Dziecko Królowej Pokoju

Pokój musi zapanować pomiędzy człowiekiem i Bogiem, a także między ludźmi

  • Królowa Pokoju

    Królowa Pokoju
  • Uwaga

    Strona używa plików cookies które zapisują się w pamięci komputera. Zapisywanie plików cookies można zablokować w ustawieniach przeglądarki. Dowiedz się o tych plikach http://wszystkoociasteczkach.pl
  • Propozycja chronologiczna

    • Rok 2019 – Kryzys Rumunia
    • Rok 2020 – fałszywe traktaty pokojowe
    • Rok 2021 – Papież jedzie do Moskwy
    • Rok 2021 – Wojna
    • Rok 2022 – zwycięstwo komunistyczne
    • Rok 2023 – 10 królów
    • Rok 2024 – Antychryst
    • Rok 2025 – Sojusz z wieloma
    • Rok 2025 – Synod
    • Rok 2026 – Henoch i Eliasz
    • Rok 2028 – Ohyda spustoszenia
    • Rok 2029 – Ostrzeżenie
    • Rok 2030 – Cud
    • Rok 2031 – Nawrócenie Izraela
    • Rok 2032 – Kara
    • Rok 2032 – Odnowienie świata
    • Rok 2033 – Exodus
    • Rok 2034 – Zgromadzenie w Jerozolimie
    • Rok 3032 – Gog i Magog
    • Rok 3213 – Koniec świata
    • Nowe niebiańskie Jeruzalem.
  • Ostrzeżenie

    13 kwietnia 2029
    4,9 rok pozostał.
  • Logowanie

  • Odwiedzają nas

    Map

  • Maryjo weź mnie za rękę

  • Jezu Maryjo Kocham Was

NARODZONA DLA KRZYŻA

Posted by Dzieckonmp w dniu 3 lutego 2012


Stygmatyczka włoska Teresa Musco żyła w latach 1943-1976. Zmarła w wieku 33 lat tak jak wcześniej zapowiadała. Dzięki Bożenie która zaoferowała się przetłumaczyć historię życia Teresy, chcemy przybliżyć czytelnikom tą jakże mało znaną osobę a bardzo podobną do ojca Pio. Była to niezwykła osoba żyjąca tak nie dawno a w Polsce nikt nic o niej nie pisze. Katolickie tygodniki się nie rozpisują nic na jej temat.  Całość opublikuję w 3 częściach.

KRÓTKA HISTORIA OFIARY

1. RODZINA Z POŁUDNIOWYCH WŁOCH

Mały dom na małej uliczce w miejscowości Caiazzo, tradycji staro toskanciej, (dzisiaj w prowincji Caserta) było miejscem narodzin Teresy Musco. Tu urodziła sie w 7-go czerwca 1943 roku.

Rodzina Musco byla typową rodziną Włoch Południowych, biedną, ale uczciwą i religijną.

Posiadali oni wiele dzieci, jak większość rodzin wierzyli w owocne małżeństwo.

Mieli 10-cioro dzieci, ale 4 z nich zmarło w wieku dziecięcym. Ojciec nazywał się Salvatore i był rolnikiem. Posiadał cechy charakteru typowe rolnikom z południa, jednakże ludzie w jakiś sposób widzieli w nim typowo “niemiecki” charakter, a to z powodu jego szorstkiego temperamentu. Jego słowa były prawem, których trzeba było przestrzegać. Cala rodzina cierpiała z powodu jego szorstkości, a w szczególności Teresa, której obrywało się wiele z jego okrucieństwa.

Matka jej, Rosa Zullo, była kobietą uprzejmą, łagodnego usposobienia, zawsze posłuszna mężowi. Rodzina była desperacko biedna, a przetrwanie było walką. Wszystkie testy próbne i niezliczone ofiary potrzebne by przeżyć tak dużej rodzinie były znoszone dzielnie i bez narzekań. A było to dzięki matce, która pomimo tylu błędów męża, w szczególności jego brzydkiego zwyczaju przeklinania, dawała ona dobry przykład swoim dzieciom. Ze szczerą, uczciwą pobożnością wychowała je w bojaźni i miłości Bożej i była dla nich oazą pokoju w tym czasie zamieszania, który zagrażał pokojowi w domu i poza nim.

Czas, w którym urodziła się Teresa był tragicznym losem także dla Włoch.

Zamieszanie z powodu wojny, w którą wdały się Niemcy, Włochy i Japonia oznaczało lata terroru, głodu i dezorganizacji dla ludzi wraz z upadkiem materialnym i moralnym.

Chaos, nieszczęścia, bombardowania, żałość i głód, jaki spowodowała wojna zostawiły swoje piętno na tych dniach i latach.

2. DRĘCZONE DZIECIŃSTWO.

Te straszne warunki tego czasu, ukształtowały dzieciństwo małej Teresy. Dojrzała ona ponad swoje lata; wzmogło to w niej sens odpowiedzialności. Zawsze była gotowa by pomóc w domu, nawet, jeśli przewyższało to jej siły, jako dziecka tak delikatnego wiekiem. Jak napisała później w dzienniczku: “W wieku 5 lat czułam się jak osoba dorosła?”

Nadzwyczajna rzeczą tego dziecka było to, że była w stanie zharmonizować rzeczy, które, w tak młodym wieku, są trudne do skoordynowania.

Teresa lubiła bawić się tak jak inne dzieci, jednakże w przeciwieństwie do nich, czuła, że musi pomóc przy wielu różnych pracach w domu. W szkole zawsze była dobrą uczennicą i nigdy nie wagarowała. Wszystko to była w stanie połączyć z modlitwą a często słuchała z horrorem i konsternacją wielu bijatyk pomiędzy swoimi rodzicami. Łzy płynęły jej do oczu, kiedy słyszała przeklinającego ojca., Jednakże nigdy go nie nienawidziła. Zamiast tego zawsze życzyła mu “dużo dobrych rzeczy”. Modliła się za niego, pragnąc robić pokutę za jego przekleństwa.

Teresa często miewała bolesne bóle głowy, kłujące bóle i wysokie gorączki, i w tym samym czasie cieszyła się wizjami Jezusa, Jego Matki, aniołów i świętych.

Od samego dzieciństwa było widoczne, że pobłogosławiona została szczególną łaską: coraz bardziej przywykła do prac domowych, poświęcenia, bólu fizycznego oraz niebiańskiej radości, tak, że była w stanie zostać, zgodnie z Najwyższym Bożym Planem, jedną z ofiar ofiarnych, która rozumie, w mistyczny sposób, by uratować dużą liczbę wykolejonej ludzkości, płacąc okup własną krwią. Która może, słowami Św. Pawła powiedzieć: „ Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół? (Kol 1.24) Jest to sekret zbawienia, który kontynuuje się w mistycznym Ciele Chrystusa, w którym kilka członków, ofiarą ciała i ducha nosi 5 ran Chrystusa na własnym ciele.

Oprócz wizji Jezusa, Teresa we wczesnym dzieciństwie miała wizje Niepokalanej Maryi i swojego Anioła Stróża. “Co ranka”, mówiła Teresa “Anioł przychodził i modlił się ze mną?. Po wspólnej modlitwie zostało jej powiedziane: Teresa, módl się za grzeszników i o zbawienie ich dusz! Grzechy, które wpędzają najwięcej dusz do piekła to grzechy ciała”.

W wielu bolesnych okolicznościach, aniołowie przychodziliby umocnić małą Teresę. Pewnego wieczoru po straszliwej scenie, kiedy ojciec bardzo ją pobił i znowu została wysłana spać głodna… A to z tego powodu, że dała jakiemuś biedakowi trochę grochu. O północy usłyszała stukanie do okna. Popatrzyła, a przed nią stał anioł. “Nie płacz malutka, przyszedłem by cię pocieszyć!” Anioł przyniósł jej pokarm, wyglądało to na pieczone jagnię i ciastko miodowe, co Teresa zjadła z apetytem. Później zanotowała, “Nigdy w życiu nie posmakowałam niczego lepszego!”

Jak wyglądał jej Anioł Stróż? Teresa opisuje go tak: “Bardzo piękny, skrzydła jak ze złota, oczy jak gwiazdy a usta jak róże.” Co za poetycki opis takiego małego dziecka?

3. ZŁOŚLIWE FIGLE

Zgodnie z zeznaniami ludzi, Teresa była skromną naturalną normalną osobą, nic w jej zachowaniu nie wyglądało na paranormalne. Sama mówi o sobie, że jako dziecko była bardzo żywą i psotną.

Gdy miała 5 lat, pierwszy raz zobaczyła padający duży grad. Wybiegła z domu, ledwie ubrana, nieświadoma niebezpieczeństwa. Trzymała ręce w górze starając się złapać grad. Jej zaniepokojony ojciec zaraz wybiegł za nią, uderzył ją w twarz ciągnąc siłą z powrotem do domu. Niedługo później “bardzo Piękna Pani “ pojawiła się i Teresa powiedziała jej o biciu, jakie otrzymała od ojca, ale Pani odpowiedziała bardzo delikatnie, “Widzisz, małe dziecko, twółj ojciec chciał dobrze, nie chciałby ci coś się stało.” To musiało być jedno z pierwszych objawień Madonny w życiu Teresy, ale później obecność Matki Jezusowej była tak realna i rzeczywista, że można prawdziwie napisać, że życie Teresy, jako “Podobne Niepokalanej Maryi” Powinny nam wystarczyć jej własne słowa “Muszę powiedzieć, że od 6-go roku wzwyż, Niebieska Matka traktowała mnie ze specjalnym wyróżnieniem. Była ze mną, kiedy pracowałam w domu, gdy modliłam się i nawet, kiedy się bawiłam słyszałam wołanie. Jedyne, co zawsze wpajała mi; “ Poświęć swoje cierpienia za grzeszników.”

Teresa robiła wiele psot. Przyniosły jej one wiele bicia od ojca i kosztowały wiele łez.

Raz ojciec kazał jej by wzięła osła do wodopoju, którym było źródło we wsi. Przyprowadziła tam zwierzę, a kiedy ono piło, weszła na brzeg cembrowiny i na głowę osła. Instynktownie osioł potrząsnął głową i dziewczynka wpadła w wodę mocząc się cała.. Kiedy opowiedziała o tym w domu matka zganiła ją a od ojca otrzymała bicie?

Innym razem wpadła w gorsze tarapaty; Teresa organizowała gry z rówieśnikami, ale gdzie byłoby dobre miejsce do gier? Jej dom nie był najlepszym miejscem, także wymyśliła, że mogliby bawić się w kościele, dokąd uczęszczała codziennie. Raz poszła za daleko robiąc obiektem kpin biskupa, który właśnie wizytował parafie. Gdy ojciec jej usłyszał o tym, otrzymała naprawdę srogie bicie oraz ostrzeżenie, “Nigdy więcej tego nie rób! Bóg musi być respektowany i honorowany a z nim razem duchowni.!”

Także w wieku 5-ciu lat to psotliwe dziecko, wraz z innym dziewczętami, zdecydowałyby zrobić inną psotę; powiedziały jednemu starszemu panu we wsi, że szlachcic chciał z nim rozmawiać. Stary człowiek od razu poszedł do jego domu, ale wrócił poważny i zły z tej nieproszonej wizyty, by tylko zobaczyć siebie w kręgu śmiejących się z niego dziewczynek, które miały zabawę mówiąc mu: ”Prima Aprilis! Dziś jest 1go kwietnia!” Odwracając się starszy człowiek powiedział ze smutkiem; “To było bardzo niegrzeczne z waszej strony wy złe łotry!”

Teresa zdała sobie sprawę że nie było to dla niego tak śmieszne jak dla nich, później więc poszła sama z wizytą do staruszka; mówiąc mu że było jej z tego powodu bardzo przykro i prosiła go o przebaczenie. Gest ten uradował starego mężczyznę, który z radością jej przebaczył.

4. TAK, TAK, ZAWSZE TAK!

Bóg nie pracuje bez naszej kooperacji. Kiedy nas stworzył, dał nam wolną wole i chce nas dobrowolnie ratować. Zawsze zostawia nas sobie samym. Mamy pełną wolność wyboru: niebo albo piekło. Z pewnością Bóg chce nas wszystkich zbawić; tego chce konkretnie. Daje nam sposoby dla naszego zbawienia, i więcej: przyzywa nasze zbawienie i wzywa nas, by dać nam zachętę i usilnie przestrzega nas byśmy wybrali prawdziwe szczęście: nasze zbawienie i świętość. Nigdy nie nuży go przypominanie nam naszych obowiązków i często zsyła na nas zbawienne kary; ale zawsze i ciągle czeka na naszą zgodę. Nie robi niczego bez czekania najpierw na naszą odpowiedź. On czeka na nasze dobrowolne “Tak”.

W 5tym roku życia Teresy, już widzimy, kiedy daje z pełnym oddaniem i pełną świadomością swoją bezwarunkową zgodę, którą później powtarza raz po raz w bezustannej kontynuacji z prawdziwą miłością aż do ostatniego oddechu.

Kiedy po raz pierwszy usłyszała pytanie od Jezusa: “Teresa, czy ty mnie kochasz?” mała dziewczynka odpowiedziała:”Tak.” Potem zapytała Jezusa;”A Ty, czy Ty mnie kochasz?” Jezus odpowiedział pozytywnie i dodał ze kocha ją tak bardzo, że byłby skłonny być dla niej ukrzyżowany raz jeszcze.

“Tak, tak, zawsze tak”, pisała w swoim dzienniczku. “Tak”, ale dla kogo, za co, czy za których?…

“Bóg jest miłością”, pisał Św Bernard, “I oczekuje od swych stworzeń tylko miłości w zamian.” Dlaczego? Ponieważ wie że tylko poprzez miłość do niego stworzenie może być prawdziwie szczęśliwe. Aby być w stanie powiedzieć “Tak” Bogu, musimy najpierw być w stanie powiedzieć “Nie” własnemu ego. Głównym prawem dla Jezusa jest: “Kto chce iść za mną musi zaprzeć się siebie samego.” To “Tak” jest odpowiedzią czystej miłości. Źródłem pokoju, szczęśliwości i radości. “Nie” jest odpowiedzią własnego ego. Powinno być używane przeciw własnemu cielesnemu, zmysłowemu i dumnemu “Ja”, które jest przyczyną bólu, zmartwień, wojny i kryzysu.

Raj będzie wiecznym “tak” dla najczystszej miłości. Musimy praktykować to tutaj na ziemi, by żyć sprawiedliwie i stanowczo mówić “nie” naszemu ego, “nie” dla grzechu i diabłu. Niebo nie jest wygrywane przez obojętnych. By wygrać niebo trzeba walczyć.

To nieustanne “tak” zmieniło życie Teresy na podobieństwo życia Jezusa. Odmawianie sobie i krzyżowanie swojego ego i swojego ciała.

Jest to fundament życia chrześcijańskiego – oraz przykład realizowania ewangelii. Tylko poprzez Krzyż możemy osiągnąć zbawienie.

5. “MOŻESZ UŻYWAĆ MNIE JAK ŚCIERKI DO SPRZĄTANIA”

Aby być podobnym do Jezusa, musimy tylko spojrzeć na Jezusa ukrzyżowanego, który dla naszego zbawienia uniżył się tak nisko jak robak, wzgardzony i wyszydzony przez ludzi.

To pouczy nas jak wylać pogardę na naszą głupia dumę i nauczy nas pokory. Tak patrząc na pokornego, cierpiącego Zbawiciela, Teresa użyła tego określenia; “Panie użyj mnie jak ścierkę do sprzątania.” Obraz naszkicowany szorstkim, prostym językiem zwykłych, prostych ludzi. Chciała być ścierką, przedmiotem, którym czyści się rzeczy, by wszystko zostało uporządkowane.

Pewnego dnia w wizji cierpiącego i krwawiącego Zbawiciela, Teresa użyła czystej delikatnej chusteczki, by wytrzeć Jego krew. Tak powiedziała własnymi słowami;”Byłam sama w domu kiedy Jezus pojawił się z dużym krzyżem na ramionach i pokazał mi swoje ubiczowane plecy z otwartymi ranami. Użyłam swojej chusteczki by wytrzeć krew, która płynęła z Jego twarzy i ran…”

Można powiedzieć, że dla Jezusa, Teresa chciała być czystą, delikatną chusteczką. Dla siebie zaś, chciała być użytą jako ścierka do sprzątania.

Upokorzenie, złe traktowanie, zniewagi, bycie niezrozumianą, to bylo wszystko jej od tamtej pory. Wkrótce Teresa naprawdę została traktowana jak “ścierka”, w swoim domu i poza nim. Było jej ciężej wziąć to od obcych ,niż od swoich.

Nie może być inaczej; była prawdziwym naśladowcą Chrystusa i jako taka wybrała drogę Krzyża. To nie było wszystko; często cierpiała dobrowolnie dla zbawienia grzeszników. Jak napisała w swoim dzienniczku; “Od kiedy skończyłam 6 lat, zawsze znalazłam sposób by cierpieć. Zrobiłam sznurek z wieloma węzłami i przepasałam go wokół bioder. Każde cierpienie, każdą ranę ,poświęciłam za grzeszników: za dusze w czyśćcu, za dusze w niebezpieczeństwie pójścia do piekła i za tych ,którzy grzeszą przeciw czystości…”

Zgodnie z instrukcjami Madonny i jej Anioła Stróża, Teresa uczyła się jak ratować dusze od piekła, jak kiedyś robiła to Jacinta z Fatimy: Modlitwą i pokutą. Teresa miała tylko 6 lat, Jacinta otrzymała swoje instrukcje w wieku lat 7.

Nie znaczyło to odmówienia jakiejkolwiek modlitwy .Znaczyło to wiele modlitw i to z mozołem. Zabierało to wiele siły jak i gorliwej pasji, by wyrwać dusze z przepaści wiecznego potępienia. Nie znaczyło to jakiejkolwiek zwyczajnej pokuty z pustymi słowami i pustymi życzeniami. O, nie. Były to poważne ofiary przebłagalne, które zostawiły ciało krwawiące i bolące.

Jest to także jako lekcja dla nas wszystkich, którzy mamy tylko zrozumienie dla naszego własnego komfortu i dobrego samopoczucia. Jacy my głupi naprawdę jesteśmy! Powinniśmy być zażenowani tym, kiedy widzimy tą małą dziewczynkę, której najdroższym życzeniem było to, by była używana jako ścierka do sprzątania brudu i nieczystości tego świata…

Wkrótce Teresa została przyjęta do zespołu młodzieżowego Akcji Katolickiej, nazwanego “Benjaminki”. Uczęszczała regularnie na spotkania, zawsze była punktualna. Proboszcz parafii chwalił ją za to przed wszystkimi dziećmi, i obiecał nagrodę, że pozwoli jej przystąpić do Pierwszej Komunii Św wczesniej niż pozwalał jej na to wiek.

6. PIERWSZA KOMUNIA ŚW.

Teresa nie mogła powstrzymać się z radości, ale ojciec jej był wściekły z tego powodu i upierał się, że pozwoli jej przystąpić do Pierwszej Komunii Św tylko kiedy ukończy 12 lat; być może nawet później. Pod żadnymi warunkami nie wcześniej. Teresa była bardzo smutna, że ojciec nie dał jej pozwolenia. Sama myśl o pójściu do Komunii Św ,przynosiła jej radość. Jak to będzie w rzeczywistości? “Piękna Pani” powiedziała Teresie już kilka razy, by poprosiła swoich rodziców ,by przygotowali ją do Pierwszej Komunii Św. ale ojciec jej nie chciał o tym słyszeć. Matka pozwalała jej chodzić na spotkania Akcji Katolickiej. Tak Teresa zaczęła uczyć się katechizmu z pomocą swojej starszej siostry, która chciała zostać zakonnicą. W międzyczasie, Teresa napisała w swoim dzienniczku, “Ja ledwie co mogę czekać, by otrzymać Jezusa w Eucharystii!” Jednego dnia Jezus sam powiedział Teresie, “Powiedz swojemu ojcu by ci pozwolił przystąpić do Pierwszej Komunii św!” Ogłosiła to ojcu, ale on tak się wściekł na nią, wziął swój skórzany pas na nią. Pobił ją tak bardzo że poszła do łóżka z wysoką temperaturą. Majacząc powtarzała w kółko, “Chcę przyjąć Jezusa!”

Wszystko wyglądało beznadziejnie, żarliwe życzenie Teresy by otrzymać Pierwszą Komunie Św grzęzło w uporze jej ojca, który odmówił swego pozwolenia bez wyraźnego powodu. Co miała zrobić?

10go lutego 1950 roku, Teresa leżała w łóżku w wielkim bólu, kiedy Jesus pojawił się jej. Otwierając ramiona powiedział;” Odwagi moje dziecko, weź siłę ode mnie, otrząśnij się z wyczerpania i wstań. Idź i przyjmij mnie w Komunii Św. To jest moim życzeniem!”

O 10.30 rano ojciec nakazał jej wstać z łóżka i iść ukosić trawy dla osiołka. Teresa zrobiła jak jej nakazał. Praca zawiodła ją niedaleko Caiazzo, pracowała skrzętnie. Nagle usłyszała głos: “Tutaj jest mój dom!” Odwróciła się w stronę głosu a tam dość niedaleko był kościół. Prosto tam poszła. Właśnie odprawiano Mszę Św ślubną.

Ksiądz był w konfesjonale. Teresa, mimo ze zmęczona, poszła najpierw do konfesjonału, później do głębi poruszona wraz z resztą wiernych do przyjęcia Komunii Św.. Jej Pierwszej Komunii Św.

“Był to najpiękniejszy dzień w moim życiu.”napisała. Widziała na ołtarzu potężny “ogień”, a później czuła go w swoim sercu, ale nie mógł długo zostać, musiała wracać by wypełnić worki trawą i wrócić z tym do domu.

W przeciągu następnych dni Teresa poszła tak często jak tylko było to możliwe do sąsiednich wsi do kościoła i Komunii Św, ponaglana wewnętrznym ogniem.

Ponad rok później, 1go maja 1951 roku ojciec powiedział jej że może oficjalnie iść do Pierwszej komunii św. Kiedy Teresa powiedziała mu że ona już miała swoją Pierwszą Komunie Św, on odmówił jej wiary, mocno uderzył w twarz i krzyczał, “To nieprawda! jesteś kłamcą!”

Tego samego dnia 1go maja Madonna sama przepowiedziała jej, że spotka dwóch kapłanów; Don Borra (salezjanina) I Don Franco Amico, którzy będą jej doradcami i pomogą jej na duchowej ścieżce.

7. DARY MISTYCZNE

Rodzina Musco była zdesperowanie biedna. Ich sytuacja była nieraz tak krytyczna,że prawie rozpaczali ze zmartwienia. Najgorszym było to że ojciec cały czas przeklinał, jakby myśląc że jego przeklinanie zmieni wszystko na lepsze. Nigdy jednak nie zauważył, że to pogarszało wszystko.

Na szczęście matka była dobra, która modliła się, i niewinne dzieci, szczególnie Teresa, robiła pokutę za grzechy przeklinającego ojca.

Kiedy ojciec zachorował, długi zaczęły się mnożyć i rodzina cierpiała z głodu, Teresa zwróciła się do Madonny po pomoc, “Proszę, proszę pomóż mojej rodzinie!” I Maryja Niepokalana pomagała w cudowny sposób.

Teresa kosiła trawę w odludnym miejscu i tam pośród zieleni znalazła portmonetkę. Podniosła ją, przeglądnęła; nie było tam żadnych dokumentów, imienia ni adresu, za to dużo pieniędzy, 50 000lir (w walucie tego czasu). Pierwszą myślą dziecka było poszukanie właściciela. Pytała wszędzie, ale nikt się nie zgłosił po nią. Kiedy jej uczciwi rodzice wzięli ją, odłożyli ją w razie gdyby ktoś się po nią zgłosił.

Innego razu, kiedy sytuacja stała się o wiele trudniejsza z powodu pandemii grypy. Cała rodzina była przykuta do łóżka. Raz jeszcze Teresa zwróciła się do Madonny o pomoc; po czym anioł przyszedł i powiedział, “Matka Niebieska posłała mnie by dać ci te pieniądze. To wystarczy na tydzień, ale nikomu nie mów skąd je dostałaś. To musi być sekretem…”

Kiedy Teresa oddała pieniądze matce, ta przyjęła je z radością i poszła po sprawunki, ale Teresa miała okropną scenę z ojcem. Chciał on wiedzieć skąd wzięły się te pieniądze, kto je dał i dlaczego, i na co? Wtedy oskarżył ją o ukradnięcie ich. Pobił ją, naprzeklinał i nawet napluł na nią.

Za karę nakazał jej iść z matką codziennie rano sprzedawać warzywa. Była to ciężka praca, jako że razem musiały wstać o 4 rano, załadować warzywa i zabrać je kilka kilometrów na targ. Musiały stać cały dzień starając się sprzedać wszystko. Dzień ich trwał od wczesnego ranka po późny wieczór. Na koniec dnia obydwoje matka i dziecko wracały zmęczone i wyczerpane. A jak przyjmował je ojciec? Gniewem jak zwykle, przeklinając je i często musiały iść spać bez kęsa pożywienia.

“To było pieskie życie”, pisała Teresa w szorstkim języku wieśniaków… Wtem przydarzył się inny nieprzyjemny incydent. Jednego wieczoru kiedy matka z córką wróciły do domu okazało się że najstarszy syn odszedł z domu. Pokłucił się z ojcem i odszedł. Ojciec wtedy wylał upust swojej złości na swoją żonę. Najpierw krzyczał na nią, a potem pobił ją. Matka Teresy nie mogła wytrzymać już tego dłużej więc także opuściła dom, ale jej pierwszą troską było odnalezienie syna.

A Teresa? Czuła że gardło zaciska jej się z nerwów. Wzięła swojego młodszego brata za rękę i poszli spać.

Następnego ranka, ojciec próbował wytłumaczyć jej że zachował się właściwie; ale jego córka,z całym należnym respektem odpowiedziała z niezwykłą odwagą, “Słuchaj ojcze ja mam tylko 8 lat i nie mogę się z tobą spierać, ale ty nie masz racji!” Dodała, że to jest jego obowiązek by brać warzywa na targ, a nie dwojga słabych kobiet.

Słowa te zamurowały go na chwilę, ale zaraz podskoczył by ją bić, wtedy mała dziewczynka ze swoim młodszym bratem w ramionach odkrzyczała; “Nie rób tego bo złożę na ciebie skargę , nie zważając na to że jesteś moim ojcem. Byłoby lepiej żyć bez ojca, niż mieć takiego ojca jak ty!”

To przypomina jedno że świętych słów Apostoła Pawła: skierowanych do rodziców, “Ojcze nie prowokuj swoich dzieci do gniewu!” (Kol 3.21)

W swoim podekscytowaniu, Teresa mówiła do swojego ojca w sposób w jaki normalnie nie odważyłaby się, ale to musiało być powiedziane. Wykład podziałał przynajmniej na jakiś czas. Ojciec zabierał warzywa na targ, ale Teresa musiała robić wszystkie prace w domu. Na rozkaz Majora, ojciec musiał pozwolić jej uczęszczać do szkoły.

Rodzice jej wstawali o 4 rano, w tym samym czasie Teresa także wstawała, sprzątała dom, szła na Mszę Św a potem do szkoły. Po południu, zadanie musiało być odrobione później przygotowywała obiad dla całej rodziny. Dużo się modliła, jej życie toczyło się zwykłym torem a ojciec jej kontynuował bicie jej surowo.

Ciąg dalszy nastąpi…

Źródło: http://www.teresamusco.org/inglese/indexenglish.html

Tłumaczyła Bożena


Komentarzy 15 to “NARODZONA DLA KRZYŻA”

  1. Agnes said

    Zauwazyliscie na pierwszym zdjeciu Teresy Musco, po prawej stronie od jej twarzy, rysy Twarzy JEZUSA lekko uniesionej do gory z Oczami wzniezionymi ku Niebu, lekko uchylonymi Ustami i korona cierniowa na Glowie?

  2. Ori said

    a ja uważam,że najpierw tłumaczka powinna zaglądnąć do słownika ortograficznego bo tekst z błędem ortograficznym dyskwalifikuje go w całości choćby był piękny i nabożny

    • Sandra said

      Być może, ale w moim przypadku, gdy czytałam ten tekst, wyobraźnia i wczucie dość mocno „pracowały”, że praktycznie nie zwracałam uwagi na literki 🙂 Toteż uwagę na błędy zwróciłam dopiero po przeczytaniu Twojej wypowiedzi. 🙂

      • Dzieckonmp said

        proszę wybaczyć błędy ale artykuł jest bardzo długi i tłumaczony społecznie przez osobę co ma bardzo dużo własnej pracy. Trzeba się cieszyć że macie szanse pozanć Teresę Musco. Osobę jak ojciec PIO całkowicie nie znaną u nas w Polsce. Dobre tłumaczenie powinni zrobić tygodniki katolickie jak Niedziela m Gośc Niedzielny. Więc pretensje w tamtą stronę a tu się tylko cieszyć że cokolwiek jest. Jutro będzie może druga część.

  3. Po prostu wolę nic nie komentować , słów brakuje a i płakać się chce.

  4. aga said

    Wy się wzruszacie a mnie bulwersują takie historie! jak matka może pozwalać by ojciec znęcał się nad kilkuletnim dzieckiem? jak taka kobieta może być nazwana dobrą??? i czemu ma służyć takie pobłażanie katującemu ojcu? przecież takie przyzwalanie potęguje w złym człowieku złe nawyki znęcania się w nieskończoność! dziecko samo musiało powiedzieć dość, bo matce brakło odwagi….

    • Etca said

      To patologia trwanie w niej poglebia tylko strach I bezradnosc ofiary kobieta bita jest zniewolona I zastraszona przez kata to straszny schemat rodziny w tamtych czasach bylo tego sporo dobrze ze mamy lepsze czasy gdzie kobieta ma wieksze wsparcie I moze odejsc z dziecmi

    • agnieszka:) said

      Pozwalanie na czynienie zła, w imię tzw.,, miłości”, jest niedorzeczne i prowadzi do przyzwolenia na kontynuowanie przestępczej przemocy kata wobec ofiary. Matka w takiej sytuacji jest także odpowiedzialna za brak sprzeciwu, wobec Zła, które się rozpanoszyło w ich rodzinnym domu. Dzisiaj również zdarzają się takie historie, ale kobiety nie czują się tak bezradne i zniewolone przez oprawców domowych, jak wówczas.

  5. agnieszka:) said

    Takie okrutne życie zgotował jej własny ojciec. Niestety, rodzice często źle postępują wobec swoich , własnych dzieci. Z czego będą musieli zdać rachunek sumienia przed Panem Bogiem… :(((

    • Etca said

      Dlaczego ofiara? Chodzi o jej rodzicow ojciec kat matka samotna w tamtych czasach niestety kobiety nikt nie pronil musiala trwac z bandyta potem uciekla zostawiajac corke ? Strach byl silniejszy I bieda zapewne rownala sie bezradnosci . Smutna historia

  6. Maria said

    Bardzo smutna i zarazem wzruszająca historia.Ile ona musiała cierpieć.

  7. KRYSTYNA said

    Musisz to przeczytać!!! Potrzeba czynnej obrony Kościoła – ks. prof. Czesław S. Bartnik

    Musisz to przeczytać!!! Potrzeba czynnej obrony Kościoła – ks. prof. Czesław S. Bartnik

    Opublikowano 3 Luty 2012

    Nasz Dziennik, 2012-02-02

    Przemówienie z okazji ingresu ks. abp. dr. Wacława Depo do Kościoła częstochowskiego, 2 lutego br.

    Sytuacja jest szczególna. Dawniej ks. abp Wacław Depo był moim uczniem, a ja jego mistrzem, a dziś jako jeden z członków Urzędu Nauczycielskiego Kościoła on jest w pewnym sensie moim mistrzem, a ja jego uczniem. Ale z profesorskiego nawyku chcę jeszcze pewną rzecz dopowiedzieć. Arcybiskup obronił w roku 1984 doktorat na temat „Chrystus kerygmatyczny w nauce Martina Kählera” (wyd. w Studiach Sandomierskich 1988). Chodziło o to, żeby na podstawie nauki protestanta przezwyciężyć tezę protestantów liberalnych, jakoby inny był „Jezus historii”, a inny „Chrystus wiary”. Myślę właśnie, że było to prorocze, żeby szczególnie aktywnie bronić Kościoła Chrystusowego z pozycji pasterza Kościoła częstochowskiego.

    Przechyły teologiczne

    Chcę zwrócić uwagę, że wielu teologów po Soborze Watykańskim II popełniło pewne błędy co do potrzeby obrony Kościoła i jego nauki, a stało się to pod wpływem skrajnego liberalizmu. Otóż idąc za daleko z transformacją Kościoła, chcieli go zbytnio dostosować do niszczącej mentalności liberalistycznej w tym duchu, żeby porzucił poczucie prawdy i szczególnej misji zbawczej, a zrównał się z innymi wyznaniami chrześcijańskimi, a nawet częściowo i z niektórymi innymi wyższymi religiami, i przyznał im wszystkim taką samą moc zbawczą (pluralizm soteriologiczny). Ponadto mniej lub bardziej otwarcie sugerowali: żeby Kościół katolicki wyrzekł się kultu Maryi jako Matki Boga, żeby porzucił swoje misje i apostolstwo, które miałyby godzić w godność i wolność człowieka, żeby usunął się z forum publicznego do prywatności, żeby przyjął ustrój demokratyczny bez prymatu papieskiego i episkopatu i albo żeby dopuścił kobiety do wszystkich stopni kapłaństwa, albo zgodził się na to, by świeccy przejęli władzę w Kościele łącznie ze sprawowaniem Eucharystii bez święceń, a tylko na podstawie chrztu i bierzmowania, i wreszcie, żeby Kościół przestał dowodzić swojej wiarygodności, porzucając m.in. taką dyscyplinę teologiczną, która nazywa się „apologetyką” lub „teologią fundamentalną”, i żeby zamiast tej teologii wprowadził szeroki samokrytycyzm za całą swoją przeszłość i za ustrój obecny. Słowem, nie powinien się bronić przed atakami, nawet najbardziej niedorzecznymi, bo jeśli będzie się bronił, to straci wszelką rozumną wiarygodność. I wszystkie te postulaty wielu uznaje za „teologię nowoczesną”. Przede wszystkim coraz częściej teologowie liberalni przyjmują, że w ogóle Kościoła nie założył w żadnej mierze Jezus Chrystus, a założyli go sami ludzie wyznający swą wiarę w Chrystusa i grupujący się wokół Pisma Świętego.

    Nawet bardzo wielu teologów prawomyślnych założyło, że po Soborze, zbliżającym Kościół do współczesnego świata, wszyscy ludzie i spoza Kościoła będą mu jak najbardziej życzliwi i pełni dobrej woli wobec niego tak, iż nie potrzebuje już się bronić, polemizować i dochodzić swoich praw. Słowem, dzisiejszy świat stał się doskonały: nastały pokój, miłość, sprawiedliwość, współpraca wszystkich ze wszystkimi, nie ma też już nienawiści, piekła, szatana, grzechu ani wrogów. W ślad za tym przyszło też założenie, że wszyscy katolicy są szlachetni, miłujący siebie nawzajem, rozsądni, mądrzy i nie będzie już ani herezji, ani schizmy, ani buntu, ani odstępców, ani błądzących, ani wojujących przeciwko sobie. Kościół będzie klubem dyskusyjnym, instytucją charytatywną, ubezpieczalnią życiową i azylem dla grzeszników. A jeśli np. przewodniczący KRRiT, sam z siebie czy z nakazu władzy wyższej, przecież „liberalnej”, zaknebluje usta i zawiąże oczy o. Tadeuszowi Rydzykowi, a wraz z nim większości katolików polskich, to czyni to tylko dla dobra Kościoła polskiego, by zrozumiał wreszcie wielkość wolności i demokracji, ideologii UE. W rezultacie „nowy świat” jest naprawdę „wspaniały”, bo bez Boga.

    Ale skąd te stare demony?

    Przez utopię i naiwność przeziera stare zło. Sytuacja Kościoła jest coraz cięższa. Do niedawna wrogość wobec chrześcijan, zwłaszcza wobec katolików, bywała wściekła, ale raczej w poszczególnych państwach. Dziś już kształtuje się wrogość całej cywilizacji euroatlantyckiej w stosunku do życia biologicznego, duchowego i religijnego. Cywilizacja ta przybiera coraz bardziej kształt „cywilizacji śmierci doczesnej i religijnej”. Do tej cywilizacji należą nie tylko ateiści totalni, ale także w pewnym sensie i niektórzy chrześcijanie, prywatnie może i wierzący, ale publicznie, państwowo i politycznie przyjmujący ateizm. Jedni i drudzy, ateiści totalni i ateiści publiczni, zabraniają Kościołowi bronić się i rozwijać w dzisiejszym świecie. Ba! Ataki na nas uważają, jak za marksizmu, za naukowe, postępowe i futurystycznie twórcze, a naszą obronę za anachronizm, ksenofobię, antysemityzm i za bezsensowną apologetykę.

    Gdy się wniknie głębiej w te różnorodne akcje, to widać, jak owa cywilizacja śmierci człowieka wyrzuca z życia i kultury coraz wyraźniej: Boga, Chrystusa, Matkę Bożą, religię publiczną, Kościół, Boży dar życia, duchowość człowieka i Dekalog, co jest mutacją antyjudaizmu czy antysemityzmu, gdyż Dekalog jest wzięty ze Starego Testamentu, tylko że owi ludzie tego nie wiedzą. Kwestionuje się: dogmaty, wyższe wartości, duchową miłość, altruizm, prawo naturalne, instytucję małżeństwa i rodziny, sens pracy, naród, ojczyznę, państwo, godność człowieka i całego stworzenia, dobro wspólne społeczeństwa…

    Grupy katolików, którzy dają się zwieść ateizującemu liberalizmowi, chętnie tworzą sobie sami prywatny Kościół, oczywiście karykaturalny, bez związku z Chrystusem, ze swoją liturgią, dogmatami, moralnością i władzą. I „fałszują samo słowo Boże” (2 Kor 4, 2) na coraz większą skalę. Kościół Chrystusowy chcą zaczynać dopiero od siebie i od swojego czasu. Nie widzą potrzeby ani ciągłości Kościoła od czasów Chrystusa, ani tradycji, ani sukcesji hierarchii. Przy tym obojętnie patrzą na coraz częstsze mordowanie (tysiącami) chrześcijan, głównie katolików. Protestują przeciwko zabijaniu byków na korridzie, zabijaniu fok czy wielorybów, a nawet niszczeniu jakiejś rośliny, ale nie protestują przeciwko zabijaniu chrześcijan. Jest to głęboka patologia intelektualna i duchowa. Wprawdzie prześladowanie chrześcijan było od początku, ale dawniej było to prześladowanie niejako tylko fizyczne, natomiast dziś ma miejsce prześladowanie i fizyczne, a przede wszystkim duchowe, moralne, intelektualne i ideologiczne, a tym groźniejsze, że zabija się umysły, serca i dusze, głównie za pomocą mediów, pieniądza, techniki i całej zateizowanej cywilizacji. Stąd sytuacja chrześcijan jest chyba dziś najtrudniejsza. Tak ciężka chyba jeszcze nie była. Przeciwko chrześcijanom jest stosowana cała potęga cywilizacyjna, która jest narzędziem w rękach niemoralnych przestępczych i dzikich jednostek i społeczności.

    Konieczność obrony

    W Kościół uderza z całą siłą cywilizacyjny anty-Kościół. Trzeba więc się bronić, bo dla Kościoła jest to walka o życie. Każdy żywy organizm musi mieć system obronny i wewnątrz, i na zewnątrz. Wprawdzie Kościół się też oczyszcza i dalej rozwija, ale też ponosi coraz większe straty, jeśli chodzi o moc wiary, o wolność, zwartość wewnętrzną i stan publiczny. W ostatnich dziesięcioleciach powstało, głównie w Afryce i Ameryce Łacińskiej, na skutek rozbicia doktrynalnego ok. 7 tysięcy synkretyzmów chrześcijańskich, w tym także katolickich. Synkretyzm to dowolna i niespójna mieszanina różnych wyznań i religii. Szczególnie pod wpływem hasła wolności niektóre osoby i wspólnoty dobierają sobie prawdy i zachowania według upodobania: jedne przyjmują, drugie odrzucają. Każdy system ludzki, w tym i ludzka strona chrześcijaństwa, ulega w czasie większym czy mniejszym zmianom. Ale takie systemy, jak hitleryzm, marksizm, liberalizm ateizujący po krótkim względnie czasie rozpadają się lub tracą tożsamość. Kościół katolicki natomiast podejmuje z czasem pewne zmiany w sferze ludzkiej, przypadłościowej, ale w sferze wewnętrznej zachowuje zawsze swoją istotę i tożsamość dzięki Duchowi Świętemu, który działa przez papieża i episkopat, przez niższe duchowieństwo, a także cały laikat musi zachować dogmatyczną jednomyślność. W każdym razie Kościół musi się bronić przed czynnikami rozbijającymi go od wewnątrz oraz przed atakami z zewnątrz. Nie może pozostać bierny, bo człowiek nie osiąga prawdy, dobra i wartości moralnych bez wysiłku i pracy.

    Szczególna odpowiedzialność za tożsamość Kościoła, za jego rozwój, piękno i ustawienie do bieżącego czasu spoczywa na biskupie. Winien on bronić Kościoła Chrystusowego najpierw swoją osobą i swoim życiem, następnie doskonałym sprawowaniem swego urzędu we wszystkich dziedzinach, a wreszcie czynną ochroną przed wilkami, zewnętrznymi i wewnętrznymi. Jezus piętnuje tych, którzy nie utożsamiają się w całości ze swoim Kościołem: „Ja – mówi Jezus o sobie – przyszedłem, aby moje owce miały życie, i to życie w pełni. Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz poświęca swoje życie za owce. Najemnik zaś i ten, który nie jest pasterzem ani właścicielem owiec, gdy zobaczy zbliżającego się wilka, opuszcza je i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza. Jest bowiem najemnikiem i nie troszczy się o owce” (J 10, 10-13). Jest jakaś mistyczna i nierozerwalna więź między pasterzem a owczarnią: „Ten – mówi Jezus – który wchodzi do owczarni, jest pasterzem owiec (…), a owce słuchają jego głosu, woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, idzie przed nimi, a one idą za nim, gdyż rozpoznają jego głos. Za kimś obcym nie pójdą wcale, lecz uciekną od niego, bo nie znają głosu obcych” (J 10, 2-5). On zna ich imiona, a one rozpoznają jego głos.

    Wielobarwność świadectwa biskupiego

    Kościół uobecnia Chrystusa Pasterza, jest Jego Ciałem mistycznym i społecznym, a zatem jakby jest dotykalny dla nas w szczególny sposób i w biskupie. Toteż trzeba o Chrystusie świadczyć z całą mocą, wiarą, miłością i nadzieją: „Czuwaj, trwaj mocno w wierze, bądź mężny i umacniaj się. Wszystkie twoje sprawy niech się doskonalą w miłości” (1 Kor 16, 13). Przy tym trzeba bronić Kościoła dziś: „Apollos dzielnie uchylał twierdzenia Żydów, wykazując, że Jezus jest Mesjaszem” (Dz 18, 27).

    Bądź tedy odblaskiem światła Chrystusowego, rozpraszającym ciemności niewiary (J 1, 5; 2 Kor 4, 4), i świadkiem Chrystusa (J 1, 7).

    Bądź ogniem rzucanym przez Chrystusa na ziemię, żeby zapłonął (Łk 12, 49).

    Rozbudzaj Chrystusową nadzieję, która pokona wszelkie słabości, przeciwności i cierpienia: „W Jego nauce narody będą pokładać nadzieję” (Mt 12, 21; Iz 42, 4).

    Realizuj moc sprawiedliwości mesjańskiej: „Nie zawaha się i nie załamie, aż utrwali na ziemi sprawiedliwość” (Mt 12, 20; Iz 42, 4).

    A jednak przy tym wszystkim zachowaj pokorę i łagodność Chrystusa, „który jest łagodny i pokorny sercem” (Mt 11, 29), który „nie będzie krzyczał ani podnosił głosu i trzciny nadłamanej nie złamie” (Iz 42, 2; Mt 12, 20).

    I tak Kościoła broni się także pokorą i cichością, ale nigdy bezczynnością.

    KRÓLUJ NAM CHRYSTE ! ! !

    • Józef Piotr said

      Male pytanie bez wiekszych twierdzeń.
      To kto spycha Kościół na manowce ?
      Mają oni Nazwiska , godności ?
      Kiedy to robili ?

      Bo raczej to nie byli szeregowi Wierni.

  8. Malaga said

    Niesamowita i wzruszająca historia. Miała takie przykre dzieciństwo 😦

    • słońce said

      dzieciństwo miała straszne(dysfunkcyjny, toksyczny ojciec….jakby to dziś można powiedzieć)ale to nadzieja dla tych wszystkich którzy mają podobne rodziny. Pan Jezus z takich rodzin tez „swoich” uczniów ma……..:)

Sorry, the comment form is closed at this time.