Strona używa plików cookies które zapisują się w pamięci komputera. Zapisywanie plików cookies można zablokować w ustawieniach przeglądarki. Dowiedz się o tych plikach http://wszystkoociasteczkach.pl
Ref.: Idźcie już stąd na ulice Na place waszych miast! Idźcie do moich przyjaciół, Przywróćcie im światło gwiazd! Do wszystkich dzieci światłości, Którym zagraża zła moc, Do dzieci Bożej miłości, Ogarniętych przez noc. Idźcie już stąd na ulice, By rozdawać Mą miłość co dzień!
1 Gdym odchodził z tego świata, poleciłem wam, Aby brat miłował brata. Kto z was słuchać Mnie chciał? Dzisiaj znowu widzę ludzi, którym rozpacz ściska pięść Albo zły, bolesny płacz podnosi pierś.
2 Gdym odchodził z tego świata, dałem poznać wam Sprawiedliwość Mego Ojca. Kto z was dzielić ją chciał? Dzisiaj znowu widzę ludzi ogarniętych przez strach, Których nie chciał pokrzepić nikt, choć sił im brak.
3 Gdym odchodził z tego świata, zostawiłem wam, Moje słowa pełne światła. Kto z was pełnić je chciał? Dzisiaj znowu widzę ludzi, co samotnie niosą krzyż, A przyjazna, pomocna dłoń nie wesprze ich.
Ja wychodzę na ulice. Proszę nie wstawiać obleśnych pełnych nienawiści komentarzy na blogu, gdyż nie będę w stanie na bieżąco usuwać tych nienawistnych wpisów. Każdy kto będzie kipiał nienawiścią pisząc komentarze w chwili gdy znajdę czas aby je przeczytać będzie zbanowany na stałe.Nie jesteście dziećmi tylko dorosłymi w pełni życia osobami. To jest coś nie do wyobrażenia aby mając tyle lat tak siać nienawiść. Ktoś to musi tym osobom powiedzieć bo inaczej nigdy się nie opamiętają.
A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: „Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego.(Mat:5.22)
Dziś u mnie w domu pierwsza Komunia córki to też wstawiam śpiewający chórek dzieci z Lublina. „Miłość miłosierna” jest to utwór promujący autorską płytę scholki CHÓR ANIOŁÓW. Inspiracją do powstania płyty była Miłość Miłosierna płynąca dla całej ludzkości z Krzyża Chrystusowego, ogłoszony rok Miłosierdzia Bożego oraz odbywające się w Polsce Światowe Dni Młodzieży. http://www.jp2.lublin.pl
Z serca wszystkim czytelnikom za tyle dobrych słów które uzmysławiają mi wartość tego bloga. Dla was dedykuje tą pikną pieśń i nie marudzić że może autor nie ten. Nie słyszeliście jeszcze tego, dlatego dla was musi być coś najpiekniejszego.
Jednocześnie uwolniłem komentarze i wyczyściłem wszystkie słowa zastrzeżone co umożliwi każdemu coś napisać. ABOLICJA z okazji tego przełomowego momentu bloga.
Wywiad z liderką zespołu Guadalupe, zespołu który jedzie z nami na pielgrzymkę do Medjugorje . Cieszymy się że przygotowania do wyjazdu przebiegają pomyślnie, wszystko już prawie gotowe. Prawdopodobnie powstanie szansa dla 1-3 osób na wyjazd gdyż jest możliwość że ktoś nie będzie mógł pojechać. Proszę o zgłoszenie się 3 osób na rezerwę.
.
Z Agnieszką Beszłej, liderką Zespołu Guadalupe, o jej pasji do muzyki i spotkaniu Pana Boga rozmawiała Aneta Gmitrzak.
Skąd wzięła się pasja do muzyki?
Od małego dziecka śpiewałam i wymyślałam piosenki, czasami bardzo zabawne. Lubiłam zamykać się w pokoju, słuchać muzyki i śpiewać. W piątej klasie podstawówki zaczęłam uczyć się gry na gitarze i pisać piosenki, jak Johnny Cash na trzy akordy. A skąd się wzięła?…chyba od Pana Boga:)
Jak spotkałaś na swojej drodze Pana Boga?
Pochodzę z katolickiej rodziny. Od małego wspólnie się modliliśmy, więc wiara w Boga była dla mnie oczywista. Często jednak do kościoła chodziłam z obowiązku i z obawy przed popełnieniem grzechu. Wiedziałam też, że jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko będzie na swoim miejscu. W pewnym momencie mojego życia stało się to tylko teorią, bo na pierwszym miejscu postawiłam relacje z pewną osobą. Działo się to stopniowo, ale miało bardzo złe skutki. Popsuło to moje relacje z najbliższymi. Mimo posiadania wielu koleżanek i kolegów czułam się bardzo samotna. Często płakałam w nocy, żaląc się do Boga. Pisałam też bardzo smutne piosenki. Teraz wspominam ten czas, jako czas zaślepienia i ciemności. Trwało to około roku. Przed tym czasem miałam wypadek samochodowy z moją mamą. Jechałyśmy do Częstochowy modląc się na różańcu. Na zakręcie pękła nam opona i dachowałyśmy. Samochód był skasowany, a nam nic zupełnie się nie stało. Gdy wyszłyśmy z samochodu, strażak pokazał nam obrazki (w czasie koziołkowania wypadły z Pisma Świętego mamy), które przykleiły się równiusieńko na szybie – Matka Boża Licheńska i Matka Boża z Guadalupe. To Maryja nas uratowała. Wspominam o tym, bo to właśnie w Licheniu dostałam łaskę nawrócenia rok później. Pojechałam tam z rodziną, poszłam do spowiedzi i po raz pierwszy ksiądz mi wytłumaczył wiele rzeczy. Jednak szatan po tej spowiedzi od razu zaczął wzbudzać we mnie wątpliwości, namawiając do letniości. Tego samego dnia udaliśmy się do innego księdza w Licheniu (egzorcysty), który powiedział, że ze mną jest coś nie tak. Troszkę to brzmi przerażająco, ale gdy zostaliśmy sami, zadał mi takie pytanie, które mnie bardzo zaskoczyło, bo nic nie wiedząc o mnie wyczytał to, co miałam w sercu. Wtedy powiedziałam w duchu: „Boże już Ci wierzę” i podjęłam decyzję nawrócenia. W Lublinie po tym wszystkim poszłam na Mszę z modlitwą o uzdrowienie (w 2010 roku). Tam oddałam Bogu całe swoje życie, szczególnie tą relację, która mnie zniewalała. Po Eucharystii było uwielbienie, ludzie śpiewali i podnosili ręce. Ja też bardzo mocno tego zapragnęłam i gdy podniosłam ręce ogarnął mnie wielki pokój, radość i bezpieczeństwo, a patrząc na krzyż, łzy cisnęły mi się do oczu. Teraz wiem, że to był Duch Święty. Czułam wielką miłość Boga ku mnie i że On wziął to wszystko w Swoje ręce. Tego samego dnia ksiądz zaprosił mnie do scholki i po krótkim czasie powstał zespół Razem za Jezusem. Poszłam też na Seminarium Odnowy Wiary. W tym czasie Bóg mi pokazywał prawdę o mnie, o mojej grzeszności, o tej relacji i pomógł mi z nią skończyć, choć było to bardzo trudne dla mnie. Od tego czasu, gdy powierzyłam się Bogu w stu procentach, bez żadnego „ale”, widzę jak mnie prowadzi co dzień, jak uzdrowił moje relacje z najbliższymi, jak dał radość, sens życia i jak z letniości wiary dał mi gorliwość, przez to, że Duch Święty pokazał mi jak bardzo jest blisko. Wtedy dopiero zrozumiałam po co żyję. Miałam w tym czasie (jednego dnia) doświadczenie okropnych pokus przeciw wierze, które doprowadziły mnie do płaczu i poczucia wielkiej pustki i beznadziei. Czułam, że jak Boga nie ma, to życie nie ma sensu. Wtedy powiedziałam: „Boże, Ty jesteś” i momentalnie po tej decyzji wiary doświadczyłam ogromnego pokoju.
Wiem, że to Maryja wyprosiła mi łaskę nawrócenia, bo w tym trudnym czasie codziennie modliłam się na różańcu. A te obrazki z wypadku były jakby proroctwem co do mojego życia, gdyż Pan Bóg dał mi łaskę uzdrowienia wewnętrznego i nawrócenia właśnie w Licheniu, a Matka Boża z Guadalupe…
Myślę, że warto wspomnieć, że przez cztery i pół roku mieszkaliśmy z rodziną w Meksyku. Gdy wróciliśmy do Polski, moja mama w podzięce za cudowne uzdrowienie za wstawiennictwem Maryi z Guadalupe, z innego wypadku w Meksyku, zaczęła organizować każdego roku Święto Matki Bożej. Przez cztery lata odbywało się u nas w domu. Na początku przyszło kilkanaście osób, potem już nie mogliśmy się pomieścić w domu i za piątym razem święto zorganizowaliśmy w Parafii Wieczerzy Pańskiej i w mojej byłej szkole, Pallotyńskim Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącym im. Stefana Batorego. Potem dostaliśmy zaproszenie do Archikatedry Lubelskiej i Seminarium Duchownego w Lublinie. W grudniu 2012 roku odbyło się już VII spotkanie w Archikatedrze. W czasie tych lat powstawał zespół. Na początku liczył dwie, trzy osoby. Teraz liczy około 40. Matka Boża jest bardzo obecna w moim życiu. 13 lipca minie rok odkąd oddałam się Jej w „niewolę”. Wiem, że kto się odda Maryi, ten nie zginie. W tym roku odeszłam z zespołu Razem za Jezusem i oficjalnie założyłam zespół Guadalupe, z którym nagraliśmy płytę „Na nowo pragnę”- już wkrótce będzie można ją nabyć. Te decyzje podejmowałam razem z moim kierownikiem duchowym. Czułam, że Bóg mnie do tego powołuje, dawał mi też przedziwny pokój serca.
Misją zespołu jest przede wszystkim uwielbienie Boga z Maryją. To Ona nas zgromadziła i bardzo błogosławi, nawet poprzez ofiarodawców „spadających z nieba”. Odkąd powiedziałam Bogu „tak”, moje życie bardzo się zmieniło. Teraz mogę powiedzieć, że żyję w pełni. Bóg zna nasze pragnienia, te najbardziej ukryte też. Wiąże się to z moim wyborem studiów, który zaskoczył wszystkich, gdyż artystka zdająca historię sztuki na maturze poszła na pielęgniarstwo. Pan Bóg też jasno mi to pokazał, bo bardzo się modliłam, żeby robić w życiu to, do czego On mnie powołuje. Teraz skończyłam II rok i mogę powiedzieć, że Pan Bóg naprawdę uczynił mnie szczęśliwą. Doświadczam Jego miłości każdego dnia, przede wszystkim w Eucharystii. Wiem, że to ten sakrament daje mi tyle siły do działania. Również Adoracja Najświętszego Sakramentu, modlitwa Różańcowa, Słowo Boże, regularna spowiedź i post. To o czym mówi Maryja w Medjugorje. Chwała Panu i cześć Maryi za wszystko, co zdziałali w moim życiu, a to dopiero początek!
Czym jest dla Ciebie muzyka?
Muzyka dla mnie jest najpiękniejszą modlitwą, czymś co przenika do głębi i może wyrazić więcej niż słowa. Jest też wielkim darem Bożym dla ludzi.
Skąd czerpiesz natchnienie?
Natchnienie czerpię od Ducha Świętego podczas modlitwy. Wiem, że kompozycje, które tworzę nie są moje, ale Jego. Na przykład: pieśń „Niepokalane Poczęcie” napisałam po przeczytaniu rozdziału z książki (którą gorąco polecam) ”Powiedz im o Maryi”. Siadłam przy keyboardzie, a palce „same” poszły w ruch, słowa „same” przyszły. „Ukochany” był owocem wcześniejszych modlitw. Prowadzę dziennik i zauważyłam, że przed napisaniem piosenki, jeden czy dwa dni wcześniej, modliłam się podobnymi słowami. Ciekawa jest też historia „Błogosław duszo moja Pana”. Refren napisała moja przyjaciółka Magda Butrym i nie mogła wymyślić zwrotki. Ja nie wiedząc o tym, napisałam zwrotkę, nie mogąc wymyślić refrenu. Gdy się spotkałyśmy i podzieliłyśmy się swoją twórczością, okazało się, że części pasują jak ulał – nawet były w tej samej tonacji! Tak że od Ducha Świętego zależy, kiedy podda mi następny utwór.
Skąd się u Ciebie wzięło zainteresowanie właśnie taką muzyką?
Kiedyś miałam świecki zespół, zwany Beloband, wówczas pisałam też przeważnie ballady rockowe. A większe zainteresowanie muzyką religijną nastąpiło, gdy się nawróciłam i zaczęłam śpiewać z zespołem Razem za Jezusem. Wtedy to zostawiłam muzykę świecką i poświęciłam się uwielbieniu Boga, gdyż świeckie granie było zaspokajaniem mojej pychy, a uwielbiając czuję prawdziwą radość i szczęście. Potem Bóg mi potwierdzał przez swoje Słowo, że to dla Niego mam śpiewać i bardzo mnie od tej pory rozwinął.
W jakich gatunkach muzyki tworzysz?
To jest po prostu Uwielbienie.
Dla kogo tworzysz swoje utwory?
Tworzę dla Boga i Maryi. Maryja jest szczególną osobą dla mnie. Bardzo Ją kocham, bo to Ona mnie przybliżyła i przybliża coraz bardziej do Jezusa Chrystusa, Boga Ojca i Ducha Świętego.
Jakie jest Twoje największe marzenie muzyczne?
Hmm…Chciałabym móc śpiewać razem z moją przyszłą rodziną (jeśli taka będzie), chciałabym też móc zaśpiewać Maryi w Bazylice Matki Bożej Guadalupe w Meksyku, i także uwielbić Boga razem z Paddym Kelly.
Czy w swoim życiu miałaś chwile zwątpienia odnośnie swojej pasji?
Myślę, że nie. Kocham muzykę. Czasami brakowało mi „natchnień”. Ale to Pan Bóg uczył mnie pokory, że pieśni są Jego, a nie moje. Natchnienia przychodziły, wtedy, kiedy były potrzebne.
Czy zawsze chciałaś być muzykiem?
Myślę, że to pragnienie zawsze we mnie było, ale Pan Bóg pomógł mi je odkryć. Innym mym zainteresowaniem jest rysowanie, ale teraz mogę powiedzieć, że rysowanie jest takim hobby, a muzyka pasją.
Czy zawsze lubiłaś to, co robisz?
Odkąd robię – zawsze!
Czy zamierzasz kiedyś skończyć z muzyką?
Nie zamierzam.
Jeśli miałabyś spróbować w kilku słowach określić najważniejszą rzecz, to co chciałabyś przekazać światu swoją muzyką? Co by to było?
Chciałabym przekazać światu Dobrą Nowinę o Miłości, jaką ma dla nas Bóg. Chciałabym by każdy, kto słucha tej muzyki, mógł doświadczyć spotkania z Bogiem Miłością, z Maryją, Jego Matką, która wskazuje na Niego. Chciałabym, by Ci, którzy słuchają tej muzyki zechcieli uwielbiać Boga razem z nami całym sercem, duszą, ciałem i umysłem, dziękując Mu za Jego dobrodziejstwa i powierzać Mu swoje życie, by to Jezus Chrystus królował i był Panem ich serc!
dawna pieśń pasyjna z XIX w.Wybrane zwrotki obszernej pieśni kalwaryjskiej opisującej scenę pożegnania Jezusa ze swoja Matka Maryją w ogrodzie w Betanii przed wyruszeniem na mękę.
Gdy miły Jezus był w Betanii, żałosną mowę uczynił Pannie Maryi.
Ref. Ach Jezusie mój, drogi Skarbie mój, kiedy nastąpi skonanie, Ty sam przy mnie stój!
– Kochana Matko, smutna nowina, bo już jutro mnie pożegnasz, Twojego Syna.
Ref. O Matko, Matko, dla Syna Twego, gdy koniec życia nadejdzie, broń mniegrzesznego.
Widzisz tę głowę, pełną mądrości – w piątek tysiąc ran zadadzą cierniowe ości.
Ref: Ach Jezusie mój…
O Matko moja, widzisz te oczy – zobaczysz, jak krew strumieniem z nich siępotoczy.
Żeć wszystkie prace przyjemne były, którymi Tobie służyłam, mój Synu miły.
Ref: O Matko, Matko…
Tak się pożegnał z największym żalem, wybierając się na męki do Jeruzalem.
Ref: Ach Jezusie mój…
Gdy się Pan Jezus z Matką pożegnał, odchodząc do Jeruzalem serdecznie płakał.
Ref: O Matko, Matko…
Matuchna Jego rzewnie płakała, za swoim Synem płaczącym tak wyglądała.
Ref: Ach Jezusie mój…
Apostołowie bardzo słuchali, na Jezusa płaczącego też spoglądali.
Ref: O Matko, Matko…
Ach rozmyślajmy to pożegnanie, by Jezus z Maryją przyszedł nam na skonanie.
O Matko Boska, módl się za nami! Niechaj przez Cię, o Maryja, niebo zyskamy
Pieśń pochodzi prawdopodobnie z drugiej połowy XIX wieku, a do zasobu śpiewów parafii
Niewodna trafiła z repertuaru tzw. „odpustowego”. Rozpowszechniana w tanich drukach ulotnych
(załączono fotografię tytułowej strony jednego z takich broszurowych wydawnictw), wykonywana
była przez rozprowadzających je wędrownych śpiewaków, od których lud uczył się melodii. Nie
można stwierdzić, czy została napisana specjalnie dla obrzędów kalwaryjskich, czy na kalwaryjskie
ścieżki przywędrowała skądinąd; pewne jest, że śpiewano ją w czasie pielgrzymek do popularnych
w XIX wieku miejsc kultu w Małopolsce i na Podkarpaciu.
Żyjący jeszcze, sędziwi przewodnicy pątniczych śpiewów w Kalwarii Pacławskiej czy Kalwarii
Zebrzydowskiej opisują sposób wykonywania takich wielozwrotkowych pieśni. Korzystając
z posiadanego zbioru tekstów (był to najczęściej rękopis lub blok złożony ze zszytych ze sobą
druczków), śpiewali solo kolejne frazy pieśni, a uczestnicy pielgrzymki powtarzali je. Po kilku
zwrotkach nie było już konieczne przypominanie melodii („przepowiadanie” przewodnika zmieniało
się w śpiewną recytację na dwóch tonach – sygnałem do rozpoczęcia powtórki była zmiana wysokości
dźwięku), również refreny (w wypadku omawianej pieśni – dwa) nie wymagały przypominania. Takim
„przepowiadaczem” był także przewodnik z Szufnarowej, niepamiętany już dziś z nazwiska,
wspominany przez jednego z informatorów.
W parafiach południowej Polski (Niewodna nie była wyjątkiem) ludowi przewodnicy śpiewu
włączyli tę pieśń do repertuaru śpiewów Wielkiego Tygodnia. Śpiewano ją w czasie nocnych
wielkoczwartkowych czuwań zwykle w całości, z przepisywanych odręcznie kartek. Śpiew prowadziło
kilka osób (czasem nawet jedna), refreny wykonywał lud. Wykonanie utworu trwało bardzo długo,
zwłaszcza że refreny powtarzano. Charakterystyczna melodia (oparta zresztą na melodycznym wątku
ludowym popularnym w południowej części Polski) i tekst w swojej prostocie silnie oddziałujący na
uczucia wpłynęły na wielką popularność utworu, który utrzymał się w żywej tradycji bardzo długo.
Lokalnie na Podkarpaciu śpiewany jest do dziś, także w kościołach – poza liturgią. Trudno powiedzieć,
kiedy pieśń tę przestano wykonywać w kościele parafialnym w Niewodnej. Nie istnieją świadectwa
potwierdzające fakt zbiorowego jej wykonywania w latach po II wojnie światowej, choć najstarsi
informatorzy (urodzeni w latach dwudziestych XX wieku) pamiętają zwyczaj śpiewu tej pieśni
w Wielki Czwartek, a młodsi (urodzeni w latach czterdziestych) znają ją dobrze od swoich rodziców
czy dziadków.
Pieśń znana jest także w sąsiednich parafiach: Wielopolu, Dobrzechowie, Frysztaku
i Strzyżowie. Funkcjonuje tam w minimalnie różniących się wariantach melodii. W Wielopolu na tę
samą melodię śpiewa się inną pieśń pasyjną, Klęcząc w Ogrojcu.
Piękna pieśni która akurat była śpiewana w ubiegłym roku chyba we wrześniu w momencie gdy wszyscy zgromadzeni przed kościołem w czasie Komunii świętej zobaczyli Matkę Bożą na niebie.
Guariscimi o mio Signor, guariscimi o mio Signor. Con il tuo sangue guariscimi, guariscimi o mio Signor. Liberami o mio Signor, liberami o mio Signor. Con il tuo sangue liberami, liberami o mio Signor. Alleluia, alleluia, alleluia, alleluia . Alleluia, alleluia, alleluia, alleluia.
Uzdrów nas Panie, uzdrów nasz kraj, naszych braci i siostry. Pomóż nam przeżyć ten Wielki Post tak aby każdy zbliżył się do Ciebie.Spraw aby ten kolejny dzień był jak najlepiej zapisał się w pamięci.
Poprawka.
25 września 2011 roku w tym czasie była inna pieśń śpiewana . Poniżej to wydarzenie.
Dziś sprawiło mi wielką radość to że znalazłem na You tube śpiewaną pieśń która była moją ulubioną gdy miałem około 20 lat.
Wtedy nie umiałem , nie wiedziałem jak się modlić aby uzyskać pomoc czy to przed egzaminami czy podejmowaniem jakiś trudnych decyzji.
Byłem trochę samotnikiem i na przerwach w szkole raczej przebywałem gdzieś w oddali a często przed egzaminem szukałem pomocy Bożej. W takich to sytuacjach gdzieś w odosobnieniu w ciągu tych krótkich przerw nuciłem sobie tą i nie tylko tą pieśń z intencją: Boże Ty mi pomożesz. Zresztą nie tylko tą pieśń , często też była to pieśń „Pan kiedy stanął na brzegu” jak i wiele innych. Ale ta był bardzo ulubiona gdyż praktycznie do dziś nie znana przez bardzo dużo osób. Tak to modliłem się śpiewem.
Cieszę się że dzisiejsza młodzież zna i śpiewa tą pieśń. Sprawiło mi to niesamowitą radość. Takie cząstkowe świadectwo pierwszy raz wspomniane.
Jak dwoje przyjaciół
Jak dwoje przyjaciół,
Tak z woli Pana,
Przez życie idę,
Mój Pan i ja,
On mnie rozumie,
Zna troski moje,
Z pełności swojej obdarza mnie.
I wiem, że ta przyjaźń,
Już będzie trwać,
Bo Bóg miłością jest,
Co nie przemija.
Z Nim życie jest piękne,
Pokoju pełne.
On o wszystkim wie,
Więc nie martwię się.
Gdy ludzie zawiodą mnie,
To wiem, że Ojca mam,
On wielką swą mocą,
Ochrania mnie.
Gdy Jego dziecko,
Zasmuci, zlęknie się,
On sprawia, że mija strach,
Nastaje dzień.
I wiem, że ta przyjaźń…
No i koniecznie jeszcze jedna pieśń która ma identyczną historię w moim życiu.
Moje marzenia
1. Moje marzenia wicher gna D e moje pragnienia wiatr rozwieje, A D lecz nie odrzuci mej miłości D e Maryja, w której mam nadzieję. A D Księżyc diamentem szyby tnie, D e na zachód lecą ptaki, G D a w moim sercu jesteś Ty, D e wkroczyłaś w moje dni. G D A 2. Tak wiele dni przeżyłem z Tobą i umiem kochać, lepiej żyć, tylko ten wiatr, co gra w konarach powie, jak wdzięczny jestem Ci. Za Twoje Serce pełne łaski, za bezgraniczną dobroć, że byłaś zawsze przy mnie blisko, dziękuję Ci Maryjo! Księżyc diamentem…