Natuzza Evolo – żona i matka, mistyczka i stygmatyczka
Posted by Dzieckonmp w dniu 15 stycznia 2017
Czas naszego życia na ziemi jest krótki. Wtedy decyduje się nasza wieczność: albo wybierzemy niewyobrażalne szczęście wiecznej miłości w Chrystusie, albo straszliwe cierpienie wiecznej nienawiści. O tej prawdzie przypomina nam Bóg poprzez nadzwyczajne znaki i cuda w życiu tak wielkich mistyków, jakim była Natuzza Evolo z Kalabrii we Włoszech, zmarła 1 listopada 2009 r.
We Mszy św. pogrzebowej Natuzzy, 5 listopada 2009 r., uczestniczyło 50 tysięcy wiernych, pięciu biskupów oraz kilkuset księży. Zgromadzeni ludzie spontanicznie wznosili okrzyki: „Santa subito!”. Ksiądz biskup ordynariusz Luigi Renzo podczas homilii zapowiedział rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego zmarłej oraz stwierdził, że obecność tak licznej delegacji biskupów i księży jest znakiem aprobaty przez Kościół świętości życia i nadzwyczajnych charyzmatów Natuzzy Evolo, jednej z największych mistyczek naszych czasów. Pan Jezus powołał tę prostą analfabetkę z Kalabrii do szczególnej misji, a było nią współcierpienie z Chrystusem, poprzez dar stygmatów, w tajemnicy Jego Męki i Śmierci za zbawienie wszystkich ludzi oraz przypominanie nam wszystkim o życiu po śmierci: o niebie, czyśćcu i piekle, poprzez bezpośredni kontakt ze zmarłymi.
Dzieciństwo
23 sierpnia 1924 r. w miasteczku Paravati w Kalabrii dziewiętnastoletnia Filomena Maria Angela Evolo urodziła swoje pierworodne dziecko, dziewczynkę, której nadano imię Natuzza. Miesiąc przed jej narodzinami jej ojciec, Fortunato Evolo, wyjechał do Argentyny w poszukiwaniu pracy i przestał się kontaktować z rodziną. W ciągu kolejnych siedmiu lat mama Natuzzy urodziła jeszcze pięciu synów: Dominika, Antoniego, Franciszka, Wincentego i Pasquale. Nie wiadomo, kto był ich ojcem, ale wszyscy otrzymali nazwisko Evolo. Mieszkańcy Paravati mieli temat do złośliwych plotek i pełnych pogardy komentarzy o Marii Angeli i jej dzieciach, które nazywali bękartami.
Natuzza wychowywała się w wyjątkowo trudnych warunkach i w wielkiej biedzie. Już jako pięcioletnie dziecko chodziła do piekarni i w milczeniu czekała, wzbudzając litość, a kiedy otrzymała kilka bułek, natychmiast niosła je dla swoich głodnych braci.
Z powodu braku pieniędzy Natuzza nie mogła pójść do szkoły i dlatego przez całe życie pozostała analfabetką. Pomimo skrajnej nędzy była dzieckiem radosnym, zatroskanym o swoich braci i rówieśników z Paravati. W obliczu różnych trudności, kłopotów nigdy się nie zniechęcała i nie upadała na duchu, ale z jeszcze większą energią je przezwyciężała, otwierając się na innych i niosąc im pomoc. Była dzieckiem pogodnym, choć równocześnie naznaczonym cierpieniem spowodowanym wielką biedą i moralnym zagubieniem swej mamy. Natuzza gorąco prosiła Matkę Najświętszą o jej nawrócenie.
Już w wieku sześciu lat dziewczynka otrzymała wyjątkowy dar widzenia Pana Jezusa, Matki Bożej, aniołów i świętych. Kiedy po raz pierwszy pokazała się jej Matka Boża, Natuzza nie wiedziała, kim Ona jest. Zachowywała to wszystko w tajemnicy, gdyż tak jej poradził miejscowy proboszcz.
W 1934 r. Maria Angela, mama Natuzzy, zostaje skazana na więzienie za kradzież kury, którą zabiła i potem ugotowała dla swoich wygłodniałych dzieci. Kiedy kobieta przebywała w więzieniu, właścicielka mieszkania bez żadnej litości wyrzuciła rodzeństwo na bruk, gdyż nie zapłacono jej czynszu. Natuzza razem z braćmi znalazła się na ulicy; dzieci musiały nocować pod schodami. To były bardzo bolesne dni dla Natuzzy, która z wielką ufnością błagała wówczas o pomoc Matkę Bożą.
Pewnego razu podczas modlitwy usłyszała głos:
„Odwagi, teraz znajdę dla was mieszkanie”.
Rzeczywiście, kilka dni później znalazło się dla sierot jedno z nowo wybudowanych mieszkań komunalnych. Kiedy rodzeństwo się tam wprowadziło, Natuzzy objawił się św. Franciszek da Paola, który powiedział dziewczynce, że wkrótce jej mama wróci do domu, a ona sama będzie mogła pomagać rodzinie. Po trzech dniach od tego objawienia Maria Angela faktycznie została zwolniona z więzienia i wróciła do domu. Natuzzy natomiast zaproponowano pracę służącej w domu adwokata nazwiskiem Colloca. Odtąd każdego miesiąca Natuzza mogła wspierać swoją rodzinę skromną pensją.
Spotkania ze zmarłymi
W tym okresie Natuzza często prowadzi rozmowy z Panem Jezusem i Matką Bożą oraz nosi w swoim ciele niewidzialne stygmaty, które zadają jej wielkie cierpienie w każdy piątek oraz w okresie Wielkiego Postu.
Późnym latem 1939 r. Natuzza otrzymuje od Boga dar spotykania się z ludźmi zmarłymi. Początkowo było jej trudno odróżnić ich od osób żyjących na ziemi, dopiero później oswoiła się z ich obecnością i przestała się ich bać. Traktowała ich jak osoby bliskie i zaprzyjaźnione. Pan Bóg pozwalał tym zmarłym, aby poprzez Natuzzę przekazywali swoim krewnym, że istnieje życie po śmierci, że jest niebo, czyściec oraz piekło. Wzywali do nawrócenia i życia zgodnego z nauką Kościoła katolickiego, do codziennej, wytrwałej modlitwy oraz do regularnego przystępowania do sakramentów pokuty i Eucharystii.
Pierwszymi adresatami tych orędzi było małżeństwo Silvia i Alby Colloców, u których Natuzza pracowała. Początkowo oboje małżonkowie mieli wątpliwości i nie dowierzali dziewczynie, ponieważ tajemnicze zjawiska pojawiały się u niej każdego dnia. W końcu postanowili poinformować o wszystkim władze kościelne, które zadecydowały, że trzeba piętnastoletnią Natuzzę poddać egzorcyzmom. Było to dla niej bolesne upokorzenie, lecz przyjęła je z uległością i pokorą. Podczas egzorcyzmów powiedziała do kapłanów:
„Modlicie się, aby Bóg wyzwolił mnie od demonów, ale tutaj ich nie ma, są natomiast liczni aniołowie”.
Egzorcyzmy wykazały ponad wszelką wątpliwość, że Natuzza nie jest pod wpływem duchów nieczystych. Kiedy po tym upokarzającym doświadczeniu dziewczyna wracała wieczorem do domu, spotkała na drodze zakonnika w habicie dominikańskim, który udzielił jej błogosławieństwa, mówiąc, że jest św. Tomaszem z Akwinu. Powiedział jej też, że od dzisiaj już codziennie w dzień i w nocy będzie się spotykała z duszami czyśćcowymi. Błogosławieństwo św. Tomasza z Akwinu utwierdziło Natuzzę w przekonaniu, że spotkania ze zmarłymi pochodzą z inicjatywy i woli samego Boga. W niedługim czasie lokalne władze kościelne uznały ich autentyczność.
Pierwsze stygmaty i bilokacje
W 1938 r. pojawił się dziwny fenomen: z tych miejsc na ciele Natuzzy, w których Jezus miał rany, zaczęła codziennie wypływać krew. Badania lekarskie dziewczyny wykazały, że jest ona zdrowa i nie ma żadnych ran, a pomimo tego przez jej skórę wypływa krew. Na bandażach i chusteczkach, którymi wycierano krew Natuzzy, pojawiały się wizerunki Jezusa, Maryi, świętych, a także napisy z modlitwami po łacinie, francusku, angielsku, niemiecku, grecku i aramejsku – a więc w językach, których dziewczyna w ogóle nie rozumiała.
Te dziwne zjawiska zostały po raz pierwszy naukowo udokumentowane przez lekarzy w 1939 r. Doktor Domenico Naccari po przyłożeniu i zdjęciu opatrunku Natuzzy był świadkiem powstania na nim tekstu modlitwy do Dzieciątka Jezus. Kiedy przyłożył następny opatrunek na ranę dziewczyny, powstawał na nim dalszy ciąg tekstu tej samej modlitwy. Zdumienie lekarzy było ogromne, tym bardziej że sami zakładali opatrunki i dopilnowali tego, aby nikt nie mógł nic na nich napisać. Bandaże z napisami i świętymi symbolami zachowały się do dnia dzisiejszego. Natuzza za wszelką cenę chciała ukryć przed innymi ludźmi fakt swoich tajemniczych krwotoków. Okazało się to jednak niemożliwe: krwotoki i napisy pojawiały się niezależnie od jej woli.
W 1939 r. zaczęło się mówić o przypadkach bilokacji Natuzzy. Poprzez bilokację dziewczyna odwiedzała różne osoby, które potrzebowały duchowej pomocy; często pojawiała się w towarzystwie aniołów lub osób zmarłych. Wiadomość o tych wszystkich nadzwyczajnych charyzmatach Natuzzy Evolo szybko rozeszła się wśród ludzi. Zaczęli do niej przybywać nie tylko ludzie świeccy, ale również osoby zakonne, księża i biskupi.
Kuria biskupia dyskretnie obserwowała Natuzzę. Do tego celu został wydelegowany proboszcz katedry w Mileto ks. F. Pititto, który przeprowadzał z dziewczyną rozmowy, opisywał różne nadzwyczajne wydarzenia z jej życia, dołączając dokumentację medyczną. Badania lekarskie wykonane pod kierunkiem dra Giuseppe Naccariego wykluczyły możliwość, że krwotoki u Natuzzy mają podłoże histeryczne, również psychiatrzy stwierdzili, że dziewczyna ma zdrową psychikę i że wszystko wskazuje na wiarygodność jej nadprzyrodzonych wizji, ekstaz oraz rozmów ze zmarłymi. Władze kościelne skłaniały się do przekonania, że to, co się dzieje z Natuzzą, jest wynikiem Bożego działania, a nie ingerencji duchów nieczystych.
Sceptycyzm bpa Albery i dra Gemellego
W grudniu 1939 r. Paolo Albera, biskup diecezji Mileto, poprosił o opinię w sprawie Natuzzy słynnego konwertytę dra Agostina Gemellego, rektora Uniwersytetu Katolickiego w Mediolanie (tego samego, który uznał, że stygmaty św. o. Pio miały charakter psychopatologiczny i histeryczny). W odpowiedzi doktor Gemelli zakwestionował dotychczasowe badania medyczne wykonane u Natuzzy, poddał ostrej krytyce dra Naccariego i na koniec stwierdził, że jego zdaniem te wszystkie nadzwyczajne zjawiska są wynikiem histerii. Radził, aby władze kościelne przestały się nimi zajmować, a wtedy wszystko się szybko wyciszy i ustanie.
Biskup Albera zastosował się do sugestii dra Gemellego. Jednak mimo to u Natuzzy nic się nie wyciszyło i nic nie ustało. Doktor Naccari pod presją krytyki ze strony dra Gemellego zmienił swoje zdanie odnośnie do Natuzzy, przychylając się do opinii słynnego profesora, że te nadzwyczajne zjawiska, które się dzieją wokół niej, mają podłoże histeryczne.
29 czerwca 1940 r. biskup Albera udzielał w Paravati sakramentu bierzmowania. Kiedy namaszczał olejem krzyżma czoło Natuzzy, dziewczyna nagle poczuła na plecach przejmujący ból. Po chwili okazało się, że pojawiła się tam duża krwawiąca rana w kształcie krzyża, która na oczach wszystkich obecnych odbiła się na białej koszuli dziewczyny. W ten sposób Pan Jezus stopniowo wprowadzał Natuzzę w tajemnicę współuczestniczenia w swoim cierpieniu za zbawienie wszystkich ludzi.
W 1967 r. tak Jezus mówił do Natuzzy:
„Zapytałem cię w 1938 r.: »Czy mogę oprzeć się na tobie jednym palcem?«. Odpowiedziałaś: »Tak«. Innym razem w 1944 r. pytałem: »Czy mogę oprzeć się na tobie jedną ręką?«. Odpowiedziałaś: »Tak«. W 1966 r. zapytałem: »Czy mogę oprzeć się na tobie moimi ramionami?« – i wtedy z radością odpowiedziałaś: »Tak, kochaj mnie i prowadź swoimi krzyżami«”.Kilka dni po bierzmowaniu objawiła się Natuzzy Matka Boża, która oznajmiła jej, że 26 lipca 1940 r. doświadczy pozornej śmierci. Natuzza nie wiedziała, co to znaczy „pozorna śmierć”, i zrozumiała, że umrze 26 lipca. Wiadomość ta lotem błyskawicy rozeszła się w całej Italii, wzbudzając wielkie zainteresowanie wśród dziennikarzy. W dzień zapowiedzianej śmierci Natuzzy przed domem państwa Colloców zebrały się tłumy ludzi; przyszli m.in. dziennikarze największych gazet, a także lekarze gotowi nieść medyczną pomoc.
Pod wieczór 26 lipca Natuzza wpadła w odrętwienie, straciła całkowicie kontakt ze światem zewnętrznym, a jej ciało się usztywniło. Był to letarg, który trwał przez siedem godzin. Lekarze dawali dziewczynie różne zastrzyki, aby ją przebudzić, ale nic nie skutkowało. Po siedmiu godzinach Natuzza nagle wróciła do normalności, tak jakby nic się nie stało. Podczas tych siedmiu godzin swej pozornej śmierci Natuzza zobaczyła w wizji między innymi kościół i towarzyszące mu obiekty, które w przyszłości miały być wybudowane w Paravati. Zebrani ludzie byli zawiedzeni, że przepowiednia się nie spełniła, i zaczęli wątpić w to wszystko, co mówiła Natuzza.
Po tym wydarzeniu biskup zalecił natychmiastową kurację Natuzzy w szpitalu psychiatrycznym w Reggio di Calabria. Tak latem 2009 r. dziewczyna wspominała swój pobyt w szpitalu:
„Posłali mnie do domu wariatów, mówili mi, że jestem obłąkaną histeryczką i że muszę poddać się kuracji. Pojechałam tam z podniesioną głową, uznałam to za wolę Bożą, gdyż również tam mogłam pomagać wszystkim, którzy tego potrzebowali, służąc im w tamtym miejscu”.Podczas pobytu w szpitalu jedyną pociechą dla Natuzzy były objawienia Matki Bożej, która koiła jej ból. Maryja mówiła jej, że jest dzieckiem Bożym, i prosiła, aby przestała płakać, gdyż wybrała posłuszeństwo Bogu, godząc się z decyzją biskupa.
Podczas dwumiesięcznego pobytu w szpitalu psychiatrycznym Natuzza rozmawiała z chorymi, modliła się z nimi i za nich, pocieszała ich, mówiąc im o Bogu i o Jego nieskończonym miłosierdziu. Mówiła:
„W każdym chorym trzeba widzieć Jezusa i trzeba go kochać tak, jakby to był Jezus we własnej osobie”.W szpitalu Natuzza miała częste wizyty dusz czyśćcowych w dzień i w nocy, przeżywała także mistyczne ekstazy. Lekarze byli zdumieni pojawiającymi się u niej krwotokami, wprost ze zdrowej skóry. Podczas wycierania jej krwi na chusteczkach i bandażach pojawiały się święte symbole, napisy lub teksty modlitw. Dyrektor szpitala poddał Natuzzę testowi Rorschacha, służącemu do diagnozowania psychicznych anomalii. Wyniki testu nie pozostawiały żadnych wątpliwości co do tego, że Natuzza nie ma żadnych oznak choroby psychicznej. Stwierdzono, że wykluczona jest autosugestia, a zjawiska, które zaobserwowano u dziewczyny, nie da się wyjaśnić na obecnym poziomie wiedzy; wyrażono tylko nadzieję, że jedynie parapsychologia może dać jakąś odpowiedź.
Dyrektor szpitala, prof. Puca, był przekonany, że najlepszym lekarstwem dla Natuzzy byłoby zamążpójście, rodzenie oraz wychowywanie dzieci. Natuzza jednak była tak zakochana w Jezusie, że w ogóle nie myślała o małżeństwie. Tak mówiła do o. Cordiana w 2001 r.:
„Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Jezusa, byłam malutka i zakochałam się w Nim, dlatego mówiłam: »nigdy nie wyjdę za mąż, pragnę zostać siostrą zakonną. Dzisiaj jestem jeszcze bardziej w Nim zakochana«”.Natuzza zwróciła się do sióstr pracujących w szpitalu, aby przyjęły ją do swej wspólnoty. Zakonnice nie zgodziły się jednak przyjąć analfabetki.
Przez dwa miesiące pobytu w szpitalu wykonano u Natuzzy wszystkie możliwe badania i nie było powodu, aby ją dłużej hospitalizować. Dziewczyna wróciła do domu przed świętami Bożego Narodzenia.
Początki małżeństwa
Najważniejszym zaleceniem lekarskim było jak najszybsze wydanie Natuzzy za mąż.
Po wypisaniu dziewczyny ze szpitala, Giuseppina i Antonio, jej dziadkowie ze strony mamy, przyjęli ją do swego domu z wielką miłocią. Natuzza była jedną z najładniejszych dziewcząt w Paravati i zaczęli się nią interesować miejscowi młodzieńcy, a w sposób szczególny Pasquale Nicolace. Wszyscy, w tym także ksiądz proboszcz, namawiali Natuzzę, aby wyszła za niego za mąż. Dziewczyna z całą pewnością nie dałaby się przekonać co do tego, gdyby nie otrzymała bezpośredniej wskazówki od Jezusa i Maryi, ażeby przyjęła sakrament małżeństwa oraz aby uczyła się być kochającą żoną i matką.
Zaręczyny Natuzzy z Pasquale dokonały się w obecności księdza proboszcza. Ponieważ trwała druga wojna światowa, Pasquale został wcielony do wojska i wysłany na front. Władze kościelne podjęły decyzję o przyśpieszeniu ślubu, który został zawarty w katedrze w Mileto 14 sierpnia 1943 r. – per procura, czyli pod nieobecność pana młodego. Kiedy Pasquale wrócił 14 stycznia 1944 r., wspólnie z Natuzzą otrzymali od proboszcza błogosławieństwo małżeńskie i zamieszkali razem w bardzo biednym mieszkaniu w centrum Paravati. Pasquale był cieślą.
Wbrew przewidywaniom lekarzy po ślubie u panny młodej nie ustały mistyczne stany; w dalszym ciągu pojawiały się u Natuzzy tajemnicze krwotoki, stygmaty, nadal miała objawienia Jezusa i Maryi oraz spotkania z duszami czyśćcowymi. Do jej mieszkania nieustannie przychodzili ludzie z prośbą o modlitwę.
Tak Natuzza w 1989 r. wspomina tamten okres: „Zawsze z pomocą przychodzi mi Jezus. Potrafię zawsze pogodzić to, co muszę zrobić dla rodziny, z tym, co powinnam uczynić dla ludzi. Wstaję wcześnie każdego dnia i idę późno spać, zawsze wykonuję wszystkie domowe sprawy. Nigdy nie zostawiłam dzieci bez nakarmienia lub bez wyprasowania ich koszul”.
„Kiedy wyszłam za mąż, mieszkałam w ubogim i brzydkim domu. Sąsiedzi mówili mi: »Natuzza, czy potrzebujesz umeblowanie?«. A ja: „Mam pełną kasę”. A mieliśmy tylko 3 prześcieradła. Byłam zadowolona i dziękowałam Panu, myślałam: ja mam przynajmniej trzy prześcieradła, a są tacy, którzy nawet nie mają łóżka do spania. Trzeba zawsze być zadowolonym, ponieważ wszystko jest darem i łaską”.
Po trzech dniach pożycia małżeńskiego, 17 stycznia 1944 r., Natuzzę nawiedzają wątpliwości, czy jej małżeństwo przeżywane w całej swojej pełni było rzeczywiście zgodne z wolą Jezusa. W pewnym momencie cała izba została napełniona niebieskim światłem i pojawiła się Matka Boża. Natuzza przeprosiła z płaczem, że przyjmuje Ją w tak brzydkim mieszkaniu. Wtedy Maryja powiedziała, aby się nie przejmowała, ponieważ powstanie nowy dom, który będzie się nazywał Niepokalane Serce Maryi Schronieniem Dusz. W ten sposób Matka Boża przepowiedziała młodej mężatce powstanie nowego kościoła oraz ośrodka kultu maryjnego w Paravati – tego samego, który pokazała jej w najdrobniejszych detalach w wizji podczas jej „pozornej śmierci” 26 lipca 1940 r. Sanktuarium to ma być schronieniem dla wszystkich grzeszników, również dla dusz czyśćcowych, ponieważ ludzkie dusze nigdy nie umierają.
Matka Boża prosiła Natuzzę, aby na razie nikomu nie mówiła o tym planie, do czasu kiedy otrzyma wyraźne polecenie. Stało się to 40 lat później. Wtedy to po rozmowie Natuzzy z proboszczem powstało Stowarzyszenie Niepokalanego Serca Maryi Schronienia Dusz, które następnie zostało przekształcone w fundację.
17 stycznia 1944 r. objawił się Natuzzy również Jezus z apostołem Janem, który nic nie mówił, tylko się uśmiechał. Natuzza ze łzami w oczach żaliła się Jezusowi, że od chwili ślubu nie czuje się godna Jego miłości.
„Zawsze ciebie kocham – odpowiedział Jezus – i jeszcze bardziej wtedy, gdy gorliwie wypełniasz swoje obowiązki żony i matki”.Na koniec Pan Jezus dodał: „Daję ci świeże, pachnące kwiaty i biada ci, jeżeli nie będziesz ich strzegła”. Dopiero po trzech dniach Matka Boża wyjaśniła Natuzzy, że kwiaty, o których mówił Jezus, to są ludzie, którzy będą do niej przychodzić, a jej zadaniem jest, aby prowadzić ich do nawrócenia. Podczas objawienia 17 stycznia 1944 r. w promieniu 100 metrów od tego miejsca słychać było tak przepiękny śpiew chóru, że wszyscy mieszkańcy oraz przechodnie słuchali go z zachwytem i w wielkim skupieniu. Był to czytelny znak dla mieszkańców, że Natuzza została wybrana przez Boga do wypełnienia ważnej misji. Od tamtego czasu za każdym razem, kiedy Natuzza przeżywała stany mistyczne, zgromadzeni w jej mieszkaniu ludzie słyszeli ten wspaniały śpiew wydobywający się z piersi mistyczki, będącej w stanie ekstazy.
Pierwsze lata posługi
Do mieszkania Evolów zaczęły przychodzić tłumy ludzi, którzy prosili Natuzzę o radę, o modlitwę, o informacje o zmarłych, o poległych lub zaginionych żołnierzach. Natuzza przyjmowała przybyłych i odpowiadała im na ich pytania, wykazując ponadnaturalną znajomość wszystkich spraw. Ze szczerością mówiła, że nic innego nie czyni, jak tylko głośno powtarza to, co mówią jej aniołowie tych ludzi. Natuzza widziała zmarłych, którzy towarzyszyli osobom przychodzącym do niej z prośbą o pomoc. Na początku nie rozróżniała ludzi żyjących i zmarłych i dlatego pytała każdego, czy jest zmarłym czy nie.
Pan Bóg udzielił Natuzzy daru widzenia aniołów w pięknym, jaśniejącym, jakby ludzkim ciele. Aniołowie to czysto duchowe istoty, których zadaniem jest towarzyszenie każdej ludzkiej osobie, pomaganie jej w pokonywaniu pokus, przeprowadzanie jej przez trudne doświadczenia w czasie ziemskiego życia oraz umacnianie jej w czasie czyśćcowych cierpień. Anioł opuszcza po śmierci tylko tych ludzi, którzy swoimi grzechami skazali siebie na wieczność piekła.
Podczas jednego ze spotkań ze swoim Aniołem Stróżem Natuzza wyraziła żal, że nie jest w stanie wspomagać materialnie biednych, ponieważ sama żyje w wielkim ubóstwie. W odpowiedzi usłyszała słowa:
„Lepiej jest być ubogim w dobrach ziemskich aniżeli biednym na duszy i w wierze. Najlepszą pomoc przyniesiesz ludziom, gdy będziesz się za nich modliła. Modlitwa za innych jest największym wyrazem miłości”.Anioł Stróż przekazał nam przez Natuzzę bardzo ważne orędzie:
„Nie ma piękniejszej rzeczy na ziemi od miłowania Boga całym swoim sercem. W chwili śmierci największy wyrzut sumienia stanowić będzie fakt, że nie staliśmy się święci. Minuta po minucie czyńcie wszystko dla miłości i stawajcie się świętymi”.Wszyscy, którzy spotykali się z Natuzzą – także ci, którzy przychodzili ze zwykłej ciekawości – odczuwali silne wezwanie do życia mocną, bezkompromisową wiarą, która ma się wyrażać w wytrwałej, codziennej modlitwie.
W miarę upływu czasu władze kościelne zaczęły łagodzić swoje stanowisko w stosunku do Natuzzy. Nowy biskup, Enrico Nicodemo, wychodził z założenia, że trzeba cierpliwie czekać i nie wydawać przedwczesnych definitywnych opinii. Wielu księży zmieniło radykalnie swoją opinię o Natuzzy, przechodząc od totalnego sceptycyzmu do podziwu dla jej pokory, głębi i prostoty wiary oraz do akceptacji jej nadprzyrodzonych darów.
Przy boku każdej przychodzącej do niej osoby Natuzza widziała anioła w postaci prześlicznego dziecka. Zawsze było ono po prawej stronie ludzi świeckich i po lewej kapłanów. W ten sposób Natuzza natychmiast rozpoznawała księży, którzy chcieli się ukryć i odwiedzali ją bez kapłańskiego stroju.
Z ciała Natuzzy promieniował przepiękny zapach kwiatów, tak jak to miało miejsce w przypadku św. o Pio. Ten zapach wydobywał się również z różańców, krzyży oraz świętych obrazów, których dotknęła.
Tysiące osób doświadczało tego zapachu również w bardzo odległych miejscach; był to dla nich znak duchowej obecności Natuzzy. Ten cudowny zapach był specjalnym znakiem danym jej przez Boga i świadczącym o jej świętości. Matka Boża w jednym ze swoich objawień powiedziała do Natuzzy:
„Zbawiciel zlecił ci do wypełnienia bardzo ważne, bolesne i trudne zadanie, nie zniechęcaj się. On sam cię wspomaga i towarzyszy ci… Przez swoje cierpienia zbawisz wiele dusz”.Na swoim ciele Natuzza nosiła stygmaty – rany, które zadano Jezusowi podczas Jego Męki. Całe jej życie naznaczone było wielkim cierpieniem. Dzięki jej modlitwie setki tysięcy ludzi doznało szczególnych łask, duchowego odrodzenia, nawrócenia, uzdrowienia z różnych nieuleczalnych chorób. O wielkiej pokorze Natuzzy świadczą jej czyny i słowa.
Tak Natuzza mówiła o sobie:
„Jestem niczym, jestem ziemskim robakiem. Nie wiem, co mam powiedzieć, nie jestem ani jasnowidzem, ani nie czynię cudów. Ja się tylko modlę, a Jezus czyni cuda. Pan Jezus i Matka Boża dają mi siłę, abym przekazywała ludziom wiele radości i pogody ducha, tym wysoko postawionym i tym prostym – wszystkim bez wyjątku”.
Innym razem mówiła:
„Jestem przyzwyczajona do spotkań ze zmarłymi, już od dzieciństwa. Stało się to po raz pierwszy, gdy miałam 10 lat. Jest to dla mnie tak samo oczywiste jak widok ludzi żyjących. Co więcej, jestem ze zmarłymi w większej zażyłości aniżeli z żywymi. Tylko w piątki i w Wielkim Poście ich nie widzę, a w pozostałe dni zawsze ich spotykam. Świętych widzę czasami, nie zawsze. Matka Boża i Jezus objawiają mi się w okresie Wielkiego Postu oraz w Wielki Czwartek i w Wielki Piątek. Jezus i Maryja mówią mi, że powinniśmy być dobrzy, pokorni i miłosierni, że świat nie jest światłem, lecz ciemnością! Jezus cierpi, ponieważ cały świat odnawia Jego ukrzyżowanie. Matka Boża mówi nam, że powinniśmy dużo się modlić, odmawiać różaniec. Poznaję różne sytuacje dzięki moim informatorom, którymi są aniołowie.
Widzę ich, jakby byli dziesięcioletnimi dziećmi, bez skrzydeł – a więc nie tak, jak są przedstawiani na obrazach, lecz jako piękne, jaśniejące światłem dzieci, które zawsze udzielają dobrych rad. Każdy z nas ma obok siebie swojego Anioła Stróża. Widzę ich obok osób żyjących, a nie obok zmarłych. Aniołowie sugerują wiele rzeczy osobom żyjącym na ziemi. Widzę, jako aniołowie stoją po prawej stronie ludzi świeckich, a po lewej u księży. Czasami się zdarza, że kapłan przychodzi do mnie ubrany po świecku. Od razu wiem, że jest księdzem, ponieważ widzę jego anioła stróża po lewej stronie. Całuję jego rękę, a on mi mówi: »Jak się dowiedzieliście?«. Odpowiadam: »Widzę po waszej lewej stronie anioła stróża«”.
Źródło: miłujcie się
Komentarzy 128 do “Natuzza Evolo – żona i matka, mistyczka i stygmatyczka”
Sorry, the comment form is closed at this time.
angel said
A ja odnośnie głównego tematu, chciałam Ci podziękować Kochany Adminie za piękny wpis o Natuzzie.Czytałam o niej książkę i jestem nią zachwycona i każdemu polecam, Natuzza to wspaniała kobieta godna naśladowania!! Przeczytajcie o niej!!
Pozdrawiam i dziękuję
-fanka Św. Filomeny-
Halina K said
Prawdy juz nikt nie zatrzyma .Będzie tryumfowała .
Szczęsliwy ten,
kto pisał życiem prawdę ,
ktora zaszczyt i uznanie mu przyniesie .
Szczęśliwy ten,
kto podejmował decyzje w zgodzie z przykazaniami Bożymi ,
z nauką Chrystusa Krola ,
bo to wszystko będzie radośc i zadowolenie przynosilo .
Zasmucony zawstydzony i zrozpaczony ten ,
kto w tajemnicy i skrytości dopuszczał sie czynów , które z podszeptów szatana wypływały , bo wszystkie będa pogrążały zawstydzały i poniżały .
Ale prawda jest prawdą ,
i ona teraz zwycięża .
Nikt tego nie zatrzyma i nie odwróci ,
bo jest oceniany czas przeszły .
trzeba sie skupic i spietrzyć by od teraz budowac rzeczywistośc z prawdę w zgodzie z nauką Chrystusa Króla .
Bo ona zawsze honor i zaszczyt przynosic będzie .
A za to co było źle przeprosić , o wybaczenie prosić , wynagrodzić , naprawić zadośc uczynic , jeżeli sie da .
Nie wchodzić w walkę z Prawdą . Bo wtedy staje sie w pozycji przegranej .
Ale każdy ma wolna wole i czyni tak jak zechce .
Więc patrzmy i obserwujmy co następować będzie .
Kto zrzucany będzie z pułki na ktorą podstępem wszedł a wogóle sie nie nadawał .
Ale z pychy i egoizmu tam wylazł ,
by problemy czynić swoją nieudolnościa .
Józef Piotr said
Andrzej Maciejewski: Za dwa tygodnie zostanie otworzona puszka Pandory
Odtajnienie akt zastrzeżonych IPN na przełomie stycznia i lutego otworzy taką puszkę Pandory, że przewyższy to, co się działo 16 grudnia – ostrzegł poseł Andrzej Maciejewski w transmisji na żywo na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych.
Za parę tygodni będzie drugi akt i wspomnicie moje słowa, drugi akt uderzenia, także pod sejmem – przewidywał Maciejewski. – O co chodzi? Otóż na przełomie stycznia i lutego nastąpi ujawnienie tzw. zbioru zastrzeżonego IPN, zbioru zastrzeżonego akt, które polskie służby specjalne przejęły po służbach PRL i dotychczas przez 26 lat były utajnione – tłumaczył. Dodał, że przez lata dokumenty polityków były utajnione, a oni sami mogli sprawować różne stanowiska w państwie
– Ujawnienie zbioru zastrzeżonego IPN otworzy taką puszkę Pandory, że to, co było 16 grudnia, to tylko była rozgrzewka, bo 16 grudnia nie chodziło o budżet, chodziło o emerytury ubeckie, bo tam przelicznik dla ubeków do roku 89′ sprowadzono do cyferki zero, to znaczy, że wszystko zostało ujednolicone w ramach ZUS-u i skończyły się przywileje ubeckie – zauważył, dodając, iż kiedy na jaw wyjdzie prawda o III RP między rokiem 1990 a 2006, dopiero zacznie się skowyt. – To jest kwestia tygodni – dodał.
cox21 said
Ubecja napewno będzie się wściekała.
kpiz said
To tylko lustracja…
krystynka said
jesteśmy tylko pionkami dla wielkich korporacji…..dali nam pieniądze aby trzymac nas w garsci i bysmy tylko dla nich pracowali, nic wiecej……i giniemy.
przeklejka said
Ten matrix się kończy
Ten właśnie rok 2017 będzie rokiem przełomowym
13maja -13 października to będzie początek zmian
i choć świat czeka oczyszczenie
oczyszczenie we krwi to Niepokalane Serce Maryi w końcu
zatriumfuje
23/24 wrzenia 2017r
I ukazał się wielki znak na niebie: Niewiasta odziana w słońce i księżyc pod stopami jej, a na głowie jej korona z dwunastu gwiazd;
Czy to jest ten znak czy też pojawi się inny widoczny na niebie
widoczny dla wszystkich
Znak zapowiadający zmiany podobnie
jak ten
W nocy z 24 na 25 stycznia 1938 r. ukazała się na niebie niezwykła zorza polarna. Widziana była w Suchej, w Polsce, oraz w licznych krajach Europy już od godziny około 22 do 3 – ej nad ranem dnia następnego. Oto, co mówi na ten temat autor pewnego pamiętnika: „ Oto zalała mnie krwistość nocy. Spojrzałem na niebo. Za mną wybiegła reszta domowników. Oto oczom naszym ukazały się przepiękne tafle barw od żółto pomarańczowych do krwawych odcieni, od jasno zielonej do barwy fioletowej. Dominowała czerwień. Olbrzymie pasy czarujących kolorów przesuwały się płomienistym blaskiem po szerokim tle barwnego nieba z zachodu na wschód. Te przepiękne świetliste płaty, jak kolory żywej tęczy mieniły się w głębinach przestrzeni nieba jasną czerwienią okrywając całą ziemię. Ta czerwień w górze, czerwień w dole, to był obraz przerażający. Te przepiękne ruchome kolorowe pasy zorzy polarnej wywarły na mnie, ba nie tylko na mnie, ogromne wrażenie. Po niejakim czasie blask zorzy osłabł i rozpłynął się w czeluściach czarnego nieba. Właśnie od tego to czasu zewsząd ludzie poczęli snuć ponure horoskopy na przyszłość. Z tej księgi nieba wyczytali, że to na wojnę. Czemu na wojnę? Gazet prawie nie czytywaliśmy. Ta znamienna krew, jaka zalała ziemię, ten niezwykły obraz płynący z zachodu na wschód, mówił im, że to Niemcy wywołają wojnę i zaleją całą ziemię krwią”.
Beza said
Myślałam, że jestem „superkatoliczką”
Mocno się modliłam w intencji swego męża. Nie spodziewałam się, że ogrom tych łask i obietnic spłynie na mnie. Przecież ja byłam w porządku – to on potrzebował uzdrowienia.
Jestem mężatką, mam 36 lat, troje dzieci (14, 15, i 16 lat), własny dom, piękny ogród i samochód. Można by rzec – nic więcej do szczęścia nie trzeba. Jednak nadszedł krytyczny moment w moim życiu, choć nic na to nie wskazywało…
Wróg przyszedł niespodziewanie i bardzo podstępnie. Otóż zauważyłam, że mąż zaczął coraz częściej wracać z pracy pod wpływem alkoholu (zdarzyło się, że w ciągu trzech miesięcy nawet codziennie) i że sięgał po niego w ciągu dnia – tak bez okazji. W mojej głowie – co, myślę, było już wielkim darem Bożej opieki – zapaliło się światełko ostrzegawcze, tym bardziej że nie przynosiły skutku moje prośby, groźby ani tłumaczenie. Zareagowałam więc natychmiast i poprosiłam męża, aby pojechał ze mną na rekolekcje do Przemyśla, nie mówiąc mu dokładnie, czego mają one dotyczyć.
I tutaj nastąpił najważniejszy zwrot i moment – ale w moim życiu. Szczerze mówiąc, gdy patrzę na to wszystko, co nastąpiło później, z perspektywy 25 lat, widzę, że był to czas przeznaczony i dokładnie zaplanowany przez Pana Boga dla mnie. W ciągu tych trzydniowych rekolekcji gorąco i żarliwie modliłam się o uzdrowienie oraz o opamiętanie się mojego męża, myśląc sobie w duchu, jaką to dobrą i mądrą jestem żoną. Byłam pełna podziwu dla swojego sprytu i pomysłowości – mówiłam Panu Bogu, by zajął się moim mężem, a sama w myślach planowałam spotkanie z koleżankami na jakiejś imprezie, bo był to okres Świąt Wielkanocnych…
Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że po powrocie do domu wszystko zaczęło się całkowicie zmieniać i do niczego nie musiałam się zmuszać. Otrzymałam od Jezusa Miłosiernego piękny dar i ogromny potencjał Jego łaski, który wzbudzał we mnie te wszystkie nowe i nieznane dotąd pragnienia. Zaczęłam z wielkim zapałem „szukać Boga”; przeczytałam wiele książek, ponieważ stwierdziłam, że jako „superkatoliczka” nic nie wiem na temat swojej wiary – o Bogu, o tym, co się dzieje podczas sprawowania Eucharystii. Zakupiłam też (bo dotychczas nie mieliśmy w domu) oraz z wielkim zapałem zaczęłam czytać, rozważać i zgłębiać Pismo św. Stanęłam w prawdzie i nie mogłam nadziwić się miłości, dobroci oraz nieskończonemu miłosierdziu Boga, jakie okazał względem mnie. Zobaczyłam, w jakim kłamstwie i ubóstwie duchowym żyłam do tej pory.
Dziś już nie „chodzę do kościoła”, lecz z radością biegnę na spotkanie żywego Pana, który umarł za mnie, i w Eucharystii czerpię właśnie od Niego siłę i moc do pokonywania codziennych trudów i problemów oraz walki ze swoimi wadami i słabościami. Dziś wiem, że Jego krew oczyszcza mnie i uzdalnia do wszelkiego dobra.
Cały artykuł: https://milujciesie.org.pl/myslalam-ze-jestem-superkatoliczka.html
Peluszka said
Bardzo Was wszystkich proszę w intencji nienarodzonego, ale bardzo wyczekiwanego i kochanego dziecka Marzeny i Adama. Badanie USG wykazało możliwość wystąpienia poważnych chorób genetycznych u dziecka. Proszę, westchnijcie w intencji zdrowia dla dzieciątka i o siłę dla jego rodziców.
Kasia 1 said
oczywiście,będzie ten dzidziuś w mojej modlitwie.
halina said
Panie Jezu otocz to dzieciątko i jego rodziców Swoim Błogosławieństwem.
Beza said
Św. Gerardzie Majella (Patronie Matek, Dzieci i Dobrej Spowiedzi)
proszę uproś łaskę uzdrowienia dla tego nienarodzonego dzieciątka.
Litania do św. Gerarda Majella
Kyrie eleison.
Chryste eleison. Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas.
Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże
Duchu Święty, Boże
Święta Trójco, jedyny Boże
Święta Maryjo, módl się za nami.
Św. Gerardzie, nadzwyczajnymi laskami już w dzieciństwie obdarzony, módl się za nami.
Św. Gerardzie, sług wiernych doskonały wzorze
Św. Gerardzie, aniele czystości i niewinności
Św. Gerardzie, serdeczny miłośniku Dzieciątka Jezusa
Św. Gerardzie, przedziwny sługo Niepokalanej Dziewicy
Św. Gerardzie, seraficzny czcicielu Eucharystii
Św. Gerardzie, wzorze miłości bliźniego
Św. Gerardzie, przykładzie prawdziwej pokory
Św. Gerardzie, wzorze doskonałego posłuszeństwa
Św. Gerardzie, heroicznie poddany Woli Bożej
Św. Gerardzie, mistrzu życia duchownego
Św. Gerardzie, postrachu szatanów
Św. Gerardzie, żywicielu głodnych
Św. Gerardzie, troskliwy ojcze ubogich
Św. Gerardzie, miłosierny opiekunie chorych
Św. Gerardzie, pocieszycielu strapionych
Św. Gerardzie, szczególny opiekunie matek rodzących
Św. Gerardzie, stróżu poczętych dzieci
Św. Gerardzie, nieustraszony misjonarzu
Św. Gerardzie, obdarzony charyzmatem nawracania grzeszników
Św. Gerardzie, przesławny cudotwórco
Św. Gerardzie, chlubo i podporo Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
Módlmy się: Boże, który od młodości rozpaliłeś świętego Gerarda niezwykłą miłością do Swego ukrzyżowanego Syna, spraw łaskawie, abyśmy za jego przykładem stawali się żywym obrazem naszego Odkupiciela. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Kasia 1 said
Amen
Hanna2 said
Amen.
Krystyna said
Matko Najswietsza wez w opieke to dzieciatko i jego rodzicow i upros laske zdrowia dla niego.
Hanna2 said
Modlitwa do św. Charbela
Święty Ojcze Charbelu, który wyrzekłeś się przyjemności światowych i żyłeś w pokorze i ukryciu w samotności eremu, a teraz przebywasz w Chwale Nieba, wstawiaj się za nami. Rozjaśnij nasze umysły i serca, utwierdź naszą wiarę i wzmocnij wolę. Rozpal w nas miłość Boga i bliźniego. Pomagaj w wyborze dobra i unikaniu zła. Broń nas przed wrogami widzialnymi i niewidzialnymi i wspomagaj w codzienności.
Za Twoim wstawiennictwem wielu ludzi otrzymało od Boga dar uzdrowienia duszy i ciała oraz rozwiązania problemów po ludzku beznadziejnych.Wejrzyj na nas z miłością , a jeżeli będzie to zgodne z wolą Bożą, uproś nam u Boga
łaskę, o którą pokornie prosimy – cud szczęśliwych narodzin zdrowego dzieciątka i łaskę zdrowia dla jego Mamy, a przede wszystkim pomagaj nam iść codziennie drogą świętości do życia wiecznego. Amen.
Meliska said
piotr34 said
Ładnie i pięknie… ale gdzie ksiądz celebryta ma koloratkę???? Bo nawet taki ks. SOWA co to w tvnie za mądralę robi to koloratkę nosi.
przeklejka said
Noszenie koloratki zabrania mu suspensa
na niego nałożona
Boga trzeba mieć w sercu
Noszenie znaku na szyi nie wystarczy
Eliza said
Ten program to kompletna żenada! Gozdyra to totalnie odjechana dziennikarka, stronnicza, nastawiona na szkalowanie tylko i wyłącznie, nie dająca Księdzu Jackowi dojść do głosu. Polsat popisał się, dając tym programem świadectwo, jakich beznadziejnych ludzi zatrudnia. BEZNADZIEJNY PROGRAM, ZERO PUENTY, TOTALNY CHAOS W ZADAWANIU PYTAŃ I PŁYCIZNA DUCHOWA PROWADZĄCEJ, która „słyszała że dzwonią w którymś kościele, ale nie bardzo miała pojęcie w którym”. SZKODA CZASU NA OGLĄDANIE.
pio0 said
Czytana na dzień: 16 STYCZNIA 2017 – Poniedziałek
Dzisiejsze czytania: Hbr 5,1-10; Ps 110,1-4; Hbr 4,12; Mk 2,18-22
(Hbr 5,1-10)
Każdy arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy. Może on współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sam podlega słabościom. I ze względu na nią powinien jak za lud, tak i za samego siebie składać ofiary za grzechy. I nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron. Podobnie i Chrystus nie sam siebie okrył sławą przez to, iż stał się arcykapłanem, ale /uczynił to/ Ten, który powiedział do Niego: Ty jesteś moim Synem, jam Cię dziś zrodził, jak i w innym /miejscu/: Tyś jest kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka. Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości. A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają, nazwany przez Boga kapłanem na wzór Melchizedeka.
(Ps 110, 1-4)
http://www.nonpossumus.pl/ps/Ps/110.php
(Hbr 4,12)
Żywe jest słowo Boże i skuteczne, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca.
(Mk 2,18-22)
Uczniowie Jana i faryzeusze mieli właśnie post. Przyszli więc do Niego i pytali: Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą? Jezus im odpowiedział: Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo pana młodego majką u siebie. Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć. Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania. W przeciwnym razie nowa łata obrywa jeszcze /część/ ze starego ubrania i robi się gorsze przedarcie. Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków. W przeciwnym razie wino rozerwie bukłaki; i wino przepadnie, i bukłaki. Lecz młode wino /należy wlewać/ do nowych bukłaków.
pio0 said
Komentarz do Ewangelii (Ewangelia 2017)
Zachować proporcje
Odpowiedź Jezusa udzielona uczniom Jana i faryzeuszom uczy nas jednej rzeczy, która w życiu bardzo często zdaje się umykać. W życiu duchowym nie chodzi w pierwszym rzędzie o nas samych, o doskonalenie technik ascezy i wspinanie się na kolejny szczebel zimnej doskonałości. W chrześcijańskim życiu duchowym chodzi o prawdziwie osobową relację z Jezusem. To On ma być w jego centrum. Co z tego, że będziemy pościć i się umartwiać, jeśli nie dostrzeżemy tego, że Pan Młody jest z nami? Nie oznacza to, że asceza nie jest potrzebna, ale proporcje muszą być zachowane. Na wszystko jest właściwy czas. Jeśli będziemy naprężać jedynie mięśnie naszej duchowej ascezy, to w przypadku braku prawdziwej relacji z Jezusem możemy wyrządzić sobie i innym więcej szkody niż pożytku. Jeśli to, co podstawowe, tj. relacja z Jezusem, nie będzie rozwijane, ugruntowywane i wzmacniane, to zachwieją się duchowe proporcje naszego życia i droga ta zaprowadzi nas donikąd.
Modlitwa
Panie, oczyść nas z pychy duchowej, która zwodzi nas myślą, że o własnych siłach możemy osiągnąć doskonałość i zbawienie. Niech nasze serce każdego dnia w pokorze uznaje Ciebie za jedynego Pana i Zbawcę naszego życia.Amen.
Sylwester said
Powiew ze Wschodu said
Rewolucja duszpasterska
Od ponad pięćdziesięciu lat można zauważyć, że pojęcie „duszpasterstwo” stało się najczęściej używanym, a wręcz nadużywanym terminem w życiu Kościoła. Początek tego zjawiska wiąże się z ostatnim soborem powszechnym, który z woli papieży Jana XXIII i Pawła VI został zaplanowany, określony i zrealizowany pod hasłem „duszpasterstwa”. Określenie „duszpasterski” oznaczało, że sobór nie zamierzał formalnie proponować nowych definicji dogmatycznych ani ostatecznych nauk i rzeczywiście tego nie uczynił.
Athanasius Schneider, biskup pomocniczy Archidiecezji Przenajświętszej Maryi Panny w Astanie
Tekst stanowi wprowadzenie do książki „Rewolucja duszpasterska” Guido Vignelliniego, która ukazała się dzięki Wydawnictwu SKCh. Książkę można zamówić w Księgarni Kontrrewolucji.
więcej:
http://www.pch24.pl/rewolucja-duszpasterska,47865,i.html
Aneta said