostają bez odpowiedzi. Na swoim przykładzie pragnę pokazać niezrozumiałe działanie Komisji Millera.
Moje lądowanie odbyło się w dniu 10.04.2010r na lotnisku w Smoleńsku, przy szybko pogarszającej się widzialności, która z 4000m w ciągu kilku minut spadła do 1500m podanej przez kontrolera i przy której odbyło się lądowanie. Jednocześnie ten kontroler, ani jeden raz, nie wspomniał podczas całej korespondencji o obecności chmur, a tym samym podstawie i wielkości zachmurzenia. Lądowanie wykonałem według podejścia wg Uproszczonego Systemu Lądowania (USL) na dwie radiolatarnie. Możliwe było również podejście na dwie radiolatarnie połączone z radiolokacyjnym systemem lądowania (RSL) przy widzialności 1000m, ponieważ moje minimum, jak i lotniska wynosiło 100m podstawy chmur z widzialnością 1000m. Decyzję o zniżaniu się poniżej wysokości decyzji i lądowaniu podjąłem po uzyskaniu kontaktu wzrokowego ze światłami podejścia i ziemią zanim samolot osiągnął wysokość minimalnego zniżania dla tego lotniska równą 100m nad poziomem lotniska przed osiągnięciem pozycji na ścieżce nad BRL (Bliższa Radiolatarnia, która oddalona była od progu pasa 1100m).
Z przyczyn jedynie znanych członkom Komisji Millera, w maju 2010r. na polecenie Inspektoratu Bezpieczeństwa Lotów MON (płk M. Grochowski) przysłano polecenie do Dowództwa Sił Powietrznych w którym zlecono sprawdzenie lądowania samolotu Jak-40. Dowódca Sił powietrznych gen. L. Majewski powołał taką komisję do badania incydentów na czele której stanął ppłk J. Jarmuła. Po przesłuchaniach załogi samolotu Jak-40, osób funkcyjnych będącymi w tym dniu DKL-ami (Dyżurnymi Kierownikami Lotów) i zbadaniu wszystkich dostępnych dowodów komisja ustaliła, że nie dopatrzyła się złamania RL-2006 (Regulaminu lotów), ani przepisów lotniczych, co zostało przedstawione przez rzecznika prasowego DSP ppłk. R. Kupracza w dniu 10.06.2010r., co podało PAP w krótkiej informacji http://wiadomosci.gazeta.pl/…/1,114873,7999753,Wojsko__Waru…
Miesiąc później ppłk. Jarmuła w rozmowie ze mną potwierdził, że orzeczenie komisji badającej lądowanie samolotu Jak-40 w Smoleńsku z dziennikarzami oczyszcza załogę ze wszelkich zarzutów dotyczących lądowania ponizej warunków minimalnych (oskarżono mnie o lądowanie przy podstawie poniżej 60m i widzialności ponizej 1000m), ale orzeczenie od miesiąca leży w szufladzie, a gen. Majewski nie ma czasu, aby podpisać owe orzeczenie odrzucające zarzut wykonania lądowania z naruszeniem prawa, dlatego też czeka, aż Pan generał znajdzie dla niego czas.
W międzyczasie trwała bezpardonowa nagonka mediów związanych z rządem na załogę Jaka-40, która utrwalała przekonanie w społeczeństwie, że lądowanie odbyło się bez zachowania elementarnych zasad bezpieczeństwa. Proszę sobie wyobrazić, jak wielka była moja frustracja, gdy z jednej strony media kreują już samoistną tezę, że winny jestem śmierci 96 osób, gdy nikt ze strony wojskowej nie stanął w obronie żołnierzy – mam tutaj na myśli Rzecznika Prasowego DSP, który nabrał wody w usta i nie próbował sprostowywać informacji zawartych w doniesieniach medialnych i gen. L. Majewskiego, który jako dowódca SP wydał zakaz wypowiadania się na temat samej katastrofy i spraw z nią związanymi, a jednocześnie kreowana pomoc psychologiczna osobom jej potrzebującym staje się fikcją.
W październiku zadzwonił do mnie jeden z członków KBI badającej moje lądowanie kpt. P. Kotłowski i poprosił mnie, abym opowiedział mu raz jeszcze jak wyglądało moje lądowanie. Po krótkiej rozmowie skwitował to stwierdzeniem, że:

„Z czegoś takiego każdy prawnik Ciebie wybroni”

zdziwiły mnie jego słowa, ale nie miałem okazji zapytać się co miał na myśli, ponieważ szybko się rozłączył.
23.12.2010r. po godzinie 16:00 przychodzi faks z DSP do 36 SPLT podpisany przez gen. Majewskiego w którym jest napisane, aby wyciągnąć wnioski dyscyplinarne od załogi Jak-40 lądującego w Smoleńsku przed katastrofą. W dniu 24.12. z samego rana zostaję wezwany przez dowódcę jednostki płk. M. Jemielniaka na rozmowę w tej sprawie. Proszę o zapoznanie się z kartą incydentu na którą się powoływano, dostaję odpowiedź, że będę mógł się z nią zapoznać po Świętach Bożego Narodzenia.
W pierwszy dzień po świętach jestem wezwany ponownie i pokazano mi do wglądu dokumentację, która orzeka, że załoga złamała prawo świadomie lądując poniżej warunków minimalnych narażając tym samym pasażerów i sprzęt lotniczy i klasyfikuje ten czyn jako błędna organizacja szkolenia (O), a nie czynnik ludzki. Zapoznając się z treścią tej karty wzrasta we mnie przekonanie, że jest to działanie zaplanowane i mające wpłynąć na dalsze działania, które takim orzeczeniem mają być potwierdzeniem tez, które są wieszczone przez media. Wprost mówiąc, odniosłem przekonanie, że wskazując winę pilotów samolotu Jak-40 i udowadniając ją, nikt wówczas nie będzie próbował podważyć kwestii chęci wykonania zadania „za wszelką cenę” przez tragicznie zmarłą załogę samolotu Tu-154M. W tym momencie zgłaszam płk. Jemielniakowi chęć natychmiastowego odwołania się od tego orzeczenia komisji, dostaję jednak polecenie, aby zaczekać do 04.01.2011r., kiedy to ta karta incydentu zostanie oficjalnie odczytana.
Tutaj następuje kulminacja całej sytuacji, którą opiszę szczegółowo.
04.01.2011r. do jednostki przyjeżdża płk Kowalczyk szef BL przy DSP, ppłk Jarmuła przewodniczący komisji badającej lądowanie Jaka-40 oraz ppłk Purwin z CHSZRP. Ppłk Jarmuła prosi zgromadzonych, aby Ci wynieśli wszystkie urządzenia elektroniczne, ponieważ poruszane sprawy na tym spotkaniu dotyczą również trwającej w toku sprawy katastrofy samolotu Tu-154M. Co najciekawsze, dokument dostał klauzulę „JAWNE”. Wszyscy opuszczają salę odpraw i wracają po kilkuminutowej przerwie. Pomimo iż wielokrotnie zapoznawałem się z tą kartą, to sposób w jaki była odczytywana, intonacja głosu ppłk. Jarmuły spowodowało, że podnoszę rękę, aby w trakcie odczytu na chwilę się zatrzymano i wyjaśniono skąd wzięły się takie niedorzeczności w karcie incydentu. Usłyszałem wówczas od ppłk Jarmuły „Panie Arturze, proszę poczekać. Doczytam do końca i będzie Pan mógł zadać pytania”. Sytuacja powtórzyła się jeszcze raz i usłyszałem to samo. Po zakończonym odczycie zadałem trzy pytania dotyczące karty incydentu.
Pierwsze skierowane do ppłk Jarmuły:

„Panie pułkowniku, proszę podać jakie warunki panowały w Smoleńsku o godzinie 05:06 i 05:26 UTC”,

przypominam, że moje lądowanie odbyło się około 05:15 UTC (odpowiednio 07:06 i 07:26, a także 07:15 czasu Warszawskiego).
Zaczął wertować kartę incydentu. Wówczas dodałem:

„Panie pułkowniku, załącznik nr 1. Wiem, ponieważ miałem okazję zapoznać się z dokumentacją.”
Odnajduje załącznik. Jest mocno zaskoczony co tam jest napisane, czyta marszcząc czoło i pyta się mnie przy wszystkich:

„Panie poruczniku, czy Pan wie z jakiego lotniska są te dane?”.

Wówczas odpowiedziałem:

„Tak Panie pułkowniku, z lotniska Smoleńsk północny, gdzie wykonywałem loty w dniu 07 i 10.04.2010r. Proszę przeczytać warunki meteorologiczne z godziny 5.06 UTC.”

Były to warunki meteorologiczne odnotowane przez meteorologa dyżurującego tego dnia w lotniskowym biurze meteorologicznym mierzone 9 minut przed moim lądowaniem.
Pułkownik czyta warunki z godziny 05:06 UTC:

„Zachmurzenie 6/10 o podstawie 150m i widzialność 2000m”.

Poprosiłem, aby przeczytał warunki odnotowane o godzinie 05:26, czyli 11 minut po moim lądowaniu. Pułkownik zaczyna czytać:

„Zachmurzenie 10/10 o podstawie 100m i widzialność 1000m”.

Zaznaczam, ze jeszcze przy tych warunkach mogłem wykonać lądowanie na lotnisku zgodnie z prawem i poziomem wyszkolenia.
Zadałem retoryczne pytanie:

„Gdzie jest tam napisane, że podstawa wynosiła 60m?”

Swój wzrok skierowałem na ppłk. Purwina i zapytałem:

„Panie pułkowniku, twierdzi Pan że lądowałem przy podstawie 60m i niższej. Proszę mi powiedzieć jaka była wartość zachmurzenia na tej wysokości?”

Dłuższą chwilę czekałem na odpowiedź, jednak jej nie uzyskałem.
Zadałem trzecie pytanie skierowane do całej komisji:

„ Nie chodzi tutaj już tylko o mnie i moją załogę, ale o wszystkich na tej sali, którzy będą wykonywać loty na statkach powietrznych. Proszę mi powiedzieć dlaczego osoba, która pilotuje samolot, śmigłowiec nie miałaby podjąć decyzji o kontynuowaniu podejścia do lądowania jeżeli zanim osiągnie wysokość decyzji ma pewny kontakt wzrokowy ze światłami DS. i ziemią?”

W tym momencie wstał milczący cały czas ppłk. Purwin i rozpoczął swoją wypowiedź, której ogólny wydźwięk był taki, że:

„Komisja przeprowadziła analizę warunków meteorologicznych panujących w Smoleńsku w dniu 10.04 i jednoznacznie stwierdziła, że lądowanie odbyło się przy podstawie 60m i widzialności poniżej kilometra. Dlatego też nieważne jest co mówi porucznik i nieważne co napisano. Mogłoby być napisane, że było BCH 10 (bezchmurne niebo i widzialność 10 km), komisja podjęła decyzję i ta decyzja jest niepodważalna i ostateczna.”

Ze zdumienia otworzyłem szerzej oczy. Kontroler z wieży w dniu 10.04. podał widzialność większą niż 1000m co było nagrane na magnetofonie Jak-40. Dyżurny meteorolog zanotował widzialność większą niż 1000m. Jak można tak mówić przy wszystkich, jak można podważać informacje meteorologiczne najpierw zmierzone przez radzieckiego meteorologa, który na miejscu robił pomiary, które później przekazane zostały przez KBWLLP tej komisji. Nie spodziewałem się, że najciekawsze jeszcze zostanie powiedziane, ponieważ wstał Pan płk Kowalczyk i przy wszystkich zaczął omawiać jak powstała komisja do zbadania lądowania Jaka-40. Powtórzył cały proces twórczy od „zlecenia” inspektoratu BL dowodzonego przez płk. Mirosława Grochowskiego, czynnego członka komisji badającej katastrofę rządowego samolotu Tu-154M, przez pierwsze orzeczenie komisji uniewinniające załogę, które musiało wylądować w koszu, ponieważ Pan Edmund Klich wielokrotnie dzwonił do odpowiednich osób w DSP i nalegał, aby sprawa lądowania została dogłębnie zbadana, co zostało przedstawione w artykule Pani Klaudii Hatały 01.02.2011r. pod tytułem „Minister sprawiedliwości o lądowaniu Jaka-40: kontrolerzy popełnili błędy”. http://www.polskieradio.pl/…/305403,Minister-sprawiedliwosc…
Pan płk Kowalczyk przedstawił nieco inaczej słowa, które wypowiedział. E. Klich we wskazanym wyżej artykule „przyznał, że dzwonił do odpowiednich osób w dowództwie Sił Powietrznych i apelował, by dokładnie przebadać lądowanie Jaka-40”. Powiedział wprost:

„ Początkowo komisja nie dopatrzyła się, aby załoga Jaka-40 złamała zasady wykonywania lotów, ale zadzwonił do mnie Edmund Klich i powiedział, że jeżeli nie ukażemy załogi Jaka to strzelimy sobie w stopę”.

Dlatego ponownie zbadano sprawę i trwało to tak długo ponieważ do października czekali na warunki meteorologiczne ze Smoleńska przekazane przez KBWLLP…” (załącznik z warunkami meteorologicznymi o które zapytałem).
Nie wierzyłem własnym uszom. Jak można powiedzieć coś takiego przy tak licznej grupie ludzi nie poddając w wątpliwość wyników swojej działalności zawodowej? Gdzie honor żołnierza Polskiego, kodeks honorowy oficera!? Wydźwięk dalszej wypowiedzi był taki, że załoga Jak-40 która wylądowała w Smoleńsku na 1godz. 26 min. przed zdarzeniem nie ma prawa odwołać się od orzeczenia komisji. Wstałem wówczas i bezpośrednio zapytałem pułkownika:

„ Czy to oznacza, że załoga nie ma prawa do odwołania się od orzeczenia komisji?”

Na to płk Kowalczyk odpowiedział podniesionym głosem i tutaj cytuję z góry przepraszając za sposób wypowiedzi:

„Jeżeli uważam, że komisja jest do dupy, że pracowała do dupy, to jak najbardziej mogę się odwołać.”

Szybko odpowiedziałem:

„ Dziękuję Panie pułkowniku, tylko to chciałem usłyszeć”.

Gdy zakończono to przedstawienie, wychodzący z sali płk. Kowalczyk poprosił mnie, abym razem z nim i innymi mu towarzyszącymi osobami wyszedł. Zatrzymaliśmy się na korytarzu przed gabinetem dowódcy pułku. Oprócz mnie był tam jeszcze szef BL jednostki mjr A. Borowy, który zadał ku mojemu zdziwieniu pytanie płk. Kowalczykowi:

„Co to było? Co wy … wyprawiacie? Przyjeżdżacie nieprzygotowani, oskarżacie człowieka, że popełnił przestępstwo, a porucznik wstaje i Was punktuje?”
Chwilę później poszedłem z gotowym pismem odwołującym się do Szefa Sztabu Generalnego WP i złożyłem je w kancelarii niejawnej. Jeszcze tego samego dnia składają takie pisma członkowie mojej załogi: por. Rafała Kowaleczo i Ś.P. mł. chor. sztab. Remigiusz Muś. Początkowo pismo Ś.P. mł. chor. sztab. Musia zostaje odrzucone przez płk. Mirosława Jemielniaka ponieważ było „za ostre”, a były tam przytoczone wypowiedzi członków KBI, którzy przybyli odczytać kartę incydentu. Następna, złagodzona wersja została zaakceptowana.
Szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Cieniuch po zaopiniowaniu przez Inspektorat Bezpieczeństwa Lotów MON podtrzymał zawarte w nim tezy ujęte przez KBI i pouczono mnie, że od niniejszego rozpatrzenia odwołania zainteresowanemu nie przysługuje prawo wniesienia odwołania do Ministra Obrony Narodowej, ani skarga do wojewódzkiego sądu administracyjnego. W tym momencie dotarło do mnie, że jedyne co mogę zrobić to skontaktować się z prawnikiem, który od tego momentu zacznie mnie reprezentować, ponieważ sam już nie byłem w stanie stawić czoła tej jawnej niesprawiedliwości na którą przyzwolenie dała armia wraz z cywilnym jej nadzorem .
Jednocześnie gen. Majewski składa doniesienie do prokuratury wojskowej na załogę samolotu Jak-40 o możliwości popełnienia przestępstwa.
Rozkazem gen. Majewskiego odsunięty jestem od wykonywania lotów z najważniejszymi osobami w państwie.
W trakcie reorganizacji pułku zostaję cofnięty z etatu dowódcy załogi na etat starszego pilota (II pilota).
Dowiaduję się, że na posiedzeniu ZBL w DSP wydane jest polecenie podległym komórkom BL w jednostkach lotniczych, aby całą kartę incydentu lądowania samolotu Jak-40 w Smoleńsku odczytać przy pełnym składzie osobowym, co jest precedensem w takich sytuacjach.
Płk Jemielniak przekazuje mi informację, że gen. Majewski chce szybko zakończyć sprawę, a tym samym najlepiej będzie, jeżeli dobrowolnie poddam się karze. Odmawiając przyjęcia takiego rozwiązania sprawy, straszony jestem, że gen Majewski może odsunąć mnie od latania, zabrać mi klasę pilota, a tym samym część przysługującego mi uposażenia, jednocześnie może „tymczasowo” wysłać mnie do jakiejś innej jednostki, niewiadomo gdzie, gdzie będę czekał na zakończenie sprawy.
W efekcie rozwiązania 36 SPLT, pomimo wielokrotnych zapowiedzi, że zostaną przeprowadzone rozmowy kadrowe, na których każdy dostanie nową propozycję, ja miałem jedynie jedną, na której dowiedziałem się, że nie ma dla mnie etatu.
W grudniu przychodzi imienny rozkaz, który nakazuje stawić mi się na początku stycznia w jednostce w Krakowie, bez żadnych szczegółów jaką funkcję miałbym tam pełnić. Z obawy, że ziści się scenariusz wskazany w czasie jednej z rozmów z płk. Jemielniakiem, że zostanę odsunięty od latania postanowiłem złożyć wypowiedzenie ze służby zawodowej. Z dniem 01.02.2012r. zostałem porucznikiem rezerwy – emerytem.
I to wszystko spotkało mnie, ponieważ wykonywałem swoje zadania najlepiej jak tylko potrafiłem. To czeka żołnierza zawodowego, który nie oczekuje niczego więcej niż odrobinę szacunku i słowa dziękuję za swoją ofiarną służbę.
23.02.2015r. Wojskowa Prokuratura Okręgowa postanawia umorzyć śledztwo z doniesienia gen. L. Majewskiego w sprawie lądowania Jak-40 w Smoleńsku.

Posted in Warto wiedzieć | Otagowane: , | 135 Komentarzy »

Z obrazu Papieża Jana Pawła II popłynęły krwawe łzy

Posted by Dzieckonmp w dniu 27 kwietnia 2016

jan paweł 22 łzy

To bardzo tajemnicza historia. „Podczas pobytu w Castellammare di Stabia koło Pompejów, ks. Jarosław został zaproszony przez jedną z rodzin do domu. To zdarza się często, ale tym razem nie była to zwykła wizyta.  W pewnym momencie gospodarze przynieśli obraz św. Jana Pawła II i opowiedzieli jego dziwną historię. Kupili ten wizerunek kilka lat temu w Mediolanie. Od tamtego czasu wisiał na ścianie w ich mieszkaniu. Pewnego ranka gdy się obudzili, zauważyli, że obraz wygląda inaczej –  z oczu Jana Pawła II płynęły krwawe łzy. Przez kilka chwil, gdy patrzyli na wizerunek widzieli, jak spływały z jego twarzy. Czerwone ślady pozostały na obrazie. Ten wizerunek włoska rodzina przechowuje u siebie w domu.  Przysięgają , że nikt go nie dotykał, nic nie domalowywał, nie szukali nigdy sensacji.  Chcą jednak wiedzieć, czy nie jest to jakiś znak, który święty nam pozostawił”. Ksiądz Jarosław mówi: „Postanowili, nie ujawniając swoich danych, przekazać mi ten wizerunek, jako temu, który podróżował i był blisko św. Jana Pawła II. Poprosili, abym oddał obraz specjalistom, którzy go zbadają i sprawdzą,  czy te „krwawe łzy” to prawdziwa krew czy też farba. Nawet jeśli to farba, dziwne, że przybrała taką postać – mówi ks. Jarosław. – Wizerunek oddam do zbadania w Watykanie. 

Po badaniach laboratoryjnych ks. Jarosław poinformuje o wynikach.

Źródło: http://padrejarek.pl/dziwny-obraz-dziwne-fotografie/

janpaweł2

Posted in Cuda, Jan Paweł II | Otagowane: , , , | 214 Komentarzy »

Komunikat dotyczący Medalików

Posted by Dzieckonmp w dniu 27 kwietnia 2016

Wszystkich zamawiających i wpłacających za Medalik informuję .

Troszkę za wcześnie zaapelowałem o zamawianie i wpłacanie za Medalik, ale nie jest to moja wina. W czasie rozmowy z Jubilerem poinformował on mnie że wyśle mi je gotowe do poniedziałku tego tygodnia. Podczas dzisiejszej rozmowy telefonicznej z nim okazało się że jest to malutka firma rodzinna i jak się coś w rodzinie dzieje to są opóźnienia. W rodzinie tej z okolic Lichenia 4 dni temu urodziło się dziecko i stanęła praca przy Medalikach.  Ta ilość co zamówiłem jest już odlana, ale potrzebuje szlifowania i takich końcowych prac. Dziś otrzymałem od nich przesyłką pierwsze Medaliki tj. 20 % zamówionych. Chcę zaznaczyć że wpłat jest o 150% więcej niż zamówionych Medalików. Dziś też zamówiłem te dodatkowe ilości aby starczyło dla wszystkich. Te dziś zamówione będą odlewane i wykańczane w maju. Te 80% brakujących z pierwszego zamówienia obiecał mi wysłać koło piątku albo nawet w pierwszych dniach maja. 

Tak więc. Jutro będę pakował  pierwsze dostarczone Medaliki dla osób które pierwsze wpłaciły. Starczy ich dla 11 osób. Wyślę je w piątek wszystkie listami poleconymi gdyż jest to srebro czyste. Te które dojdą mi na początku maja tez od razu będę pakował i starczy ich dla 17 osób gdyż zamawiały większe ilości a są następne w kolejności wpłat. Pozostałe 36 osób musi trochę dłużej poczekać gdyż Medaliki dla nich zostały dopiero dziś zamówione. Myślę że do końca maja zakończymy wszystkie zapotrzebowanie na Medaliki załatwić. Ostrzeżenia wtedy na pewno jeszcze nie będzie. Każdy Medalik okazało się ma nie 5 ale 6 gram czystego srebra. Ma taką dodatkową zawleczkę na łańcuszek. Według mnie jest piękny i dobrze wykonany a mimo długiej treści tekstu na nim. można ją przeczytać. Ja mam gorszy wzrok ale dałem dziecku 9 letniemu i przeczytało mi cały tekst.

Poniżej zdjęcie Medalika ze srebra- produkcja na zamówienie.

20160427_211001

.

20160427_213123

Posted in KOMUNIKATY | Otagowane: , | 6 Komentarzy »