Strona używa plików cookies które zapisują się w pamięci komputera. Zapisywanie plików cookies można zablokować w ustawieniach przeglądarki. Dowiedz się o tych plikach http://wszystkoociasteczkach.pl
Jesteśmy w trakcie bezpośrednich przygotowań do święta narodzin Jezusa – Bożego Narodzenia. Nadchodzi Pan. Puka do drzwi naszego domu, puka do drzwi naszego serca. Dobrze byłoby zajrzeć w nasze sumienie i zobaczyć, jak przygotowaliśmy drogę Panu, który na pewno do nas przyjdzie. Jan Chrzciciel wymagał, aby Żydzi czynami pokazali, jak zmienili swój sposób życia, który nie był zgodny z wolą Bożą.
Jak się zmieniliśmy? Może pomagaliśmy chorym i biednym? Czy przyprowadzali spowiednika do chorych i niedołężnych? Może odważnie staliśmy po stronie sprawiedliwości i wspieraliśmy tych, którzy cierpią niesprawiedliwość?
Czy w miarę możliwości naprawiliśmy popełnione zło i spowodowane szkody; prosili o przebaczenie za zniewagi? Czy wypełniamy swoje obowiązki wobec rodziców i osób starszych, wobec dzieci i chorych? Jakie gazety czytamy? Jakie filmy oglądamy, co w ogóle oglądamy w telewizji? Do jakiego społeczeństwa należymy, jakich stacji radiowych słuchamy? Czy narażamy się na zatrucie naszej duszy i co robimy, aby nasze dzieci i młodzież nie padły ofiarą licznych trucicieli?
Jezus urodził się w stajni. Czy przyjmujemy jego przybycie ze skromnością? Czy my też nie gonimy za zakupami, wydawaniem pieniędzy, przygotowywaniem jedzenia i napojów, a po delektowaniu się nimi podniesie się nam ciśnienie krwi, podniesie się poziom cholesterolu i cukru we krwi? W jakim stanie duchowym witamy Dzieciątko, które przyszło uwolnić nas od grzechu i narodziło się z bezgrzesznej Matki?
Tak, zbawienie i Zbawiciel nadchodzą do nas; są to ostatnie dni naszego przygotowania na przyjęcie Go. Duch i serce muszą być przygotowane: aby był to salon dla Boga-człowieka, a nie brudna stodoła; musisz odświeżyć swoją wiarę, wywietrzyć ją, oczyścić swoje życie. Boże Narodzenie jest tuż za rogiem. Bóg ogłasza swoje przyjście pośród nas.
Do niezwykle symptomatycznego wydarzenia doszło w ostatnich dniach w Irlandii. 30 października w kościele w Listowel w hrabstwie Kerry ks. Seán Sheehy wygłosił podczas Mszy homilię, w której stwierdził, że promowanie aborcji, homoseksualizmu i transpłciowości jest promowaniem ciężkiego grzechu śmiertelnego. Wezwał zebranych do pokuty i nawrócenia, dodając, że „Niebo jest pełne nawróconych grzeszników”.
Kazanie wywołało burzę. Już podczas homilii część ludzi na znak protestu wyszła z kościoła. Irlandzkie media nie zostawiły na księdzu suchej nitki, nazywając jego postawę nietolerancyjną, nienawistną, homofobiczną i transfobiczną. Do krytyki kapłana dołączyli politycy, nie ukrywając swego oburzenia i zgorszenia słowami, które padły w świątyni.
W tej sytuacji do tablicy poczuł się wywołany ordynariusz diecezji Kerry biskup Ray Browne. Dwa dni później wydał on oficjalne oświadczenie, w którym przeprosił „wszystkich, którzy zostali obrażeni” przez kapłana podczas Mszy w Listowel. Przyznał, że rozumie „głębokie zdenerwowanie i ból spowodowane treścią wspomnianej homilii”, zaś „wyrażone [przez ks. Sheehy’ego] poglądy nie reprezentują stanowiska chrześcijańskiego”.
Ponieważ sprawa jest delikatna i łatwo może stać się przedmiotem nadinterpretacji, zacytujmy w całości homilię ks. Sheehy’ego, która jest do wysłuchania na YouTubie
Oto homilia potępiona przez biskupa:
Tym, co dzisiaj jest tak smutne, jest to, że rzadko słyszymy o grzechu, ale on się szerzy i szerzy. Widzimy to na przykład w prawodawstwie naszych rządów. Widzimy to w promocji aborcji. Widzimy to na przykład w tym szalonym podejściu do transpłciowości. Widzimy to na przykład w promocji seksu między dwoma mężczyznami lub dwiema kobietami. To jest grzeszne. To jest grzech śmiertelny. A ludzie nie zdają sobie z tego sprawy. Ale to jest fakt, to rzeczywistość. I musimy w tych sprawach słuchać Boga, bo jeśli tego nie zrobimy, to dla tych ludzi nie będzie nadziei.
Tak więc Bóg mówi dzisiaj tobie i mnie: «Słuchaj, masz obowiązek odszukać tych, którzy są zgubieni. Masz obowiązek uświadamiać tym ludziom fakt, że grzech jest destrukcyjny, że grzech jest szkodliwy, że grzech prowadzi nas do piekła«.
Kiedy czcimy świętych, pierwszego dnia najbliższego miesiąca, czcimy ludzi, którzy byli świętymi. A dlaczego są świętymi? Ponieważ pokutowali i szukali przebaczenia. Jak ktoś kiedyś powiedział: Niebo jest pełne nawróconych grzeszników. I tak dzisiaj Bóg mówi do nas: «Przyszedłem wzywać grzeszników, ale jeśli nie przyznajesz się do tego, że jesteś grzesznikiem, to nie słuchasz mojego wezwania i nie mogę nic dla ciebie zrobić«. Ponieważ to jest droga dwukierunkowa.
Teraz są ludzie, którzy, jak widzicie, nie chcą słuchać tego, co mówię. Ale w dniu, w którym umrzesz, przekonasz się, że to, co mówię, nie jest tym, co sobie wymyśliłem. To nie jest to, co sobie wymyśliłem; to jest to, co mówi Bóg. A w dniu śmierci dowiesz się, że to prawda.
Naszą modlitwą za ludzi jest to, aby nie było dla nich za późno. Ale skąd ludzie będą wiedzieć, że Bóg chce im przebaczyć, jeśli im tego nie powiemy? Jak można odnaleźć zgubionych ludzi, jeśli my, lud Boży, nie krzykniemy do nich i nie powiemy: «Spójrz, Bóg cię kocha. On przyszedł powołać grzeszników. On chce, żebyś miał życie i miał je w pełni. Ponieważ On tego chce. On chce, żebyś żył pełnią życia. A ponieważ On jest twórcą życia, możemy przeżyć je tylko z Jego łaską i mocą Jego ducha«.
Jesteśmy wezwani i – jak przypomina nam pierwsze czytanie – nakłaniani do tego, byśmy uświadomili sobie naszą grzeszność, byśmy zwrócili się do Niego i powiedzieli «Panie, proszę, przebacz mi«. A On jest aż nazbyt chętny, aby to zrobić. I to w tym przebaczeniu doświadczamy, jak Bóg rzeczywiście ratuje nas od szatana i wszystkich jego podstępów i zwodzeń. A ma wiele podstępów i zwodzeń.
Kilka tygodni temu rozmawiałem z kobietą. Jej siedemnastoletnia córka wyszła z przyjaciółmi w Tralee i po powrocie do domu wręczyła matce prezerwatywę. Matka zapytała ją: «Skąd to wzięłaś?« Powiedziała, że furgonetka HSE rozdaje takie rzeczy w Tralee. I powiedziałem, litości, oni promują rozwiązłość. To jest straszne, straszne…
Dlatego jako chrześcijanie musimy stanąć po stronie Boga. Bo jeśli nie, to dla wielu ludzi nie będzie nadziei. Tak więc dzisiaj Pan przemawia do nas bardzo wyraźnie i wzywa nas, byśmy byli Jego ludem i korzystali z Jego współczucia, Jego miłości, Jego miłosierdzia. Więc dzisiaj dziękujemy za to Panu.
A tych z was, którzy dzisiaj wyjeżdżają, niech Bóg wspomaga. To wszystko, co mam wam do powiedzenia. Niech Bóg błogosławi was, którzy tu jesteście i czcicie Boga. Niech Bóg błogosławi was wszystkich.
Ksiądz, biskup i premier
Ta właśnie homilia została potępiona przez biskupa Raya Browne’a. O tej właśnie homilii napisał on, że wyrażone w niej „poglądy nie reprezentują stanowiska chrześcijańskiego”. Jakby było tego mało, wspomniany ordynariusz ukarał ks. Sheehy’ego, wydając mu zakaz głoszenia homilii na terenie diecezji Kerry. Decyzja biskupa oznacza de facto, że podlegli mu księża nie mogą przestrzegać wiernych przed promowaniem aborcji i homoseksualizmu oraz przed szalonym podejściem do transpłciowości.
Jeszcze tego samego dnia do kapłana zadzwonił dziennikarz lokalnego Radia Kerry, prosząc go, by ustosunkował się do decyzji biskupa. Ks. Sheehy odpowiedział, że zadaniem duszpasterza jest dostarczanie parafianom pokarmu duchowego, mówienie im prawdy oraz prowadzenie do Nieba. Dlatego właśnie – jak mówił kapłan – księdza nazywa się ojcem, ponieważ musi prowadzić swych parafian tak, jak ojciec prowadzi swoje dzieci.
Powyższa sytuacja, która wiele mówi nam o kondycji duchowej Kościoła katolickiego w Irlandii, każe nam postawić pytanie: kto jest lepszym ojcem dla tamtejszych wiernych: biskup Ray Browne czy ks. Seán Sheehy?
Najbardziej wymownym komentarzem do całego wydarzenia jest postawa premiera Irlandii Leo Varadkara, który sam jest zdeklarowanym homoseksualistą. Zapytany o homilię, która wywołała tak wiele kontrowersji, odpowiedział, że chociaż nie zgadza się z wyrażonymi z niej opiniami, to jednak szanuje prawo do swobodnego wyrażania swoich poglądów religijnych.
Po czyjej stronie powinien stanąć w tej sprawie irlandzki katolik? Premiera-geja czy katolickiego biskupa?
Ks.Gruner to włoski ksiądz który przez lata stał na czele apostolatu o nazwie „Centrum Fatima”. Przekonywał, iż pokój zależy od Papieża, który ma na czele biskupów całego świata poświęcić Rosję Maryi. Twierdził, że poświęcenie z 1984 r. było przeprowadzone niewłaściwie. Ks. Gruner miał na początku bardzo duże poparcie wśród biskupów. Na jego konferencje o pokoju przychodziło nawet 60 biskupów lecz z czasem liczba ta się zmniejszała. Za swój upór w dążeniu do poświęcenia Rosji został nawet jak ks.Natanek suspendowany. Mimo tego 27 biskupów podpisało się pod apelem wydrukowanym w dużym włoskim dzienniku, w który wzywano Papieża do położenia kresu „prześladowaniom” Grunera i jego fatimskiego apostolatu.
Watykan nigdy nie wypowiedział się oficjalnie na temat interpretacji objawień fatimskich przez Grunera.
Podczas konferencji prasowej zwołanej w związku z ujawnieniem „trzeciego sekretu” kard. Ratzinger powiedział dziennikarzom, że Gruner „ma dobre intencje, ale środki, jakimi się posługuje, nie zawsze są dobre.”
Kardynał dodał, że „krucjaty”, jakie prowadzi Gruner „bazują po trosze na ludzkich niepokojach” i wykorzystują ich lęki związane z przyszłością. Ks. Gruner zmarł w 2015 roku
A teraz przechodzę do Raportu ks. Grunera ze spotkania z Rosjanami.
Biorąc pod uwagę niedawne odejście Grunera i fakt że dziś odbędzie się konsekracja między innymi Rosji, jak również fakt że światu kończy się czas przed rozpoczęciem Kar Bożych, uważam, że jest to odpowiedni czas i korzyść dla tych, którzy są zainteresowani orędziem fatimskim, aby ujawnić niektóre z tych szczegółów.
Oto kopia części listu:
05 marca 2014 r. Środa Popielcowa
Drogi xxxxx: (xxx to pomijam imię adresata)
Nadszedł czas, aby powiedzieć ci rzeczy, które do tej pory musiałem trzymać w tajemnicy.
Za kulisami dzieje się wiele rzeczy. Gdy tylko wróciłem z Rzymu po naszej próbie uczynienia z obiecanego przez papieża (ale niespełnionego) 13 października 2013 r. poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu, i konsekracji Rosji, musiałem ponownie wrócić do Rzymu. Dlaczego ?
Do naszego biura w Rzymie zadzwonił telefon – z ambasady rosyjskiej!
Rosyjski urzędnik dał znać w tym okrężnym języku, którym posługują się dyplomaci, że Rosjanie chcą się ze mną spotkać! Powiedział, że gdybym był znów w Rzymie, ambasada z radością powitałaby moją wizytę.
Kiedy się dowiedziałem, zastanawiałem się, co to może oznaczać.
Wiedziałem, że za kilka tygodni Władimir Putin ma spotkać się z papieżem Franciszkiem w Rzymie. Czy rozmowa i spotkanie mogą być połączone?
Zastanawiałem się, co powinienem zrobić.
Byłem zmęczony moimi ostatnimi podróżami i kampanią na rzecz poświęcenia Rosji, jaką wykonaliśmy w Rzymie. Mam 71 lat i nie jestem tak odporny jak kiedyś.
Nasza kampania w Rzymie, wszystkie koszty drukowania i dystrybucji 200 000 egzemplarzy „L’Osservatore Fatima” i innych naszych materiałów reklamowych, sprawiła że nie mieliśmy już pieniędzy na ponowną podróż do Rzymu.
Zawsze staram się odpowiedzieć na możliwości, jakie daje nam Matka Boża, ale muszę też spojrzeć na nasze konto bankowe i porównać to, co chcemy zrobić, z tym, za co jesteśmy w stanie zapłacić.
Więc nie działałem od razu. Zastanawiałem się też, jak ważne może być takie spotkanie? Czy wydatek byłby uzasadniony i skąd miałyby pochodzić pieniądze?
WTEDY DO NASZEGO BIURA ZADZWONIŁ DRUGI NIETYPOWY TELEFON – TYM RAZEM OD WATYKAŃSKIEGO KARDYNAŁA!
W jakiś sposób, drogą dyplomatyczną, dowiedział się, że Rosjanie zbliżyli się do mnie nawiązując kontakt. Ten kardynał w przeszłości okazał swoje poparcie dla naszego apostolatu. Znałem go jako zaufanego przyjaciela.
KARDYNAŁ ZACHĘCAŁ MNIE DO SPOTKANIA SIĘ Z ROSJANAMI BEZ OPÓŹNIENIA!
Nigdy nie odmówiłem sposobności służenia Matce Bożej i uczynienia Jej Orędzia znanym i bycia posłusznym. A teraz, jak się wydawało, pojawiła się przede mną okazja. Oczywiście, że poszedłem!
Spotkanie z potężnymi ludźmi jest trochę onieśmielające i nie zawsze łatwo jest odczytać ich miny i wiedzieć, co jest w ich głowach. A dyplomaci mają swój własny zaszyfrowany język, który nie zawsze jest łatwy do rozszyfrowania.
Więc wybrałem się. Kapłan, którego jedynym pragnieniem sławy jest apostolat Fatimy, który walczył przez prawie 36 lat, aby utrzymać się z tym celem finansowo, aby Orędzie Matki Bożej Fatimskiej mogło być poznane w całej jego postaci – i być posłuszny!
Usiadłem naprzeciwko wysokiego rangą przedstawiciela jednego z najpotężniejszych narodów na Ziemi – Rosji, narodu wymienionego w Proroctwach Matki Bożej Fatimskiej – i zrobiłem to, co zawsze robiłem:
Powtórzyłem Jej Orędzie i Jej Obietnice.
Widocznie dlatego poproszono mnie o ich zobaczenie.
Możesz się zastanawiać: Rosjanie byli w Rzymie – siedzibie rządów światowego Kościoła katolickiego, z kilkoma uniwersytetami papieskimi, licznymi uczonymi, dziesiątkami księży, biskupów i kardynałów.
Mieli do dyspozycji wiele źródeł informacji; wielu wysoko postawionych urzędników kościelnych, z którymi mogliby się skonsultować. ALE-
ROSJANIE ZAUFALI CENTRUM W FATIMIE, ŻE ONO POWIE IM PRAWDĘ!
I było oczywiste dla naszego kardynała w Watykanie, że chcą to usłyszeć ode mnie, zanim prezydent Rosji Władimir Putin spotka się z papieżem Franciszkiem 25 listopada!
Powiedziałem Rosjanom to, co powiedziała nam Matka Boża, chociażby widzącym w 1917 i w późniejszych orędziach przekazanych przez s. Łucję. Powiedziałem im, że papież i biskupi zostali poproszeni o poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi.
ROSJANIE SŁUCHALI.
Powiedziałem im, że jeśli tak się stanie, Matka Boża obiecała, że Rosja zostanie nawrócona i świat otrzyma okres pokoju.
ROSJANIE SŁUCHALI.
Powiedziałem im o naszym apostolacie, o dziesięcioleciach naszej pracy, o naszych próbach, aby Papież i biskupi zrobili to, o co prosi Matka Boża, i o długiej historii nieposłuszeństwa Jej prośbom. I powiedziałem im o strasznych konsekwencjach ciągłego nieposłuszeństwa.
ROSJANIE SŁUCHALI.
Zastanawiam się, dlaczego przywódcy Kościoła katolickiego nie słuchają? Gdybym tylko mógł usiąść z Ojcem Świętym i rozmawiać z nim tak, jak rozmawiałem z Rosjanami!
JEŚLI TYLKO WATYKAN BY ZECHCIAŁ POSŁUCHAĆ!
Co wyszło z mojego wywiadu z rosyjskimi urzędnikami?
Nie mogę powiedzieć na pewno. Władimir Putin spotkał się z papieżem Franciszkiem 25 listopada 2013 r. Przywiózł w prezencie Ikonę Matki Bożej, którą on i Ojciec Święty ucałowali przed rozpoczęciem rozmowy.
Tak więc wiemy tyle: spotkanie rozpoczęło się aktem czci wobec Matki Bożej. Wzywano Jej łaskę, Jej obecność. Czy Jej łaska może kiedykolwiek zawieść?
I choć nie wiemy wszystkiego, co zostało powiedziane, wiemy, że ważnym tematem był pokój. Wiemy, że prezydent Rosji musiał zostać poinformowany przez urzędników ambasady w Rzymie przed spotkaniem. Co powiedzieli mu o Fatimie.
Zapracowani, ważni ludzie nie marnują czasu na błahe rozmowy. Jeśli Rosjanie robili wszystko, aby umówić się na rozmowę ze mną, musieli mieć swoje powody, by porozmawiać ze mną, a nie z gabinetem watykańskiego sekretarza stanu.
Skąd wiedzieli o mnie, o naszym apostolacie i naszym biurze w Rzymie? Zaledwie kilka tygodni wcześniej byliśmy w Rzymie, walcząc o poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. W ramach tej kampanii:
Wynajęliśmy billboardy na ciężarówkach – do podróżowania po Rzymie, wzywając do poświęcenia Rosji 13 października, jak to określiła Matka Boża Fatimska. Duża część Rzymu widziała billboardy wraz z tysiącami naszych plakatów.
Wydrukowaliśmy i rozdaliśmy 200 000 egzemplarzy L’Osservatore Fatima w całym Rzymie – w firmach, domach, mieszkaniach, na ulicy, na Placu św. Piotra.
Opublikowaliśmy czterostronicową reklamę wzywającą do poświęcenia Rosji w Il Tempo – dużym dzienniku w Rzymie, który bez wątpienia oglądały setki jak nie tysiące ludzi.
Udzieliłem wywiadu Oggi, najpopularniejszemu magazynowi informacyjnemu we Włoszech, który opublikował artykuł o naszej misji w Rzymie!
Pracowaliśmy z naszymi osobistymi kontaktami w Rzymie! Rozmawialiśmy z duchowieństwem, biskupami, mediami, i wszystkimi, którzy chcieli słuchać!
ZROBILIŚMY W RZYMIE FATIMĘ – ŚWIADOME!
Ale w końcu konsekracja nie miała miejsca. W rzeczywistości zostałem zatrzymany przez watykańską ochronę i przesłuchany, kiedy przybyłem na Plac Świętego Piotra. Nie mniej niż szef watykańskiego bezpieczeństwa powiedział mi, żebym nie zbliżał się do papieża!
Więc wiemy, że Watykan był świadomy naszej Obecności. Jak mogli nie być? I wiemy, że siły antyfatimskie wciąż miały władzę w Watykanie. To może wyjaśniać, dlaczego obiecana konsekracja stała się słabym aktem „zawierzenia”.
Nie tylko nie wspomniano o Rosji. Świat nie został wymieniony! Plany Papieża zostały pokrzyżowane – przez kogo i z jakiego powodu jeszcze nie wiemy. Ale coś poszło nie tak!
Moje rozczarowanie było wielkie. Przyznam. Załamało mi się serce. Kolejna stracona okazja! Zadawałem sobie pytanie, jak długo możemy opóźniać poświęcenie, zanim pojawią się najbardziej niewyobrażalne kary?
I oczywiście musiałem poradzić sobie z ogromnymi kosztami naszej kampanii. Byliśmy głęboko w czerwieni. Czy było warto? Zastanawiałem się, co osiągnęliśmy?
Wtedy Rosjanie zawołali!
Rosjanie zauważyli naszą kampanię. Oglądali, co zrobi Watykan. I uważali, że ważne jest, aby dowiedzieć się wszystkiego, co mogli o prawdzie fatimskiej, zanim prezydent Rosji spotka się z Namiestnikiem Chrystusa!
Teraz Kreml jest świadomy Fatimy!
Władimir Putin jest świadomy Fatimy!
Dokąd to wszystko zaprowadzi? Wiemy, że w końcu doprowadzi to do poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi przez Papieża i biskupów.
W końcu doprowadzi to do nawrócenia Rosji i pokoju na świecie. Matka Boża obiecała. Mamy słowo nieba!
Nie wiem, jaką rolę odegramy w tym wielkim dramacie. Nie mam możliwości dokładnego poznania. Ale wiem to –
MUSIMY ZROBIĆ WSZYSTKO, CO MOŻEMY!
Gdybyśmy 13 października 2013 r. nie pojechali do Rzymu, aby pracować dla konsekracji, nie sądzę, aby Rosjanie chcieli ze mną rozmawiać przed spotkaniem Putina z papieżem. Być może taki był od początku plan Opatrzności.
Stare powiedzenie: „Człowiek proponuje, Bóg rozporządza” jest zawsze aktualne. Prowadziliśmy kampanię na rzecz konsekracji; mieliśmy spotkanie z ambasadą rosyjską. W ekonomii zbawienia nic się nie marnuje. Nic się nie dzieje poza Boskim planem.
Co wyjdzie ze spotkania z Rosjanami? Być może osiągnął już swój wynik i w tej chwili pracuje nad sobą. Musimy mieć wiarę i być cierpliwym. W końcu jesteśmy sługami Boga, a nie jego doradcami.
Mówię wam teraz o tym epizodzie, abyście wiedzieli, jak ważne jest, aby Centrum Fatimskie było w stanie odpowiedzieć na nieprzewidziane okoliczności i możliwości.
wywiad z Fabio Gregori posiadaczem figurki płaczącej przeprowadzony przez Riccardo Caniato
Data wydania: 3 lutego 2022
Opublikowane przez Radio Maria włoskie:
Wstawiam ten wywiad, bardzo ciekawy który opisuje nieznane dotąd wątki związane między innymi z Janem Pawłem II, ale też bardzo ważny wątek "tajemnicy" w której posiadaniu jest Franciszek. Jest to tłumaczenie translatorem, nie dokonywałem żadnych poprawek , tak więc będą niektóre fragmenty trudne do zrozumienia. Warto wgłębić się w ten tekst i powoli dokładnie przeczytać.
W majowo-czerwcowym wydaniu czasopisma diecezjalnego La Madonnina di Civitavecchia przypomina się, że od 15 marca 2005 r. na mocy dekretu ówczesnego biskupa miasta, ks. Gerolamo Grillo, mała parafia św. Tak powtarzana wiadomość jest ważna, ponieważ oznacza, że Kościół uznaje nadprzyrodzone pochodzenie tych łez.
To nie przypadek, że obecny biskup, ks. Luigi Marrucci, 26 kwietnia 2014 r., podczas koncelebrowanej papieskiej koncelebry z emerytowanym biskupem Grillo, arcybiskupem Giovannim Marrą i wieloma kapłanami diecezji, koronował „Madonninę”.
Podobnie jak w przypadku innych mariofanii i podobnych wydarzeń, właśnie za pomocą uroczystych gestów, takich jak ten, Kościół publicznie aprobuje fakt, który można przypisać interwencji Bożej.
A ponieważ biskup nie podejmuje podobnych inicjatyw w niezgodzie z Rzymem i że w diecezji jego dekrety są ważną wolą Papieża, fakty te definitywnie przekreślają szczególne opinie tych, którzy przez dwadzieścia lat spekulowali na temat prawdziwości łez.
ŁZY I WIADOMOŚCI
Dla tych, którzy nie pamiętają: pierwszymi świadkami płaczu Matki Boskiej była pięcioletnia wówczas dziewczynka imieniem Jessica i jej ojciec Fabio Gregori, wówczas tak jak teraz zatrudniony w zakładzie Enel w Lazio.
Rodzina Gregori nadal posiada statuetkę przelanej krwi, a także drugi identyczny egzemplarz, zazdrośnie zachowany, który został im przekazany 10 kwietnia 1995 r. przez polskiego kardynała Andrzeja Marię Desckur przez papieża Jana Pawła II.
Ten drugi obraz od tamtej pory czasem wydziela wonny olejek: dzieje się to zazwyczaj z okazji ważnych świąt liturgicznych, takich jak Boże Narodzenie czy rocznica łez, ale także, w niezliczonych okolicznościach, przed zwykłymi ludźmi, pielgrzymami w drodze, którzy podchodzą do modlitwy.
„Krwi pierwszej Madonny towarzyszy zatem olej drugiej, jeden znak Męki, drugi wylania Ducha Świętego” – skomentował autorytatywnie mariolog Stefano De Fiores.
Ale oba te znaki objawiły się w szerszym kontekście, ponieważ w 1995 r., dokładnie po południu 16 lipca, o godzinie 18.30, podczas Mszy Świętej, zapoczątkowano również objawienia Matki Bożej dla rodziny Gregori… Madonna była na samym szczycie Ojca Pabla, z nogami zanurzonymi w białej chmurze, ramionami wyciągniętymi z dłońmi zwróconymi do ziemi”. Mówiąc w ten sposób, mówi Fabio Gregori, dwadzieścia lat później.
MATKI KOŚCIOŁA KRÓLOWEJ RODZIN
CANIATO: Fabio, wciąż zdradzasz emocje. Co pamiętasz z tego pierwszego występu?
GREGORI: Matka Boża ukazała się, gdy proboszcz miał konsekrować Hostię świętą i milczała w adoracji aż do komunii, aby podkreślić, że Jej Syn Jezus, Zbawiciel, jest naprawdę obecny, żywy w Eucharystii.
CANIATO: Ale wtedy przemówiła Matka Boża?
GREGORI: W latach 1995-1996 przekazał 93 przesłania, z których dwa były tajne dla naszego biskupa, a trzecie dla Papieża, w cyklu publicznych wystąpień dla mojej córki i dla mnie.
CANIATO: Co oznacza „wystąpienia publiczne”?
GREGORI: Są to objawienia, w których Matka Boża przekazuje przesłanie, które pragnie ogłosić wszystkim. Różnią się one od objawień prywatnych, które mogą trwać w czasie, ale które są zarezerwowane dla osoby lub osób, które otrzymają tę niebiańską wizytę.
CANIATO: Czy nadal masz prywatne rewelacje?
GREGORI: Matka Niebios nigdy nie pozwoliła nam przegapić swojej obecności, a zwłaszcza mojej córki Jessiki.
CANIATO: Czy to prawda, że wszyscy członkowie twojej rodziny widzieli Dziewicę?
GREGORI: Tak, była okazja, kiedy Matka Boża objawiła się wszystkim w latach publicznych wystąpień.
CANIATO: Ale czy Manuel Maria urodził się później, w grudniu 2002 roku?
GREGORI: Żył zanurzony w naszych opowieściach i jest świadkiem wylewów i wielu innych znaków, które dzięki łasce dzieją się w głębi ludzi, którzy pielgrzymują do Madonny, ale w swoim sercu pielęgnował bardzo silne pragnienie zobaczenia go również Matka Niebios.
I pewnego dnia w lutym, w rocznicę łez - wracaliśmy z ogrodu - gdy biegłam za nim, skręcił za róg domu i popadł w ekstazę. Dotarłem do niego. Ona tam była.
CANIATO: Jak się ma Matka Boża?
GREGORI: Jest piękny. A ona jest matką z matczynym sercem.
CANIATO: Co najbardziej uderza w Twoim stosunku do Ciebie i Twojej rodziny?
GREGORI: Dyskrecja, delikatność duszy, która nawet każe jej przepraszać w akcie ukazywania się, za czas, który odbiera innym: „Fabio”, powiedział dokładnie, „przepraszam za czas, który zabieram Twoja rodzina ".
CANIATO: Co jest sednem twojego przesłania?
GREGORI: Pierwsza wiadomość to imię: Dziewica przedstawiła się tytułami Madonny delle Rose, Matki i Królowej rodzin i Kościoła.
CANIATO: Czy róża ma wartość poetycką?
GREGORI: «Rosa mystica», mistyczne ciało Kościoła: Sama Matka Boża jest Kościołem i jako Matka Jezusa jest Matką Kościoła. Ona sama wyjaśniła, że róża jest kwiatem, który reprezentuje mistyczne ciało: czerwony to kolor krwi przelanej przez Jej Syna; płatki wokół jądra symbolizują wspólnotę chrześcijańską, która gromadzi się wokół Jezusa, Słowa Wcielonego, do Jego Męki i Zmartwychwstania, aby następnie otworzyć się na 360 stopni i nieść miłość i Słowo Boże całemu światu. A zapach róży, powiedział nam, to zapach Chrystusa.
Nabożeństwo łączy zapach róż z niektórymi świętymi.
Starając się upodobnić do Jezusa, niektórzy wielcy święci, tacy jak Ojciec Pio, zaczynają go wąchać. Ale każdy jest proszony o stanie się świętymi.
CANIATO: A jak się nim stać?
GREGORI: Matka Boża prosi nas, abyśmy poświęcili się Jej i żyli w obecności Boga, abyśmy często przystępowali do sakramentów, w szczególności do Eucharystii i spowiedzi św. rozważać różaniec. Wyjaśnił jednak, że jeśli o każdej porze dnia nauczymy się zwracać myśli do Boga, to praca, odpoczynek, przyjaźnie, wszystko staje się modlitwą. A w modlitwie, która jest dialogiem, wzrastamy w komunii z Panem. Prosi nas, abyśmy żyli sprawiedliwie, uczciwie. Powiedział, że każdy nasz dobry uczynek jest wart duszy oderwanej od szatana.
CANIATO: Jakie orędzia przekazała ci Maryja?
GREGORI: Stąd Matka Boża zwróciła się do całej ludzkości, do Kościoła i do tej części Kościoła, którą jest rodzina, umieszczając Swą interwencję w ślad za masą fatimską. Ostrzegł nas, że szatan jest potężny i chce rozpętać nienawiść, stąd wojna o zniszczenie ludzkości. Aby osiągnąć ten cel, chce obalić Kościół Boży, poczynając od małego Kościoła domowego, jakim jest rodzina, która jest kolebką społeczeństwa, a w ślad za Rodziną z Nazaretu, tym bardziej chrześcijańskiego. społeczność.
CANIATO: O jakiej wojnie mówimy?
GREGORI: Groźba konfliktu nuklearnego między Zachodem a Wschodem, trzecia wojna światowa. A Matka Boża dodała, że diabeł zrobiłby wszystko, aby podważyć jedność rodziny chrześcijańskiej opartej na małżeństwie i że bez nowego nawrócenia wielu pastorów zdradziłoby swoje powołanie, nawet z poważnym skandalem, i że Kościół wiedziałby nowa wielka apostazja, to znaczy zaprzeczenie fundamentalnych prawd chrześcijańskich, potwierdzanych przez wieki w tradycji i doktrynie.
CANIATO: Dlaczego rodzina miałaby być tak centralna w Bożym planie dla świata?
GREGORI: Jezus wcielił się w rodzinę, Bóg wybrał to miejsce, tę formę współistnienia, aby przyjść do nas. W ten sposób jest ona ustanowiona, ponieważ, jak wyjaśnił św. Jan Paweł II, człowiek, na który składamy się z mężczyzny i kobiety, otwartych na życie w prokreacji, przypomina boskie My Trójcy. Małżeństwo sakramentalne jest nierozerwalne i święte, ponieważ odtwarza komunię trynitarną i ten sam nierozerwalny pakt wierności, który Bóg ustanowił z ludźmi. Z tego powodu rozwód z ważnego, świadomie zawartego małżeństwa jest świętokradztwem.
W Nazarecie ojciec, matka i dziecko, które stało się człowiekiem, żyli w trzeźwości, pokoju i radości przez trzydzieści lat. Ciężko pracowali, cieszyli się dobrami ziemi i przyjaźnią tych, którzy ich znali, nie chcąc pojawiać się i dominować nad innymi, troszcząc się jedynie o dobre życie i na chwałę Bożą w codziennym życiu. Dzięki tej wierności zasłużyli na chleb i miłość wielu z szacunku dla stworzenia. W Civitavecchia objawia się nie osobie, ale mężowi i żonie z dziećmi… Niebo chciało potwierdzić, że rodzina jest sercem ludzkiego społeczeństwa i Kościoła. Poprzez ten znak wzywa wszystkie rodziny do podjęcia wysiłku naśladowania przykładu Rodziny Jezusowej.
CANIATO: A dlaczego miałby być w centrum uwagi Szatana?
GREGORI: Szatan, z nienawiści do Stwórcy, chce uderzyć człowieka, ponieważ jest on stworzony na obraz Boga i rodzinę, która po ludzku odtwarza w najwyższym stopniu relację miłości między Ojcem niebieskim a stworzeniem. Oznacza to, że miłość, która karmi się i rozwija w rodzinie, w maksymalnym stopniu odtwarza miłość i wierność Boga, która jest wieczna. Dowodem na to jest to, że człowiek obdarzony przez Boga wolnością, inteligencją i zdolnością do miłości, staje się płodny i powołany w rodzinie do współpracy w tworzeniu, rodzeniu i służeniu życiu.
Szatan dobrze wie, że w rodzinie rodzi się umiejętność kochania, umiejętność rozpoznawania dobrego spojrzenia Boga: dlatego właśnie tam uderza. Ciemność, która dziś otacza poczęcie człowieka, ma na celu przesłonięcie godności osoby, a więc rodziny, w której jednostka się kształtuje i uświadamia sobie.
Walka z boską godnością człowieka toczy się wokół rodziny i życia.
Z tego powodu komunia małżeńska nie jest ani uznawana, ani szanowana w jej elementach równości godności małżonków oraz niezbędnej różnorodności i komplementarności seksualnej.
Ta sama wierność małżeńska i szacunek dla życia we wszystkich fazach istnienia są obalane przez kulturę, która nie dopuszcza transcendencji. Jak zauważył Jan Paweł II, „kiedy rozpadającym się siłom zła udaje się oddzielić małżeństwo od jego misji dla ludzkiego życia, atakują ludzkość, pozbawiając ją jednej z istotnych gwarancji jej przyszłości”
CANIATO: Apel na Synod o Rodzinie trwający w Watykanie?
GREGORI: Brońmy chrześcijańskiej rodziny. Jako ks. Kabongo, sekretarz św. Jana Pawła II, pielgrzym tu w Civitavecchia: „Przyszłość Kościoła i świata zależy od jedności rodziny”.
BISKUP ŚWIADEK WSZYSTKICH ZNAKÓW
CANIATO: Utrata wiary, zniszczone rodziny, skandale w Kościele, zbliżająca się wojna i terror… Czy jesteśmy pewni, że Dziewica przepowiedziała to wszystko już w 1995 roku?
GREGORI: Wszystkie wiadomości zostały przepisane ręcznie w czasie, gdy zostały przekazane; przeczytane i kontrasygnowane w obecności świadków przez ówczesnego biskupa Civitavecchia, Gerolamo Grillo. Tym samym, który pozwolił na częściową publikację orędzi w tomie La Madonna di Civitavecchia przez księdza Flavio Ubodi, jego opiekuna naszej rodziny.
CANIATO: Ten sam biskup, który początkowo nie wierzył we łzy?
GREGORI: I kto zmienił zdanie 15 marca 1995, kiedy Madonna płakała w swoich rękach, w obecności innych ludzi, podczas gdy modliła się prosząc o rozeznanie w swoim domu.
CANIATO: Ale początkowo sprzeciwiał się prośbie o zniszczenie Madonny. Jak myślisz, dlaczego był taki wrogi?
GREGORI: Z tych samych powodów, dla których do dziś wielu kręci nosem w obliczu tych wydarzeń, zanim przyjdzie sprawdzić je osobiście.
CANIATO: Rozumiem je: racjonalistycznemu umysłowi nie jest łatwo zaakceptować fakt, że dwa gipsowe artefakty płaczą krwią lub wydzielają perfumowany olej.
GREGORI: Aby w to uwierzyć, musisz znaleźć się w dowodach tego faktu i jednocześnie otworzyć swoje serce i umysł, biorąc pod uwagę na przykład, że te same przedmioty nie są byle jakimi „kamieniami”, ale wyobrażeniami jakiegoś święte, autentyczne i żywe, czym jest Madonna.
Być może, aby zrozumieć, by podać inny przykład, że jeśli Matka Boża płakała męską krwią, określoną w analizach, to, co na pierwszy rzut oka może wydawać się wynikiem oszustwa, może zachować w oczach wiary przesłanie duchowe i odkrywcze.
CANIATO: Wydaje mi się, że to ważny fragment do wyjaśnienia.
GREGORI: W przesłaniu podanym w Civitavecchia jest powiedziane, że „Matka Boża opłakuje krew swego Syna”. W ten sposób rozumiemy głęboki udział Matki w drodze krzyżowej, jaką przebył Jezus.Z drugiej strony badania przeprowadzone przez instytuty medycyny sądowej Uniwersytetu La Sapienza, Gemelli i Criminalpol wykazały, że krew Madonna jest wprawdzie męska, ale z silnymi konnacjami typowymi dla żeńskiej krwi.
A to przypomina nam, że Jezus poczęty za sprawą Ducha Świętego otrzymał cechy krwi i całego swego ludzkiego dziedzictwa genetycznego wyłącznie od swojej matki Marii.
Krew Chrystusa, z biologicznego punktu widzenia, byłaby zatem zbieżna z krwią Dziewicy, jak gdyby podkreślając, na silnie symbolicznym poziomie, że Jego przyjście na świat, aby nas zbawić, samo jego życie jest Maryjo, za dobrowolną akceptację ogromnego planu Bożego zbawienia świata przez tę małą kobietę z Palestyny.
CANIATO: Niemniej jednak ta męska krew była przyczyną oszczerstw i podejrzeń wobec niego i innych mężczyzn w domu. Dlaczego nie zgodziłeś się na poddanie się testowi DNA?
GREGORI: Zarówno ja, również w imieniu mojego syna Davide, jak i moi bracia, natychmiast okazaliśmy się gotowi do wykonania testu DNA.
Ale prawnik i biskup sprzeciwili się. Pierwsza wycena Madonniny została przeprowadzona pod nieobecność mnie, mojej rodziny i przedstawiciela prawnego, dlatego prawnik Forestieri obawiał się, że na próbkach mogły nastąpić manipulacje lub kontaminacje. Z drugiej strony biskup uważał, że sądownictwo wkracza na pole, które nie było jego; a ponieważ w orędziach przekazanych w Civitavecchia jest takie, w którym jest powiedziane, że „droga prawdy jest drogą Kościoła”, postanowiłem wysłuchać ks. Grillo prosząc o rezygnację z egzaminu.
Później okazało się, że w 1995 roku można było wyizolować tylko niektóre polimorfizmy DNA, tak aby krew na Madonnie mogła być zgodna z krwią ogromnej większości populacji.
Innymi słowy, gdyby moja rodzina i ja przeszliśmy test, ktoś niezbyt nastawiony do tych faktów mógłby łatwo źle zrozumieć „zbieg okoliczności” i „zgodność” krwi. A w 1996 roku Sąd Konstytucyjny usankcjonował pełną legitymację naszego działania.
CANIATO: Jednak przez jakiś czas ciążyły ci oskarżenia o oszustwo i spisek.
GREGORI: Chociaż śledztwo zamknięto w 1995 r., zgłoszenie wpłynęło dopiero 16 października 2000 r. Jednak z pełnym uniewinnieniem, co brzmi naprawdę nietypowo jak na świeckie państwo.
W rzeczywistości wykluczając zewnętrzne i wewnętrzne manipulacje posągiem oraz na podstawie zeznań naocznych świadków (m.in. dziesięciu policjantów, którzy pilnowali Madonniny od 2 do 7 lutego 1995 roku, a następnie zeznali, że widzieli formację i Poruszają nowe łzy, z posągiem zacementowanym w jaskini i nieosiągalnym, ponieważ jest chroniony przez przezroczystą płytę…), sędziowie orzekają, że mają do czynienia z niewytłumaczalnym dla nauki zjawiskiem, nad którym może rządzić tylko Kościół. Sąd uznał również, że moja rodzina nigdy nie skorzystała z tych wydarzeń.
CANIATO: Tak, ale za każdym razem był wzywany, by być świadkiem. Możesz mi powiedzieć?
GREGORI: Mons. Grillo, bardzo zdenerwowany łzami, odłożył wizytę, aby zobaczyć wysięki z drugiego posągu.
Pewnego dnia wysłał do nas zakonnice ze swojego domu i zjawisko się powtórzyło. Postanowił więc przenieść się osobiście i podczas Via Crucis chciał zatrzymać się w jaskini, aby pomedytować na stacji. Właśnie w tym momencie nie tylko Madonna, ale i otaczająca ją przyroda zaczęła emanować i wszyscy widzieli nasz wielki „płaczący” olej z liburnum.
Następnie ks. Grillo osobiście zebrał substancję podczas wysięków i zlecił jej analizę w Gemelli w Rzymie. Analizy wykazały, że płyn ten jest zbiorem wielości roślinnych elementów występujących w przyrodzie, ale oczywiście nie w składzie, z jakim wyłania się z posągu, a w pewnych okolicznościach także z kamieni jaskini i bluszczu. i z otaczających go drzew.
CANIATO: Wiadomość została również podana w gazecie. Ale w odniesieniu do objawień, jak ks. Krykiet?
GREGORI: Pewnego dnia, kiedy byliśmy we wrześniu 1995 roku, Matka Boża poprosiła moją córkę, aby poinformowała biskupa o objawieniach.
Byliśmy posłuszni, ale ks. Grillo przegonił Jessicę pod zarzutem kłamstwa. Więc zbeształa mnie i Annę Marię mówiąc, że ją kondycjonujemy. Ale następnego dnia Jessika wróciła do biura: „Matka Boża chce, żebym rozmawiał z biskupem”.
Byłam rozdarta – czułam się zraniona, a nawet zła z powodu tego, jak nas potraktowano – ale potem skapitulowałam przed postanowieniem mojej córki, która miała wtedy zaledwie 6 lat i 5 miesięcy. W rezydencji biskupa powtórzyła się scena z poprzedniego dnia, ale był zszokowany wyjazdem Jessiki: „Matka Boża powiedziała mi, że masz serce z kamienia”. Następnie ks. Grillo przetestował Dziewicę, prosząc ją o ujawnienie mojej córce tajemnicy znanej tylko jemu samemu.
CANIATO: A jak to się skończyło?
GREGORI: Jessica zgłosiła mu później w imieniu Matki Bożej nie jeden, ale kilka faktów dotyczących jej osoby. Mons. Grillo był tak wstrząśnięty, że zachorował, jak to już miało miejsce po rozdarciu rąk.
Ale od tego momentu wierzył także w objawienia, co ujawnił w swoim memoriale opublikowanym w 2011 roku i poprosił o audiencję u Jana Pawła II, aby wszystko zrelacjonować.
JAN PAWEŁ II I „MADONNINA”
CANIATO: A więc dochodzimy do związku Wojtyły z Madonną?
GREGORI: Głęboki związek wiary. Papież od razu uwierzył w znak łez. Chciał oddać cześć Madonninie w Watykanie w swojej prywatnej kaplicy, włożyć na nią złotą koronę i podarować jej różaniec, który obecnie znajduje się w saszetce obok figury. wezwany ks. Grillo, aby być bardziej otwartym na znaki z nieba: „Wy biskupi włoscy – powiedział – macie twardą głowę”.
CANIATO: Potem dał ci drugą małą Madonnę, tę, która emanuje olejem, prawda?
GREGORI: Po tym, jak pierwszy posąg zapłakał w rękach biskupa, włoskie sądownictwo nakazało jego zajęcie. Papież, jak nam powiedziano, dostrzegł w tym geście ingerencję w fakt, który dotyczył tylko Kościoła, i wysłał swojego być może najdroższego przyjaciela, kardynała Deskura, do Civitavecchia na czuwanie w katedrze.
Deskur przedstawił się z identyczną kopią Madonny, którą znalazł w Medjugog'e przez tego samego rzemieślnika, który wykonał pierwszy posąg. Publicznie powiedział, że przybył „w imieniu Papieża, aby krzewić kult Madonny”, a na zakończenie uroczystości wręczył nam posąg błogosławiąc go w imię Papieża.
CANIATO: Czy to prawda, że Wojtyła przybył wtedy do Civitavecchia i że związek z tobą trwał aż do jego śmierci?
GREGORI: Jan Paweł II powrócił do tej wizyty, przyjeżdżając potajemnie do Pantano, aby modlić się do Madonny łez, która w międzyczasie, od 17 czerwca 1995 r., została przeniesiona z powrotem do parafii Sant'Agostino, obecnie sanktuarium.
I prawdą jest, że podczas hospitalizacji papieża w Gemelli pod koniec lutego 2005 r. Jessica wysłała mu bardzo osobisty list, w którym odniósł się do jego posługi Piotrowej w związku z objawieniami, dołączając do niej liście z jaskini, z której 'olej.
CANIATO: A czy ten list miał kontynuację?
GREGORI: Za pośrednictwem naszego biskupa pojawiła się oficjalna odpowiedź Stolicy Apostolskiej skierowana do całej rodziny z pozdrowieniem i błogosławieństwem Papieża, którą zazdrośnie przechowujemy razem z relikwią krwi przelanej przez Jana Pawła II w dniu zamachu. z 13 maja 1981 r.
Wszystkie te fakty i dokumenty są wiernie opisane w tomie ks. Ubodiego, ale najgłębszy wyraz relacji między Papieżem a Madonną miał miejsce 8 października 2000 r., w dniu Jubileuszu Biskupów. Z tej okazji Papież dokonał Aktu Zawierzenia całego Kościoła Matce Bożej w odpowiedzi na Akt Konsekracji, o który wielokrotnie proszono w swoich orędziach, przekazanych nam w Civitavecchia.
CANIATO: A ten gest świętego Papieża nie wystarczył, aby zmienić obecne losy świata?
GREGORI: Matka Boża wskazuje na autentyczne nawrócenie serc, którym każdy człowiek swobodnie rozporządza. Akt zawierzenia nie ma więc tej samej mocy co konsekracja, a Matka Boża skierowała wówczas także inne prośby zarówno do biskupa diecezjalnego, jak i do Ojca Świętego, które dziś należą do ks. Marrucci i papież Franciszek.
CANIATO: Czy w tych prośbach zawarta jest tajemnica, którą – jak się mówi – Jessica wciąż oczekuje, że będzie w stanie przekazać ją bezpośrednio Papieżowi?
GREGORI: Tak.
CANIATO: Czy to prawda, że siostra Łucja dos Santos, ostatnia widząca w Fatimie, odbyła długą prywatną rozmowę ze swoją córką Jessicą?
GREGORI: Tak, a potem Siostra Łucja uczestniczyła z nami we Mszy Świętej sprawowanej przez naszego kierownika duchowego, księdza Manuela Hernandeza Jereza, w klasztorze w Coimbrze.
CANIATO: Czy to prawda, że tajemnica dla Papieża jest związana z tajemnicą Fatimy?
GREGORI: Tak.
CANIATO: Niektórzy twierdzą, że nie lubisz łączyć faktów mających wpływ na twoją rodzinę z faktami z Medziugorja…
GREGORI: Martwię się, że mariofania Civitavecchia jest znana sama w sobie ze swojej specyfiki. Pozwól mi wyjaśnić. Zarówno statua płacząca krwią przechowywana w sanktuarium, jak i statua, którą mamy w domu, z której emanuje olej, zostały wykonane w Medziugorju i mają swoją nazwę na podstawie. Związek jest ewidentny i mam do niego głęboki szacunek.
Ale w ciągu tych dwudziestu lat żałuję, że wielu przestało podkreślać tylko pochodzenie tych dwóch obrazów, nie zagłębiając się w inicjatywę Dziewicy w Civitavecchia. Matka Boża poprosiła mnie i moją rodzinę, abyśmy żyli i dawali świadectwo orędziu, które tutaj przekazała. A w swoich objawieniach nawiązała do Fatimy: „Wybrałam Fatimę na początek XX wieku”, powiedziała, „Civitavecchia na jej końcu”.
ALE MEDIA SĄ TYLKO POKAZUJĄ
CANIATO: Ostatnia ciekawostka. Dlaczego, w obliczu tak wielkiego wydarzenia, akceptowałeś do tej pory bardzo rzadkie wywiady?
GREGORI: Przede wszystkim dlatego, że szanowałem dyspozycję biskupów, którzy następowali po sobie w Civitavecchia od 1995 roku, składając moje świadectwo w czasie iw sposób, na jaki mi pozwolili. Po drugie dlatego, że często inne czynniki przeważają nad komunikowaną prawdą nad mediami.
CANIATO: Czy możesz podać przykład?
GREGORI: Ostatnio ważna ogólnokrajowa sieć transmitowała specjalny program o Madonnie z Civitavecchia. W ramach przygotowań program wysłał do nas załogę. Otóż, gdy tylko ci ludzie zbliżyli się do Madonny, którą trzymamy w domu, z posągu wydobyło się silne i długotrwałe ujście. Reporterowi i operatorom udało się wszystko sfilmować i widać było, że są razem szczęśliwi i zdenerwowani. A my z nimi. Ale jest więcej. Ojciec Flavio Ubodi pokazał im również bardzo szczególne wideo: tę samą figurę można zobaczyć płaczącą ludzkimi łzami w dniach śmierci św. Jana Pawła II. Zdjęcia kręcono na pamiątkę władzy Kościoła, w obecności m.in. biskupa diecezji - słychać płacz i modlitwę - jego sekretarza, rektora sanktuarium.
CANIATO: Niesamowita miarka.
GREGORI: Nie potrafię osądzać. W każdym razie, ku zdumieniu gości, ten film został wykorzystany podczas transmisji, ale bez żadnego wyjaśnienia. Ale nie tylko to: podczas gdy w studiu debatowano, czy posąg będzie wołał o boską interwencję, a chemik w białym fartuchu spryskuje czerwonym płynem twarz reprodukcji Matki Boskiej… nikt nie pomyślał o tym nadawanie obrazów wysięku, którego bezpośrednimi i wiarygodnymi świadkami byli posłowie programu.
Telewizja ma potrzeby widowni, które polegają na widowiskowości, kontrastach między punktami widzenia i rozpaczliwym poszerzaniu poczucia tajemnicy na rzecz suspensu; i może nawet posunąć się do zaprzeczenia dowodom i rzeczywistości. Z drugiej strony Matka Boża zajmuje się tylko prawdą o każdym człowieku i jego losie.