Na 13 dni przed setną rocznicą objawień Fatimskich jestem w drodze do tego miejsca. Wszystkich was polecę Matce Bożej Fatimskiej
Posted by Dzieckonmp w dniu 29 kwietnia 2017
Posted in Fatima | Otagowane: Fatima | 406 Komentarzy »
Posted by Dzieckonmp w dniu 26 kwietnia 2017
Posted in Medziugorje, Orędzia | Otagowane: Medjugorje, Orędzie | 141 Komentarzy »
Posted by Dzieckonmp w dniu 22 kwietnia 2017
Jeszcze fragment orędzia otrzymał ksiądz Gobbi -Do kapłanów
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Schizma w Kościele jest realna!
„Nasz Dziennik”: Groźba schizmy w Kosciele
Bp Schneider: Schizma w Kościele jest już faktem
Rozłam w kościele? Biskupi nie chcą już słuchać Franciszka
Warto również przeczytać to opracowanie z lat wcześniejszych na temat schizmy.
Click to access Collectanea_Theologica-r1970-t40-n2-s5-19.pdf
Wtorek, 20.03.2012, godz.21.20
Moja droga, ukochana córko, pragnę w tej chwili objąć Moimi ramionami wszystkich Moich uczniów i wyznawców na całym świecie.
Dzieci, potrzebuję waszego pocieszenia.
Potrzebuję waszej pociechy w Moim cierpieniu, gdy wylewam łzy nad Moim Kościołem na ziemi.
Niektórzy z Moich wyświęconych sług odsunęli się już tak daleko, że wielu nie wierzy w Moje Powtórne Przyjście.
Ci kapłani, biskupi i kardynałowie, którzy wierzą, zostali zepchnięci na bok i zmuszeni do milczenia.
Jakże płaczę nad tymi Moimi biednymi, drogimi uczniami, którzy ślubowali swoje życie Mnie i rozprzestrzenianiu Moich Nauk dla ludzkości.
Wkrótce będą musieli uważać na to, co mówią o Moim Świętym Słowie, gdyż będą zmuszeni do głoszenia nauk kłamcy, którego dusza nie pochodzi ze światła.
Zjednoczcie się teraz Moje dzieci, Moi ukochani kapłani i wszyscy ci, którzy Mnie kochacie, i pomóżcie Mi ratować dusze.
Aby to zrobić, nie wolno wam tracić ani jednej chwili. Musicie poinformować innych o Wielkiej Chwale, która jest przed każdym z was przy Moim Powtórnym Przyjściu.
To wspaniałe i chwalebne Wydarzenie będzie momentem, kiedy w końcu zjednoczycie się ze Mną, waszym drogim Jezusem, który was wszystkich tak bardzo kocha.
Wy, Moi drodzy wyznawcy musicie się mieć cały czas na baczności.
Będziecie kuszeni, aby Mnie opuścić, aby odrzucić Moje prawdziwe Nauki i będziecie zmuszani do oddawania czci, i do posłuszeństwa wilkowi w owczej skórze.
Tak wiele biednych dusz nie tylko ulegnie urokowi fałszywego papieża – tak dawno przepowiedzianego fałszywego proroka – ale będzie on was przekonywał do uwierzenia, że posiada boskie moce.
Dzieci, czas schizmy w Kościele już prawie nadszedł i musicie być teraz przygotowani.
Zjednoczcie się jak jedno.
Trzymajcie się razem.
Chrońcie siebie nawzajem i módlcie się za tych, którzy podążą złą drogą i złożą hołd fałszywemu prorokowi.
Potrzebnych jest wiele modlitw, ale jeśli uczynicie, tak jak wam powiem, możecie ratować dusze.
Wy, Moi drodzy wyznawcy, będziecie stanowić Resztę Kościoła na ziemi i będziecie kierowani przez te odważne wyświęcone sługi, którzy rozpoznają fałszywego proroka, jakim on jest.
Nie obawiajcie się, ponieważ obdarzam łaskami mądrości, spokoju i rozeznania każdego z was, kto prosi, abym to uczynił, tą modlitwą:
O Jezu, pomóż mi zawsze widzieć Prawdę Twojego Świętego Słowa i pozostać wiernym wobec Twoich Nauk, bez względu na to, jak bardzo zmuszany jestem, aby Cię odrzucić.
Powstańcie teraz i bądźcie odważni, każdy z was, gdyż Ja was nigdy nie opuszczę.
Będę szedł z wami ciernistą drogą i poprowadzę was bezpiecznie do bram Nowego Raju.
Wszystko, co musicie zrobić, to zaufać Mi całkowicie.
Wasz Ukochany Zbawiciel
Jezus Chrystus
Posted in Franciszek, Medziugorje, schizma w kościele | Otagowane: Franciszek, schizma w kościele | 328 Komentarzy »
Posted by Dzieckonmp w dniu 21 kwietnia 2017
To wydarzenie miało miejsce po odprawieniu tej drogo Krzyżowej
Posted in Cuda | Otagowane: Cud słońca, Kiwamirembe, Objawienia, Uganda | 123 Komentarze »
Posted by Dzieckonmp w dniu 19 kwietnia 2017
Tom
Posted in Świadectwa | Otagowane: świadectwo | 191 Komentarzy »
Posted by Dzieckonmp w dniu 19 kwietnia 2017
Dzieckonmp
Posted in Polityka, Warto wiedzieć | Otagowane: Karnowski, Macierewicz, wpolityce, wsieci | 80 Komentarzy »
Posted by Dzieckonmp w dniu 16 kwietnia 2017
Posted in KOMUNIKATY | Otagowane: Wielkanoc | 185 Komentarzy »
Posted by Dzieckonmp w dniu 15 kwietnia 2017
Posted in Modlitwa, Śpiew | Otagowane: Adoracja Krzyża | 60 Komentarzy »
Posted by Dzieckonmp w dniu 14 kwietnia 2017
„Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Ps 22,2; Mt 27,46; Mk 15,34)
Te słowa skargi/modlitwy wypowiedział Pan Jezus na Krzyżu, na Golgocie, w godzinie naszego zbawienia. Spróbujmy więc przystąpić do zgłębienia istoty/wyjaśnienia tajemnicy słów tej skargi/wołania Pana.
W czasie swej działalności publicznej Pan Jezus mówił, że – jak to czytamy w Ewangelii wg św. Jana:
16„Ja nie jestem sam, bo ze Mną jest Ojciec , który Mnie posłał. … 29 Ten, który Mnie posłał jest ze Mną; nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba”. (8,16.29)
23 Jezus powiedział: Nadeszła godzina, kiedy Syn Człowieczy ma być uwielbiony.
27Teraz dusza Moja jest zatrwożona i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny? Nie, bo właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę” (12,23.27)
32„Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że/gdy się rozproszycie – każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną”. (16,32)
Jeśli Pan Jezus zapewniał, że Jego miłujący Ojciec jest z Nim i nie pozostawi Go samego, nie opuści Go, to skąd zatem te, słowa Jego skargi z Krzyża skierowane do Boga Ojca?
Skoro Pan Jezus we wszystkim czynił to, co się Bogu Ojcu podobało – w przeciwieństwie do narodu wybranego, Izraela (zob. np.: Pwt 31,16-18.17; Dn 3,25-32), nazwanego też Wybrańcem Bożym (Iz 45,4) – i mimo, iż mówił, że nie jest sam, bo z Nim jest Ojciec, to jednak na Krzyżu Ojciec Go opuścił, zaznał doświadczenia opuszczenia przez swego Ojca, czyli zaznał na sobie mocy „słusznego″ gniewu sprawiedliwego Boga. Czy zatem nie zachodzi tu jakaś sprzeczność? A jeśli nie zachodzi, bo nie zachodzi, to pozostaje pytanie:
„Dlaczego, z jakiego to powodu Ojciec opuścił swego Syna?”. W czym zatem Syn, Wybraniec Boży (Łk 23,35) „podpadł” Ojcu, że Go opuścił?
Opuszczenie przez Ojca na Krzyżu było wpisane w dobrowolnie, z miłości do i za nas grzeszników wypowiedziane fiat Syna na wolę Ojca, w Ogrójcu, co było równoznaczne ze zgodzeniem się na wypicia podanego Mu kielicha aż do samego jego dna, aż do wysączenia jego mętów, osadów (zob. Ps 75,9! Ap 14,10).
Żeby móc właściwie zrozumieć związek opuszczenia Syna przez Ojca na Krzyżu z zawartością kielicha na jego samym dnie, którą zgodził się wypić i wypił nasz Pan i Zbawiciel, Jezus Chrystus, i co ona faktycznie oznaczała, to jest do jakiego krańcowego wymiaru naszego zbawienia miała odniesienie, trzeba wyjaśnić sobie istotę kielicha.
W św. Ewangelii czytamy, że synowie Zebedeusza, Jakub i Jan zwrócili się do Pana Jezusa z taką oto prośbą/żądaniem:
„Nauczycielu, spraw, żeby w Twojej chwale jeden z nas siedział po Twej prawicy, a drugi po Twej lewicy″. Jezus im wtedy odrzekł: „Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić/pić będę?”. Odpowiedzieli Mu: „Możemy″. Lecz Jezus rzekł do nich: „Kielich, który Ja mam pić/wypić, pić będziecie…” (Mk 10,35-39).
Znany w starożytności chrześcijańskiej egzegeta i teolog z Aleksandrii Orygenes (185-254) w swoim komentarzu do Ewangelii wg św. Mateusza pisał: „Jeżeli zatem kielichem zbawienia jest kielich męczeństwa, trzeba, byśmy dla naszego zbawienia spełnili ten kielich do dna i, ponieważ jest to kielich zbawienia nic z niego nie uronili (Ps 116,13). Wypija kielich do dna ten, kto przyjmuje dla złożenia świadectwa wszelkie cierpienie, jakie mu będzie zadane. Wylewa zaś otrzymany kielich ten, kto będąc wezwany do męczeństwa, zapiera się wiary, by nie doznać cierpienia” .
Choć Jakub i Jan, wówczas nie pojmowali, jaki będzie ogrom goryczy kielicha Pana Jezusa, Męża wszelkich boleści i udręk, proroczo zapowiedzianych w czwartej pieśni Sługi Jahwe (Iz 52,13-53,12), to jednak Zbawiciel przepowiada im, że będą pili z Jego kielicha.
Będą pili z Jego kielicha, a nie – jak tj. w licznych tłumaczeniach, choć nie we wszystkich – Jego kielich. Albowiem nie było i nie jest możliwym, aby jakikolwiek człowiek mógł wypić cały kielich, podany Panu Jezusowi do wypicia przez Ojca.
Tak, zresztą o tym mówi Sam Zbawiciel W „Poemacie Boga-Człowieka: M. Valtorty:
„W tłumaczeniach czyta się ‘Mój kielich’. Ja powiedziałem; ‘z Mojego kielicha’, a ‘nie Mój kielich’. Żaden człowiek nie mógłby pić Mojego kielicha. Ja sam, Odkupiciel, musiałem wypić cały Mój kielich. Moim uczniom, Moim naśladowcom i miłującym Mnie, z pewnością wolno pić z tego kielicha, z którego Ja piłem, jedną kroplę, jeden łyk lub kilka łyków, jakie szczególne umiłowanie Boże pozwala im wypić. Ale nigdy nikt nie będzie pił całego kielicha tak, jak Ja go piłem. Słusznie jest zatem powiedzieć: «z Mojego kielicha» a nie «Mój kielich»”. (z księgi V/38, str. 376).
Zaś w księdze 3-iej (3/166, str.261) „Poematu…” Maria Valtorta czyni takie, oto spostrzeżenie (http://www.objawienia.pl/valtorta/valt/v-03-166.html):
„13 października 1955. Wczoraj wieczorem o godz. 23, gdy usiłowałam zasnąć i wypocząć, a wszyscy spali, ukazał mi się Jezus: Jest w białej, wełnianej szacie, jak zawsze gdy ukazuje się mnie samej. W prawej ręce trzyma kielich metalowy, długi i raczej wąski. Zbliża się do mnie z prawej strony łóżka. Uśmiecha się, ale jest smutny. Kładzie mi lewą rękę na lewym ramieniu i przyciąga do Siebie. Prawą natomiast przykłada mi kielich do warg mówiąc: «Pij».
Kielich jest pełen płynu, który wygląda jak czysta woda. Widzę go przez chwilę, kiedy Jezus mi go podaje nakłaniając mnie do picia. Piję. Co za gorycz!… To jest woda goryczy tak odrażającej, jakiej żadne lekarstwo nie posiada. Piecze gardło, żołądek i budzi obrzydzenie. Wywołuje łzy w oczach, pali stale jak żrący kwas. Jezus daje mi wypić tylko jeden łyk… A potem odsuwa kielich i wyjaśnia: «To jest kielich, który Ja piłem w Getsemani. Ale Ja wypiłem go cały, aż do dna. A gorycz na dnie jest jeszcze większa. To jest kielich, który ludzie napełniają codziennie grzechami, a potem wznoszą go aż do Nieba, abym wciąż pił z niego. Ale Ja mogę już pić tylko nieskończoną Miłość. Dlatego więc ofiarowuję go szczodrym umiłowanym. Dziękuję za ten jeden łyk! Teraz idę do innych drogich Mi dusz. Błogosławię cię w Imię Ojca, w Moje Imię i w Imię wiecznej Miłości». I odchodzi. Usta i żołądek pali mi jad, lecz duszę mam pełną pokoju”.
O wymowie i „smaku” opuszczenia przez Swego Ojca, Pan Jezus mówi w Księdze VI/4, zatyt. ‘Męka Jezusa Chrystusa’, w dyktandzie z 15.02.1944r.:
„Byłem i jestem Synem Boga Najwyższego, ale byłem też Synem Człowieczym. … Nie było większego ani pełniejszego cierpienia niż Moje. Byłem jedno z Ojcem. Ukochał Mnie od wieków miłością, jaką tylko Bóg potrafi kochać. Upodobał Mnie sobie i znalazł we Mnie Swą Boską radość. I Ja kochałem Go, jak tylko Bóg może kochać, i znalazłem w zjednoczeniu z Nim Moją Boską radość… Ale przed zbliżającą się męką czułem z godziny na godzinę, że wzrasta surowość Ojca wobec Mnie, Wynagradzającemu za grzechy – jak woda, która piętrzy się i napiera na wydmę. … Im bardziej zbliżała się godzina zadośćuczynienia, tym mocniej czułem Moje oddalenie od Ojca. …
W czwartkowy wieczór tylko Ja wiedziałem, jak potrzebowałem Ojca! Duchowo już konałem z powodu wysiłku, bo musiałem pokonać dwie formy największego bólu dla człowieka: pożegnanie z ukochaną Matką i bliskość niewiernego przyjaciela. … Gdy Ojciec odchodził do Niebios, przyszedł szatan. Zbliżył się już na początku Mojej misji, aby spróbować Mnie od niej odciągnąć (Łk 4,1nn). Teraz powracał (Łk 4,13).
To była jego godzina (Łk 22,53b). … Przedstawił Mi opuszczenie przez Boga: Ojciec już Mnie nie kocha. Byłem obarczony grzechami świata (por. Mt 8,17 i 1J 2,2). Budziłem w Nim odrazę. Był nieobecny, pozostawił Mnie samego. Wystawił Mnie na pośmiewisko dzikiego tłumu (zob. Ps 22,7 i 69,12; Łk 23,11) i nie udzielił Mi nawet Swej Boskiej pociechy. Byłem sam, sam, sam! W owej chwili tylko szatan był przy Chrystusie. Bóg i ludzie byli nieobecni, bo nie kochali Mnie. Nienawidzili lub byli obojętni. Modliłem się, by Moją modlitwą zagłuszyć słowa szatana. Ale modlitwa Moja jakby nie wznosiła się już ku Bogu (zob. Ps 102,1-3).
Spadała na Mnie jak głazy kamieniowania i przygniatała Mnie swoim ciężarem. Modlitwa, która dla Mnie była zawsze pieszczotą okazywaną Ojcu, była teraz martwa, ciężka, wznoszona
bezużytecznie w stronę zamkniętych Niebios. Poczułem wtedy gorycz pozostałości kielicha (Ps 75,9). Smak rozpaczy. Tego pragnął szatan. Doprowadzić Mnie do rozpaczy, by uczynić ze Mnie swego niewolnika. Zwyciężyłem rozpacz i pokonałem ją Moimi siłami, bo chciałem ją pokonać. Samym wysiłkiem Człowieka, gdyż byłem wtedy jakby tylko człowiekiem – człowiekiem, któremu Bóg już nie pomaga. Kiedy Bóg pomaga, łatwo jest unieść świat i trzymać go jak dziecięcą zabawkę. Ale gdy Bóg nie pomaga, nawet ciężar kwiatu wywołuje zmęczenie. Zwyciężyłem rozpacz i jej sprawcę szatana, by służyć Bogu i wam, by dać wam Życie… (str.17.18-20.21/22).
Było powiedziane w Ewangelii, a o czym już Pan Jezus powyżej mówił, że z dopuszczenia Bożego „szatan/kusiciel odstąpił od Jezusa na pustyni aż do oznaczonego czasu” (Łk 4,13). Powrócił później, na początku męki Pana w Getsemani. Przyjrzyjmy się temu wydarzeniu z drugiej strony, tzn. jak to wyglądało z opisu szatana, w czasie egzorcyzmów nad pewną opętaną w latach siedemdziesiątych XX wieku. Egzorcyści otrzymali z Góry nakaz, polecenie spisywania wypowiedzi demonów, które zostały zawarte w książce O. Bonawentury Meyera, zatyt. „Ostrzeżenie z Zaświatów”:
Z wypowiedzi demona z chóru Tronów (Kol 1,16), Akabora:
„Współdziałanie, współodkupienie z męką, życiem, z Odkupieniem musi trwać dalej, trwać aż do skończenia świata (por. Kol 1,24). Trzeba cierpieć jeden za drugiego i ofiarować cierpienie w Imię Krzyża Chrystusowego i Męki Chrystusowej, w zjednoczeniu z tymi cierpieniami… swoje cierpienie łączyć z tymi strasznymi cierpieniami Chrystusa na krzyżu, z cierpieniami na Górze Oliwnej. Były one straszniejsze aniżeli ludzie myślą. Chrystus cierpiał w Ogrodzie Oliwnym nie tylko jak wy może myślicie. Był On zmiażdżony Bożą Sprawiedliwością, jak by On sam był największym grzesznikiem i musiał sam iść do piekła. Musiał On cierpieć za was ludzi, ponieważ inaczej nie zostalibyście odkupieni. Musiał przeżyć najstraszniejsze cierpienia i myślał nawet (jak człowiek), że pójdzie do piekła! Cierpienia Jego były tak wielkie, że poczuł się całkowicie zgubiony i opuszczony przez Ojca. Został On tak zmiażdżony jakby był także największym grzesznikiem… (14.08.1975r., str. 41/42)
Z wypowiedzi demona, drugiego w hierarchii z chóru Archaniołów, Belzebuba:
E.(egzorcysta): Belzebubie mów coś o tajemniczych cierpieniach Chrystusa w Wielki Czwartek, jak to widziałeś! W Imię…!
„My demoni unoszący się w powietrzu, strasznie Go prześladowaliśmy, my demoni w Ogrodzie Oliwnym. Widział On nas przychodzących w całej grozie. Przychodziliśmy w postaci grzechów, które ludzie później (w przyszłości) popełnią… Pokazywaliśmy Mu te okropności, aby Go zniechęcić i odebrać odwagę do tej męki.
Widział On straszną okropność tych grzechów, która wywołała krwawy pot. Myślał On:
Czy na co się zda Jego męka, kiedy i tak ludzie żyć nadal będą w tak okropnych ciemnościach i tak strasznie grzeszyć – odczuwał on to jako człowiek – naturalnie był On także Bogiem, ale wtedy odczuwał to i przeżywał w Swoim Człowieczeństwie…
W rzeczywistości jednak kielich ten oznaczał przyjęcie męki. Wypiciem tego kielicha potwierdził On, że przyjmuje (zgadza się na) mękę i wypije go do dna (wzdycha). Przez to będziecie mogli wy przeklęte brudne nicponie osiągnąć kiedyś Niebo, które jest dla nas nieodwołalnie zamknięte (wścieka się)… ” (30.03.1976r., str. 113/114).
Podobnie opisuje (16.03.1945r.) M. Valtorta scenę pobytu Pana Jezusa w Getsemani, gdzie tak czytamy: … potem upada na ziemię, z twarzą całkiem przy ziemi i tak pozostaje. To strzęp człowieka, na którym ciąży cały grzech świata (por. 1J 2,2), na którego wali się cała sprawiedliwość Ojca, na którego zstępują ciemności, proch, żółć, ta przerażająca, przerażająca rzecz, jaka jest opuszczenie przez Boga, podczas gdy szatan zadaje mękę (por. Ps
88,5-8) …To dławienie się duszy, to bycie pogrzebanym żywcem w tym więzieniu, jakim jest świat, kiedy nie można już odczuć, że pomiędzy nami i Bogiem jest więź…
To jakby związanie łańcuchem, zakneblowanie, ukamienowanie własnymi modlitwami, które spadają na nas, najeżone kolcami i pełne ognia… To uderzanie w zamknięte Niebo, do którego nie dochodzi głos ani spojrzenie naszego niepokoju… To być „osieroconym przez Boga″, to szaleństwo, agonia, wątpliwość, że aż do dziś byliśmy oszukiwani… To przekonanie, że jesteśmy odrzuceni przez Boga, potępieni…To piekło!… (z Księgi VI/38, str. 229 i 233-235).
Na krzyżu, gdy mrok ogarnął całą ziemię udręczony do granic ludzkich możliwości Pan Jezus zawołał donośnym głosem: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”
Tak, to zostało opisane w ukazanych wizjach ukrzyżowania i męki Pana Jezusa przez
Marię Valtortę w ‘Poemacie Boga-Człowieka’:
„Jezus zastyga na krzyżu… ku niebu zamkniętemu kieruje głośny krzyk… woła: «Eloi, Eloi, lamma sebakteni!»
Żeby takim krzykiem dać poznać ojcowskie opuszczenie, musi czuć, że umiera – i to w całkowitym opuszczeniu przez Niebo. Ludzie śmieją się i drwią. Znieważają Jezusa. … Śmieją się jak hieny lub jak demony. …nikt z Nieba nie przychodzi Go pocieszyć. To agonia Wielkiej Ofiary: samotna, całkowita, okrutna, nadprzyrodzenie okrutna.
Rozpaczliwy ból, który przytłoczył Go już w Getsemani, nadciąga jak lawina. Zalew grzechów całego świata uderza niewinnego rozbitka, aby Go zalać goryczą. A przede wszystkim powraca odczucie, że Bóg opuścił Go, że Jego modlitwa nie wznosi się ku Niemu… Uczucie to jest bardziej krzyżujące niż sam krzyż, bardziej budzące rozpacz niż wszelka tortura. I to jest końcowa udręka: ta, która przyspiesza śmierć. Wyciska bowiem z porów ostatnie krople krwi, miażdży ostatnie włókna serca, dopełnia tego, co pierwsze poznanie tego opuszczenia rozpoczęło: śmierć.
To jest pierwsza przyczyna śmierci Jezusa, o Boże któryś uderzył Go z powodu nas! Czymże staje się stworzenie opuszczone przez Ciebie?… z powodu Twojego opuszczenia? Albo szaleje, albo umiera. Jezus nie mógł oszaleć, bo Jego inteligencja była Boska. Ta Jego duchowa inteligencja zwyciężyła nad całkowitym urazem Uderzonego przez Boga. Umarł więc. Śmierć, Najświętsza Śmierć, Śmierć całkowicie Niewinnego. Umarł Ten, Który był Życiem, zabity przez opuszczenie i przez nasze grzechy. Ciemność stała się jeszcze gęstsza. …”. (z Księgi VI/29, str. 334/335)
bł. A. K. Emmerich w „Żywocie i bolesnej męce Pana naszego Jezusa Chrystusa…”:
„Jezus wisząc na krzyżu, odmawiał miejsca z psalmów, które spełniały się obecnie na Nim. Cierpiał tak niewypowiedziane męki, a do nich przyłączyło się jeszcze uczucie zupełnego opuszczenia i zwątpienia. Przechodził więc wszystkie straszne udręczenia człowieka biednego, skatowanego, przygnębionego, który znajduje się w największym opuszczeniu, bez ludzkiej i Bożej pociechy, kiedy to wiara, nadzieja i miłość błąkają się samotnie po pustyni próby, bez wytchnienia, bez bratniego oddźwięku, bez światła wszelkiego, zmuszone wyłącznie, tylko z siebie czerpać moc i siłę! Nad wyraz dręczące to uczucie.
Nowym tym cierpieniem wywalczał dla nas kochający Jezus siłę wywalczenia sobie zwycięstwa w takich chwilach ostatniego opuszczenia i zwątpienia, kiedy to rozrywają się wszystkie węzły i spójnie, łączące nas z życiem doczesnym, światem i przyrodą, i z naturą własną, i kiedy w ten sposób tracimy z oczu cel główny: nasze życie przyszłe, do którego pomostem jest życie doczesne. W takich to chwilach dopomagają nam do zwycięstwa nad sobą zasługi Chrystusa, zdobyte tym cierpieniem, gdy poczuł się tak strasznie od wszystkich opuszczonym. W tej chwili wyjednywał nam Jezus zasługę wytrwania w ostatniej naszej walce, w chwili skonania; Swą nędzę, ubóstwo, mękę i opuszczenie ofiarował za nas, nędznych grzeszników.
A więc człowiek złączony z Chrystusem w ciele Kościoła, nie powinien poddawać się zwątpieniu w ostatniej swej godzinie, gdy zmrok otacza go dookoła, gdy odchodzi odeń wszelka światłość, wszelka pociecha. Nie potrzebujemy i nie musimy już zapuszczać się samotni, narażeni na niebezpieczeństwo, w tę pustynię nocy duchowej. W otchłań gorzkiego morza naszego zwątpienia wlał Jezus zasługi Swego wewnętrznego i zewnętrznego opuszczenia na krzyżu, więc nie pozostawił już chrześcijanina samego w zwątpieniu przedśmiertnym, gdy gaśnie wszelka pociecha. Nie ma już dla chrześcijanina pustyni, osamotnienia, opuszczenia i zwątpienia w ostatniej chwili konania. Jezus, nasze światło, Droga i Prawda, przeszedł także tę ponurą drogę, błogosławiąc ją i poskramiając strachy piekielne, na tej puszczy naszej ścieżki życiowej postawił Swój Krzyż; więc czegóż mamy się lękać i wątpić?
Jezus, opuszczony zupełnie, umęczony, bezsilny, oddał za nas Siebie samego w nieskończonej miłości; a nawet to opuszczenie Swoje przemienił dla nas w skarb najdroższy, bo ofiarował Ojcu niebieskiemu Siebie, Swoje życie, pracę, miłość i mękę, i gorzkie uczucie naszej względem Niego niewdzięczności za naszą słabość i ubóstwo duchowe. Spisał wobec Boga Swą ostatnią wolę, oddając wszystkie Swoje zasługi na rzecz Kościoła i grzeszników. Pamiętał o wszystkich; w Swym opuszczeniu był i jest przy boku wszystkich ludzi aż do skończenia świata. Nawet za tych modlił się, którzy błędnie mniemają, że On jako Bóg, nie odczuwał Swych mąk, że nie cierpiał, albo, że mniej cierpiał niż człowiek, ponoszący na Jego miejscu takie męki.
– Odczuwałam tę Jego modlitwę i podzielałam ją, gdy wtem zdawało mi się, jakoby Jezus rzekł: „Trzeba to przecież zrozumieć, że boleść tego opuszczenia zupełnego odczułem więcej i boleśniej, niżby to był w stanie odczuć jakikolwiek człowiek, jedność stanowiący z Bóstwem; Bóg i Człowiek zarazem, w Mym Człowieczeństwie, opuszczonym przez Boga, wychyliłem aż do dna ten gorzki kielich opuszczenia”.
Ok. trzeciej godziny zawołał Jezus głośno: „Boże mój, Boże Mój! Czemuś Mnie opuścił?” – Tak więc jawnymi słowy dał Jezus świadectwo Swego opuszczenia i przez to dał prawo wszystkim uciśnionym, uznającym Boga za Ojca, by w ucisku swym z ufnością udawali się do Niego ze skargą”.
(z cz. ’Gorzka męka i śmierć Pana naszego Jezusa Chrystusa’,
z rozdz. 53 ‹Opuszczenie Jezusa. Czwarte słowo Jezusa na krzyżu›)
Oddalenie od Boga – powie Pan Jezus M. Valtorcie w przytaczanym już dyktandzie z 15.02.1944r. [z księgi VI/4 „Poematu Boga-Człowieka”] – niesie ze sobą strach, niesie ze sobą przywiązanie do życia, niesie ze sobą osłabienie, zmęczenie, znużenie. Im jest głębsze, tym silniejsze są jego następstwa. Kiedy jest całkowite, prowadzi do rozpaczy. A im bardziej ktoś, na mocy Bożego dekretu (por. Hbr 2,9) , doświadcza tego oddalenia – nie zasłużywszy na to – tym bardziej z tego powodu cierpi, bo żywy duch odczuwa odłączenie od Boga, jak żywe ciało odczuwa odcięcie jakieś jego części. Jest bolesnym osłupieniem, przytłaczającym, którego nie pojmie ten, kto go nie doświadczył. Ja go doświadczyłem. Wszystko musiałem poznać, aby móc z powodu wszystkiego wstawiać się przed Ojcem w waszej obronie. Także wasze smutki. O, doświadczyłem tego, co znaczy: „Jestem sam. Wszyscy mnie, opuścili. Nawet Ojciec…
Tego typu doświadczenie z dopustu Bożego było udziałem św. S. Faustyny, co ona opisuje w „Dzienniczku” (zob. p-kty:23-23 i 77, a zwłaszcza 98 i 101).
W kontekście powyższego, sprawa, którą próbowaliśmy zgłębić ma się następująco:
fiat Pana Jezusa na wolę Ojca Niebieskiego w Ogrójcu, a więc zgoda na wypicie podanego Mu kielicha miało swoją kontynuację, było wpisane w doświadczenie opuszczenie przez Ojca na krzyżu, będące szczytem zbawczej męki naszego Zbawiciela. Chrystus zgodził się na to doświadczenie z myślą o każdym z nas/grzeszników, którzy już odeszli, odchodzą i odchodzić będą do wieczności, by wszystkich ocalić od rozpaczy, w której szatan chciałby nas/każdego pogrążyć w ostatniej walce, w chwili śmierci, kiedy będzie nas oskarżał, wmawiając, że Bóg nas opuścił i będzie nam się tak wydawało, że tak rzeczywiście jest, z powodu naszych grzechów, byśmy nie stracili nadziei i ufności w Boże miłosierdzie, w tej najważniejszej chwili naszego życia.
Dobrze to oddaje rozmowa miłosiernego Boga z duszą w rozpaczy, zapisaną przez św. S. Faustynę w ‘Dzienniczku’ (zob.: pkt 1486; por. 1541).
O rozpaczy, stojącej po przeciwnej stronie ufności w Boże miłosierdzie w ostatniej godzinie człowieka, tak mówił Bóg Ojciec, św. Katarzynie ze Sieny (1347-1380) w «Dialogu o Bożej Opatrzności czyli Księdze Boskiej Nauki»:
http://sienenka.blogspot.com/2011/02/mistyczne-ciao-swietego-koscioa-cxxxii.html
… „Z Mego miłosierdzia pozwalam grzesznikom mieć nadzieję na Moje miłosierdzie, ale nie po, by mogli grzeszyć, licząc na nie, lecz aby pogłębiali swą miłość poprzez rozważanie Mej dobroci. Lecz oni korzystają z niej odwrotnie, gdyż opierają się na nadziei w Moje miłosierdzie, aby Mnie obrażać. Jednak Ja podtrzymuję w nich nadzieję w Moje miłosierdzie, aby w ostatniej chwili mieli się czego chwycić i nie upadli pod brzemieniem wyrzutów sumienia, oddając się rozpaczy. Bo grzech rozpaczy obraża Mnie bardziej i jest dla nich zgubniejszy, niż wszystkie inne grzechy, które popełnili w całym swym życiu. A to dlatego, że inne grzechy popełniają/popełniali z podszeptu zmysłowości własnej i niekiedy żałują za nie i mogą zbudzić w sobie taką skruchę, że otrzymają Moje miłosierdzie. Lecz do grzechu rozpaczy nie popycha ich ułomność, nie pociąga doń żadna przyjemność, jest w nim tylko nieznośna męka. W rozpaczy tkwi pogarda dla Mego miłosierdzia, gdyż grzesznik uważa, że błąd jego jest większy niż miłosierdzie i dobroć Moja. Popadłszy w ten grzech, nie czuje żalu, nie boleje nad obrazą Moją prawdziwie, jak boleć powinien. Opłakuje tylko własne nieszczęście, nie zaś wyrządzona Mi obrazę. I tak idzie w potępienie wieczne.
Jak widzisz, tylko ten występek prowadzi go do piekła, gdzie karany jest za ten grzech i za wszystkie inne, które popełnił. Gdyby czuł ból i żal z powodu obrazy, którą Mi wyrządził, gdyby był pokładał nadzieję w Moje miłosierdzie, otrzymałby je. Bo, jak ci rzekłem, miłosierdzie Moje jest bez porównania większe, niż wszystkie grzechy, które mogą popełnić wszystkie stworzenia razem {«Miłosierdzie odnosi triumf nad sądem» – wedle Jk 2,13 – dop. mój}. Toteż najsroższą obelgą, jaką można Mi zadać, jest twierdzenie, że występek stworzenia jest większy, niż dobroć Moja. Grzech ten nie zna przebaczenia ani w tym życiu, ani w tamtym (por. Mt 12,32.37; Łk 12,10).
Tak bardzo brzydzę się rozpaczą, że chciałbym, aby grzesznicy, w chwili śmierci, po zbrodniczo spędzonym życiu, nabrali zaufania do miłosierdzia Mego. Dlatego za ich życia używam słodkiego podstępu, każąc im ufać głęboko Memu miłosierdziu. Wykarmiwszy się wewnętrznie tą ufnością, mniej są skłonni porzucić ją w chwili śmierci dla surowych, odrażających nagan, czynionych przez diabłów, którzy aby nie wymknęli się z ich rąk, chcą doprowadzić ich do rozpaczy, siejąc zamęt w ich duszach, aby podzielili ich los, niż gdyby się nią nie wykarmili…”.
(z rozdz. ‘Mistyczne Ciało Świętego Kościoła’)
W komentarzu po wizji o obrzezaniu Jana Chrzciciela, Matka Boża w „Poemacie Boga-Człowieka” M. Valtory, tak m.in. mówi:
www.objawienia.pl/valtorta/valt/v-01-039.html
«Zbliża się tajemnica Wielkiego Piątku. Wszystko w świątyniach ją przypomina i otacza czcią. Ale trzeba ją otaczać czcią i pamiętać o niej w waszych sercach. Trzeba bić się w piersi – jak ci, którzy zstępowali z Golgoty – i mówić: “Zaprawdę On jest Synem Bożym, Zbawicielem” (Łk 23,48). Trzeba mówić: “Jezu, zbaw nas ze względu na Twoje Imię”.
Należy mówić: “Ojcze, przebacz nam”. Trzeba powtarzać bez końca: “Panie, nie jestem godzien. Ty jednak przebacz mi i przyjdź do mnie, a będzie uzdrowiona dusza moja. Nie chcę już, nie, nie chcę więcej grzeszyć, aby nie stać się znowu chorym i nienawidzącym Cię”. Módlcie się, dzieci, słowami Mojego Syna. Mówcie do Ojca, [mając na myśli] nieprzyjaciół: “Ojcze, przebacz im” (Łk 23,34a). Wzywajcie Ojca, który – rozgniewany waszymi grzechami – odwrócił się: “Ojcze, Ojcze, czemuś mnie opuścił? Jestem [wprawdzie] grzesznikiem, ale jeśli mnie opuścisz, zginę. Powróć więc Święty Ojcze, abym był zbawiony”.
Z tymi słowami Maryi współbrzmią słowa modlitwy Psalmów:
„Panie, Swego oblicza nie zakrywaj przede mną, nie odtrącaj w gniewie Twego sługi…nie odrzucaj mnie i nie opuszczaj mnie, Boże, moje Zbawienie!” (Ps 27,9)
„2Panie, w gniewie Twoim nie karz mnie, w zapalczywości Twojej nie sróż się nade mną, 3bo ręka Twoja zaciążyła nade mną. …22 Nie opuszczaj mnie, Panie, Boże mój, nie oddalaj się ode mnie” (Ps 38,2-3.22)
„Bóg go opuścił – mówią o mnie moi wrogowie – gońcie go, chwytajcie, bo nie ma nikogo kto by go (wyrwał z naszej mocy) ocalił” (Ps 71,11).
W kontekście istoty opuszczenia przez Boga, chciałbym poczynić w tym miejscu – myślę b. ważne – uzupełnienie do przytoczonego powyżej Ps 71,11.
„Bóg go opuścił – mówią o mnie moi wrogowie – gońcie go, chwytajcie (tj. doprowadźcie do rozpaczy, niech utraci jakąkolwiek nadzieję na ocalenie; niech wie, że nie ma już dla niego żadnego ratunku – dop. mój), bo nie ma nikogo, kto by go ocalił (wyrwał z naszej mocy)”. {por. Ps 50,22}
To uzupełnienie stanowić będą stosowne zapiski z prowadzonego przez służebnicę Bożą S. Marię Józefę Menendez (1890-1923) ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusowego w Poitiers we Francji, zawarte w książce „Apel Miłości″. S. Józefa z woli naszego Zbawiciela była wybraną duszą wynagradzającą i pokutującą za dusze zakonne, za kapłanów i za różnych grzeszników, prześladowaną przez szatana, by nie poszli na wieczne zatracenie, mając z woli i dopuszczenia Bożego doświadczenie zstępowania do piekła, rzecz bardzo rzadko spotykana wśród świętych. Bóg pozwala szatanowi uprowadzać ją żywą do piekła. Spędzała tam długie godziny, czasem noc całą, w niewysłowionych katuszach.
Z wyjątkiem nienawiści do Boga, przeżywa tam wszystkie piekielne męki, a nie najmniejszymi są wysłuchiwania bezskutecznych wyznań potępionych, krzyki ich wściekłości, bólu i rozpaczy. Bóg pozwala jej też widzieć w piekle wybuchy wściekłości szatana, na widok wymykających się dusz, których posiadania jest prawie pewien, a za które właśnie ona się poświęca.
S. Józefa jest często obecna, kiedy szatan i jego słudzy usiłują zażarcie wydrzeć Miłosierdziu Bożemu dusze, które prawie były ich łupem. Zdaje się, że w planach Bożych jej cierpienia są wtedy okupem za te biedne dusze, które będą jej zawdzięczać łaskę nawrócenia w ostatniej chwili życia. W prowadzonych przez nią na polecenie Boże zapiskach, tak m.in. czytamy:
Dnia 2 kwietnia, w Niedzielę Męki Pańskiej:
„Szatan krzyczał: „Nie puszczajcie ich! Uważajcie na wszystko, co może je zaniepokoić… Niech się tylko nie wymkną!… doprowadźcie je do rozpaczy!…″. Była to wrzawa krzyków i bluźnierstw. Nagle rycząc z wściekłości, wołał: „Mniejsza o to! Zostały mi jeszcze dwie. Zabierzcie im ufność!″ Zrozumiałam, że jedna z tych dusz wymknęła mu się na zawsze. „Prędko, prędko – ryczał – niech te dwie się nie wymkną! Chwytajcie je! wypełnijcie rozpaczą!… Prędzej… bo odchodzą!…″.
Wtedy powstało w piekle jakby zgrzytanie zębów i wśród nieopisanej wściekłości szatan ryczał: „O, co za Potęga!… Potęga tego Boga…, który jest silniejszy ode mnie!… (por. Ps 68,2). Pozostała mi jeszcze jedna… ale tej nie zdobędzie″.
Piekło stało się jednym okrzykiem bluźnierstwa, morzem skarg i jęków. Zrozumiałam, że te dwie dusze zostały uratowane. Serce moje napełnia radość, choć nie mogłam wzbudzić ani jednego aktu miłości…”.
„Słyszałam, jak szatan, któremu wymknęła się pewna dusza, musiał wyznać swą bezsilność: „Wstyd! wstyd!… jak to, tyle dusz mi się wymyka? Były przecież moje!… (i tu wyliczał ich grzechy). Pracuję bez wytchnienia (por. 1P 5,8), a jednak mi się wymykają… To dlatego, że ktoś za nie cierpi i wynagradza!″ (15 stycznia 1923r.).
„Szatan krzyczał z wściekłością, ponieważ jakaś dusza mu się wymykała:
„Wzbudźcie w niej lęk! Doprowadźcie ją do rozpaczy! Ach, jeżeli ona zawierzy się miłosierdziu Tego… (i bluźnił Panu Jezusowi), jestem zgubiony! Ale nie! Napełnijcie ją trwogą, nie opuszczajcie jej na chwilę, a zwłaszcza doprowadźcie ją do rozpaczy!″. Wtedy w piekle słychać było jedynie okrzyki wściekłości”. (7-8 lutego 1923r.).
To, co nam Pan Jezus Chrystus wysłużył przez doświadczenie opuszczenia przez swego Ojca w Ogrójcu i na Golgocie, by nie pogrąży(a)ć się w rozpaczy może dot. też trudnych chwil mających miejsce w naszym ziemskim życiu, które niestety często prowadzą do samobójstw.
Otóż takie, oto znamienne słowa Pan Jezus polecił M. Valtorcie zapisać w dyktandzie z 16.X.19943r. zatyt. ‘Duch jest Panem waszego bytu’ w książce «Koniec Czasów» (str.128/9):
…Nauczyłem was, kogo wzywać w godzinach, w których ból was osacza i zdaje się wam, że wszyscy, nawet Bóg, was opuścili. Ja byłem – bo tego wymagało dzieło Odkupienia – istotnie opuszczony przez Ojca, a jednak Go wzywałem. Tak trzeba postępować, o dzieci, w godzinach próby i bólu. Nawet jeśli Bóg wydaje się wam daleki, wołajcie Go o pomoc. Okazujcie mu zawsze synowską miłość. On wam udzieli swych darów. może nie będą to te, o które prosiliście. Będą jednak inne, jeszcze pożyteczniejsze dla was. Ufajcie Panu i waszemu Ojcu. On was kocha i troszczy się o was. Zawsze w to wierzcie. Bóg nagradza tego, kto ufa Jego Dobroci…
Z tymi słowami Pana Jezusa, bardzo współbrzmi wypowiedź przymuszonego mocą Bożą w czasie egzorcyzmów (z 14.08.1975r.) wspomnianego już demona Akabora, z chóru Tronów:
„Współdziałanie, współodkupienie z męką, życiem, z Odkupieniem musi trwać dalej, trwać aż do skończenia świata (por. Kol 1,24). Trzeba cierpieć jeden za drugiego i ofiarować cierpienie w Imię Krzyża Chrystusowego i Męki Chrystusowej, w zjednoczeniu z tymi cierpieniami… swoje cierpienie łączyć z tymi strasznymi cierpieniami Chrystusa na krzyżu, z cierpieniami na Górze Oliwnej. To musiał uczynić za was, a wy musicie Go naśladować.
Te cierpienia mają największą wartość, te cierpienia, te ciemności, to straszne opuszczenie, kiedy się myśli, że wszystko stracone i trzeba sobie odebrać życie…
Właśnie to cierpienie, w którym komuś się zdaje, że wszystko stracone, kiedy się czuje, że zostało się przez Boga opuszczonym i myśli się, że jest to ostatni krzyk, że czuje się ostatnim z ludzi… właśnie wtedy wyciąga Bóg swą pomocną rękę.
Te cierpienia, te straszne cierpienia, te ciemne cierpienia są jednym z tych najwartościowszych (krzyczy i wyje strasznie), jakie istnieją. Większość z ludzi o tym nie wie i to jest nasz triumf. … Wielu, a nawet większość odbiera sobie wtedy życie, kiedy myślą, że zostali opuszczeni przez Boga i są ostatnimi z ludzi, gdy jest już tak ciemno. Bóg jest jednak blisko nich, ale oni Go już nie odczuwają. Bóg jest jeszcze i wtedy, tylko tak, jak gdyby Go nie było. W tym momencie nie odczuwają Go przy sobie naprawdę.
A pomimo to muszą naśladować w cierpieniach Chrystusa w głównej mierze ci, których On powołał do wielu cierpień. Jest wielu takich, którzy myślą wtedy, że są oni może nawet nienormalni. Jest to jednak nasz wybieg. Poddajemy im myśli, aby udali się do klinik, lekarzy. A wtedy, kiedy widzimy albo przypuszczamy, że nie są oni już normalni, większość z nich jest jeszcze mianowicie pomimo to – wtedy podsuwamy im rozpacz, a oni wtedy myślą, że powinni by sobie odebrać życie, ponieważ nie są rozumiani przez ludzi. To jest nasz triumf. Większość z nich przychodzi do nieba, ale pomimo wszystko jest to nasz triumf, ponieważ… nie wykonali oni wtedy jeszcze swego zadania i powinni żyć dalej… Ona, Ta z Góry (NMP, wskazuje palcem opętanej w górę) każe powiedzieć: ześlę swym dzieciom cierpienia, cierpienia ciężkie i głębokie jak morze! Ludzie, którzy te straszne krzyże będą nieśli nie powinni się załamać. Te krzyże, o których właśnie mówiłem, stały się w międzyczasie krzyżami, które wydaja się niepotrzebne i niezgodne ze zdrowym rozumem. Mogą one doprowadzić aż do zwątpienia, rozpaczy. Praktycznie nie można ich już więcej nieść, ale są najwartościowsze. Ona chce (wskazuje ręką do góry) wszystkim tym niosącym te krzyże powiedzieć: Wytrwajcie i nie poddawajcie się! W krzyżu jest zbawienie, w krzyżu jest zwycięstwo. Krzyż jest mocniejszy od wojny! (14.08.1975r., str. 41/42) …
Zakończeniem tych rozważań o istocie wymowy modlitwy/skargi naszego Zbawiciela na Jego opuszczenie przez Ojca na krzyżu, niech będzie ta końcowa modlitwa na zakończenie Litanii do miłosierdzia Bożego:
„Boże Ojcze, w którym miłosierdzie jest niezgłębione, a skarby litości nieprzebrane, wejrzyj na nas łaskawie i pomnóż w nas ufność w miłosierdzie Twoje, byśmy nigdy, nawet w największych trudnościach, nie poddawali się rozpaczy, lecz zawsze ufnie zgadzali się z najświętszą wolą Twoją, która jest samym miłosierdziem. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Króla miłosierdzia, Który z Tobą i Duchem Świętym okazuje nam miłosierdzie teraz i na wieki. Amen”.
Opracował Leszek
Posted in Kościół | Otagowane: Wielki Piątek | 92 Komentarze »
Posted by Dzieckonmp w dniu 12 kwietnia 2017
Poniżej cała homilia po polsku Biskupa Hosera wygłoszona w Medjugorje.
Posted in Homilie, Kościół, Medziugorje | Otagowane: Homilia, Hoser, Medjugorje | 129 Komentarzy »
Posted by Dzieckonmp w dniu 9 kwietnia 2017
Warto raz na jakiś czas porozmawiać z kimś, kto przyjeżdża do Polski słabo znając wcześniej naszą historię. Poznać kogoś, kto próbuje zajrzeć w duszę naszego narodu, by go realnie poznać. Bez uprzedzeń i stereotypów. Dopiero wtedy można zrozumieć niezwykłość i wielkość Polski i Polaków.
Wczoraj przeprowadziłem wywiad z Jimem Caviezelem. Pojawi się w następnym numerze tygodnika wSieci. Caviezel przyjechał do Polski na zaproszenie Rycerzy Kolumba. Promuje świetny dokument (dwie nagrody Emmy) „Wyzwolenie kontynentu. Jan Paweł II i upadek komunizmu”, który 2 kwietnia pokaże TVP. Caviezel jest jego narratorem.
Hollywoodzki aktor przeszedł do historii kina jako Jezus z „Pasji” Mela Gibsona. Wcześniej zagrał jedną z głównych ról w arcydziele Terrence’a Malicka „Cienka czerwona linia”. Ma na koncie pracę z najlepszymi reżyserami z Hollywood jak Tony Scott, Gus Van Sant czy Ang Lee. W ostatnich latach odnosi sukces w serialu „Impersonalni”. Jednocześnie jest to jedyny pracujący obecnie w Hollywood zdeklarowany katolik, który tak mocno i głęboko manifestuje swój katolicyzm.
Wierzący na poważnie. Przeżywający swoją wiarę z największą głębią. Dający świadectwo ( silne stanowisko pro-life, adopcja chorych na raka dzieci) wiary. Oddany Maryi, bez której nie widzi istoty Zbawienia. Pięknie o niej opowiada w wywiadzie, który niebawem ukaże się w naszych mediach. Momentami ten, podkreślam to celowo, wciąż pracujący z sukcesami w Hollywood aktor miał w oczach łzy. Gdy mówił o rodzinie, cywilizacji śmierci, wojującym ateizmie i sekularyzacji.
Głębia jego szczerej wiary poraża. Jest nieodłączna od jego roli Jezusa, która jeszcze mocniej utwierdziła go w przekonaniu, co jest w życiu najważniejsze. Jestem magistrem teologii. Piszę o kościele od lat. Walczę piórem z cywilizacją śmierci. Rozmawiałem z wieloma uduchowionymi osobami. Nigdy z kimś takim jak Jim. On jest naprawdę (nie lubię takich górnolotnych określeń, ale w tym wypadku muszę to zrobić) świadkiem Bożego Miłosierdzia. Mam nadzieję, że wybrzmi to w naszej uduchowionej rozmowie.
W rozmowie uderzyło mnie jeszcze coś innego. Caviezel pierwszy raz odwiedził nasz kraj. Był na Wawelu. Modlił się w Łagiewnikach. Odwiedził Muzeum Powstania Warszawskiego. Chłonął naszą historię. Szedł śladami Jana Pawła II, którego poznał po premierze „Pasji”. W wywiadzie kilkakrotnie powtarza „Totus Tuus”. Dewiza papieża stała się jego dewizą. Jednocześnie amerykański aktor nie jest w stanie oderwać losów Polski od życia papieża. „Zgniotły was dwa totalitarne reżimy. Tak jak jego. I przetrwaliście. Dzięki wierze”- mówi mi. „Ja spokojnie żyłem sobie jako Amerykanin w wolnym kraju, bojąc się jedynie Zimnej Wojny. Nie musiałem doświadczyć totalitarnej władzy. A Jan Paweł II zderzył się z obiema. Tak jak wasz kraj. On go symbolizuje.”- dodał. Przypomniał też w tym kontekście męczeńską śmierć o. Maksymiliana Kolbe.
Jim dobitnie podkreślił: „Polska jak Chrystus została ukrzyżowana. Matką Polski została Maryja” . Czyż nie jest to niezwykle precyzyjne podkreślenie istoty historycznej roli Polski? Nie zapominajmy, że jest to przemyślenie amerykańskiego aktora pracującego w samym jądrze hollywoodzkiego blichtru. Nie powiedziała to osoba przepojona polskim mesjanizmem. Nie powiedziała tego osoba studiująca polską historię. Nie powiedziała tego osoba mieszkająca w Polsce ani nawet Europie.
Jim Caviezel zobaczył w naszym kraju coś o czym my zapominamy. Coś, co wrogowie wiary, tradycji i szeroko pojętej chrześcijańskiej cywilizacji chcą jak najmocniej zakopać. Nie da się. W rozmowie z Caviezelem widać wyraźnie, że Polska nie może być zrozumiana bez jej chrześcijańskich korzeni. Nie może być w pełni sobą bez Chrystusa.
Cały wywiad z Jimem Caviezelem pojawi się we wSieci 10 kwietnia
Źródło: wpoltyce.pl
Posted in Ciekawe, Z prasy, Świadectwa | Otagowane: Jim Caviezel | 196 Komentarzy »
Posted by Dzieckonmp w dniu 9 kwietnia 2017
4 kwietnia 2017 roku w Homilii wygłoszonej w Domu św. Marty Franciszek twierdzi że Jezus stał się diabłem, wężem. Słowa te publikuje oficjalna strona Watykanu news.va jak i L’Osservatore Romano. Relacje zaś radia watykańskiego i telewizji watykańskiej pomijają te słowa.
„Ale czym jest dla nas krzyż?” – to pytanie zadał Franciszek. (…) „Tak, noszę krzyż, by pokazać, że jestem chrześcijaninem”. To jest „w porządku”, jednakże „nie tylko jako jako odznaka, tak jak w jakiejś drużynie, odznaka wskazująca na przynależność do jakiejś drużyny”; ale jak powiedział Franciszek, „jako wspomnienie tego, który dla nas stał się grzechem, KTÓRY STAŁ SIĘ DIABŁEM, WĘŻEM. Tak się uniżył aż do całkowitego unicestwienia”.
Jakże bluźniercze są te słowa Franciszka! Jak można w tak haniebny sposób przeinaczać sens Pisma Świętego, tworząc własne dopowiedzenia. Jezus całkowicie unicestwił się, stając się szatanem?
Link do strony watykańskiej gdzie jest mowa o diable
http://www.news.va/it/news/nel-segno-della-croce-4-aprile-2017
Link do L’Osservatore Romano w języku polskim gdzie jest mowa o Jezusie diable
http://www.osservatoreromano.va/pl/news/w-znaku-krzyza
Link do radia watykańskiego gdzie pominięto te słowa
Link do relacji tv watykańskiej gdzie tez pominięto te słowa
Posted in Franciszek | Otagowane: Franciszek | 94 Komentarze »
Posted by Dzieckonmp w dniu 8 kwietnia 2017
Posted in Fatima, Patriotyzm | Otagowane: Fatima, Polska, Sejm | 88 Komentarzy »
Posted by Dzieckonmp w dniu 4 kwietnia 2017
Źródło: gosc.pl
Posted in Franciszek, Kościół | Otagowane: Franci, Papież, rezygnacja papieża, szek | 251 Komentarzy »
Posted by Dzieckonmp w dniu 3 kwietnia 2017
„Chrońcie pokój w świecie przez nawrócenie serca; Największym cudem Medziugorja jest tutaj spowiedź. Sakrament odpuszczania grzechu i miłosierdzia. Jest to sakrament Zmartwychwstania. Dziękuję wszystkim kapłanom, którzy przybyli tutaj, dzisiaj około pięćdziesięciu, by służyć ludowi, również w Sakramencie Pokuty.
„Spędziłem wiele lat na Zachodzie, gdzie spowiedź zniknęła, a osobiste wyznanie grzechów już nie istnieje. Świat wysycha, serca są zamknięte, konflikty się mnożą.
„[…] Bądźmy apostołami dobrej nowiny o nawróceniu, a także pokoju na świecie. […] Kto dotyka miłości Boga, dotyka Miłosierdzia, widzi coś nieodpartego i nie może się oprzeć.
„Jesteśmy świadkami tego, co ratuje życie. Jesteśmy świadkami tego, co ratuje świat. Franciszkanie powiedzieli, że są pielgrzymi, którzy pochodzą z ponad 80 krajów z całego świata. To wezwanie może rozprzestrzeniać się na krańce Ziemi, tak jak Chrystus powiedział, wysyłając swoich apostołów.
„Maryja jest z nami i dzieli się naszym cierpieniem i bólem. Pomaga nam, pomaga zdecydować się na pokutę i daje poczucie duchowej obecności. Nazywamy ją, zwłaszcza tutaj, Królową Pokoju i powołujemy się na ten tytuł, gdy modlimy się litanią do Matki Boskiej. […] Uczestniczy w panowaniu swego Syna. […] Dziękuję jej za jej stałą obecność przy każdym z nas. Królowa Pokoju przynoś pokój naszym sercom, naszym rodzinom, naszej Ojczyźnie i społeczeństwu.
„Dlatego jesteście świadkami miłości Chrystusa, miłości Jego Matki i miłości Kościoła. Niech Bóg Was błogosławi i umocnia. Amen.”
Nagranie Wideo kompletnej Mszy świetej.
Posted in Medziugorje | Otagowane: Hoser, Medjugorje | 128 Komentarzy »
Posted by Dzieckonmp w dniu 2 kwietnia 2017
Posted in Medziugorje, Orędzia | Otagowane: Medjugorje, Orędzie | 86 Komentarzy »