Dziecko Królowej Pokoju

Pokój musi zapanować pomiędzy człowiekiem i Bogiem, a także między ludźmi

  • Królowa Pokoju

    Królowa Pokoju
  • Uwaga

    Strona używa plików cookies które zapisują się w pamięci komputera. Zapisywanie plików cookies można zablokować w ustawieniach przeglądarki. Dowiedz się o tych plikach http://wszystkoociasteczkach.pl
  • Propozycja chronologiczna

    • Rok 2019 – Kryzys Rumunia
    • Rok 2020 – fałszywe traktaty pokojowe
    • Rok 2021 – Papież jedzie do Moskwy
    • Rok 2021 – Wojna
    • Rok 2022 – zwycięstwo komunistyczne
    • Rok 2023 – 10 królów
    • Rok 2024 – Antychryst
    • Rok 2025 – Sojusz z wieloma
    • Rok 2025 – Synod
    • Rok 2026 – Henoch i Eliasz
    • Rok 2028 – Ohyda spustoszenia
    • Rok 2029 – Ostrzeżenie
    • Rok 2030 – Cud
    • Rok 2031 – Nawrócenie Izraela
    • Rok 2032 – Kara
    • Rok 2032 – Odnowienie świata
    • Rok 2033 – Exodus
    • Rok 2034 – Zgromadzenie w Jerozolimie
    • Rok 3032 – Gog i Magog
    • Rok 3213 – Koniec świata
    • Nowe niebiańskie Jeruzalem.
  • Ostrzeżenie

    13 kwietnia 2029
    4,9 rok pozostał.
  • Logowanie

  • Odwiedzają nas

    Map

  • Maryjo weź mnie za rękę

  • Jezu Maryjo Kocham Was

Posts Tagged ‘krzyż’

Pod krzyżem na Giewoncie narodziłem się na nowo

Posted by Dzieckonmp w dniu 1 września 2020

Mocne świadectwo o. Legana

W  programie „Między Ziemią a Niebem” o. Michał Legan pierwszy raz publicznie opowiedział o dramatycznych wydarzeniach, które rozegrały się rok temu pod Giewontem, gdzie trafił w sam środek tragicznej burzy. W nawałnicy zginęło 5 osób a ponad 150 zostało rannych.

Paulina Guzik: Jakie plany miałeś w sierpniu 2019, dokładnie rok temu?

Ojciec Michał Legan: Dokładnie rok temu kończyłem 40 lat. Jak człowiek ma 40 lat to bardzo chce spotkać Pana Boga na nowo. Tego Boga, którego gdzieś w młodości, w dzieciństwie miał tak blisko. I też próbuje udowodnić, że jest takim stuprocentowym facetem z krwi i kości. Nie wiem czy to kryzys wieku średniego czy po prostu inne czynniki, ale ja sobie wymyśliłem, że na 40. urodziny pójdę na Kilimandżaro – najwyższą górę Afryki. Kilimandżaro znaczy w języku Masajów „Dom Boga”. I tak sobie pomyślałem, że trochę Pana Boga zmuszę do spotkania, zmuszę Go do tego, żebyśmy się zmierzyli tak na poważnie i żebyśmy na nowo odkryli swoją miłość.

I poszedłeś się do tego przygotowywać w polskie góry

Tak, to jest coś niezwykłego, bo od tego momentu zaczyna się historia, której nie kontrolowałem, to znaczy nie miałem na nią zbyt wielkiego wpływu. Obudziłem się w pewien czwartkowy poranek na Jasnej Górze – a czwartki to jest mój dzień wolny – i pomyślałem coś, czego nie pomyślałem nigdy wcześniej: na jeden dzień wyskoczę w Tatry.

Wyjeżdżając z Jasnej Góry przypomniałem sobie, że powinienem się jeszcze wyspowiadać. To było niezwykłe, że zatrzymałem samochód właściwie po kilku metrach, poszedłem do spowiedzi, i wyruszyłem do Zakopanego. Tam w naszym domu zakonnym odprawiłem Mszę Świętą odkrywając, że to jest Dzień Matki Bożej Królowej. Co dziwniejsze, po Komunii Świętej wpadłem w rodzaj bardzo emocjonalnej modlitwy, choć to nie jest mi bliskie. Powiedziałem Jej, że ma zostać królową mojego życia, mojego sumienia, mojego serca, mojej modlitwy i wyruszyłem na szlak na Murowaniec. Zorientowałem się właściwie w połowie drogi, że nie idę do Murowańca i pomyślałem sobie: ok, co za różnica, pójdę na Giewont. U góry oparłem się o krzyż, odmówiłem brewiarzową Godzinę Czytań i w ciągu tych kilkunastu minut temperatura spadła z 28 do 8 stopni, a nad krzyżem pojawiły się burzowe chmury.

I była to zapowiedź jednej z najbardziej tragicznych burz w historii Tatr, w historii Giewontu…

Znalazłem jedno wolne miejsce w kolejce do zejścia z Giewontu i wszedłem w to miejsce, a mniej więcej po dziesięciu metrach stało się to, co dziś wspominam jako sceny, które stwarzają w Hollywood na potrzeby efektów specjalnych. Wielka jasność, przerażający grzmot, ogromna ilość prądu, która przeszła przez moje ciało, kamienie, które spadają na ludzi… Ludzi, którzy zostali natychmiast poparzeni, wielu z nich połamanych… Ale przede wszystkim przenikliwy i długotrwały ból, który sprawił, że zemdlałem – myślę, że na dłuższą chwilę. Gdy się obudziłem wszyscy wokół mnie wyli z bólu. Niektórzy już zaczynali bardzo głośną modlitwę.

Kilka metrów dalej zobaczyłem rodzinę: mamę, tatę i 12-letnią dziewczynkę, jak próbują rozpocząć reanimację małej 9-letniej Julki. Doczołgałem się, położyliśmy Julię na takim dużym kamieniu i rozpoczęliśmy paniczne, desperackie próby dodzwonienia się do pogotowia. Wszyscy mieliśmy mokre ręce, mokre telefony, to było po prostu niemożliwe – już chociażby dlatego że nie dawało się tych telefonów odblokować.

Widziałem kątem oka, że kilka metrów ode mnie umiera inny człowiek. Rozgrzeszyłem go głośno, rozpocząłem różaniec. Rozgrzeszyłem także Julię, która – widziałem wyraźnie – jest na skraju życia i śmierci: była nieprzytomna, miała krwotok z ust, z nosa, z uszu. Ta modlitwa i rytm tej reanimacji (30 uciśnięć i 2 wdechy) to jest coś co właściwie wraca w snach, wraca we wspomnieniach najintensywniej. Przeżycie tego, że panuje wielka rozpacz i że albo się w tym momencie wprowadzi w tą sytuację Pana Boga albo to wszystko będzie pogrążone w beznadziei, w ciemności. To dziecko leżące na kamieniu to był chyba najstraszniejszy widok w moim życiu.

Do tego wszyscy byliście pod krzyżem

Wszyscy byliśmy pod krzyżem i to był moment, kiedy usilnie próbowałem sobie uświadomić, co mi ta scena przypomina. Gdzieś w oczach, gdzieś w głowie miałem obraz mokrych kamieni po których rozlewa się krew. I po chwili dotarło do mnie, że taka scena jest w „Pasji” Mela Gibsona, po zdjęciu Jezusa z krzyża – moment, w którym deszcz rozmywa krew na kamieniach. To był ten obraz, dokładnie ten sam. I to było wyjaśnienie, dlaczego ja tego dnia rano wstałem z myślą, że trzeba iść w Tatry, dlaczego pomyliłem drogę i dlaczego byłem dokładnie co do milimetra i co do sekundy w tym miejscu, w którym wtedy byłem. Pan Bóg jest dobry i łaskawy, Pan jest miłosierny i On chciał tam księdza, który rozgrzeszy tych ludzi, który pomodli się z tymi zrozpaczonymi rodzicami.

Bóg chciał tam mnie mieć bardzo osobiście. Dlatego ten dzień mogę nazwać dniem ponownych moich urodzin. Światło na ten dzień, na to wszystko, co się wtedy wydarzyło przyszło natychmiast, jeszcze tego samego wieczoru. Kiedy otworzyłem „Dzienniczek” siostry Faustyny, (nr 1728), natrafiłem na fragment, w którym Pan Jezus mówi do Faustyny: „Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję [się] w tętno ich serca, kiedy uderzy dla mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski moje, poczynam się gniewać”. Zrozumiałem: najwyższa pora – teraz albo nigdy. Te burze i pioruny to przecież najczytelniejszy z możliwych znaków: wołanie Jezusa o moje nawrócenie!

A ty po ludzku chciałeś na Kilimandżaro

Miałem taki plan, który przecież może nawet nie przystawał zakonnikowi, bo to kosztowna wyprawa. Ale sobie wymyśliłem, że tam chcę spotkać Pana Boga. Ta wyprawa stała się już zbędna. Na Giewoncie spotkałem mojego Jezusa i w Jego oczach potwierdziłem swoje męstwo i swoje ojcostwo. A po burzy na Giewoncie mam nawet wyryte na ręce dwie blizny: elektroniczny zegarek pozostawił mi po przejściu przez moje ciało prądu dwie dziury w nadgarstku. Wyglądają trochę jak ukąszenie węża. Może to trochę egzaltowane, ale tak to dzisiaj widzę, tak interpretuję… „Bóg rzekł do węża: Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3,15).

Znamienny znak dla zakonnika mieszkającego w jednych murach z Czarną Madonną… Pytałeś Boga, dlaczego Julka, a nie Ty?

Nie odważyłbym się. On wie, dlaczego. Kilka dni później odbył się pogrzeb Julii. To było chyba jeszcze trudniejsze niż Giewont. Muszę tutaj powiedzieć o tacie Julii, który do dzisiaj jest w moich myślach bohaterem tych chwil. Człowiek, który był bardzo głęboko poparzony i sparaliżowany piorunem, ale dopóki reanimował swoją córkę nie czuł tego zupełnie.

Jak Cię to zmieniło?

To był taki dzień, kiedy się dowiedziałem na pewno, że Bóg jest, że kocha ludzi, że nie zamierza nas zostawić, że będzie z nami pod każdym krzyżem.

Że to co wybieramy niekoniecznie jest ścieżką, której chce dla nas Pan Bóg…

Dokładnie tak. To znaczy: modlitwa chrześcijanina właściwie powinna się składać tylko z nieustannego „Ufam Tobie i niech się dzieje Twoja wola”. I tego się chyba najbardziej nauczyłem.

Oczywiście wiele rzeczy w życiu chcę, o wielu marzę, wiele planuję, ale w tym wszystkim jest numer 1728 z „Dzienniczka” Siostry Faustyny: „Będę do Was mówił szeptem, dopóki mogę, a jak trzeba to uderzę gromem”. A potem kolejne zdanie Jezusa z tego samego „Dzienniczka”, zapisane stronę dalej: „Trzymaj się Koronki, trzymaj się mojego Miłosierdzia i możesz być pewien, że nic ci się złego nie stanie”.

I to nie znaczy, że nie spotka cię żadna tragedia, to nie znaczy, że cię nie spotka żaden wypadek, że nie zachorujesz, to nie znaczy, że nie umrzesz, bo to są wszystko zwyczajne ludzkie rzeczy, zwyczajne ludzkie losy. To znaczy tylko tyle (albo aż tyle), że możesz być bezpieczny w największej tragedii, bo zawsze wylądujesz w rękach Bożych.

W tym roku poszedłem po raz drugi na ten Giewont, w dokładną rocznicę – 22 sierpnia, trochę dokładniej patrząc w chmury i w niebo, ale z takim przekonaniem, że po pierwsze chcę się pomodlić za zmarłych, a po drugie muszę wracać do tego miejsca, gdzie się narodziłem jakby na nowo, żeby sobie przypominać, że życie bez krzyża naprawdę nie ma sensu. Giewont bez krzyża nie ma sensu, Polska bez krzyża nie ma sensu, moje życie, moje kapłaństwo, moja dusza, moje sumienie, moje plany – to wszystko bez krzyża po prostu nie ma sensu.

Rozmawiała Paulina Guzik

Źródło: Idziemy.pl

Posted in Znaki czasu, Świadectwa | Otagowane: , , , | 156 Komentarzy »

Pielgrzymuje przez Polskę z Krzyżem

Posted by Dzieckonmp w dniu 6 sierpnia 2020

Wyruszył w samotną drogę z 15-to kilogramowym krzyżem na ramionach, aby pokutować za grzechy Polaków i wypraszać dla Polski Boże Miłosierdzie. Z krzyżem odwiedził już wiele miejscowości i świątyń, a nawet dotarł na Giewont. Dzisiaj wyruszył w dalszą drogę, opuszczając Częstochowę, do której przybył 29 lipca. Trasę rozpoczął 24 czerwca w miejscowości Różaniec i od tego dnia pokonuje dziennie około 25 km. Michał Ulewiński, bo o nim mowa, to 27-letni pielgrzym.

Posted in Ciekawe | Otagowane: , , | 265 Komentarzy »

Adoracja Krzyża 10 czerwca w Medjugorje

Posted by Dzieckonmp w dniu 11 czerwca 2016

 

Dzień wcześniej tj. 9 czerwca miała miejsce Adoracja Najświętszego Sakramentu.

Posted in Medziugorje | Otagowane: , , | 74 Komentarze »

Adoracja Krzyża 27 maja w medjugorje

Posted by Dzieckonmp w dniu 29 Maj 2016

Posted in Medziugorje, Prośba o modlitwę | Otagowane: , | 124 Komentarze »

Znak od Boga???

Posted by Dzieckonmp w dniu 11 kwietnia 2016

Na niebie pojawił się KRZYŻ! Czy to znak nadchodzącej APOKALIPSY?

Apokalipsa to bez wątpienia, jedna z najbardziej kontrowersyjnych i tajemniczych ksiąg, zawartych w Piśmie Świętym chrześcijan. Opisuje Ona zdarzenia do jakich ma dojść pod koniec dziejów naszego świata, a także ukazuje karę, jaka zostanie wymierzona światu, gdy Jezus ponownie przyjedzie na Ziemię. Wielu ludzi jest, wręcz przekonanych, że czas ten właśnie nadchodzi, a znaków jego początku mamy w otoczeniu coraz więcej…

Właśnie takim znakiem według wielu internautów jest niezwykle fascynujące zjawisko, które 13 stycznia tego roku ukazało się  w miejscowości Buchanan. Na niebie pojawił się krzyż, który wielu mieszkańców wprawił w przerażenie i pewność, że za chwilę świat,w którym żyją ulegnie zniszczeniu. Jak twierdzą znawcy ten cudowny krzyż to tak naprawdę efekt niezwykle rzadkiego zjawiska słupa świetlnego, który pojawia się czasami przy wschodach oraz zachodach Słońca.

Ta informacja jednak nie uspokoiła wszystkich, bowiem już od dawna panuje przekonanie, że rządy i naukowcy mają za zadanie fałszywie nas uspokajać i nie wywoływać  paniki i strachu przed końcem, który nieuchronnie nadchodzi. A, Wy co sądzicie o całej sprawie?

zjawiskaniewyjasnione.pl

Posted in Apokalipsa, Ciekawe, Cuda, Dziwny jest ten świat | Otagowane: , , | 86 Komentarzy »